JustPaste.it

Ogień

Ogień płonie, spala, rozświetla i ogrzewa.

                                  

Ogień od wieków towarzyszy ludziom. Greccy filozofowie patrząc na ogień mówili, że dąży w górę bo tam jest jego naturalne miejsce.

34e2c606c93930e0af7169a0e55cf6b8.jpg

Ogień, daje ciepło, światło i życie, ale też niszczy wszystko bez litości. Towarzyszy i początkowi i końcowi. W wielu mitologiach ogień płonął przy stworzeniu świata i ma płonąć przy zagładzie, która położy mu kres. Astrofizycy mówią o Wielkim Wybuchu, od którego wszystko się zaczęło. Płomień świecy lub ognia ofiarnego pali się przy narodzinach i śmierci. Ta podwójna, życiodajna i śmiercionośna zarazem natura ognia wpływa na jego symboliczne znaczenie i miejsce w mitach i wierzeniach. Jako że rozjaśnia mrok i rozgrzewa, kojarzony jest z witalnością i wpisywany w przeciwieństwo życia – śmierć. Jego światła boją się dzikie zwierzęta, ale też diabły, demony i czarownice. Dlatego by je odstraszyć, zostawiało się przy dziecięcej kołysce płonącą świeczkę, być może współczesna lampka w pokoju dziecinnym jest echem tamtego starego zwyczaju, a nie zwykłym uleganiem dziecinnym lękom.

Tak mocno skoligacony z bogami i zaświatami ogień otaczano szczególnym szacunkiem. Bardzo uważano, by go nie obrazić – stąd witano go i żegnano jak istotę żywą. Ślad tego do dziś pozostał w kościele – przyklękamy tam przed wiecznie płonącą lampką oliwną w ołtarzu

Szczególną moc miał ogień święcony w Wielką Sobotę – przynoszono go do domu, niecono nim w piecu, ogarki zakopywano na polach uprawnych, by chroniły od gradu. Podobne znaczenie miał ogień zapalany w dniu św. Rocha – żar z niego wysypywano na drogę, i przepędzano przezeń bydło, by ustrzec je od zarazy (św. Roch, który sam ocalał z zarazy, opiekuje się „zadżumionymi”).

Jednym z najbardziej znanych obrzędowych ogni są ogniska sobótkowe, płonące w noc świętojańską. Palono wtedy także pochodnie, którymi kręcono w powietrzu młynki, obiegano z nimi pola, a niekiedy ze wzgórz staczano płonące koła. Sobótkowy ogień miał chronić od złych mocy tych, którzy go wzniecali.

 

Ogień to także symbol boskości i nieśmiertelności. Bogowie przyjmują jego postać (Jahwe objawia się jako krzew gorejący i płonący słup), władają piorunami (Zeus) – jednym z wcieleń ognia. Na ognistym rydwanie prorok Eliasz, wojownik walczący z bałwochwalcami, miał zostać zabrany do nieba.

W wielu kulturach ogień był najpierw wyłączną własnością bogów, ale sprytni i odważni ludzie (w mitologii greckiej Prometeusz) wykradali im ten magiczny żywioł, by służył także śmiertelnym. Na ogół drogo musieli za to płacić…

Nie trzeba zbyt długo patrzeć w ogień, dzieci mogą moczyć się potem w nocy, dorośli mieć przykre sny,  tak mówią ludowe przesądy. Opowieści o zgubnych skutkach wpatrywania się w boskie przecież kiedyś płomienie znajdziemy w mitach.

