JustPaste.it

Relacja z trzeciego dnia procesu Mary Wagner

Oto co działo się na sali sadowej w trzecim dniu procesu.

98219a695a116ef7877113d7895c62c4.jpg

Nie mogąc pojechać do Toronto, by obserwować trzeci dzień procesu Mary Wagner, zebraliśmy informacje od bezpośrednich obserwatorów obecnych w tym dniu na sali sądowej. Szczególnie wielka pomocą był dla nas reportaż Tony Gosgnach, zamieszczony na portalu agencji medialnej LifeSiteNews.com. Oto co działo się na sali sadowej w trzecim dniu procesu.

Po dwóch dniach zeznań personelu kliniki aborcyjnej, obrońca dr Lugosi powołał  Mary Wagner jako świadka, będącego w samym centrum wydarzeń, które miały miejsce w klinice aborcyjnej w dniu 12 sierpnia 2012 roku. Mary Wagner oskarżona o „złośliwy występek” i złamanie sądowych zakazów, przebywa w więzieniu od dnia aresztowania, czyli od 12 sierpnia 2012 roku, po odrzuceniu sądowych warunków uwolnienia jako niezgodnych z jej sumieniem.

Dr Lugosi prosi Mary, by opowiedziała sądowi o sobie. Mary mówi, że pochodzi z wielodzietnej rodziny, opowiada o swoich rodzicach skupionych całkowicie na wychowaniu dzieci. Szczególny wpływ miała na nią matka, ofiarna kobieta gotowa bez wahania poświecić swoje życie dla życia dzieci. Właśnie przykład rodziców uformował w Mary bardzo silne przekonania pro-life. Mary od wczesnej młodości uczestniczyła w ruchu obrony życia, podziwiała tych, którzy byli wiezieni za udział w pokojowych protestach. Pracowała jako woluntariuszka w agencjach pomocy kobietom ciężarnym, Wzorem dla niej była Matka Teresa z Kalkuty, której wiara uzewnętrzniała się w miłości do bliźniego.

Mary opisuje spotkanie z polskimi woluntariuszami w Lourdes, we Francji. Głęboka wiara polskich woluntariuszy wywarła na niej silne wrażenie. Polacy zaprosili ja do Polski i zachęcili do odwiedzenia obozu koncentracyjnego Auschwitz. Sama nigdy nie pojechałaby tam, ale nie chciała odmówić swoim przyjaciołom. W Auschwitz zobaczyła w księdze gości wpisy: „Niech ta tragedia nigdy już się nie powtórzy”. Wtedy uświadomiła sobie w pełni, że ta tragedia, w nieco innej formie, ma miejsce ponownie, wbrew wpisom w księdze gości.

W tym momencie Mary, do tej pory skupiona w sobie i uważnie dobierająca słowa  przerywa, nie mogąc wymówić ani słowa. Chcąc opanować emocje modli się bezgłośnie. Po chwili wzruszenie mija i Mary kontynuuje zeznania.

Kobieta przyjechała do Ontario w 2010 roku, w marcu została aresztowana za wejście na teren kliniki aborcyjnej w Toronto, potem była aresztowana jeszcze kilka razy, spędzając w sumie ponad dwa lata w więzieniu.  

Mary podkreśla, że „ludzkie życie zaczyna się od poczęcia i każde ludzkie życie jest bezcenne”. Nie jest kryminalistką, wierzy że nie popełniła żadnego moralnego zła, złe jest prawo, które pozwala na zabijanie niewinnych istot ludzkich. Czuje się powołana do obrony życia bliźniego, groźba więzienia jej nie odstrasza, dla niej ważniejsza jest obrona dziecka poczętego w łonie matki.

Na zarzut, że „przeszkadza kobietom w wyborze” Mary odpowiada pytaniem: „Jaki to wybór? Wybór zrobienia czego?”. O dodaje: „Aborcja jest zabiciem istoty ludzkiej.”

 Mary podkreśla, że to właśnie w klinice aborcyjnej kobiety powinny otrzymać informacje, czym jest ludzki płód, bowiem istnieje jeszcze ostatnia szansa ochrony ludzkiej istoty w łonie matki. Klinika powinna informować, że istnieje pomoc charytatywna dla matki i jej dziecka.             

Zapytana, czy jest gotowa ponieść konsekwencje za swoje przekonania, łącznie z uwiezieniem do końca życia, Mary stwierdza, że ufając w pomoc Bożą jest gotowa na wszystko. Na pytanie, czy powróciłaby do aborcyjnej kliniki, gdyby została uwolniona, Mary potwierdza taką ewentualność.

Poproszona o opisanie przebiegu zdarzeń w klinice aborcyjnej Mary zeznaje, że weszła za parą osób do kliniki, po wejściu podeszła do kobiety w poczekalni, uklękła i ofiarowała jej róże, mówiąc: „To dla Ciebie. Jestem tutaj, by wspierać Ciebie i Twoje dziecko”. Niemal natychmiast przyszła recepcjonistka i kazała jej odejść.

Mary mówi: „Moim zamiarem było nawiązanie kontaktu z matkami, zachęcenie ich do zmiany decyzji i zaoferowanie im pomocy”. Dodaje, że gdy ktoś nie chciał jej słuchać, szanowała to i przechodziła do następnej osoby.

