JustPaste.it

Kościół (wreszcie) w sądzie

9 grudnia 2013 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie ogłosi wyrok w cywilnej sprawie, jaką wytoczyli posłowie Twojego Ruchu domagając się usunięcia krzyża z sali obrad Sejmu.

9 grudnia 2013 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie ogłosi wyrok w cywilnej sprawie, jaką wytoczyli posłowie Twojego Ruchu domagając się usunięcia krzyża z sali obrad Sejmu.

 

 

 

W jednym z dzisiejszych spotów Wirtualnej Polski, pod tytułem „Kościół przed sądem”,  podana została wiadomość, że:

 9 grudnia Sąd Apelacyjny w Warszawie ogłosi wyrok w cywilnej sprawie, jaką wytoczyli posłowie Twojego Ruchu domagając się usunięcia krzyża z sali obrad Sejmu. "Nasz Dziennik" rozmawia na ten temat z mec. Bartłomiejem Kachniarzem.
Adwokat podkreśla, że w polskim prawie brakuje instrumentu służącego do obrony katolickiej większości przed narzuceniem jej stanowiska mniejszości. Według niego na tym polega problem. Poruszamy się w czymś, co nazywa się interpretacją, takim czy innym rozumieniem przepisów. Jeśli w tej sprawie zapadnie wyrok korzystny dla posłów Palikota, to będzie to przykład dla innych do usuwania krzyży z urzędów, szkół, szpitali etc.”


Gość ma w łepetynie, podobnie jak większość ludzi w tym nieszczęsnym kraju, typowo katolicki fanatyzm i moralny bajzel.

 Po pierwsze; gdzie jest napisane i jakie prawo moralne dopuszcza sytuację, że czyjekolwiek prywatne przekonania religijne, obojętnie czy większości, czy mniejszości, dają prawo do narzucania swoich obyczajów i symboli religijnych innym?

 Po drugie; co to za państwo, które mając w Konstytucji zapis o równości wyznań, godzi się na zawieszanie w swoich urzędach i instytucjach jednego tylko symbolu jakiejś uprzywilejowanej religii i w ogóle symbolu jakiejkolwiek religii?

 Po trzecie: ponieważ, jak wszędzie widać, istnieje w Polsce antykonstytucyjna zmowa części polityków z organizacją religijną zawieszającą w urzędach państwowych i miejscach ogólnej użyteczności własny symbol  religijny, oraz wyprowadzającą z kasy państwowej nienależne jej w myśl konstytucji i sprawiedliwości społecznej środki, proceder ewidentnie posiada wszelkie cechy  przestępczości, i to zorganizowanej.

 Państwo ma obowiązek; po pierwsze natychmiast taki proceder ukrócić, a po drugie wszcząć śledztwo w celu znalezienia sprawców i ich osądzenia.

Bezsilne chandryczenie się państwa i społeczeństwa z jakąś religijną organizacją o coś, co jasno reguluje Konstytucja, zamiast po prostu nakazać jej przywrócenie wszystkich publicznych pomieszczeń do stanu przewidzianego prawem - jest jakimś absurdem.

 Absurdem jest zwłaszcza to, że nominalnie demokratyczne państwo, nie broni obywateli równoprawnych obywateli innych wyznań, ani siebie, przed jakąś watykańską sektą, która faktycznie uczyniła z niego swoje wasalne państwo wyznaniowe.

 Katolicka mafia wrzeszczy, że nakłanianie jej do przestrzegania polskiego prawa, to zamach na katolicki "kościół", gdy tymczasem jest odwrotnie bo to ona, ta sekta właśnie, od zawsze trwa w permanentnym zamachu na państwo polskie.

Ona chociażby; zorganizowała rozbiory Polski i wymazanie jej z mapy Europy na 150 lat. Gdy zaś kiedykolwiek w dziejach "polskiego chrześcijaństwa" kraj dochodził do potęgi, rozwalała go od środka i ściągała w dół. Silne państwo nigdy nie było w interesie katolickiego "kościoła" i zawsze robił co mógł, by je dla własnej, brudnej korzyści osłabiać. Ostatnio nie kto inny też, jak sam naczelny  katolicki guru, udzielił błogosławieństwa hitlerowskiej armii, aby się jej powiodło. Bóstwo papieskie gorących próśb Piusa  wysłuchało, wskutek czego udało się wysłanym na świat niemieckim hordom zrównać Polskę z ziemią i uśmiercić 6 milionów naszych obywateli. - "Święty kościele katolicki", jakże jesteśmy ci za to wdzięczni!

Zgodnie z elementarną sprawiedliwością, za każdą z osobna z dziesiątków tego typu "przysług" katolickiego "kościoła" dla Polski i Polaków, sekta godnie sobie zasłużyła, żeby ją rozpędzić, a jej zawodowych funkcjonariuszy potraktować według ich własnej, inkwizycyjnej instrukcji - czyli parę tygodni potorturować, a potem żywcem spalić w "imię Boże" - czyli po katolicku "wybaczyć i ukatrupić" - według oryginalnych, wprowadzonych przez katolicyzm standardów  postępowania, przewidzianych dla tych co weszli w konszachty z diabłem.

