JustPaste.it

cdn Adhortacji Apostolskiej

jest ona szkicem strategii ewangelizacji jaką będzie posługiwał się Papież Franciszek. To co streszczają media to wyrwane z kontekstu zdania i spekulacje dyletantów od dylematów

jest ona szkicem strategii ewangelizacji jaką będzie posługiwał się Papież Franciszek. To co streszczają media to wyrwane z kontekstu zdania i spekulacje dyletantów od dylematów

 

 

III. Dobro wspólne i pokój społeczny

217. Mówiliśmy sporo o radości i miłości, ale Słowo Boże wymienia również owoc pokoju (por. Ga 5, 22).

 

218. Pokój społeczny nie może być pojmowany jako irenizm albo jako zwykły brak przemocy, uzyskany przez dominację jednej strony nad innymi. Podobnie fałszywym pokojem byłby taki, który służyłby jako usprawiedliwienie organizacji życia społecznego, która tłumi i pozornie uspokaja najuboższych, aby ci, którzy cieszą się większymi dobrami, mogli zachować swój beztroski styl życia, natomiast inni muszą sami walczyć o przetrwanie. Słusznych postulatów społecznych związanych ze sprawiedliwym podziałem dóbr, włączeniem społecznym ubogich i prawami człowieka nie można tłumić pod pozorem budowania zgody «przy stoliku» lub kruchego pokoju jedynie dla uprzywilejowanej mniejszości. Godność osoby ludzkiej i dobro wspólne są ponad spokojem tych, którzy nie chcą się wyrzec swoich przywilejów. Gdy te wartości są naruszane, potrzebny jest prorocki głos.

 

219. Pokój bowiem «nie sprowadza się tylko do zaniechania wszelkiej wojny, jak gdyby opierał się na niestałej równowadze sił. Pokój wypracowuje się wytrwale, dzień po dniu, zachowując ustanowiony przez Boga porządek, który domaga się doskonalszej sprawiedliwości między ludźmi»[179]. W końcu, jeśli pokój nie rodzi się jako owoc integralnego rozwoju wszystkich ludzi, nie będzie miał przyszłości i będzie zawsze zarzewiem nowych konfliktów i różnych form przemocy.

 

220. W każdym narodzie mieszkańcy rozwijają społeczny wymiar swojego życia, przyjmując postawę odpowiedzialności obywatelskiej pośród swego ludu, a nie będąc bezwładną masą poruszaną przez dominujące siły. Przypomnijmy, że «bycie wiernym obywatelem stanowi cnotę, a uczestnictwo w życiu politycznym jest moralnym obowiązkiem»[180]. Ale stać się ludem to coś więcej; wymaga to stałego procesu, w którym bierze udział każde nowe pokolenie. Jest to powolna i żmudna praca, wymagająca gotowości integrowania się i nauczenia się tego, by można było stworzyć kulturę spotkania w wielokształtnej harmonii.

 

221. Aby postępować naprzód w budowaniu więzi społecznych w pokoju, sprawiedliwości i braterstwie, mamy cztery zasady związane z dwubiegunowymi napięciami, właściwymi dla każdej rzeczywistości społecznej. Ich źródłem są wielkie postulaty nauki społecznej Kościoła, które stanowią «pierwszy i podstawowy punkt odniesienia dla interpretacji i oceny zjawisk społecznych»[181]. W ich świetle pragnę teraz przedstawić te cztery zasady, w istotny sposób kierujące rozwojem współżycia społecznego i budowaniem ludu, w którym różnice tworzą harmonijną całość w obrębie wspólnego projektu. Czynię to w przekonaniu, że ich zastosowanie może stanowić prawdziwą drogę wiodącą do pokoju w każdym narodzie i w całym świecie.

Czas przewyższa przestrzeń

222. Istnieje dwubiegunowe napięcie między pełnią i granicą. Pełnia budzi wolę posiadania wszystkiego, a granica jest ścianą, która przed nami wyrasta. «Czas», pojmowany w sensie szerszym, czyni odniesienie do pełni jako formy otwierającego się przed nami horyzontu, a chwila jest wyrazem granicy, przeżywanej w wyznaczonej przestrzeni. Obywatele żyją w napięciu między sytuacją chwili a światłem czasu, szerszego horyzontu, utopią, która otwiera nas na przyszłość i pociąga jako ostateczna racja. Stąd wyłania się pierwsza zasada postępu w budowaniu ludu: czas przewyższa przestrzeń.

 

223. Zasada ta pozwala pracować na dłuższą metę bez obsesji na punkcie natychmiastowych rezultatów. Pomaga w cierpliwym znoszeniu trudnych i niesprzyjających sytuacji albo zmian w planach, jakie narzuca dynamizm rzeczywistości. Stanowi zachętę do przyjęcia napięcia między pełnią i granicą, przyznając priorytet czasowi. Jeden z grzechów, z jakim się czasem spotykamy w działalności społeczno-politycznej, polega na uprzywilejowaniu przestrzeni władzy w miejsce czasu procesów. Przyznanie priorytetu przestrzeni sprawia, że człowieka ogarnia szaleństwo, by rozwiązać wszystko natychmiast, by podjąć próbę zagarnięcia wszystkich przestrzeni władzy i by się samemu potwierdzić. Oznacza to spowolnienie procesów i zamiar zatrzymania ich. Przyznanie priorytetu czasowi oznacza zajęcie się bardziej rozpoczęciem procesów niż posiadaniem przestrzeni. Czas porządkuje przestrzenie, oświeca je i przemienia w ogniwa łańcucha stale powiększającego się, chroni przed cofaniem się. Chodzi o zaangażowanie społeczne nowych ludzi i grup społecznych, które rozwiną te działania, by przyniosły owoc w postaci ważnych wydarzeń historycznych. Bez niepokoju, lecz z jasnymi i mocnymi przekonaniami.

224. Niekiedy pytam: kim są ci, którzy w dzisiejszym świecie rzeczywiście bardziej się troszczą o budowanie tkanki społecznej narodu niż o uzyskiwanie natychmiastowych rezultatów przynoszących łatwy polityczny zysk, szybki i ulotny, ale nie budujących ludzkiej pełni. Być może historia osądzi ich według tego kryterium, zapowiadanego przez Romana Guardiniego: «Jedyną miarą, którą możemy przykładać do jakiejś epoki, jest pytanie, w jakim stopniu mogła się w tej epoce rozwinąć – odpowiednio do cech odrębnych tej epoki – istota ludzka»[182].

 

225. Kryterium to jest również bardzo stosowne dla ewangelizacji, która wymaga, by brać pod uwagę horyzont, zastosować procesy możliwe i podjąć długą drogę. W swoim ziemskim życiu Pan wielokrotnie dał do zrozumienia uczniom, że są rzeczy, których nie mogą jeszcze zrozumieć i że należy oczekiwać Ducha Świętego (por. J 16, 12-13). Przypowieść o ziarnie i chwaście (por. Mt 13, 24-30) opisuje ważny aspekt ewangelizacji, który polega na pokazaniu, w jaki sposób nieprzyjaciel może zająć przestrzeń Królestwa i spowodować szkody, jak chwast, ale z czasem zwycięży dobre ziarno.

Jedność przeważa nad konfliktem

226. Konfliktu nie można ignorować lub ukrywać. Powinien być przyjęty. Ale jeśli pozostajemy w jego sidłach, tracimy perspektywę, zacieśniają się horyzonty, a rzeczywistość staje się fragmentaryczna. Gdy zatrzymujemy się na konflikcie, tracimy poczucie głębokiej jedności rzeczywistości.

 

227. Wobec konfliktu niektórzy po prostu dostrzegają go i idą dalej, tak jakby się nic nie stało, umywają od tego ręce, by dalej prowadzić swoje życie. Inni wkraczają w konflikt w ten sposób, że stają się jego więźniami, tracą horyzont, przerzucają na instytucje własne zamieszanie i niezadowolenie, przez co jedność staje się niemożliwa. Istnieje jednak trzeci sposób zmierzenia się z konfliktem, bardziej skuteczny: polega on na przyjęciu konfliktu, rozwiązaniu go i przemienieniu w ogniwo łączące z nowym procesem. «Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój» (Mt 5, 9).

228. W ten sposób staje się możliwe pogłębianie komunii pośród różnic; mogą jej sprzyjać tylko te szlachetne osoby, które mają odwagę wznieść się ponad powierzchnię konfliktu i dostrzegają najgłębszą godność innych. Dlatego konieczne jest postulowanie następującej zasady, nieodzownej dla budowania zgody społecznej: jedność przewyższa konflikt. W ten sposób solidarność, pojmowana w swym najgłębszym znaczeniu jako wyzwanie, staje się stylem tworzenia historii, środowiska życia, w którym konflikty, napięcia i różnice mogą tworzyć wieloraką jedność rodzącą nowe życie. Nie oznacza to promowania synkretyzmu ani dominacji jednych nad drugimi, ale rozwiązanie na wyższym poziomie, zachowujące w sobie cenną konstruktywność dwóch odmiennych biegunów.

 

229. To ewangeliczne kryterium przypomina nam, że Chrystus zjednoczył wszystko w sobie: niebo i ziemię, czas i wieczność, ciało i ducha, osobę i społeczeństwo. Znakiem rozpoznawczym tej jedności i pojednania wszystkiego w sobie jest pokój. Chrystus «jest naszym pokojem» (Ef 2, 14). Przesłanie ewangeliczne zaczyna się zawsze od pozdrowienia pokoju, a pokój wieńczy i scala w każdej chwili więzi między uczniami. Pokój jest możliwy, ponieważ Pan zwyciężył świat i jego ciągłe konflikty, «wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża» (Kol 1, 20). Ale jeśli docieramy do głębi tych tekstów biblijnych, odkrywamy, że pierwszym środowiskiem, w którym jesteśmy wezwani do osiągnięcia pokoju pośród różnic, jest nasze wnętrze, nasze własne życie, zawsze zagrożone przez dialektyczne rozproszenie[183]. Trudno będzie zbudować prawdziwy pokój społeczny ze złamanymi sercami, które rozpadły się na tysiąc kawałków.

 

230. Przesłanie pokoju nie jest przesłaniem pokoju w wyniku negocjacji, ale przekonaniem, że jedność Ducha zestraja wszystkie różnice. Przewyższa każdy konflikt dzięki nowej, obiecującej syntezie. Różnorodność jest piękna, gdy godzi się na nieustanne wkraczanie w proces pojednania aż do zawarcia pewnego rodzaju umowy kulturowej, która doprowadzi do wyłonienia się «pojednanej różnorodności», jak trafnie nauczają biskupi kongijscy: «Różnorodność naszych etniczności stanowi bogactwo. […] Jedynie dzięki jedności, nawróceniu serc i pojednaniu możemy przyczynić się do postępu naszego kraju»[184].

Rzeczywistość jest ważniejsza od idei

231. Istnieje również dwubiegunowe napięcie między ideą i rzeczywistością. Rzeczywistość po prostu jest, ideę się opracowuje. Trzeba doprowadzić do stałego dialogu pomiędzy nimi, unikając odseparowania idei od rzeczywistości. Niebezpiecznie jest żyć w królestwie samego słowa, obrazu, sofizmatu. Stąd wniosek, że należy postulować trzecią zasadę: rzeczywistość przewyższa ideę. Zakłada to unikanie różnych form zasłaniania rzeczywistości: angelicznych puryzmów, totalitaryzmów, relatywizacji, deklaratystycznych nominalizmów, projektów bardziej formalnych niż realnych, antyhistorycznych fundamentalizmów, intelektualizmów pozbawionych mądrości.

 

232. Funkcją idei – opracowania konceptualnego – jest uchwycenie, zrozumienie rzeczywistości i kierowanie nią. Oderwana od rzeczywistości idea rodzi odrealnione idealizmy i nominalizmy, które jedynie starają się ją klasyfikować i definiować, ale jej nie kształtują. To, co angażuje i pociąga, to rzeczywistość oświecona rozumowaniem. Trzeba przejść od formalnego nominalizmu do harmonijnej obiektywności. Na różne sposoby manipuluje się prawdą, podobnie jak gimnastykę zastępuje się kosmetyką[185]. Są politycy – a także przywódcy religijni – którzy pytają, dlaczego lud ich nie rozumie i nie idzie za nimi, skoro ich propozycje są tak logiczne i jasne. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że usadowili się w królestwie czystych idei i sprowadzili politykę lub wiarę do retoryki. Inni zapomnieli o prostocie i ściągnęli z zewnątrz obcą i niezrozumiałą dla ludzi racjonalność.