Pojawiła się główna pielęgniarka i kazała Mary wyjść. Chwyciła ją mocno. Mary powiedziała: „To jest napaść”. Pielęgniarka odparła: „Możesz mnie zaskarżyć, jeśli chcesz”, ale puściła Mary, podczas gdy obsługa kliniki przeprowadziła czekających do sąsiedniego pomieszczenia. Mary powiedziała przez zamknięte drzwi: „Nie róbcie tego” i spróbowała je otworzyć. Wtedy została schwytana przez główną pielęgniarkę i recepcjonistkę i wyprowadzona z kliniki. Zaczęła się modlić gdy nagle właścicielka kliniki wybiegła i zaczęła głośno krzyczeć na nią i wyzywać.

Gdy przybyła policja, Mary odmówiła odejścia, oświadczając, że to jedyna droga okazania szacunku i miłości dzieciom prowadzonym na zabicie.

Zapytana przez obrońcę, czy podczas zajścia użyto przemocy, Mary powiedziała: „Tak, użyto przemocy. Zabitych zostało kilkadziesiąt dzieci, a ja zostałam zaatakowana fizycznie i słownie”. Swoje zachowanie określiła jako pokojowe, łagodne, szczere, bez użycia przemocy, bez wyzywania kogokolwiek.

Kończąc swoje zeznania, Mary złożyła oświadczenie, że działała zgodnie z Sekcją 37 Kodeksu Karnego, który zezwala na samoobronę człowieka oraz przyjęła do wiadomości, że jej sprawa będzie służyć ustaleniu niezgodności Kodeksu Karnego Kanady z Konstytucja Kanady i umożliwi podważenie obecnej prawnej definicji istoty ludzkiej. Według prawa kanadyjskiego istota ludzka musi być całkowicie urodzona, by była uważana prawnie za istotę ludzka.  

Mary potwierdziła, że skoro Parlament nie podejmuje niezbędnej zmiany prawa aborcyjnego, ona sama jest zmuszona do podjęcia tego wysiłku.

Dr Lugosi dziękuje sądowi, oświadcza że nie ma więcej pytań do Mary. Czas na pytania oskarżyciela. Ku zdumieniu obserwatorów obecnych na sali sadowej, oskarżyciel rezygnuje z zadawania pytań.

Zanim Mary została zakuta w kajdanki i odprowadzona do swojej celi więziennej, dr Lugosi zapytał sędziego, czy mógłby uwolnić Mary na czas Świąt Bożego Narodzenia, bez stawiania warunków, by Mary mogła spędzić Święta na wolności. Sędzia, choć nazwał uwiezienie Mary „tragicznym”, odmówił bezwarunkowego uwolnienia kobiety na czas Świąt.

Następnym krokiem w procesie Mary będzie rozważenie statusu jej sprawy jako testu konstytucyjnego. Pierwsze przesłuchanie będzie miało miejsce 4 lutego 2014 roku.

Dzięki sprawie Mary Wagner zaistniała szansa, by Kanada objęła ochroną prawną nienarodzone istoty ludzkie i rozpoczęła odwrót od barbarzyńskiej „cywilizacji śmierci”. Czas najwyższy, bowiem kilkadziesiąt lat aborcyjnego barbarzyństwa przyniosło Kanadzie demograficzna zapaść.  Kanada straciła w sumie 4 miliony zabitych na drodze aborcji dzieci (ponad 100 tys. rocznie). To woła o pomstę do nieba, tak dalej być nie może. Szansa jest tym większa, że premierem Kanady jest Stephen Harper, konserwatysta-pragmatyk. Jego dalekowzroczna, konsekwentna polityka ekonomiczna przynosi dobre efekty. Czas, by poświęcił on więcej uwagi sprawom społecznym i naprawie tego, co zniszczyły wieloletnie lewicowe rządy liberałów. Czas na powstrzymanie „cywilizacji śmierci” i ratowanie Kanady przed aborcyjnym samozniszczeniem. Potrzebny jest większy oddolny nacisk ludzi dobrej woli, by sprawa ochrony życia poczętego stała się sprawa pierwszorzędną i trafiła pod obrady Parlamentu.

Jest wiele powodów do optymizmu. Dzięki naciskom ruchu obrony życia, w platformie programowej Konserwatywnej Partii Kanady znalazły się istotne rezolucje pro-rodzinne. Posłowie tej partii przygotowują inicjatywy, zmierzające do poddania pod głosowanie w Parlamencie ustaw o ochronie życia poczętego.

I jeszcze jedno, może najważniejsze. Zauważamy, że coraz więcej młodzieży przystępuje do ruchu obrony życia. Z roku na rok rośnie tez liczba uczestników majowego „Marszu Dla Życia”, gromadzących się w stolicy Kanady, Ottawie. W tym roku rekordowa liczba 25 tys. uczestników marszu, głównie młodzieży, otoczyła Parlament, żądając zaprzestania aborcji. Budzi to nadzieję na przyszłość - przyszłość pokolenia naszych dzieci i wnuków.   

Z Kanady dla Fronda.pl Lidia i Andrzej Śpiewak

Oprac. Marta Brzezińska-Waleszczyk

 

Źródło: Fronda