...kto nie boi się stanąć nad brzegiem rzeki, w której mieszkają trolle...
Trolle bywają różne- jedne są olbrzymie, inne wręcz przeciwnie: małe i podobne do karłów. Łączy je wszystkie kilka wspólnych cech: są brzydkie, bez wyjątku złośliwe i niebezpieczne dla ludzi, ukrywają się przed słońcem, które zmienia je w kamienie i... istnieją tylko w skandynawskich legendach.
Niekiedy można znaleźć ślady trolli, a legendy opowiadają o tym, co stało się z konkretnym trollem, który zwykle pokonany został przez bohaterskiego człowieka lub żyje do dzisiaj, gdzieś przeważnie w górach, porośnięty lasem i mchem, niewidoczny dla ludzkich oczu...
Jedna z legend mówi o tym, że trolle mieszkały w pewnym miejscu, ale co się z nimi stało, nie wiadomo- może mieszkają tam do dzisiaj.
Ich obecność tam dała nazwę miejscowości i obszarowi Trollhattan i kto nie boi się stanąć nad brzegiem rzeki, w której mieszkają trolle, może nasycić oczy wspaniałymi widokami.
Według tej legendy trolle mieszkały w pobliżu jeziora Wener w rzece Gota alv w Szwecji. Chowały się przed ludźmi w nurcie rzeki, a z wody wystawały im tylko czubki czapek bądź kapeluszy ( wysepki na rzece).
Część nazwy "hattan" interpretowana jest też jako "szczyt" lub "góra". Spotkać się można również z tłumaczeniem nazwy Maska Trolla, a w tym przypadku trolle nadal mieszkały w rzece Gota, ale chowały się przed ludźmi za wodospadami, które były dla nich swoistymi "maskami". Wspomniane wcześniej wysepki w tej wersji legendy to z kolei szczyty głów hikkoja goblinów, które także mieszkały w rzece.
Wybrałam nazwę Czapka Trolla. Kapelusz jakoś nie pasował mi do wizerunku leśnego, górskiego stworzenia, a z kolei gobliny to postacie z legend fińskich, nie pojawiające się w podaniach szwedzkich. Może jakiś Fin zauroczony jednym z siedmiu cudów Szwecji chciał tam kawałek Finlandii zostawić i umieścił w rzece hikkoja gobliny...
Tak czy inaczej wybraliśmy się na poszukiwanie trolli i w kilku obrazkach chcę Wam pokazać, co znaleźliśmy.
Przywitały nas oczywiście skały- w Szwecji skał nie brakuje
Następnym wspaniałym widokiem okazał się kościół na skale, usytuowany za kanałem
Trollhattan to przede wszystkim tama wbudowana w naturalne otoczenie i elektrownia wodna Olidan- jeden z najstarszych, działających do dzisiaj budynków przemysłowych w Szwecji
Region ten swój rozwój zawdzięcza Christopherowi Polhemowi, którego pomnik stoi przy wejściu na tamę i most Oskara
Most Oskara, z ozdobionymi koronami i tablicami barierkami, łączy brzegi rzeki Gota za tamą i jest doskonałym punktem widokowym, szczególnie kiedy otwarte zostają śluzy i z szumem 300 tysięcy litrów na sekundę woda pieni się i spływa kaskadami po uskokach skalnych
Niestety byliśmy w takim czasie, że tama nie była otwarta i mogliśmy obejrzeć tylko skalną dolinę, która jest wypełniana wodą
Rzeka, kiedy tama jest zamknięta, przepływa sobie pod skałami takimi tunelami
Wycieczka wzdłuż brzegów rzeki to kalejdoskop przepięknych widoków
...a wspinając się na szczyty po obu brzegach rzeki oczy nacieszyć można takimi widokami (na jednym ze zdjęć widoczny most, którym przeszliśmy na drugą stronę, żeby wspiąć się na najwyższy szczyt)
W drodze powrotnej, już w mroczniejącym świetle, udało się zrobić jeszcze zdjęcie uschniętego drzewa na wielkiej skale przy ścieżce, którą szliśmy
Wróciliśmy zadowoleni, odświeżeni górskim powietrzem, ale i z niedosytem, bo jak się okazało, te kilka godzin, które spędziliśmy na chodzeniu po górach, pozwoliło nam zobaczyć tylko niewielką część Trollhattan w pobliżu tamy. Przed nami zostało jeszcze wiele do zobaczenia, ale czas już nam na to nie pozwolił.
Na pewno jednak wrócimy tam jeszcze, żeby dokończyć przygodę z trollami, tym bardziej, że żadnego nie mieliśmy szczęścia spotkać :)
Mimo tego, że nigdy nie zobaczymy trolla, to wrażeń zapewni elksafari i pozostałe warte zobaczenia rzeczy na płaskowyżu Vastra Gotaland, jak np. szlak poszukiwaczy złota i cmentarz Hogarna czy rezerwat, muzea, galerie sztuki, skansen oraz zamki i jedna z najstarszych tradycyjnych kuźni w Szwecji.
...i na pewno nie odmówię sobie skosztowania słynnej kanapki z krewetkami w znajdującej się na jednym z zamków "Slusscafeat".
Muszę tylko poczekać do lata...
P.S.
Szwedzkie nazwy pisane są bez liter szwedzkiego alfabetu, ponieważ nie znalazłam ich w tym edytorze, a z powodów niezależnych nie mam teraz worda. Naniosę poprawki przy najbliższej okazji.
Niektóre zdjęcia mają czerwony odcień z winy sprzętu- robione są wszystkie aparatem z telefonu (niestety), a ta czerwień to efekt opcji "pochmurny dzień".