233. Rzeczywistość przewyższa idee. Kryterium to związane jest z wcieleniem Słowa i wprowadzeniem go w życie: «Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga» (1 J 4, 2). Kryterium rzeczywistości jest już wcielone Słowo, które zawsze stara się wcielić w konkret naszego życia, co jest istotne dla ewangelizacji. Z jednej strony prowadzi nas do docenienia historii Kościoła jako historii zbawienia, zachowania w pamięci naszych świętych, którzy wnieśli Ewangelię w życie naszych narodów, przyjęcia bogatej tradycji Kościoła liczącej dwa tysiące lat, bez zamiaru tworzenia nowych idei oderwanych od tego skarbca, tak jak byśmy chcieli stworzyć inną ewangelię. Z drugiej strony kryterium to skłania nas do urzeczywistniania tego Słowa, realizowania dzieł sprawiedliwości i miłosierdzia, w których przynosi ono owoc. Nie wprowadzać Słowa w rzeczywistość oznacza budowanie na piasku. Opierać się tylko na samej idei to narażać się na zamknięcie w sobie i przyjmowanie gnostyckich poglądów. Nie przynosi to żadnych owoców i czyni jałowym dynamizm Ewangelii.

Całość przewyższa część

234. Napięcie istnieje również między tym, co globalne, a tym, co lokalne. Należy zwrócić uwagę na wymiar globalny, aby nie ulec pokusie wąskiego, lokalnego spojrzenia. Jednocześnie nie jest rzeczą stosowną stracić z pola widzenia to, co lokalne, dzięki czemu stąpamy twardo po ziemi. Oba te wymiary, gdy są złączone, nie pozwalają popaść w jedną z tych krańcowych postaw. Pierwsza – gdy obywatele żyją w abstrakcyjnym i globalizującym uniwersalizmie, niczym konformistyczni pasażerowie ostatniego wagonu, z otwartymi ustami i zaprogramowanymi oklaskami podziwiający fajerwerki świata należącego do innych. Druga – gdy stają się folklorystycznym muzeum lokalnych pustelników, skazanych na powtarzanie wciąż tego samego, niezdolnych do reagowania na to, co odrębne, oraz do podziwiania piękna, jakie Bóg roztacza poza ich granicami.

 

235. Całość jest czymś więcej niż część i czymś więcej niż ich prosta suma. Tak więc nie należy być zbytnio obsesyjnym na punkcie spraw ograniczonych i szczegółowych. Trzeba zawsze poszerzać spojrzenie, by rozpoznać większe dobro, przynoszące korzyści wszystkim. Ale trzeba to czynić, unikając pokusy ucieczki, wykorzenienia. Należy zapuścić korzenie w urodzajnej ziemi i w historii własnego miejsca, co jest darem Bożym. Pracuje się w tym, co małe, miejscowe, w łączności z tym, co blisko, ale z szerszą perspektywą. Podobnie osoba, która zachowując swoje specyficzne cechy, nie ukrywając swojej tożsamości, angażuje się całym sercem w jakąś wspólnotę, nie rozpływa się w niej, ale otrzymuje nowe bodźce do własnego rozwoju. Nie jest to ani sfera globalna, która prowadzi do rozpłynięcia się, ani odizolowana cząstkowość, skazująca człowieka na bycie jałowym.

 

236. Modelem nie jest kula, która nie przewyższa części, gdzie każdy punkt jest tak samo oddalony od centrum i nie ma różnicy między jednym punktem a drugim. Modelem jest wielościan, odzwierciedlający zbieg wszystkich jego elementów, które zachowują w nim oryginalność. Zarówno działalność duszpasterska, jak i działalność polityczna mają na celu zebranie w takim wielościanie tego, co najlepsze. Włączeni tam są ubodzy ze swoją kulturą, swoimi planami i możliwościami. Nawet osoby, które mogą być krytykowane za swoje błędy, mają coś do zaofiarowania i nie powinno się tego zaprzepaścić. Jest to jedność ludów, które w porządku uniwersalnym zachowują swoje indywidualne rysy. Jest to ogół osób w społeczeństwie szukającym dobra wspólnego, prawdziwie obejmującego wszystkich.

 

237. Nam, chrześcijanom, zasada ta mówi również o całości albo integralności Ewangelii, którą Kościół nam przekazuje i posyła nas, byśmy ją głosili. Jej pełne bogactwo obejmuje profesorów uniwersytetu i robotników, przedsiębiorców i artystów. «Mistyka ludowa» na swój sposób przyjmuje całą Ewangelię i wciela ją w formy modlitwy, braterstwa, sprawiedliwości, walki i święta. Dobrą Nowiną jest radość Ojca, który nie chce, aby się zatracił któryś z Jego najmniejszych. Tak rodzi się radość u Dobrego Pasterza, który znajduje zagubioną owcę i prowadzi ją do owczarni. Ewangelia jest zaczynem zakwaszającym całe ciasto oraz miastem jaśniejącym na szczycie góry i oświecającym wszystkie ludy. W Ewangelię wpisane jest kryterium całości: nie przestaje być Dobrą Nowiną, dopóki nie jest głoszona wszystkim, dopóki nie zapłodni i nie uzdrowi wszystkich wymiarów człowieka i dopóki nie połączy wszystkich ludzi przy stole Królestwa. Całość przewyższa część.

IV. Dialog społeczny jako wkład na rzecz pokoju

238. Ewangelizacja zakłada również drogę dialogu. W naszych czasach dla Kościoła istnieją trzy szczególne środowiska dialogu, w których powinien być obecny, by spełnić posługę w zakresie pełnego rozwoju człowieka i osiągnąć dobro wspólne: dialog z państwami, ze społeczeństwem – obejmujący dialog z kulturami i nauką – oraz dialog z innymi wierzącymi nienależącymi do Kościoła katolickiego. We wszystkich przypadkach «Kościół przemawia w oparciu o światło, które daje mu wiara»[186], wnosi swoje doświadczenie dwóch tysięcy lat i zachowuje zawsze w pamięci życie i cierpienie istot ludzkich. Mimo że doświadczenie to wykracza często poza granice ludzkiego rozumu, ma ono jednak duże znaczenie i może wzbogacić tych, którzy nie wierzą, oraz przyczynić się do poszerzenia horyzontów ludzkiego myślenia.

 

239. Kościół głosi «dobrą nowinę o pokoju» (Ef 6, 15) i jest otwarty na współpracę z wszystkimi władzami krajowymi i międzynarodowymi, by troszczyć się o dobro uniwersalne. Głosząc Jezusa Chrystusa, który jest pokojem we własnej osobnie (por. Ef 2, 14), nowa ewangelizacja zachęca gorąco każdego ochrzczonego, by był narzędziem pokoju i wiarygodnym świadectwem pojednanego życia[187]. Nadszedł czas, by mając na uwadze kulturę, która dostrzega wartość dialogu jako formy spotkania, dążyć do zgody i do wspólnych ustaleń, nie izolując się od troski o społeczeństwo sprawiedliwe, zdolne do pamięci i bez wykluczania kogokolwiek. Głównym autorem, historycznym podmiotem tego procesu są ludzie i ich kultura, nie jakaś klasa, grupa czy elita. Nie potrzebujemy projektów przygotowanych przez niewielu i adresowanych do niewielu, do mniejszości oświeconej, która chce przejąć monopol na wyrażanie zbiorowych uczuć narodów czy społeczeństw. Chodzi o porozumienie, by żyć razem, chodzi o pakt społeczny i kulturowy.

 

240. Do państwa należy troska i popieranie dobra wspólnego społeczeństwa[188]. Na bazie zasad pomocniczości i solidarności, podejmując znaczny wysiłek dialogu politycznego i prowadząc do uzgodnień, w dążeniu do integralnego rozwoju wszystkich, państwo spełnia fundamentalną rolę, która nie może być delegowana. Rola ta, w obecnych okolicznościach, wymaga głębokiej pokory społecznej.

 

241. W dialogu z państwem i społeczeństwem Kościół nie dysponuje rozwiązaniami dla wszystkich szczegółowych kwestii. Jednakże, wespół z innymi siłami społecznymi, towarzyszy propozycjom bardziej odpowiadającym godności osoby ludzkiej i dobru wspólnemu. Kościół zawsze proponuje jasne podstawowe wartości życia ludzkiego, by można było je zastosować w życiu politycznym.

Dialog między wiarą, rozumem i nauką

242. Również dialog między nauką i wiarą jest częścią sprzyjającej pokojowi działalności ewangelizacyjnej[189]. Scjentyzm i pozytywizm «nie uznają wartości innych form poznania niż formy właściwe dla nauk ścisłych»[190]. Kościół proponuje inną drogę, wymagającą syntezy odpowiedzialnego posługiwania się metodami właściwymi dla nauk empirycznych z innymi dziedzinami wiedzy, jak filozofia, teologia, z wiarą, która wznosi umysł ludzki aż do tajemnicy wykraczającej poza ludzką naturę i inteligencję. Wiara nie obawia się rozumu, ponieważ «światło wiary, jak i światło rozumu pochodzą od Boga»[191] i nie mogą sobie nawzajem zaprzeczać. Ewangelizacja jest uważna na postęp naukowy, by oświecić go światłem wiary i prawa naturalnego, aby zawsze respektowały centralny charakter i najwyższą wartość osoby ludzkiej na wszystkich etapach jej życia. Całe społeczeństwo może być wzbogacone dzięki temu dialogowi, otwierającemu nowe horyzonty przed myślą i poszerzającemu możliwości rozumu. To również jest droga harmonii i pokoju.

 

243. Kościół nie ma zamiaru powstrzymywać wspaniałego postępu nauki. Przeciwnie, raduje się z tego i korzysta, uznając olbrzymi potencjał, jakim Bóg obdarzył ludzki umysł. Gdy postęp nauk, pozostając przy wymogach akademickich na polu ich specyficznego przedmiotu, czyni oczywistym jakiś określony wynik, którego rozum nie może zanegować, wiara temu nie przeczy. Tym bardziej wierzący nie mogą domagać się, aby opinia naukowa, która im się podoba, a która nawet nie została dostatecznie potwierdzona, zyskała wartość dogmatu wiary. Jednakże w pewnych sytuacjach niektórzy naukowcy wykraczają poza przedmiot formalny swojej dyscypliny i zagalopowują się w stwierdzeniach lub konkluzjach nie należących do ich dziedziny. W tym wypadku proponuje się nie rozum, ale określoną ideologię zamykającą drogę do autentycznego, pokojowego i owocnego dialogu.

Dialog ekumeniczny

244. Zaangażowanie ekumeniczne stanowi odpowiedź na modlitwę Pana Jezusa, który prosi, «aby wszyscy stanowili jedno» (J 17, 21). Wiarygodność orędzia chrześcijańskiego byłaby o wiele większa, gdyby chrześcijanie przezwyciężyli swoje podziały i Kościół urzeczywistniał «właściwą sobie pełną powszechność w tych dzieciach, które przez chrzest należą wprawdzie do niego, ale odłączyły się od pełnej z nim wspólnoty (communio[192]. Powinniśmy zawsze pamiętać, że jesteśmy pielgrzymami i że pielgrzymujemy razem. W tym celu należy powierzyć serce towarzyszowi drogi bez nieufności, bez uprzedzeń i spoglądać tylko na to, czego szukamy: pokoju na obliczu jedynego Boga. W powierzeniu się drugiemu jest coś z pracy rękodzielniczej, pokój jest jak praca rękodzielnicza. Jezus powiedział nam: «Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój» (Mt 5, 9).W tym zaangażowaniu, również pośród nas, spełnia się dawne proroctwo: «swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy» (Iz 2, 4).

 

245. W tym świetle ekumenizm jest wkładem w jedność rodziny ludzkiej. Obecność na Synodzie patriarchy Konstantynopola, Jego Świątobliwości Bartłomieja I, oraz arcybiskupa Canterbury, Jego Łaskawości Rowana Douglasa Williamsa[193], była prawdziwym darem Bożym i cennym świadectwem chrześcijańskim.

 

246. Biorąc pod uwagę ciężar antyświadectwa, jaki niesie z sobą podział między chrześcijanami, zwłaszcza w Azji i Afryce, szukanie dróg jedności staje się pilne. Misjonarze na tych kontynentach stale wspominają o krytykach, narzekaniach i drwinach, z jakimi się spotykają z powodu zgorszenia, które budzą podzieleni chrześcijanie. Jeśli się skoncentrujemy na łączących nas przekonaniach i będziemy pamiętać o zasadzie hierarchii prawd, możemy zmierzać szybko w kierunku wspólnych form głoszenia przesłania, służby i świadectwa. Nie możemy pozostawać obojętni wobec olbrzymiej rzeszy, która nie przyjęła orędzia Jezusa Chrystusa. Stąd zaangażowanie się na rzecz jedności, ułatwiającej przyjęcie Jezusa Chrystusa, przestaje być czystą dyplomacją lub działaniem pod przymusem, lecz przemienia się w nieodzowną drogę ewangelizacji. Znaki podziału między chrześcijanami w krajach dotkniętych przemocą przyczyniają się do innej przemocy ze strony tych, którzy powinni być aktywnym zaczynem pokoju. Jest tak wiele cennych rzeczy, które nas łączą! I jeśli rzeczywiście wierzymy w wolne i hojne działanie Ducha, ileż możemy się nauczyć od innych! Nie chodzi tylko o otrzymanie informacji o drugich, by ich lepiej poznać, ale o zebranie tego, co Duch w nich zasiał jako dar również dla nas. Podając tylko jeden przykład, w dialogu z braćmi prawosławnymi my, katolicy, mamy możliwość nauczenia się czegoś więcej o znaczeniu kolegialności biskupów oraz o ich doświadczeniu synodalności. Poprzez wymianę darów Duch może nas coraz bardziej prowadzić do prawdy i dobra.

