JustPaste.it

Prywatyzacja szpitali - jak to na prawdę wygląda?

Każdy z nas wie, że Ochrona Zdrowia w Polsce szwankuje, bo to jest przecież oczywista oczywistość. Było tak od kiedy pamiętamy, od kiedy pamiętamy też wszystkie przychodnie i szpitale były państwowe (no może nie wszystkie, ale znamienita większość do tych prywatnych nie uczęszcza, bo 'nie ma pieniędzy'). Mimo, że dobrze wiemy jakie skutki przynosi powierzenie naszego życia i zdrowia w ręce państwowego monstrum biurokracji i skomplikowanego systemu finansowania nie potrafimy wyobrazić sobie życia bez tego systemu.

    "Bo leczenie takie drogie!" krzyczą Ci, którzy się przecież na tym znają (no bo kto się się u nas nie zna?) czyli nauczyciele, piekarze, stolarze i woźni. Wszak ci prywaciarze, psia ich mać to wredne kapitalisty. Dziury nie zrobią, a krew wyssą i suchej nitki na człowieku nie zostawią. Teraz drogo, wejdą prywatni to jeszcze drożej będzie bo się zmówią i będą wyzyskiwać ludzi, a przecież trzeba się leczyć. Po wysłuchaniu łańcuszka takich dyrdymałów wniosek nasuwa mi się sam - musi wymrzeć pewne pokolenie, które od urodzenia żyło w realnym socjalizmie (my żyjemy wszak w socjalizmie demokratycznym!) Faktem jest jednak, że ludzie urodzeni przed rokiem 1980 patrzą zawsze przez pryzmat państwa, to znaczy: co państwo może zrobić aby coś poprawić.

    Po pierwsze, ceny zabiegów medycznych są wysokie z powodu spekulacji wewnątrz sitwy. Ceny leków przechodzą ludzkie pojęcie. Nie chodzi mi przy tym o ceny leków, które płacimy bezpośrednio, płacimy przecież za nie również w naszych składkach na NFZ, które wyniosły w listopadzie i grudniu 2013 roku - 343,19 zł (sic!). Rocznie to już 4118,28 zł - całkiem spora sumka. Ile razy w ciągu roku odwiedzamy szpital, raz? Dwa? Często nawet nie jesteśmy u lekarza raz do roku, a leczenia grypy czy założenie gipsu na rękę lub nogę nie kosztuje chyba 4118 złotych, prawda? Nie kosztuje nawet połowy tego. Znajdą się oczywiście tacy, którzy zaraz wrzasną mi, że tak nie można, że są operacje kosztujące po kilkaset tysięcy i mają rację, kosztują tyle dlatego, że wykonuje się je w tym systemie, gdzie rozrośnięta biurokracja i zmowy powodują wzrost cen usług, na wolnym rynku konkurencja wymusiła by spadek cen tychże.

   Nolens volens zahaczamy tu o ubezpieczenia społeczne, o które stoczono już tak wiele batalii w mediach i nie tylko. Najważniejsze jest, moim zdaniem, żeby wytłumaczyć ludziom, że jeśli coś nie będzie obowiązkowe, to nie znaczy, że będzie zakazane - nikt nie zabrania przecież ubezpieczyć się prywatnie. Poza opcją ubezpieczenia obowiązkowe i brak ubezpieczeń mamy jeszcze ubezpieczenia dobrowolne. Z pewnością tańsze niż te, które mamy teraz. Różnica polega na tym, że teraz jestem zmuszony korzystać z ubezpieczeń (bo po obdarciu mnie z pieniędzy najjaśniejsza Rzeczpospolita nie pozostawia mi środków do odkładania na szpital), a chciałbym nie być do tego przymuszany, nie zmuszałbym jednak do nieubezpieczania się.

 

Ten i inne artykuły znajdziecie na: http://letsthink.blox.pl/html