JustPaste.it

Artykuł prasowy na temat megalitów i miejsc mocy.

Napisała Pani Ilona Słojewska

Napisała Pani Ilona Słojewska

 

`

 

Podróż do megalitów i miejsc mocy przypomina trochę wyprawę do Disneylandu, bo gdziekolwiek się nie skierujemy, zawsze zaskoczy nas niespodzianka, nieczęsto przychodzi tu zmierzyć się nam z magią.

 

 

Nie da się ukryć, że instynktownie szukamy krajobrazów z wpisanymi w nie miejscami   promieniującymi pozytywną energią. Podobnie jest z kamiennymi monumentami, niezależnie od tego, czy mają postać rzucającego na kolana giganta, czy też są to tylko niewielkie kilkumetrowe kręgi ukryte w lesie.   Zarówno jedne jak i drugie stanowią identyczną zagadkę dla Anglików, Francuzów, Afrykańczyków, Hindusów, Chińczyków, jak i dla Japończyków.

I niezależnie od miejsca lokalizacji kręgów na mapie świata, wszyscy zadają sobie to samo pytanie: - Czy nasi przodkowie byli nawiedzeni, czy opętani przez nieznane im moce, że miejsca, w których budowali świątynie, odprawiali magiczne obrzędy, budowali kamienne kręgi, czy stawiali astronomiczne kalendarze, jak po sznurku tworzyły jedną linię i biegły przez długie kilometry? W jakim robili to celu? I wreszcie, jakim stanem wiedzy dysponowali?

Dzisiaj wiadomo, że na długo przed panowaniem Rzymian i pierwszych chrześcijan, w Europie żyło wiele tajemniczych plemion i ludów, które nie tylko pozostawiły po sobie kamienne aleje, grobowce, kręgi, kurhany i inne monumenty, ale przede wszystkim osobliwą geometrię. Dzisiaj geomanci   te przedziwne kształty nazywają liniami mocy lub ley lines, a to, co przy nich postawili z tak nadludzkim wysiłkiem nasi przodkowie, nadal pozostaje poza stanem ich wiedzy.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że ludzie przed tysiącami lat, żyjąc w naturze, byli tak w nią wtopieni, iż posiadali umiejętność zlokalizowania miejsc, w których instynktownie odczuwali ziemskie wibracje i promieniowanie pozytywnej energii i dlatego traktowali je jako wyjątkowe. Na tyle, że zaczęli w nich stawiać pierwsze kamienne ołtarze w formie kręgów, gromadzili kamienie i układali je w stożki, kurhany. W tych tak osobliwych miejscach szukali porozumienia ze swoimi bogami, duchami i nadprzyrodzonymi mocami.

Prawdopodobnie to instynkt podpowiadał im, że panująca w tych miejscach osobliwa aura, pozwala im na zregenerowanie sił i na wyleczenie duszy. Dzisiaj o tym samym mówią geomanci, radiesteci i ezoterycy, ale zupełnie innym językiem. Zmierzenie istniejącego w miejscach mocy promieniowania w skali Bovisa jest niepodważalnym dowodem na jego istnienie.

Ale język megalitów z epoki naszych przodków postanowił rozkodować Andrzej Lamparski z Bydgoszczy. Tylko, że znalezienie do niego odpowiedniego klucza nie było znów takie łatwe. – Zbudowanie kręgu mocy w XXI wieku wydawało mi się początkowo tak nierealne, że przez moment pomyślałem nawet, iż łatwiej byłoby wznieść go w świecie wirtualnym – mówi. – Zastanawiałem się, nad dwiema sprawami. Czy będzie panowała w nim taka sama energia, jak w tych, wzniesionych tysiące lat temu i   gdzie, w najbliższej okolicy, byłoby najlepsze dla niego, pod względem mocy, miejsce?

Ale nie były to jedyne pytania, nie dające mu spokoju. W miarę, jak projekt dojrzewał, Andrzej Lamparski musiał nieustannie weryfikować zdobywaną na ten temat wiedzę. Ale wszystko, co czytał, nieuchronnie koncentrowało się wokół tylko jednego zasadniczego pytania: czy współczesny człowiek może wykreować miejsce mocy.