 

Relacje z judaizmem

247. Bardzo szczególne spojrzenie kierujemy na naród żydowski, którego Przymierze z Bogiem nie zostało nigdy odwołane, ponieważ «dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne» (Rz 11, 29). Kościół, który dzieli z judaizmem ważną część Pism Świętych, uważa naród Przymierza i jego wiarę za święty korzeń własnej tożsamości chrześcijańskiej (por. Rz 11, 16-18). Jako chrześcijanie nie możemy uważać judaizmu za obcą religię ani nie możemy zaliczać Żydów do tych, którzy są wezwani do porzucenia bożków, aby nawrócić się do prawdziwego Boga (por. 1 Tes 1, 9). Razem z nimi wierzymy w jednego Boga działającego w historii i przyjmujemy z nimi wspólne Słowo objawione.

 

248. Dialog i przyjaźń z synami Izraela stanowi część życia uczniów Jezusa. Serdeczne uczucie, jakie się pogłębiło, skłania nas szczerze i gorzko do odczuwania przykrości z powodu strasznych prześladowań, których byli i są przedmiotem, szczególnie z powodu tych, w których uczestniczą lub uczestniczyli chrześcijanie.

 

249. Bóg nadal działa w narodzie Starego Przymierza i sprawia, że istnieją skarby mądrości wypływające z jego spotkania ze Słowem Bożym. Dlatego również Kościół się ubogaca, gdy przyjmuje wartości judaizmu. Chociaż niektóre przekonania chrześcijańskie są nie do przyjęcia przez judaizm, a Kościół nie może wyrzec się głoszenia Jezusa jako Pana i Mesjasza, istnieje bogata komplementarność, pozwalająca nam czytać razem teksty Biblii hebrajskiej i pomagać sobie nawzajem w studiowaniu bogactwa Słowa, jak również podzielać wiele przekonań etycznych i wspólną troskę o sprawiedliwość i rozwój ludów.

Dialog międzyreligijny

250. Postawa otwarcia w prawdzie i miłości powinna charakteryzować dialog z wierzącymi innych religii niechrześcijańskich, pomimo różnych przeszkód i trudności, zwłaszcza fundamentalizmów z obu stron. Dialog międzyreligijny stanowi konieczny warunek pokoju w świecie i dlatego jest obowiązkiem chrześcijan, podobnie jak i innych wspólnot religijnych. Dialog ten jest przede wszystkim rozmową o ludzkim życiu albo po prostu, jak proponują biskupi Indii, «postawą otwarcia wobec nich, dzieleniem ich radości i smutku»[194]. W ten sposób uczymy się akceptować innych z ich odrębnym sposobem bycia, myślenia i wyrażania się. Dzięki tej metodzie możemy podjąć razem obowiązek służenia sprawiedliwości i pokojowi, który powinien stać się podstawowym kryterium każdej wymiany. Dialog, w którym się szuka pokoju społecznego i sprawiedliwości, jest sam w sobie, niezależnie od czysto pragmatycznego aspektu, etycznym zaangażowaniem i stwarza nowe warunki społeczne. Wysiłki podejmowane wokół specyficznego tematu mogą przemienić się w proces, w którym przez słuchanie drugiego obydwie strony znajdują oczyszczenie i ubogacenie. Dlatego wysiłki na rzecz dialogu są przejawem miłości do prawdy.

 

251. W tym dialogu, zawsze uprzejmym i serdecznym, nie można nigdy zapominać o istotnej więzi między dialogiem i przesłaniem, skłaniającym Kościół do utrzymywania i pogłębiania relacji z niechrześcijanami[195]. Pojednawczy synkretyzm stałby się w gruncie rzeczy totalitaryzmem tych, którzy zamierzając się pojednać, nie zważają na odmienne przekonania i uzurpują sobie prawo bycia panami wartości, które reprezentują. Prawdziwe otwarcie zakłada pozostanie wiernym swoim najgłębszym przekonaniom, z jasną i radosną tożsamością, ale «otwarcie na zrozumienie ich u innych» i «będąc świadomym, że dialog może wzbogacić każdego»[196]. Nie służy nam otwarcie dyplomatyczne, które zgadza się ze wszystkim, by uniknąć problemów, ponieważ byłby to sposób oszukania drugiego człowieka i odmówienia mu dobra, które otrzymaliśmy jako dar, by się nim hojnie podzielić. Ewangelizacja i dialog międzyreligijny, dalekie od przeciwstawiania się sobie, podtrzymują się nawzajem i ożywiają[197].

252. W naszych czasach nabiera ważnego znaczenia relacja z wierzącymi islamu, dzisiaj szczególnie obecnymi w wielu krajach o tradycji chrześcijańskiej, gdzie mogą oni swobodnie praktykować swój kult i żyć zintegrowani w społeczeństwie. Nie można nigdy zapominać, że oni «bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami jedynego i miłosiernego Boga, który będzie sądził ludzi w dniu ostatecznym»[198]. Pisma święte islamu zachowują część nauczania chrześcijańskiego; Jezus Chrystus i Maryja są przedmiotem głębokiej czci i jest rzeczą zadziwiającą widzieć, jak młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni wyznający islam są zdolni poświęcić codziennie czas na modlitwę i uczestniczyć wiernie w swoich obrzędach religijnych. Jednocześnie wielu z nich jest głęboko przekonanych, że ich życie w całości należy do Boga i jest dla Niego. Uznają także konieczność odpowiadania Bogu przez etyczne zaangażowanie i miłosierdzie wobec najuboższych.

 

253. Dla prowadzenia dialogu z islamem nieodzowna jest odpowiednia formacja rozmówców, nie tylko dlatego, by rzeczowo i pogodnie trwali przy swojej tożsamości, ale by byli zdolni uznać wartości innych, zrozumieć obawy leżące u podstaw ich żądań i rozpoznać wspólne przekonania. My, chrześcijanie, powinniśmy przyjąć serdecznie i z szacunkiem islamskich migrantów przybywających do naszych krajów, podobnie jak mamy nadzieję i prosimy, byśmy byli przyjmowani z szacunkiem w krajach o tradycji islamskiej. Proszę, pokornie błagam te kraje, aby zapewniły wolność chrześcijanom, by mogli sprawować swój kult i przeżywać swoją wiarę, biorąc pod uwagę wolność, jaką wierzący islamscy cieszą się w krajach zachodnich! Wobec budzących nasze obawy epizodów uciekającego się do przemocy fundamentalizmu, serdeczne uczucie wobec autentycznych wierzących islamskich powinno prowadzić nas do unikania wrogich uogólnień, ponieważ prawdziwy islam i poprawna interpretacja Koranu sprzeciwiają się wszelkiej przemocy.

 

254. Niechrześcijanie, dzięki darmowej inicjatywie Boga i wierni swemu sumieniu, mogą żyć «usprawiedliwieni przez łaskę Bożą»[199] i w ten sposób zostać «złączeni z Misterium Paschalnym Jezusa Chrystusa»[200]. Lecz z powodu sakramentalnego wymiaru łaski uświęcającej działanie Boże w nich zmierza do stworzenia znaków, obrzędów, świętych form wyrazu, które zbliżają niechrześcijan do wspólnotowego doświadczenia drogi prowadzącej do Boga[201]. Nie mają one znaczenia i skuteczności Sakramentów ustanowionych przez Chrystusa, ale mogą być kanałami, które sam Duch stwarza, aby wyzwolić niechrześcijan od ateistycznego immanentyzmu lub od czysto indywidualnych doświadczeń religijnych. Ten sam Duch budzi w każdym miejscu formy praktycznej mądrości, pomagające znosić trudy życia i żyć w większym pokoju i harmonii. Także i my, chrześcijanie, możemy odnieść korzyść z takiego utrwalonego przez wieki bogactwa, które może pomóc nam żyć lepiej naszymi szczególnymi przekonaniami.

Dialog społeczny w kontekście wolności religijnej

255. Ojcowie synodalni przypomnieli doniosłość poszanowania wolności religijnej, uważanej za podstawowe prawo człowieka[202]. Obejmuje ona «swobodę wyboru religii, którą uważa się za prawdziwą, i publiczne wyrażanie swojej wiary»[203]. Zdrowy pluralizm, naprawdę szanujący innych oraz wartości jako takie, nie oznacza prywatyzacji religii, z zamiarem sprowadzenia ich do milczenia albo do ciemności sumienia każdego, lub do zamkniętej przestrzeni kościołów, synagog lub meczetów. W gruncie rzeczy chodziłoby o nowe formy dyskryminacji i autorytaryzmu. Należnego szacunku dla mniejszości agnostyków lub niewierzących nie można narzucać w sposób arbitralny, tak że wycisza się przekonania wierzącej większości lub ignoruje bogactwo tradycji religijnych. Na dłuższą metę sprzyjałoby to raczej urazom niż tolerancji i pokojowi.

 

256. W chwili gdy stawia się pytanie na temat publicznego wpływu religii, trzeba wyróżnić trzy formy jej przeżywania. Zarówno intelektualiści, jak i dziennikarze stosują często prostackie i mało naukowe uogólnienia, gdy mówią o brakach religii i wielokrotnie nie potrafią rozróżnić, że nie wszyscy wierzący – ani nie wszystkie autorytety religijne – są równi. Niektórzy politycy korzystają z tego zamętu, by usprawiedliwić dyskryminujące działania, które subtelnie rodzą nowe formy przemocy. Innym razem gardzi się pismami, które powstały w kręgu przekonania łączącego się z wiarą, zapominając, że klasyczne teksty religijne ofiarują sens dla wszystkich epok, posiadają motywującą siłę, która otwiera zawsze nowe horyzonty, pobudza myśl, poszerza umysł i wrażliwość. Są pogardzane przez krótkowzroczność nacjonalizmów. Czy jest racjonalne i inteligentne usunąć je w mrok tylko dlatego, że powstały w kontekście wiary religijnej? Zawierają one głęboko ludzkie zasady, mające wartość racjonalną, choć zawarte są w symbolach i doktrynach religijnych.

 

257. My, wierzący, jesteśmy blisko również tych, którzy nie należąc do żadnej tradycji religijnej, szukają szczerze prawdy, dobra i piękna, które dla nas znajdują swój najwyższy wyraz i swoje źródło w Bogu. Postrzegamy ich jako cennych sprzymierzeńców w dziele obrony godności ludzkiej, w budowaniu pokojowego współżycia między narodami i w strzeżeniu stworzenia. Szczególną przestrzeń stanowią tak zwane nowe Areopagi,jak i «Dziedzińce Pogan», gdzie «wierzący i niewierzący mogą prowadzić dialog na podstawowe tematy etyki, sztuki i nauki oraz o poszukiwaniu transcendencji»[204]. Również i to jest droga pokoju dla naszego poranionego świata.

 

258. Wychodząc od niektórych tematów społecznych, ważnych dla przyszłości ludzkości, postaram się jeszcze raz omówić nieodzowny społeczny wymiar głoszenia Ewangelii, by zachęcić wszystkich chrześcijan do ukazywania jej zawsze w swoich słowach, postawach i działaniach. 

 

Rozdział V

EWANGELIZATORZY Z DUCHEM

 

259. Ci, którzy głoszą Ewangelię, powinni bez lęków otworzyć się na działanie Ducha Świętego. W dniu Pięćdziesiątnicy Duch sprawił, że Apostołowie wyszli ze swych ograniczeń i zostali przemienieni w głosicieli wielkich dzieł Bożych, których każdy zaczyna rozumieć w swoim własnym języku. Ponadto Duch Święty obdarza siłą do głoszenia nowości Ewangelii śmiało, na głos, w każdym czasie i miejscu, także pod prąd. Wzywajmy Go dzisiaj, umocnieni na modlitwie, bez której każde działanie narażone jest na ryzyko, że pozostanie puste, i bez której orędzie w końcu zostaje pozbawione duszy. Jezus pragnie ewangelizatorów głoszących Dobrą Nowinę nie tylko słowem, ale przede wszystkim życiem przemienionym obecnością Bożą.

 

260. W tym ostatnim rozdziale nie przedstawię syntezy duchowości chrześcijańskiej ani nie rozwinę wielkich tematów, jak modlitwa, adoracja eucharystyczna lub celebracja wiary, co do których mamy już cenne teksty Magisterium i sławne pisma wielkich autorów. Nie mam zamiaru zastąpić ani wznieść się ponad takie bogactwo. Przedstawię po prostu kilka refleksji odnoszących się do ducha nowej ewangelizacji.

