.Zycie jedno i nie pieści,szanujmy się puki czas, tak szybko uchodzi..
Nikt poczęty płciowo żywy nie ujdzie, jednemu ponoć udało , w nowym testamencie , współcześni niezależnie od rasy klasy martwi wędrują na wieczne spoczywanie .Na ziemi tylko to sprawiedliwe-wszystkich jednako kocha śmierć,a o sposobie umierania ludzie decydują ..
Krótkie życie jak dziecięca koszula i różnie zasrane, nie sposób opisać, a biografie,grobowce , pomniki , "bóg,honor i ojczyznę " prawdy nie mówią...kogo dręczyli, komu sprzyjali,ze na rzez kowalskich posyłali?Ale wartością narodową
dla pokoleń są! Bezimienne mogiły maluczkich- na tle ich
to dupa blada choć-mówią prawdę,że Mięsa armatniego nigdy nie brakło! Importuje się go na zachód,do Iraku,Afganistanu.
-od zawsze było zródlem nieszczęść , konfliktów narodu,a biznesem" " apostołów wolności i demokracji'"
Wierzyłem im i lokowałem w nich nadzieje , bokiem wyszły,,rozczarowanie topiłem w alkoholu.
Bufetowa podawała wódkę,ona nie zdradza,a wigoru dodaje,na jednej kobiecie i ojczyźnie świat nie kończy gruchała, piłem i myślałem o tobie , a macochę Ojczyznę przeklinałem, rano w lustrze zblazowaną twarz widziałem, nie poznawałem siebie . Wódka urojonych kochanków i zazdrość mnożyła .W euforii alkoholowej upływało życie, białe myszki przewracały pusty kieliszek, uciekałem wtedy do knajpy, w milczeniu drżącą ręką wychylałem kielich i prosiłem o jeszcze . Nie chciałem,a chlałem ,a wewnętrzny głos błagał"nie pij,nie pij" i całowałem w myślach twoje oczy we-łzach,bo ty mówiłaś te słowa wiele razy i przysięgałem" wtedy nigdy więcej nie wypiję" ,a piłem na drugą nóżkę,by lepiej się szło.”
Miałeś dość ,pocztówkę przysłałaś "Nic dwa razy nie zdarza". Najlepiej się chla ,gdy powód ma. Wznosiłem więc toasty" za nic dwa razy. Taksiarz wyrzucał pod bramą posesji. Pies skomlał,a brzózka
szumiała i niby matka prosiła 'nie pij synku' - toczyłem si ę tak w czeluści nihilizmu i przeklinałem dzień,w którym spotkałem ciebie..a ty we snach zamroczonych pachniałaś ogrodem marzeń , oddech twój , jak wiatr znad morza zrywał ze snu ,a butelka na stole pusta niby harfa pożądaniem grała .kto pil wie,
że rozwód z wódką ,trudniejszy niż z żoną ,cierpienie i rozkosz krzyżowały szpady,a miłość zamieniała się w nienawiść i zdradę. Nie poznałem siebie..
Do końca życie nie spotkać siebie to żałosne powiedziałem ,a ty to usłyszałaś i podałaś znów dłoń I zrozumiałem, jak się pościelę tak się wyśpię., na chwiejnych nogach ruszyłem ku trzeźwości. Piekielne pragnienia ze snu zrywały. Chroniczny brak alkoholu- męczarnią nałogowca.
Teraz doświadczenia ,a nie wiara prawdą , na nich buduje świat! I kto podobnie czyni-to mój brat.
I proszę. bądź nadal początkiem i końcem i wszystkim ,wszystkim,bym był człowiekiem w twoim stylu na zawsze!Ty harfą i ogrodem marzeń, poematem pedagogicznym ,w galerii świata piękniejszej jawnogrzesznicy nie ma! I nie pozwolę kamieniować nas za przeszłość! Marią Magdaleną do końca świata bądź,świętością czas,który łączy nas!,I nie ważne ,że różnic wiele i czegoś brak ,bóg w raju schrzanił tych pierwszych, nie warto droczyć o te drobnostki dziedziczne.
Bądźmy razem i osobno, jak ósemka, jednym punkcikiem złączonym .Małżeństwo , - znamy aż nadto z autopsji , szczęścia w nim co kot napłakał,a obowiązków,stresów multum. Miłość ,gdzie wolność i swoboda , a sztuka kochania w ósemce , ucieleśnia istnienie tu i teraz . Nie metryka ,a hardość ducha daje skrzydła sokola , w podniebnych wędrówkach,oceanicznych żeglugach kreślą one ósemki,szczęścia , zmieniają wspomnienie o tym co minęło , takie skrzydła, - radość bez granic tworzyliśmy w ubiegłym roku. Cześć jego pamięci! Niepowtarzalne,romantyczne ocali od zapomnienia ,a bać się co przed nami ,nieskończoności nie ma sensu,ku niej podąża świat.