- Kręgami zainteresowałem się kilkanaście lat temu i dlatego jeździłem do rezerwatu Kamienne Kręgi w Odrach koło Czerska, do kręgów położonych w Puszczy Białowieskiej, w Węsiorach koło Sulęczyna, i w Leśnie niedaleko Borska – wspomina. – A kiedy dowiedziałem się, że na Polach Mokotowskich w roku 1999 Warszawie zbudowano krąg megalityczny, postanowiłem działać. Wariant negatywny zakładał, że jeśli krąg nie nabierze mocy, będzie to ostatecznie model dla tych, którzy z wielu przyczyn nie mogą zobaczyć oryginału w jego naturalnym środowisku.

Po konsultacjach z Leszkiem Matelą, pan Andrzej rozpoczął poszukiwanie najlepszego radiestezyjnie miejsca w okolicach Bydgoszczy. Ale jego odnalezienie nie było aż takie trudne. Bydgoszcz, otoczona jest ze wszystkich stron lasami i wyjątkowo atrakcyjnym ukształtowaniem terenu, a w niektórych osiedlach, kiedy otworzy się okno,   gałęzie sosen wchodzą wprost do mieszkań. - Warto   przypomnieć – wyjaśnia Magdalena Gmińska, geograf - że Bydgoszcz leży na styku krain geomorfologicznych, otoczona przez Kotlinę Toruńsko-Bydgoską, co sprawia, że miasto usytuowane jest na kilku poziomach, a jego północne krańce w pobliskim Myślęcinku osiągają wysokość aż 80 m npm., a tamtejsza góra ma wysokość 94 m. Tak atrakcyjny geograficznie i przyrodniczo krajobraz nie mógł pozostać niezauważony. Wzgórza łagodnie otaczające kotlinki ze stawami, gęste lasy zajmujące znaczną część okolicy, których wiek sięga od 110 do 140 lat, a czasami i dwustu   tworzą wyjątkowo malowniczy krajobraz. A teren „ciszy” leśnej zajmuje obszar blisko pięciuset hektarów. Nic dziwnego, że przed wielu laty powstał tu Leśny Park Kultury i Wypoczynku, Ogród Fauny i Flory, a w końcu i Ogród Botaniczny.

Ale mieszkańcy Bydgoszczy do myślęcińskich lasów przychodzili już o wiele wcześniej. Tutaj można było posiedzieć na ławce, wsłuchiwać się we wszystkie płynące dokoła szmery i odgłosy, pospacerować wśród starych drzew, oddychać powietrzem nasyconym zapachem żywicy, uczyć się od nowa kontaktu z przyrodą. I tak jest i dzisiaj. Ludzie przyznają, że wyjątkowo łatwo i szybko się tu relaksują, wyciszają i odczuwają zbawienny wpływ pozytywnej energii, jaką spotykają tu na każdym kroku. Gdybyśmy spytali jakiekolwiek bydgoszczanina, gdzie spędzi czas wolny   w sobotę lub w niedzielę, zawsze usłyszymy jedną i tę samą odpowiedź: w myslęcińskich lasach. A wielu przyznaje, że są dla nich prawdziwym miejscem mocy.

Na terenie parku jest i miejsce, w którym można poczuć ją wyjątkowo silnie. Jest nim Polana Zacisze, na której znajduje się uroczysko i źródełko o tej samej nazwie. Położona w pobliżu trzech małych stawów i otoczona lasem tworzy miejsce o wyjątkowym klimacie. Woda ze źródełka usytuowanego na zboczu doliny mieści się w I klasie wód podziemnych i niemal każdego dnia   przychodzi tu po nią wiele osób. – Ma wyjątkowy smak i jest zdrowa – opowiadają – a już podczas samego spaceru do uroczyska odzyskuje się wewnętrzną harmonię.    