 

261. Kiedy twierdzimy, że ktoś ma «ducha», oznacza to zwykle jakieś wewnętrzne poruszenie dające impuls, motywujące, dodające odwagi i nadające sens działalności osobistej i wspólnotowej. Ewangelizacja z duchem różni się bardzo od całości zadań przeżywanych jako ciężki obowiązek, który po prostu się toleruje lub znosi jako coś, co sprzeczne jest z własnymi skłonnościami i pragnieniami. Jak bardzo chciałbym znaleźć odpowiednie słowa, aby zachęcić do ewangelizacji bardziej gorliwej, radosnej, ofiarnej, śmiałej, zawsze pełnej miłości i zdolnej do zarażenia innych! Z drugiej strony wiem, że żadna motywacja nie będzie wystarczająca, jeśli w sercach nie żarzy się ogień Ducha. Tak więc ostatecznie ewangelizacja z duchem jest ewangelizacją z Duchem Świętym, ponieważ to On jest duszą ewangelizującego Kościoła. Przed zaproponowaniem niektórych motywacji i duchowych sugestii wzywam ponownie Ducha Świętego. Proszę Go, by przyszedł odnowić, wstrząsnąć, dodać zapału Kościołowi do odważnego wyjścia poza siebie, by ewangelizować narody.

I. Motywacje do odnowionego zapału misyjnego

262. Ewangelizatorzy z Duchem to ewangelizatorzy, którzy się modlą i pracują. Z punktu widzenia ewangelizacji nie służą im ani mistyczne propozycje bez mocnego zaangażowania społecznego i misyjnego, ani przemówienia oraz działania społeczne i duszpasterskie bez duchowości przemieniającej serce. Częściowe i dezintegrujące propozycje docierają tylko do małych grup i nie mają większego oddziaływania, ponieważ okaleczają Ewangelię. Trzeba zawsze dbać o wewnętrzną przestrzeń, nadającą sens chrześcijańskiemu zaangażowaniu i aktywności [205]. Bez dłuższych chwil adoracji, modlitewnego spotkania ze Słowem, zadania łatwo pozbawione zostają sensu, a my czujemy się osłabieni z powodu zmęczenia oraz trudności i zapał gaśnie. Kościół ma ogromną potrzebę oddychania płucami modlitwy i cieszę się bardzo, że we wszystkich instytucjach kościelnych mnożą się grupy modlitwy, wstawiennictwa, modlitewnego czytania Słowa, nieustającej adoracji Eucharystii. Jednocześnie «należy odrzucać pokusę duchowości skupionej na wewnętrznych, indywidualnych przeżyciach, którą trudno byłoby pogodzić z wymogami miłosierdzia, a ponadto z logiką Wcielenia»[206]. Jest w tym ryzyko, że chwile modlitwy staną się usprawiedliwieniem, by unikać zaangażowania w misję, ponieważ indywidualizacja stylu życia może skłonić chrześcijan do szukania schronienia w jakiejś fałszywej duchowości.

 

263. Dobrze jest pamiętać o pierwszych chrześcijanach i o tych wszystkich braciach na przestrzeni dziejów, którzy byli pełni radości, pełni niezmordowanej odwagi w głoszeniu Słowa oraz zdolni do wielkiej wytrwałości. Niektórzy się pocieszają, twierdząc, że dzisiaj jest trudniej, jednak musimy przyznać, że okoliczności istniejące w Imperium Rzymskim nie sprzyjały ani głoszeniu Ewangelii, ani walce o sprawiedliwość, ani obronie ludzkiej godności. W każdym momencie dziejów występuje ludzka słabość, chorobliwe poszukiwanie siebie, łatwy egoizm i w końcu pożądliwość zagrażająca wszystkim. Taka rzeczywistość, zawsze obecna pod takim czy innym płaszczykiem, bardziej związana jest z ludzkimi ograniczeniami niż z okolicznościami. A więc nie mówmy, że dzisiaj jest trudniej; jest inaczej. Dlatego uczmy się od świętych, którzy nas poprzedzili i stawili czoło trudnościom występującym w ich epoce. Tak więc proponuję wam zatrzymać się i przywrócić niektóre motywacje, pomagające nam naśladować ich obecnie [207].

Osobiste spotkanie ze zbawiającą nas miłością Jezusa

264. Pierwszą motywacją do ewangelizacji jest miłość Jezusa, jaką przyjęliśmy, doświadczenie bycia zbawionym przez Niego, skłaniające nas, by Go jeszcze bardziej kochać. Lecz cóż to za miłość, która nie odczuwa potrzeby mówienia o ukochanej istocie, ukazywania jej, starania się, by inni ją poznali? Jeśli nie odczuwamy głębokiego pragnienia, by ją przekazywać, musimy zatrzymać się na modlitwie, by nas ponownie zafascynowała. Musimy błagać codziennie o Jego łaskę, aby otworzyła nam zimne serce i dokonała wstrząsu w naszym letnim i powierzchownym życiu. Stojąc przez Nim z otwartym sercem, pozwalając, by On na nas spojrzał, rozpoznajmy to spojrzenie miłości, które odkrył Natanael w dniu, w którym Jezus stanął i powiedział: «Widziałem cię, […] gdy byłeś pod figowcem» (J 1, 48). Jakże słodko jest stać przed ukrzyżowanym, lub na kolanach przed Najświętszym Sakramentem, i być po prostu przed Jego oczyma! Jakże dobrze jest zezwolić, by On powrócił i dotknął naszej egzystencji i posłał nas, byśmy głosili Jego nowe życie! Tak więc to, co ma miejsce, ostatecznie jest tym: «cośmy ujrzeli i usłyszeli, oznajmiamy także wam» (1 J 1, 3). Najlepszą motywacją, by zdecydować się głosić Ewangelię, jest jej kontemplowanie z miłością, zatrzymanie się na jej kartach i czytanie jej z sercem. Jeśli przybliżamy ją w ten sposób, zadziwia nas jej piękno, ponownie nas fascynuje. Dlatego tak ważny jest powrót do ducha kontemplatywnego, pozwalającego nam odkrywać codziennie, że jesteśmy adresatami dobra, które czyni nas ludzkimi, pomaga prowadzić nowe życie. Nie ma nic lepszego jak przekazywanie tego innym.

 

265. Całe życie Jezusa, Jego sposób traktowania ubogich, Jego gesty, Jego konsekwencja, Jego codzienna prosta ofiarność, i w końcu Jego całkowite wydanie siebie na okup – wszystko to jest cenne i przemawia do życia każdego. Ilekroć ktoś to odkrywa, przekonuje się, że Jezus jest Tym, którego inni potrzebują, nawet Go nie znając: «Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając» (Dz 17, 23). Czasami tracimy entuzjazm dla misji, zapominając, że Ewangelia odpowiada na najgłębsze potrzeby osób, ponieważ wszyscy zostaliśmy stworzeni do tego, co proponuje nam Ewangelia: do przyjaźni z Jezusem i miłości braterskiej. Jeśli zdołamy wyrazić odpowiednio i pięknie istotną treść Ewangelii, z pewnością przesłanie to odpowie na najgłębsze pytania serc: «misjonarz jest przekonany, że istnieje już w jednostkach i w narodach oczekiwanie, jeśli nawet nieświadome, na poznanie prawdy o Bogu, o człowieku, o drodze do wyzwolenia z grzechu i ze śmierci. Entuzjazm głoszenia Chrystusa wypływa z przekonania, że odpowiada się na to oczekiwanie»[208].

Entuzjazm w ewangelizacji opiera się na tym przekonaniu. Mamy do dyspozycji skarb życia i miłości, który nie może wprowadzić w błąd, orędzie, które nie manipuluje i nie rozczarowuje. Chodzi o odpowiedź, która dotyka człowieka w jego głębi, która może go podtrzymać i podnieść. Jest to prawda, która nie wychodzi z mody, ponieważ zdolna jest przeniknąć tam, gdzie nic nie może dotrzeć. Nasz nieskończony smutek może być uleczony tylko przez nieskończoną miłość.

 

266. Jednakże takie przekonanie umacnia się przez stale odnawiane własne doświadczenie cieszenia się Jego przyjaźnią i Jego orędziem. Nie można wytrwać w pełnej zapału ewangelizacji, jeśli nie jest się przekonanym z własnego doświadczenia, że to nie jest to samo: poznać Jezusa lub nie znać Go; że to nie jest to samo: kroczyć z Nim lub kroczyć po omacku; że to nie jest to samo: raczej móc Go słuchać, niż ignorować Jego Słowo; że to nie jest to samo: raczej móc Go kontemplować, adorować, móc spocząć w Nim, niż nie móc tego czynić. Czym innym jest budować świat z Jego Ewangelią, a czym innym czynić to własnym rozumem. Wiemy dobrze, że życie z Jezusem staje się o wiele pełniejsze i że z Nim łatwiej znaleźć sens wszystkiego. I dlatego ewangelizujemy. Prawdziwy misjonarz, który nigdy nie przestaje być uczniem, wie, że Jezus kroczy z nim, rozmawia z nim, oddycha z nim, pracuje z nim. Dostrzega Jezusa żywego towarzyszącego mu pośród całego zaangażowania misyjnego. Jeśli ktoś nie odkryje tego w samym sercu działalności misyjnej, szybko traci entuzjazm i przestaje być pewnym co do tego, co przekazuje, brakuje mu siły i pasji. A osoba, która nie jest przekonana, która nie jest entuzjastą, która nie jest pewna tego, co głosi, i zakochana w tym, nie przekonuje nikogo.

 

267. Zjednoczeni z Jezusem, szukamy tego, czego On szuka, kochamy to, co On kocha. Ostatecznie to, czego szukamy, jest chwałą Ojca, żyjemy i działamy «ku chwale majestatu Jego łaski» (Ef 1, 6). Jeśli zamierzamy oddać się do końca i wytrwale, musimy przekroczyć wszelką inną motywację. To jest ostateczny powód, najgłębszy, największy, racja i ostateczny sens całej reszty. Chodzi o chwałę Ojca, której Jezus szukał w ciągu całego swego ziemskiego życia. Jest On Synem odwiecznie szczęśliwym z całym swoim istnieniem «w łonie Ojca» (J 1, 18). Jesteśmy misjonarzami przede wszystkim dlatego, że Jezus nam powiedział: «Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie» (J 15, 8). Niezależnie od tego, czy nam to odpowiada, czy też nie, czy nas interesuje, czy też nie, czy nam to służy, czy też nie, niezależnie od ograniczoności naszych pragnień, naszego rozumienia i naszych motywacji, ewangelizujemy na większą chwałę Ojca, który nas kocha.

Duchowa przyjemność bycia Ludem Bożym

268. Słowo Boże zachęca nas do uznania, że jesteśmy ludem: «wy, którzy byliście nie-ludem, teraz zaś jesteście ludem Bożym» (1 P 2, 10). Żeby być ewangelizatorami dusz, trzeba rozwinąć duchowe upodobanie pozostania blisko życia ludzi, aż do odkrycia, że staje się to źródłem głębszej radości. Misja łączy się z miłością do Jezusa, ale jednocześnie z miłością do Jego ludu. Gdy zatrzymujemy się przed ukrzyżowanym Jezusem, poznajemy całą Jego miłość, która nas zaszczyca i podtrzymuje, ale stojąc przed Nim, jeśli nie jesteśmy ślepi, zaczynamy dostrzegać, że spojrzenie Jezusa się poszerza, a On, pełen uczucia i żaru, zwraca się w kierunku Jego ludu. W ten sposób odkrywamy, że On chce się nami posługiwać jako narzędziami, by za każdym razem jeszcze bardziej się zbliżyć do swojego umiłowanego ludu. Bierze nas z ludu i posyła nas do ludu, tak że nie można zrozumieć naszej tożsamości bez tej przynależności do Niego.

 

269. Sam Jezus jest wzorem tej opcji ewangelizacyjnej, wprowadzającej nas w serce ludu. Jak dobrze widzieć Go tak blisko wszystkich! Gdy rozmawiał z kimś, patrzył w jego oczy z wielką, pełną miłości uwagą: «Jezus spojrzał na niego z miłością» (Mk 10, 21). Widzimy Go, jak jest dostępny, gdy zbliża się do niewidomego przy drodze (por. Mk 10, 46-52) i gdy je i pije z grzesznikami (por. Mk 2, 16), nie przejmując się, że Go biorą za żarłoka i pijaka (por. Mt 11, 19). Widzimy Go, gdy pozwala, aby jawnogrzesznica namaściła Mu stopy (por. Łk 7, 36-5), albo gdy przyjmuje nocą Nikodema (por. J 3, 1-15). Oddanie się Jezusa na krzyżu nie jest niczym innym jak szczytowym momentem tego stylu charakteryzującego całą Jego egzystencję. Zafascynowani takim wzorem, integrujmy się dogłębnie ze społeczeństwem, dzielmy życie ze wszystkimi, wsłuchujmy się w ich troski, współpracujmy materialnie i duchowo w ich potrzebach, radujmy się z tymi, którzy przeżywają radość, płaczmy z tymi, którzy płaczą, i angażujmy się w budowę nowego świata, ramię w ramię z innymi.