Semele, kochanka Zeusa, podpuszczona przez jego zazdrosną żonę Herę spojrzała w gromowładną twarz bóstwa i… spłonęła. Był to pierwszy bodaj opisany przykład spłonięcia od pioruna! Palenie ognia, spalanie w nim przedmiotów i żywych istot było rodzajem modlitwy, formą ofiarowania ich bogom. Do dziś tradycyjnym sposobem pozbycia się zniszczonych przedmiotów związanych z religią – świętych obrazków, figur, ksiąg jest palenie ich. Płomień niszczy, ale i daje nieśmiertelność – wieczne trwanie w ludzkiej pamięci.

d9f732bf6f5255a3c8d9dda1daaf267b.jpg

Proces spalania to coś więcej niż niszczenie,  to odbieranie dotychczasowej postaci i cofanie w bezkształtność sprzed uformowania, w czasy początku. Równoczesne symboliczne zakończenie jednego i rozpoczęcie następnego etapu egzystencji. Widać to wyraźnie w legendzie o Feniksie, który kończy życie, płonąc, by następnie odrodzić się z popiołu. Przy tym ogień ma moc oczyszczania – niszczy dotychczasowe formy, by mogły się one pojawić powtórnie w doskonalszej postaci.

Dlatego towarzyszy przechodzeniu od bytowania ziemskiego do zaświatowego, w wielu kulturach, jak choćby w Skandynawii czy w Indiach, spalanie zwłok było częścią obrzędu pogrzebowego. Również praktykowane przez inkwizycję palenie na stosie heretyków i czarownic, chodziło o to by ziemski ogień oczyścił grzesznika i umożliwił mu uniknięcie ognia wiecznego, piekielnego(sic!). Opalanie, okadzanie, przypiekanie, przeciąganie przez ognisko jest też częścią wielu obrzędów magicznych, mających wypędzić choroby. Stosowano je w medycynie ludowej, np. przeciw liszajom i hemoroidom.

W zapadłych kątach Słowiańszczyzny jeszcze do niedawna gospodynie dbały, aby dzięki starannemu przechowywaniu żaru ogień w chacie nigdy nie wygasł. Gdyby więc nie doroczne „odnawiania” ognia podczas pewnych świąt oraz „odnawiania” przygodne, przedsiębrane np. w czasie pomorów. Nawet jeśli rodzina przenosiła się do nowego domostwa, zabierała ze sobą żywy ogień z opuszczonej chaty. Mężczyzna, będący głową rodziny, kładł wtedy żar do garnka i niósł go podczas przeprowadzki przodem, a za nim postępowali inni domownicy z całym dobytkiem. Wszedłszy pod dach nowej siedziby, przodownik obnosił żar wzdłuż wewnętrznych ścian izby, stawiał naczynie na nalepę i sam własnoręcznie rozniecał z przyniesionego żaru pierwsze ognisko. W razie gdy niecała rodzina opuszczała dawne osiedle, a tylko na przykład syn wyprowadzał się z żoną z chaty ojców, natenczas syn ten, jako głowa nowego domu, otrzymywał z rąk ojca, jako głowy starego gniazda, żar w naczyniu. Tego rodzaju praktyki, wyraźnie nawiązujące już do społecznego znaczenia ognia, spotykamy także u wielu ludów pozasłowiańskich oraz egzotycznych.                 

Kto z nas pamięta obozy harcerskie? Obozowy dzień zazwyczaj kończył się obrzędowym ogniskiem. Taki ogień to nie kilka brudnych badyli rozpalonych rozpałką do grilla. Mówi się, że ognisko to coś, co skupia ludzi, co daje specyficzny klimat pełen zadumy i podniosłości, ludzie są braćmi i siostrami. Jest unaocznieniem czegoś, co trudno sprecyzować, czegoś pomiędzy radosnym braterstwem a przyjaźnią. Jest widzialnym znakiem tego, co niewidzialne. Ogień płonie, spala, rozświetla i ogrzewa...

Jest w ogniu siła magiczna – kto choć raz patrzył w ogień, ten wie, jak trudno oderwać od niego wzrok… Zapalmy więc ogień w ciepłą noc i zobaczmy, co nam opowie.

Zdjęcia: Marcin Sznajder

Video thumb