( - Jeśli ktoś uważa, że to Bóg, a nie diabeł i jego ludzie - tacy jak Hitler i popierający go katolicki papież -  spowodowali wprowadzenie setek tysięcy dzieci do obozów koncentracyjnych i zagazowanie ich, to niech się  odezwie i przedstawi z nazwiska i imienia. Niech się odważy i powie, że taki skurwiel, jak każdy katolicki papież, wraz ze swoją międzynarodową mafią złodziei i sadystycznych bandytów, działa z nadania Boga. )

Podstawą bezpieczeństwa i trwałości państwa jest poczucie równouprawnienia i wzajemnego do siebie szacunku obywateli, bo to zapobiega wewnętrznym waśniom i osłabianiu kraju. U nas jednak, w sytuacji gdy wszystkie inne wyznania - w większości także chrześcijańskie - rozumieją to i stosują się do rozsądnego i oficjalnie obowiązującego prawa, jedna sekta nigdy się do niego nie stosuje. Uważa, iż jest rzeczą naturalną, że prawo jej nie dotyczy, bo jest w większości, i że dalej powinna funkcjonować poza nim.

Wydaje się słusznym, by wobec tego rzeczywiście usankcjonować prawnie ten stan rzeczy i wreszcie zdelegalizować sektę, skoro tak uparcie i bezustannie o to swoje nielegalne funkcjonowanie poza prawem w tym kraju zabiega.

Oczywiście kler i skorumpowanych z nią polityków i urzędników, winnych doprowadzenia do przekrętów i potężnych, destrukcyjnych wpływów polityczno-spolecznych watykańskiej mafii na polskie państwo, należy postawić przed sądem; pod zarzutami korupcji, malwersacji, nielegalnego zasilania kleru i Watykanu z kasy państwowej i zdrady stanu. Należy przy tym pamiętać, że takim, jak każdy inny, faktycznym i realnym towarem, za pomocą którego katolicki "kościół" korumpuje polityków i urzędników, jest też poparcie, jakie oferuje im ze swoich ambon, w zamian za nienależne sobie przywileje.

Poza tym, o czym tu w ogóle dywagować?

To, że więcej jest tych, co sobie prywatnie wierzą w krasnoludki, a mniej tych, co wierzą we wróżki, albo w nic, nikogo nie powinno obchodzić, a już zwłaszcza nie upoważnia tych, co akurat wierzą w krasnoludki - nawet gdyby było ich więcej, a nie jest - do tego, żeby narzucać swoje poglądy i obyczaje pozostałym, oraz ich okradać. Dla normalnych ludzi jest to oczywiste, ale nie dla katolików i ich kleru.

Krótko mówiąc; wynocha chamy. Chcecie swoje krasnoludkowe kapturki wieszać na ścianach (?), wieszajcie u siebie. Tego wam konstytucja nie zabrania. Ale gdzie zabrania, to wara, bo po łapach.

Nawiasem mówiąc; symbolem mojej osobistej wiary też jest chrześcijański krzyż, ale nigdy bym się nie poważył na draństwo siłowego narzucania tego symbolu i swoich religijnych przekonań komukolwiek, jak zresztą każdy normalny człowiek.

Poza tym, to nie byłoby po chrześcijańsku. Katolickie, fanatyczne oszołomy, oczywiście zależności pomiędzy chrześcijaństwem i niestosownością narzucania komuś swojej wiary nie pojmują, ale trudno tego oczekiwać od katolicyzmu, który nigdy nawet koło chrześcijaństwa nie stał. Pozostaje więc tylko lać chamstwo w pysk, skoro uporczywie wyciąga łapy po nieswoje, a żadne słowa napomnienia i przemawianie po dobroci do zakutych, katolickich łbów, nie trafiają.

Czekam niecierpliwie na ogłoszenie wyroku, ale, proszę Państwa, to jest Polska - Kraj wyznaniowy. Czarno to widzę.

Ostrzegam przy okazji, i żeby nie było, że nie mówiłem; że nie zrobienie porządku z watykańską sektą na drodze konstytucyjnych oddziaływań prawnych państwa, doprowadzi w końcu i nieuchronnie, do wyjścia zdesperowanych, religijnych i niereligijnych "podludzi" na ulice.

Oczywiście, byłyby one interpretowane, przez środowiska katolików, jako "prześladowania religijne” katolików w Polsce", którzy, jak dotąd jedyni, ciągle jakieś ruchawki uliczne z podtekstem religijnym - tak zwanym "polsko-katolickim" - z różnych powodów i pod różnymi szyldami organizują;

A przecież; przez zwykłe przestrzeganie prawa i zawczasu powiedzenie "stop" watykańskiej agenturze i jej fanatycznym oszołomom, można by temu zapobiec. Należy spowodować jak najszybciej, żeby wreszcie katolickie draństwo przestało wykorzystywać swoją prywatną religię do ograniczania całej, długiej listy społecznych praw niekatolickich obywateli kraju, i zaprzestało okradania ich.

Rzecz jasna, jak to wyżej zostało powiedziane; obłudne, sprzedajne, katolickie szuje, jak zawsze spróbują to przedstawiać, jako "zamach na wiarę ojców", ale, do dupy z taką złodziejską, uprzykrzającą życie innym wiarą, do której ani żaden uczciwy człowiek, ani tym bardziej Bóg, przyznać się nie może.

Draniom w sutannach należy wprowadzić podatki, żeby wreszcie oni, i ich wierni, przez kieszeń zrozumieli co oznacza słowo "równouprawnienie", a katolików - w ramach resocjalizacji i częściowego zwrotu skradzionych współobywatelom środków - opodatkować co najmniej na dziesięć lat, na rzecz innych wyznań, na tych samych zasadach co one są opodatkowane na rzecz katolików, żeby chociaż w tak krótkim czasie doświadczyli na własnej skórze, jak chora jest sytuacja, gdy ktoś zmusza innych, by ponosili koszty jego prywatnych, religijnych przekonań.

Tysiąc lat katolickiego reżymu i paranoi w Polsce, to dość.

Wiesław Henryk Lipski