270. Czasem doświadczamy pokusy bycia chrześcijanami, zachowując roztropny dystans w stosunku do ran Pana. Jezus jednak chce, abyśmy dotykali ludzkiej nędzy, abyśmy dotykali cierpiącego ciała innych. Oczekuje, abyśmy zrezygnowali z poszukiwania osobistych lub wspólnotowych środków ochronnych, pozwalających nam zachować dystans w stosunku do istoty ludzkiej udręki, tak abyśmy rzeczywiście chcieli wejść w kontakt z konkretnym życiem innych i poznali moc czułości. Gdy to czynimy, życie zawsze się nam komplikuje cudownie i przeżywamy głębokie doświadczenie bycia ludem, doświadczenie przynależności do ludu.

 

271. Prawdą jest, że w naszej relacji ze światem jesteśmy zachęceni do uzasadnienia naszej nadziei, ale nie jako nieprzyjaciele, którzy wytykają nas palcem i potępiają. Bardzo jasno nas pouczono, aby to czynić «z łagodnością i bojaźnią» (1 P 3, 16) oraz «jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi» (Rz 12, 18). Jesteśmy także wezwani do zwyciężenia «zła dobrem» (Rz 12, 21), bez wywyższania się, «oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie» (Flp 2, 3). Rzeczywiście, do Apostołów Pańskich «cały lud odnosił się życzliwie» (Dz 2, 47; 4, 21. 33; 5, 13). Jest rzeczą jasną, że Jezus Chrystus nie chce, żebyśmy byli jak książęta spoglądający z pogardą, ale jak ludzie należący do ludu. Nie jest to opinia jakiegoś papieża ani opcja duszpasterska pośród innych możliwych; chodzi o wskazania Słowa Bożego, tak jasne, bezpośrednie i oczywiste, że nie potrzebują interpretacji odbierających im moc oddziaływania. Przeżywajmy je «sine glossa», bez komentarzy. W ten sposób doświadczymy misyjnej radości dzielenia życia z ludem wiernym Bogu, starając się zapalić ogień w sercu świata.

 

272. Miłość do ludzi stanowi duchową siłę, ułatwiającą spotkanie w pełni z Bogiem do tego stopnia, że kto nie miłuje brata, «żyje w ciemności» (1 J 2, 11), «trwa w śmierci» (1 J 3, 14) i «nie zna Boga» (1 J 4, 8). Benedykt XVI powiedział, że «zamykanie oczu na bliźniego czyni człowieka ślepym również na Boga»[209] i że miłość jest w gruncie rzeczy jedynym światłem, które «wciąż na nowo rozprasza mroki ciemnego świata i daje nam odwagę do życia i działania»[210]. Dlatego gdy zbliżamy się do innych z zamiarem szukania w nich dobra, przygotujmy się duchowo do przyjęcia najpiękniejszych darów Pana. Za każdym razem, gdy spotykamy się z drugim człowiekiem z miłością, znajdujemy się w sytuacji odkrycia czegoś nowego w odniesieniu do Boga. Za każdym razem, gdy otwieramy oczy, by rozpoznać drugiego, bardziej zostaje oświecona wiara do rozpoznania Boga. Konsekwentnie, jeśli chcemy wzrastać w życiu duchowym, nie możemy przestać być misjonarzami. Zadanie ewangelizacji ubogaca umysł i serce, otwiera przed nami duchowe horyzonty, czyni nas wrażliwymi, by rozpoznać działanie Ducha Świętego, pozwala nam wyjść z naszych ograniczonych schematów duchowych. Jednocześnie misjonarz w pełni oddany swojej pracy, doświadcza przyjemności bycia źródłem, które rozlewa się i orzeźwia innych. Misjonarzem może być tylko ten, kto czuje się dobrze w szukaniu dobra bliźniego, kto pragnie szczęścia innych. To otwarcie serca jest źródłem szczęścia, ponieważ «więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu» (Dz 20, 35). Nie żyjemy lepiej, uciekając przed innymi, kryjąc się, odmawiając dzielenia się i zamykając się we własnej wygodzie. Jest to nic innego jak powolne samobójstwo.

 

273. Misja w sercu ludu nie jest częścią mojego życia ani ozdobą, którą mogę zdjąć; nie jest dodatkiem ani jeszcze jedną chwilą w życiu. Jest czymś, czego nie mogę wykorzenić z siebie, jeśli nie chcę siebie zniszczyć. Ja jestem misją na tym świecie, i dlatego jestem w tym świecie. Trzeba przyjąć samych siebie jako naznaczonych ogniem przez tę misję oświecania, błogosławienia, ożywiania, podnoszenia, uzdrawiania, wyzwalania. W tym objawia się lekarz dusz, nauczyciel dusz, polityk dla dusz, ten, który zdecydował w głębi serca być z innymi oraz dla innych. Jednakże, gdy ktoś z jednej strony stawia swoją powinność, a z drugiej strony odseparowane własne życie prywatne, wtedy wszystko staje się szare, i będzie nieustannie szukał uznania albo zajmie się obroną własnych potrzeb. Przestanie być ludem.

274. Aby dzielić życie z ludźmi i dać siebie ofiarnie, musimy także uznać, że każda osoba jest godna naszego poświęcenia. Nie ze względu na wygląd fizyczny, na zdolności, na język, na mentalność albo ze względu na przyjemność, jaką może nam sprawić, ale dlatego, że jest dziełem Boga, Jego stworzeniem. On ją stworzył na swój obraz i w jakiejś mierze jest ona odbiciem Jego chwały. Każdy człowiek jest przedmiotem nieskończonej czułości Pana i zamieszkuje On w jego życiu. Jezus Chrystus przelał swoją cenną krew na krzyżu za tę osobę. Niezależnie od jakichkolwiek pozorów, każdy jest niezmiernie święty i zasługuje na naszą miłość i nasze poświęcenie. Stąd jeśli uda mi się pomóc żyć lepiej jednej jedynej osobie, to już wystarczy, aby uzasadnić dar mojego życia. Pięknie jest być wiernym ludem Boga. Osiągamy pełnię, gdy łamiemy bariery, a nasze serce napełnia się twarzami i imionami!

Tajemnicze działanie Zmartwychwstałego i Jego Ducha

275. W trzecim rozdziale zastanawialiśmy się nad brakiem głębokiej duchowości, znajdującym wyraz w pesymizmie, fatalizmie i zniechęceniu. Niektóre osoby nie angażują się w misję, ponieważ uważają, że nic nie może się zmienić, że daremny jest wszelki wysiłek. Myślą tak: «Dlaczego miałbym się pozbawić moich wygód i przyjemności, jeśli nie widzę żadnego rezultatu?» Z taką mentalnością zostanie misjonarzem staje się niemożliwe. Postawa ta jest właśnie szkodliwym usprawiedliwieniem zamknięcia się w wygodzie, w gnuśności, w smutku pozbawionym satysfakcji, w egoistycznej próżni. Chodzi o postawę autodestrukcyjną, ponieważ «człowiek nie może żyć bez nadziei: jego życie straciłoby bez niej wszelkie znaczenie i stałoby się nie do zniesienia»[211]. Jeśli uważamy, że nic się nie zmieni, przypomnijmy sobie, że Jezus Chrystus zatriumfował nad grzechem i śmiercią i jest pełen mocy. Jezus Chrystus naprawdę żyje. W przeciwnym wypadku, «jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie» (1 Kor 15, 14). Ewangelia opowiada nam, że kiedy uczniowie poszli przepowiadać Ewangelię, «Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę» (Mk 16, 20). Również dzisiaj to się zdarza. Jesteśmy wezwani, by to odkryć i tym żyć. Zmartwychwstały i chwalebny Chrystus jest głębokim źródłem naszej nadziei i nie zabraknie nam Jego pomocy, by wypełnić powierzoną nam przez Niego misję.

 

276. Jego zmartwychwstanie nie należy do przeszłości; zawiera żywotną siłę, która przeniknęła świat. Tam, gdzie wszystko wydaje się martwe, ze wszystkich stron pojawiają się ponownie kiełki zmartwychwstania. Jest to siła nie mająca sobie równych. To prawda, iż wiele razy wydaje się, że Bóg nie istnieje: widzimy niesprawiedliwość, złość, obojętność i okrucieństwo, które nie ustępują. Jednak jest tak samo pewne, że pośród ciemności zaczyna zawsze wyrastać coś nowego, co wcześniej czy później przynosi owoc. Na wyrównanym polu pokazuje się znów życie, uporczywe i niezwyciężone. Jest wiele złych rzeczy, jednak dobro zawsze wraca, wyrasta i szerzy się. Codziennie w świecie rodzi się piękno, wskrzeszone i umocnione nawałnicami historii. Wartości pojawiają się ponownie w nowych formach i rzeczywiście człowiek odrodził się wiele razy z sytuacji, które wydawały się nieodwracalne. Oto siła zmartwychwstania, a każdy ewangelizator jest narzędziem tego dynamizmu.

 

277. Pojawiają się nieustannie także nowe trudności, doświadczenie przegranej, ludzka małostkowość, które czynią wiele zła. Wszyscy wiemy, że czasem wypełnienie zadania nie przynosi zadowolenia, jakiego byśmy pragnęli, owoce są znikome, zmiany następują powoli i człowiek ulega pokusie poddania się zmęczeniu. Jednak to nie jest to samo, gdy ktoś ze zmęczenia opuszcza chwilowo ramiona, a ktoś inny je opuszcza definitywnie, poddając się chronicznemu niezadowoleniu, wyjaławiającej duszę acedii. Może się zdarzyć, że serce zmęczy się walką, ponieważ w końcu szuka samego siebie w karierowiczostwie spragnionym uznania, oklasków, premii, pozycji; tak więc ktoś nie opuszcza ramion, jednak nie ma już werwy, brakuje mu zmartwychwstania. I tak Ewangelia, będąca najpiękniejszym orędziem, jaki świat ma do dyspozycji, zostaje pogrzebana pod wieloma usprawiedliwieniami.

 

278. Wiara oznacza również wierzyć Jemu, wierzyć, że to prawda, że On nas kocha, że żyje, że jest zdolny wkraczać tajemniczo, że nas nie opuszcza, że wydobywa dobro ze zła swoją mocą i swoją nieskończoną kreatywnością. Znaczy wierzyć, że On kroczy zwycięski poprzez dzieje, razem ze swymi «powołanymi, wybranymi i wiernymi» (Ap 17, 14). Wierzymy Ewangelii mówiącej, że królestwo Boże jest już obecne w świecie, rozrasta się tu i tam na różne sposoby: jak małe ziarno, które może przemienić się w wielką roślinę (por. Mt 13, 31-32), jak garść zaczynu zakwaszająca wielką masę (por. Mt 13, 33) i jak dobre ziarno, które rośnie pośród chwastów (por. Mt 13, 24-30) i może nas zawsze pozytywnie zaskoczyć. Jest obecne, przychodzi na nowo, walczy, by ponownie zakwitnąć. Zmartwychwstanie Chrystusa sprawia, że w każdym miejscu pojawiają się zarodki tego nowego świata, i nawet gdyby zostały ścięte, na nowo wyrastają, ponieważ zmartwychwstanie Pana przeniknęło już ukryte wątki historii, ponieważ Jezus nie zmartwychwstał na próżno. Nie wykluczajmy się z tego marszu żywej nadziei!

 

279. Ponieważ nie zawsze dostrzegamy te zarodki, brakuje nam wewnętrznej pewności, czyli przekonania, że Bóg może działać w jakichkolwiek okolicznościach, nawet pośród widocznych niepowodzeń, gdyż «przechowujemy ten skarb w naczyniach glinianych» (2 Kor 4, 7). Pewność ta jest tym, co nazywamy «poczuciem misterium». Oznacza to wiedzieć z całą pewnością, że kto się ofiaruje i oddaje się Bogu z miłości, z pewnością będzie przynosił obfity owoc (por. J 15, 5). Taka płodność wielokrotnie jest niewidzialna, nieuchwytna, nie podlega rachunkowości. Ktoś jest przekonany, że jego życie przyniesie owoc, ale nie zamierza wiedzieć, jak ani gdzie, ani kiedy. Ma pewność, że nie zatraci się żaden z jego uczynków spełnionych z miłości, nie zatraci się żadna ze szczerych trosk o innych, nie zatraci się żaden akt miłości względem Boga, nie zatraci się żadne ofiarne zmęczenie, nie zatraci się żadna bolesna cierpliwość. To wszystko krąży po świecie jako życiowa siła. Czasem wydaje nam się, że podejmując wysiłki, nie osiągnęliśmy żadnego rezultatu, jednak misja nie jest jakąś sprawą lub projektem przedsiębiorstwa, nie jest organizacją należącą do organizacji pozarządowych, nie jest przedstawieniem, aby policzyć, ilu ludzi wzięło w nim udział dzięki naszej propagandzie; jest czymś o wiele głębszym, przekraczającym wszelką miarę. Może Pan posłuży się naszym zaangażowaniem, by udzielić błogosławieństw w innym miejscu świata, dokąd nigdy nie pójdziemy. Duch Święty działa, jak chce, kiedy chce i gdzie chce; my oddajemy samych siebie, nie zamierzając oglądać widocznych rezultatów. Wiemy tylko, że nasze oddanie się jest konieczne. Nauczmy się odpoczywać w czułości ramion Ojca, pośród naszego ofiarnego i twórczego zaangażowania. Idźmy naprzód, dajmy z siebie wszystko, ale pozwólmy, aby to On uczynił nasze wysiłki tak owocnymi, jak Jemu się podoba.

 

280. Dla podtrzymania żywego żaru misyjnego potrzebne jest głębokie zaufanie do Ducha Świętego, ponieważ «Duch przychodzi z pomocą naszej słabości» (Rz 8, 26). Jednakże takie ofiarne zaufanie musi znaleźć pokarm i dlatego powinniśmy wzywać Go nieustannie. On może uleczyć to wszystko, co nas osłabia w wypełnianiu zadania misyjnego. To prawda, że zaufanie do niewidzialnego może przyprawić o zawrót głowy: przypomina zanurzenie się w morzu, gdy nie wiemy, co nas spotka. Ja sam doświadczyłem tego wielokrotnie. Lecz nie ma większej wolności od tej, by pozwolić się prowadzić Duchowi, rezygnując z kalkulowania i kontrolowania wszystkiego, oraz pozwolić, aby On nas oświecał, prowadził nas, kierował nami i pobudzał nas tak, jak On pragnie. On dobrze wie, czego potrzeba w każdej epoce i w każdym momencie. Oznacza to być płodnymi w sposób tajemniczy!

Misyjna moc wstawiennictwa

281. Istnieje forma modlitwy, skłaniająca nas w sposób szczególny do oddania się ewangelizacji, i dostarcza nam motywów do szukania dobra innych: chodzi o wstawiennictwo. Spójrzmy na chwilę we wnętrze wielkiego ewangelizatora, którym był św. Paweł, by dostrzec, jak wyglądała jego modlitwa. W jego modlitwie pełno był ludzkich istnień: «zawsze, w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich […] bo noszę was wszystkich w sercu» (Flp 1, 4. 7). W ten sposób odkrywamy, że wstawianie się za innymi nie oddala nas od prawdziwej kontemplacji, ponieważ kontemplacja, która zaniedbuje innych, jest oszustwem.

282. Postawa ta przyjmuje również kształt dziękowania Bogu za innych. «Na samym początku składam dzięki Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa za was wszystkich» (Rz 1, 8). Chodzi o stałe dziękowanie: «Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie» (1 Kor 1, 4). «Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam» (Flp 1, 3). To nie jest spojrzenie pełne niedowierzania, negatywne i bez nadziei, lecz spojrzenie duchowe, głębokiej wiary – to ono poznaje to, czego Bóg w nich dokonuje. Jednocześnie chodzi o wdzięczność, jaka się rodzi w sercu prawdziwie uważnym na innych. W ten sposób, gdy ewangelizator wychodzi z modlitwy, serce jego staje się bardziej hojne, wyzwolił się bowiem od wyizolowanej zamkniętej świadomości i pragnie czynić dobro oraz dzielić życie z innymi.

 

283. Wielcy ludzie Boży byli wielkimi wstawiającymi się za innymi. Wstawiennictwo jest jak «zaczyn w łonie Trójcy Świętej». Jest zanurzeniem się w Ojcu i odkryciem nowych wymiarów, oświecających konkretne sytuacje i zmieniających je. Możemy powiedzieć, że serce Boga wzrusza się przy wstawiennictwie, jednak w rzeczywistości On zawsze trzyma nas za rękę, a naszym wstawiennictwem możemy osiągnąć to, że Jego moc, Jego miłość i Jego wierność jeszcze wyraźniej objawiają się Jego ludowi.

II. Maryja, Matka ewangelizacji

284. Wraz z Duchem Świętym pośród ludu jest zawsze Maryja. Ona gromadziła uczniów, aby Go przyzywać (por. Dz 1, 14), i w ten sposób uczyniła możliwą misyjną eksplozję, jaka się dokonała w dniu Pięćdziesiątnicy. Ona jest Matką ewangelizującego Kościoła i bez Niej nie potrafilibyśmy naprawdę zrozumieć ducha nowej ewangelizacji.

Dar Jezusa dla swojego ludu

285. Gdy na krzyżu Chrystus cierpiał w swoim ciele dramatyczne spotkanie między grzechem świata i Bożym miłosierdziem, mógł dostrzec u swoich stóp pocieszającą obecność Matki oraz przyjaciela. W tej szczególnej chwili, zanim dokonało się powierzone Mu przez Ojca dzieło, Jezus powiedział do Maryi: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie powiedział do umiłowanego przyjaciela: «Oto Matka twoja» (J 19, 26-27). Te słowa Jezusa, wypowiedziane w obliczu śmierci, nie wyrażają pobożnej troski o Jego matkę, lecz stanowią przede wszystkim pewną formułę objawienia, przedstawiającą tajemnicę szczególnej misji zbawczej. Jezus pozostawił nam swoją Matkę jako naszą Matkę. Dopiero po spełnieniu tego Jezus mógł zrozumieć, że «wszystko się dokonało» (J 19, 28). U stóp krzyża, w szczytowej godzinie nowego stworzenia, Chrystus prowadzi nas do Maryi. Prowadzi nas do Niej, ponieważ nie chce, byśmy szli bez matki, i lud odczytuje w tym macierzyńskim obrazie wszystkie tajemnice Ewangelii. Nie podoba się Panu, aby Jego Kościołowi brakowało kobiecej ikony. Ona, która Go zrodziła z tak głęboką wiarą, towarzyszy także «reszcie Jej potomstwa, tych, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa» (Ap 12, 17). Wewnętrzna więź między Maryją, Kościołem i każdym wiernym, o ile na różny sposób rodzą Chrystusa, została wspaniale wyrażona przez błogosławionego Izaaka ze Stella:

«Natchnione wypowiedzi Pisma Świętego odnoszące się ogólnie do matki-dziewicy, czyli do Kościoła, odnoszą się również i do osoby Maryi Dziewicy. […] Podobnie i każda dusza wierna jest oblubienicą Słowa Bożego i matką Chrystusa, Jego córką i siostrą, jest dziewicza i płodna. […] W łonie Maryi Chrystus przebywał przez dziewięć miesięcy, w tej świątyni, jaką jest wierzący Kościół, trwa aż do skończenia świata, ale w świątyni duszy, przez poznanie i miłość, trwać będzie po wieki wieków»[212].

 

286. Maryja jest tą, która potrafi przemienić stajnię dla zwierząt w dom Jezusa, z ubogimi pieluszkami i z olbrzymią czułością. Ona jest służką Ojca, wzruszającą się przy uwielbianiu. Maryja jest zawsze uważną przyjaciółką, która czuwa i troszczy się, aby nie zabrakło wina w naszym życiu. Jest Tą, z sercem przeszytym mieczem, która rozumie wszystkie cierpienia. Jako matka wszystkich, jest znakiem nadziei dla ludów cierpiących bóle porodowe, dopóki nie pojawi się sprawiedliwość. Jest misjonarką zbliżającą się do nas, by nam towarzyszyć w życiu, otwierając serca na wiarę swoim macierzyńskim uczuciem. Jako prawdziwa mama, idzie z nami, walczy razem z nami i szerzy nieustannie bliskość Bożej miłości. Dzięki różnym nabożeństwom maryjnym, generalnie związanym z sanktuariami, jest włączona w historię każdego ludu, który przyjął Ewangelię, i tworzy część jego historycznej tożsamości. Wielu chrześcijańskich rodziców prosi o chrzest dla swoich dzieci w sanktuarium maryjnym, przez co wyrażają wiarę w macierzyńskie działanie Maryi, rodzącej nowe dzieci dla Pana. To tam, w sanktuariach, można odczuć, jak Maryja gromadzi wokół siebie dzieci z takim trudem pielgrzymujące, by Ją zobaczyć i by Ona spojrzała na nie. Znajdują tam siłę, jaką daje Bóg, by znosić cierpienia i znój życia. Podobnie jak świętemu Juanowi Diego, Maryja ofiaruje im pieszczotę swego macierzyńskiego pocieszenia i mówi im: «Niech się nie trwoży twoje serce […]. Czyż nie jestem tutaj ja, która jest twoją Matką?[213]».

Gwiazda nowej ewangelizacji

287. Żyjącą Matkę Ewangelii prosimy o wstawiennictwo, aby to zaproszenie do nowego etapu ewangelizacji zostało przyjęte przez całą wspólnotę Kościoła. Ona jest niewiastą wiary, kroczącą w wierze [214], a «Jej wyjątkowe pielgrzymowanie wiary wciąż staje się punktem odniesienia dla Kościoła»[215]. Ona pozwoliła się prowadzić Duchowi na drodze wiary, ku przeznaczeniu służby i płodności. Dzisiaj kieruję ku Niej spojrzenie, by pomogła nam głosić całe orędzie zbawienia, i aby nowi uczniowie stawali się ewangelizatorami[216]. W tym pielgrzymowaniu ewangelizacji nie brakuje okresów jałowości, ukrywania się, a nawet pewnego utrudzenia, jak to, które przeżywała Maryja w latach spędzonych w Nazarecie, gdy Jezus wzrastał:

«Jest to początek Ewangelii, czyli dobrej, radosnej nowiny. Nietrudno jednak dostrzec w nim także swoisty trud serca, jaki związany jest z „ciemną nocą wiary” – używając słów św. Jana od Krzyża – jakby z „zasłoną”, poprzez którą wypada przybliżać się do Niewidzialnego i obcować z tajemnicą. W taki też sposób Maryja przez wiele lat obcuje z tajemnicą swojego Syna i idzie naprzód w swojej pielgrzymce wiary»[217].

 

288. Istnieje styl maryjny w działalności ewangelizacyjnej Kościoła. Za każdym razem, gdy spoglądamy na Maryję, znów zaczynamy wierzyć w rewolucyjną moc delikatności i czułości. W Niej dostrzegamy, że pokora i delikatność nie są cnotami słabych, lecz mocnych, że nie potrzebują źle traktować innych, aby czuć się ważni. Patrząc na Nią, odkrywamy, że Ta, która wielbiła Boga, ponieważ «strąca władców z tronu», a «bogaczy odprawia z niczym», jest tą samą, która wprowadza ciepło domowego ogniska w nasze poszukiwanie sprawiedliwości. Jest również Tą, która zachowuje uważnie «wszystkie te sprawy i rozważa je w swoim sercu» (Łk 2, 19). Maryja umie rozpoznawać ślady Ducha Bożego w wielkich wydarzeniach, a także w tych wydających się nieuchwytnymi. Kontempluje tajemnice Boga w świecie, w dziejach i w życiu codziennym każdego i wszystkich. Jest niewiastą modlącą się i pracującą w Nazarecie, i jest również naszą Panią gotowości, tą, która opuszcza swoje miasteczko, by pomóc innym «z pośpiechem» (Łk 1, 39). Ta dynamika sprawiedliwości i delikatności, kontemplacji i szybkiego wyruszania w drogę do innych – to wszystko czyni z Niej kościelny wzór dla ewangelizacji. Prosimy Ją, by swoją matczyną modlitwą pomogła nam, aby Kościół stał się domem dla wielu, matką dla wszystkich ludów i aby stały się możliwe narodziny nowego świata. To Zmartwychwstały, który mówi nam z mocą, napełniającą nas olbrzymią ufnością i głęboką nadzieją: «Oto czynię wszystko nowe» (Ap 21, 5). Pełni ufności, zmierzamy z Maryją ku tej obietnicy i mówimy:

 

Dziewico i Matko, Maryjo,

 Ty, któraś pod tchnieniem Ducha

przyjęła Słowo życia

w głębi Twej pokornej wiary,

całkowicie oddana Odwiecznemu,

pomóż nam wypowiedzieć nasze «tak»

wobec pilnej potrzeby, jak nigdy dotąd naglącej,

by wszędzie rozległa się Dobra Nowina o Jezusie.

Ty, napełniona obecnością Chrystusa,

zaniosłaś radość Janowi Chrzcicielowi

i sprawiłaś, że rozradował się w łonie swej matki.

Ty, pełna wielkiej radości,

opiewałaś cudowne dzieła Pańskie.

Ty, któraś stała wytrwale pod Krzyżem

z niewzruszoną wiarą

i otrzymałaś radosną nowinę zmartwychwstania,

któraś zgromadziła uczniów w oczekiwaniu na Ducha Świętego,

by narodził się ewangelizujący Kościół.

 

Wyproś nam nowy zapał zmartwychwstałych w obecnych czasach,

by nieść wszystkim Ewangelię życia

zwyciężającą śmierć.

Daj nam odwagę szukania nowych dróg,

aby dotarł do wszystkich

dar piękna, które nie zaniknie.

 

Ty, Dziewico słuchania i kontemplacji,

Matko miłości, Oblubienico wiecznych zaślubin,

wstawiaj się za Kościołem, którego jesteś najczystszą ikoną,

aby się nigdy nie zamykał i nie zatrzymywał

w swojej misji szerzenia Królestwa.

 

Gwiazdo nowej ewangelizacji,

pomóż nam zajaśnieć świadectwem komunii,

służby, żarliwej i ofiarnej wiary,

sprawiedliwości i miłości do ubogich,

aby radość Ewangelii

dotarła aż po krańce ziemi,

i żadne peryferie nie zostały pozbawione jej światła.

Matko żywej Ewangelii,

źródło radości dla maluczkich,

módl się za nami.

Amen. Alleluja!

W Rzymie, u Świętego Piotra, na zakończenie Roku Wiary, dnia 24 listopada 2013 roku, w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, w pierwszym roku mego Pontyfikatu.

 

 

 

Rozdział IV

SPOŁECZNY WYMIAR EWANGELIZACJI ....  94

  I. Wspólnotowe i społeczne reperkusje kerygmy ...  94

 II. Włączenie społeczne ubogich ................  99

III. Dobro wspólne i pokój społeczny ............ 113

IV. Dialog społeczny jako wkład na rzecz pokoju... 121

 

Rozdział V

EWANGELIZATORZY Z DUCHEM........... 130

  I. Motywacje do odnowionego zapału misyjnego.. 131

 II. Maryja, Matka ewangelizacji................ 142

 



[1] Paweł VI, Adhort. apost. Gaudete in Domino (9 maja 1975), 22: AAS 67 (1975), 297.

[2] Tamże, 8: AAS 67 (1975), 292.

[3] Enc. Deus caritas est (25 grudnia 2005), 1: AAS 98 (2006), 217.

[4] V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy (29 czerwca 2007), 360.

[5] Tamże.

[6] Paweł VI, Posynodalna Adhort. apost. Evangelii nuntiandi (8 grudnia 1975), 80: AAS 68 (1976), 75.

[7]Pieśń duchowa, 36, 10.

[8]Adversus haereses, IV, c. 34, n. 1: PG 7, 1083: „Omnem novitatem attulit, semetipsum afferens”.

[9] Paweł VI, Posynodalna Adhort. apost. Evangelii nuntiandi (8 grudnia 1975), 7: AAS 68 (1976), 9.

[10] Por. Propositio 7.

[11] Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy św. na zakończenie XIII Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów (28 października 2012): AAS 104 (2012), 890.

[12] Tamże.

[13] Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy św. na otwarcie V Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów (13 maja 2007), Aparecida, Brazylia (13 maja 2007): AAS 99 (2007), 437.

[14] Enc. Redemptoris missio (7 grudnia 1990), 34: AAS 83 (1991), 280.

[15] Tamże, 40: AAS 83 (1991), 287.

[16] Tamże, 86: AAS 83 (1991), 333.

[17] V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy, (29 czerwca 2007), 548.

[18] Tamże, 370.

[19] Por. Propositio 1.

[20] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Christifideles laici (30 grudnia 1988), 32: AAS 81 (1989), 451.

[21] V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy (29 czerwca 2007), 201.

[22] Tamże, 551.

[23] Paweł VI, Enc. Ecclesiam suam (6 sierpnia 1964), 9-10: AAS 56 (1964), 611-612.

[24] Sobór Wat. II, Dekr. o ekumenizmie Unitatis redintegratio, 6.

[25] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Oceania (22 listopada 2001), 19: AAS 94 (2002), 390.

[26] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Christifideles laici (30 grudnia 1988), 26: AAS 81 (1989), 438.

[27] Por. Propositio 26.

[28] Por. Propositio 44.

[29] Por. Propositio 26.

[30] Por. Propositio 41.

[31] Sobór Wat. II, Dekr. o pasterskich zadaniach biskupów w świecie Christus Dominus, 11.

[32] Por. Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników Międzynarodowego Kongresu z okazji 40. rocznicy Dekretu Ad gentes (11 marca 2006): AAS 98 (2006), 337.

[33] Por. Propositio 42.

[34] Por. kan. kan. 460-468; 492-502; 511-514; 536-537.

[35] Enc. Ut unum sint (25 maja 1995), 95: AAS 87 (1995), 977-978.

[36] Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Kościele Lumen gentium, 23.

[37] Por. Jan Pawel II, Motu proprio Apostolos suos (21 maja 1998): AAS 90 (1998), 641-658.

[38] Sobór Wat. II, Dekr. o ekumenizmie Unitatis redintegratio, 11.

[39] Por. Summa theol., I-II, q. 66 , a. 4-6.

[40]Summa theol., I-II, q. 108, a. 1.

[41]Summa theol., II-II, q. 30, a. 4. Por. tamże, q. 40, a. 4, ad 1: «Zewnętrzne ofiary i dary jako sposób wyrażenia czci nie są składane Bogu jakoby On ich potrzebował, lecz Bóg chce tego dla nas, byśmy w ten sposób wyrabiali w sobie oddanie się Bogu, oraz dla zaspokojenia potrzeb naszych bliźnich. Dlatego miłosierdzie, wyrażające się pomaganiem potrzebującym, jest ofiarą Bogu bardziej miłą, bo bardziej bezpośrednio odnosi się do potrzeb bliźnich».

[42] Por. Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Objawieniu Bożym Dei verbum, 12

[43] Motu proprio Socialium Scientiarum (1 stycznia 1994): AAS 86 (1994), 209.

[44] Św. Tomasz z Akwinu podkreślał, że wielość i odrębność «jest dziełem zamysłu pierwszego Twórcy», tego, który chciał, aby «czego nie dostaje jednemu dla przedstawienia dobroci Bożej, z drugiego można było uzupełnić», ponieważ Jego dobroci «jedno stworzenie nie zdoła wyczerpująco przedstawić» (Summa theol. I, q. 47, a. 1). Dlatego potrzebujemy dostrzec wielorakość rzeczy w jej licznych relacjach (por. (Summa theol. I, q. 47, a. 2, ad 1; q. 47, a. 3). Z analogicznych racji powinniśmy słuchać jedni drugich i uzupełniać się w naszym częściowym odbiorze rzeczywistości i Ewangelii.

[45] Jan XXIII, Przemówienie podczas uroczystego otwarcia Soboru Watykańskiego II (11 października 1962): AAS 54 (1962), 792: «Est enim aliud ipsum depositum Fidei, seu veritates, quae veneranda doctrina nostra continentur, aliud modus, quo eaedem enuntiantur».

[46] Jan Paweł II, Enc. Ut unum sint (25 maja 1995), 19: AAS 87 (1995), 933.

[47]Summa theol. I-II, q. 107, a. 4.

[48] Tamże.

[49] N. 1735.

[50] Por. Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Familiaris consortio (22 listopada 1981), 34c: AAS 74 (1982), 123.

[51] Por. Św. Ambroży, De Sacramentis, IV, VI, 28: PL 16, 464: «Zawsze muszę je przyjmować, ponieważ zawsze przebacza moje grzechy. Jeśli nieustannie grzeszę, muszę zawsze mieć lekarstwo»; tamże, IV, V, 24: PL 16, 463: «Ten, kto spożywał mannę, umarł; ten, kto spożywa to ciało, dostąpi odpuszczenia swoich grzechów»; Św. Cryryl Aleksandryjski, In Joh. Evang. IV, 2: PG 73, 584-585: «Zbadałem się i uznałem się za niegodnego. Tym, którzy tak mówią, powiadam: a kiedy będą godnymi? Kiedy staniecie więc przed Chrystusem? I jeśli wasze grzechy przeszkadzają wam, by się zbliżyć i jeśli nie przestaniecie nigdy upadać – kto zna swoje grzechy?, mówi psalm – pozostaniecie bez udziału w uświęceniu, które ożywia na wieki?».

[52] Benedykt XVI, Przemówienie z okazji spotkania z Episkopatem brazylijskim w katedrze w São Paulo, Brazylia (11 maja 2007), 3: AAS 99 (2007), 428.

[53] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Pastores dabo vobis (25 marca 1992), 10: AAS 84 (1992), 673.

[54] Paweł VI, Enc. Ecclesiam suam (6 sierpnia 1964), 19: AAS 56 (1964), 632.

[55] Św. Jan Chryzostom, Homilia o Łazarzu, II, 6: PG 48, 992D.

[56] Por. Propositio 13.

[57] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Africa (14 września 1995), 52: AAS 88 (1996), 32-33; Tenże, Enc. Sollicitudo rei socialis (30 grudnia 1987), 22: AAS 80 (1988), 539.

[58] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Asia (6 listopada 1999), 7: AAS 92 (2000), 458.

[59] Komitet Doktryny Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, Posługa duszpasterska wobec osób o skłonnościach homoseksualnych: Wskazania duszpasterskie (2006), 17.

[60] Konferencja Episkopatu Francji, Rada Rodzina i Społeczeństwo, «Rozszerzyć małżeństwo na osoby tej samej płci? Otwórzmy debatę!» (28 września 2012).

[61] Por. Propositio 25.

[62] Włoska Akcja Katolicka, Orędzie XIV Zgromadzenia Krajowego do Kościoła i do kraju (8 maja 2011).

[63] Joseph Ratzinger, Aktualna sytuacja wiary i teologii. Konferencja wygłoszona podczas Spotkania Przewodniczących Komisji Episkopatów Ameryki Łacińskiej do spraw nauki wiary, jakie miało miejsce w Guadalajarze, Meksyk, 1996. Opublikowana w: L’Osservatore Romano, 1 listopada 1996, cytowana w: V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy (29 czerwca 2007), 12.

[64] Georges Bernanos, Pamiętnik wiejskiego proboszcza, Warszawa 1961, 112.

[65]Przemówienie na otwarcie Soboru Watykańskiego II (11 października 1962), 4, 2-4: AAS 54 (1962), 789.

[66] John Henry Newman, List z 26 stycznia 1833, w: The Letters and Diaries of John Henry Newman, vol. III, Oxford 1979, s. 204.

[67] Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy św. na rozpoczęcie Roku Wiary (11 października 2012): AAS 104 (2012), 881.

[68] Tomasz a Kempis, De Imitatione Christi, Liber Primus, IX, 1: «Wyobraźnia, chęć zmiany miejsca niejednego zawiodła» (tłum. A. Kamieńska, I.W. Pax, Warszawa, 1981).

[69] Warto przytoczyć świadectwo św. Teresy z Lisieux o jej relacji ze współsiostrą, która wydawała jej się szczególnie nieprzyjemną, w której wewnętrzne doświadczenie miało decydujący wpływ: «Pewnego wieczoru spełniałam jak co dzień swoją drobną powinność dla siostry od św. Piotra. Było zimno, panowała noc... Nagle usłyszałam z oddali harmonijny dźwięk instrumentów muzycznych; stanął mi przed oczyma salon rzęsiście oświetlony, lśniący od złoceń; elegancko ubrane młode dziewczęta, prawiące sobie nawzajem komplementy i światowe grzeczności. Wzrok mój przeniósł się następnie na biedną chorą, którą podtrzymywałam; zamiast melodii dochodziły od czasu do czasu do moich uszu jej żałosne skargi […]. Nie jestem w stanie wyrazić, co działo się w mojej duszy; to tylko wiem, iż Pan rozjaśnił ją promieniami prawdy, tak dalece przewyższającymi posępny blask ziemskich uciech, że nie mogłam uwierzyć memu szczęściu»: Rękopis C, XI, w: Dzieje duszy, Kraków 1984, 241.

[70] Por. Propositio 8.

[71] Henri de Lubac, Medytacje o Kościele, Kraków 1997, 311.

[72] Papieska Rada «Iustitia et Pax», Kompendium nauki społecznej Kościoła, 295.

[73] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Christifideles laici (30 grudnia 1988), 51: AAS 81 (1989), 493.

[74] Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja w sprawie dopuszczenia kobiet do kapłaństwa urzędowego Inter insigniores (15 października 1976): AAS 69 (1977), 115. Cytowana w: Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Christifideles laici (30 grudnia 1988), 51, przypis 190: AAS 81 (1989), 493.

[75] Jan Paweł II, List apost. Mulieris dignitatem (15 sierpnia 1988), 27: AAS 80 (1988), 1718.

[76] Por. Propositio 51.

[77] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Asia (6 listopada 1999), 19: AAS 92 (2000), 478.

[78] Tamże, 2: AAS 92 (2000), 451.

[79] Por. Propositio 4.

[80] Por. Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Kościele Lumen gentium, 1.

[81]Rozważanie podczas I Kongregacji Generalnej XIII Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów (8 października 2012): AAS 104 (2012), 897.

[82] Por. Propositio 6; Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 22.

[83] Por. Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Kościele Lumen gentium, 9.

[84] Por. III Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Puebli (23 marca 1979), 386-387.

[85] Por. Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 36.

[86] Tamże, 25.

[87] Tamże, 53.

[88] Jan Paweł II, List apost. Novo millennio ineunte (6 stycznia 2001), 40: AAS 93 (2001), 294-295.

[89] Tamże, 40: AAS 93 (2001), 295.

[90] Jan Paweł II, Enc. Redemptoris missio (7 grudnia 1990), 52: AAS 83 (1991), 300; por. Adhort. apost. Catechesi tradendae (16 października 1979), 53: AAS 71 (1979), 1321.

[91] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Oceania (22 listopada 2001), 16: AAS 94 (2002), 384.

[92] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Africa (14 września 1995), 61: AAS 88 (1996), 39.

[93] Św. Tomasz z Akwinu, Summa theol., I, q. 39, a. 8 cons. 2: «Jeśli wykluczy się Ducha Świętego, stanowiącego więź Obydwu, nie można zrozumieć jedności związku między Ojcem i Synem»; Por. także I, q. 37, a. 1, ad 3.

[94] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Oceania (22 listopada 2001), 17: AAS 94 (2002), 385.

[95] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Asia (6 listopada 1999), 20: AAS 92 (2000), 478-482.

[96] Por. Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Kościele Lumen gentium, 12.

[97] Jan Paweł II, Enc. Fides et ratio (14 września 1998), 71: AAS 91 (1999), 60.

[98] III Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Puebli (23 marca 1979), 450; por. V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy (29 czerwca 2007), 264.

[99] Por. Jan Paweł II, Posynodalna adhort. apost. Ecclesia in Asia (6 listopada 1999), 21: AAS 92 (2000), 482-484.

[100] N. 48: AAS 68 (1976), 38.

[101] Tamże.

[102]Przemówienie podczas Sesji inauguracyjnej V Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów (13 maja 2007), 1: AAS 99 (2007), 446-447.

[103] V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy (29 czerwca 2007), 262.

[104] Tamże, 263.

[105] Por. Św. Tomasz z Akwinu, Summa theol. II-II, q. 2, a. 2.

[106] V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy (29 czerwca 2007), 264.

[107] Tamże.

[108] Por. Sobór Wat. II, Konst. dogmat, o Kościele Lumen gentium, 12.

[109] Por. Propositio 17.

[110] Por. Propositio 30.

[111] Por. Propositio 27.

[112] Jan Paweł II, List apost. Dies Domini (31 maja 1998), 41: AAS 90 (1998), 738-739.

[113] Paweł VI, Posynodalna Adhort. apost. Evangelii nuntiandi (8 grudnia 1975), 78: AAS 68 (1976), 71.

[114] Tamże.

[115] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Pastores dabo vobis (25 marca 1992), 26: AAS 84 (1992), 698.

[116] Tamże, 25: AAS 84 (1992), 696.

[117] Św. Tomasz z Akwinu, Summa theol. II-II, q. 188, a. 6.

[118] Paweł VI, Posynodalna Adhort. apost. Evangelii nuntiandi (8 grudnia 1975), 76: AAS 68 (1976), 68.

[119] Tamże, 75: AAS 68 (1976), 65.

[120] Tamże, 63: AAS 68 (1976), 53.

[121] Tamże, 43: AAS 68 (1976), 33.

[122] Tamże.

[123] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Pastores dabo vobis (25 marca 1992), 10: AAS 84 (1992), 672.

[124] Paweł VI, Posynodalna Adhort. apost. Evangelii nuntiandi (8 grudnia 1975), 40: AAS 68 (1976), 31.

[125] Tamże, 43: AAS 68 (1976), 33.

[126] Por. Propositio 9.

[127] Jan Paweł II, Posynodalna adhort. apost. Pastores dabo vobis (25 marca 1992), 26: AAS 84 (1992), 698.

[128] Por. Propositio 38.

[129] Por. Propositio 20.

[130] Por. Sobór Wat. II, Dekret o środkach społecznego przekazu Inter mirifica, 6.

[131] Por. De musica, VI, XIII, 38: PL 32, 1183-1184; Confessiones, IV, XIII, 20: PL 32, 701.

[132] Benedykt XVI, Przemówienie po projekcji filmu «Sztuka i wiara – „Via Pulchritudinis”» (25 października 2012): L’Osservatore Romano (27 października 2012), 7.

[133]Summa theol. I-II, q. 65, a. 3, ad 2: «propter aliquas dispositiones contrarias».

[134] Jan Paweł II, Posynodalna adhort. apost. Ecclesia in Asia (6 listopada 1999), 20: AAS 92 (2000), 481.

[135] Jan Paweł II, Posynodalna adhort. apost. Verbum Domini (30 września 2010), 1: AAS 102 (2010), 682.

[136] Por. Propositio 11.

[137] Por. Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Objawieniu Bożym Dei verbum, 21-22.

[138] Por. Benedykt XVI, Posynodalna adhort. apost. Verbum Domini (30 września 2010), 86-87: AAS 102 (2010), 757-760.

[139] Benedykt XVI, Rozważanie na rozpoczęcie I Kongregacji Generalnej Synodu Biskupów (8 października 2012): AAS 104 (2012), 896.

[140] Paweł VI, Posynodalna adhort. apost. Evangelii nuntiandi (8 grudnia 1975), 17: AAS 68 (1976), 17.

[141] Jan Paweł II, Przesłanie do niepełnosprawnych, Modlitwa Anioł Pański w katedrze w Osnabrück (16 listopada 1980): Insegnamenti III/2 (1980), 1232.

[142] Papieska Rada «Iustitia et Pax», Kompendium nauki społecznej Kościoła, 52.

[143] Jan Paweł II, Katecheza (24 kwietnia 1991): Insegnamenti XIV/1 (1991), 856.

[144] Benedykt XVI, List apost. w formie motu proprio Intima Ecclesiae natura (11 listopada 2012): AAS 104 (2012), 996.

[145] Enc. Populorum progressio (26 marca 1967), 14: AAS 59 (1967), 264.

[146] Paweł VI, Posynodalna adhort. apost. Evangelii nuntiandi (8 grudnia 1975), 29: AAS 68 (1976), 25.

[147] V Konferencja Ogólna Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Dokument z Aparecidy (29 czerwca 2007) 380.

[148] Papieska Rada «Iustitia et Pax», Kompendium nauki społecznej Kościoła, 9.

[149] Jan Paweł II, Posynodalna adhort. apost. Ecclesia in America (22 stycznia 1999), 27: AAS 91 (1999), 762.

[150] Benedykt XVI, Enc. Deus caritas est (25 grudnia 2005), 28: AAS 98 (2006), 239-240.

[151] Papieska Rada «Iustitia et Pax», Kompendium nauki społecznej Kościoła, 12.

[152] Enc. Octogesima adveniens (14 maja 1971), 4: AAS 63 (1971), 403.

[153] Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Libertatis nuntius (6 sierpnia 1984), XI, 1: AAS 76 (1984), 903.

[154] Papieska Rada «Iustitia et Pax», Kompendium nauki społecznej Kościoła, 157.

[155] Paweł VI, Encyklika Octogesima adveniens (14 maja 1971), 23: AAS 63 (1971), 418.

[156] Paweł VI, Encyklika Populorum progressio (26 marca 1967), 65: AAS 59 (1967), 289.

[157] Tamże, 15: AAS 59 (1967), 265.

[158] Krajowa Konferencja Biskupów Brazylijskich, Ewangeliczne i etyczne wymagania sakramentu nędzy i głodu. Żywność, dar Boży, prawem wszystkich (kwiecień 2002), Wprowadzenie, 2.

[159] Jan XXIII, Enc. Mater et Magistra (15 maja 1961), 3: AAS 53 (1961), 402.

[160] Św. Augustyn, De catech. Rudibus, I, XIV, 22: PL 40, 327.

[161] Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Libertatis nuntius (6 sierpnia 1984), XI, 18: AAS 76 (1984), 907-908.

[162] Jan Pawel II, Enc. Centesimus annus (1 maja 1991), 41: AAS 83 (1991), 844-845.

[163] Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. o ewangelizację ludów w Santo Domingo (11 października 1984), 5: AAS 77 (1985), 358.

[164] Jan Paweł II, Enc. Sollicitudo rei socialis (30 grudnia 1987), 42: AAS 80 (1988), 572.

[165] Benedykt XVI, Przemówienie podczas Sesji inauguracyjnej V Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów (13 maja 2007), 3: AAS 99 (2007), 450.

[166] Św. Tomasz z Akwinu, Summa theol. II-II, q. 27, a. 2.

[167] Tamże, I-II, q. 110, a. 1.

[168] Tamże, I-II, q. 26, a. 3.

[169] Jan Paweł II, List apost. Novo millennio ineunte (6 stycznia 2001), 50: AAS 93 (2001), 303.

[170] Tamże.

[171] Por. Propositio 45.

[172] Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Libertatis nuntius (6 sierpnia 1984), XI, 18: AAS 76 (1984), 908.

[173] Zakłada to «usuwanie strukturalnych przyczyn złego funkcjonowania gospodarki światowej»: Benedykt XVI, Przemówienie do korpusu dyplomatycznego (8 stycznia 2007): AAS 99 (2007), 73.

[174] Por. Komisja Społeczna Episkopatu Francuskiego, Zrehabilitować politykę (17 lutego 1999); por. Pius XI, Orędzie, 18 grudnia 1927.

[175] Benedykt XVI, Enc. Caritas in veritate (29 czerwca 2009), 2: AAS 101 (2009), 642.

[176] Jan Paweł II, Posynodalna Adhort. apost. Christifideles laici (30 grudnia 1988), 37: AAS 81 (1989), 461.

[177] Por. Propositio 56.

[178] Konferencja Biskupów Katolickich na Filipinach, List pasterski What is Happening to our Beautiful Land? (29 stycznia 1988).

[179] Paweł VI, Enc. Populorum progressio (26 marca 1967), 76: AAS 59 (1967), 294-295.

[180] Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, List pasterski Forming Consciences for Faithful Citizenship (2007), 13.

[181] Papieska Rada «Iustitia et Pax», Kompendium nauki społecznej Kościoła, 161.

[182]Koniec czasów nowożytnych, Kraków 1969, s. 32.

[183] Por. I. Quiles S.I., Filosofía de la educación personalista, Buenos Aires 1981, 46-53.

[184] Stały Komitet Krajowej Konferencji Biskupów Konga, Message sur la situation sécuritaire dans le pays (5 grudnia 2012), 11.

[185] Por. Platon, Gorgiasz, Warszawa 1991, 34.

[186] Benedykt XVI, Przemówienie do Kurii Rzymskiej (21 grudnia 2012): AAS 105 (2013), 51.

[187] Por. Propositio 14.

[188] Por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1910; Papieska Rada «Iustitia et Pax», Kompendium nauki społecznej Kościoła, 168.

[189] Por. Propositio 54.

[190] Jan Paweł II, Enc. Fides et ratio (14 września 1998), 88: AAS 91 (1999), 74.

[191] Św. Tomasz z Akwinu, Summa contra Gentiles, I, VII; por. Jan Paweł II, Enc. Fides et ratio (14 września 1998), 43: AAS 91 (1999), 39.

[192] Sobór Wat. II, Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio, 4.

[193] Por. Propositio 52.

[194] Konferencja Biskupów Indii, Deklaracja końcowa XXX Zgromadzenia: The Church’s Role for a better India (8 marca 2012), 8.9.

[195] Por. Propositio 53.

[196] Jan Paweł II, Enc. Redemptoris missio (7 grudnia 1990), 56: AAS 83 (1991), 304.

[197] Por. Benedykt XVI, Przemówienie do Kurii Rzymskiej (21 grudnia 2012): AAS 105 (2013), 51.

[198] Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Kościele Lumen gentium, 16.

[199] Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Chrześcijaństwo i religie (1996), 72: Ench. Vat. 15, n. 1061.

[200] Tamże.

[201] Por. tamże, 81-87: Ench. Vat. 15, n. 1070-1076.

[202] Por. Propositio 16.

[203] Benedykt XVI, Posynodalna Adhort. apost. Ecclesia in Medio Oriente (14 września 2012), 26: AAS 104 (2012), 762.

[204] Por. Propositio 55.

[205] Por. Propositio 36.

[206] Jan Paweł II, List apost. Novo millennio ineunte (6 stycznia 2001), 52: AAS 83 (2001), 304.

[207] Por. V. M. Fernández, « Espiritualidad para la esperanza activa ». Acto de apertura del I Congreso Nacional de Doctrina social de la Iglesia, Rosario (Argentina), 2011: UCActualidad 142 (2011), 16.

[208] Jan Paweł II, Enc. Redemptoris missio (7 grudnia 1990), 45: AAS 83 (1991), 292.

[209] Benedykt XVI, Enc. Deus caritas est (25 grudnia 2005), 16: AAS 98 (2006), 230.

[210] Tamże, 39: AAS 98 (2006), 250.

[211] II Zgromadzenie Biskupów Poświęcone Europie, Orędzie Ojców Synodu do Ludu Bożego, 1: L’Osservatore Romano, wyd. polskie, 12/1999, s. 50.

[212] Izaak ze Stella, Sermo 51: PL 194, 1863.1865.

[213]Nican Mopohua, 118-119.

[214] Sobór Wat. II, Konst. dogmat. o Kościele Lumen gentium, 52-69.

[215] Jan Paweł II, Enc. Redemptoris Mater (25 marca 1987), 6: AAS 79 (1987), 366.

[216] Por. Propositio 58.

[217] Jan Paweł II, Enc. Redemptoris Mater (25 marca 1987), 17: AAS 79 (1987), 381.

 

© Copyright – Libreria Editrice Vaticana 2013

 

Aktualizacja 27 listopada 2013 (14:42)

 

 

Źródło: Franciszek