Krótko mówiąc, krąg kamienny nie mógł powstać w innym miejscu. Zresztą, sam pan Andrzej przebywając tutaj, zauważył jego wyjątkowy klimat, ukształtowanie terenu, a przede wszystkim ogromne głazy, które można by wykorzystać do kręgu. Po otrzymaniu zgody, razem z Karolem Dąbrowskim, architektem krajobrazu LPKiW rozpoczął poszukiwanie odpowiedniego miejsca. Po wielu kilometrach przemierzonych z różdżkami po terenie parku w ciągu dwóch lat, znalazł wreszcie odpowiednie miejsce. – Byłem zdumiony – mówi -   bo różdżka sama pokazała także centrum kręgu i jego wielkość.

Ale to jeszcze nie wszystko, o czym powinniśmy wiedzieć, dlaczego różdżka wskazała to miejsce. To nie może być przypadek, że właśnie w tym rejonie tak silnie zareagowała. Jeśli skojarzymy fakt położenia Myślęcinka na wspomnianym przez M. Gmińską, styku geomorfologicznym z wznoszeniem megalitycznych budowli przez architektów epoki kamienia wzdłuż geologicznych uskoków, wokół których zachodzą magnetyczne anomalia i zaburzenia ziemskiej grawitacji, to analogia układa się sama. Czy to właśnie one wywołują tajemnicze drgania, szmery i ultradźwięki, o których mówią ludzie? Ale występuje w nich jeszcze inne, bardziej zdumiewające zjawisko. Jest nim pojawianie się   tzw. błędnych ogników. Te zagadkowe efekty świetlne dość często są zauważalne np. nad rowami tektonicznymi w San Andreas w zachodnich Stanach Zjednoczonych. Nie inaczej jest w Carnac, w Bretanii. Tutaj świadkowie bardzo dokładnie opisują pojawiające się chmary błędnych ogników. Podobnie było w Castlerigg w Wielkiej Brytani, czy w Harlech w Walii nad kamiennym kręgiem położonym wzdłuż uskoku geologicznego.

Prace nad budową kręgu trwały około dwóch tygodni. - Ustawiliśmy cztery kamienie na kierunki świata,  potem po dwa na przesilenie letnie i na przesilenie zimowe. Pozostałe kamienie uzupełniliśmy tak aby było ich szesnaście sztuk na obwodzie - opowiada Andrzej Lamparski. - Szesnaście kamieni to osiem oddechów, pierwszy odstęp na wdech a drugi na wydech, itd. Przypomina to rodzaj  licznika (podobnie jak buddyjski różaniec mala) z kamieni służący do medytacji na oddechach w ruchu lub dla praktykujących osiem oddechów Huny. Oprócz tego krąg można sobie kojarzyć z kamienną mandalą lub z Kołem Dharmy, z łapaczem energii na podobieństwo indiańskiego łapacza snów. A ponieważ jest to miejsce oddalone od drogi, można więc poćwiczyć tu Tai-Chi, Qi-Gong, jogę, pomedytować, wyciszyć się, kontemplować piękno widoków, posłuchać śpiewu ptaków, bo od czasu ustawienia kamieni siadają na nich trznadle i inne ptaki i pięknie śpiewają.

Pan Andrzej uważa, że krąg można traktować jednocześnie jak akumulator i emiter geoenergii, jak kamienną mandalę  medytacyjną. Każdy może wypróbować jaki jest wpływ  energii kręgu na jego organizm. Radiestezyjne badania nad jego energetyką trwają.

- Zapisana i zgromadzona w strukturze molekularnej kamieni energia, generowana następnie do otoczenia, poprzez zjawisko interferencji z naszym biopolem może wzmocnić lub osłabić moc wypadkową obu pól. Pola te mogą się też całkowicie lub częściowo znieść. W związku z tym, inaczej zadziała na każdego z nas lub w ogóle nie zadziała – kontynuuje. - Reakcje lepszego niż zwykle samopoczucia, przyjemnego mrowienia w różnych częściach ciała (najczęściej w dłoniach), stanów ukojenia i uspokojenia to wpływ pozytywny, natomiast ból głowy trwający dłużej niż 3–5 minut, stany niepokoju i lęku, stanowią dowód na niedopasowanie emitowanej geoenergii do biopola danej osoby. Lepiej wtedy poszukać innego miejsca poza kręgiem lub spróbować przyjść kiedy indziej (w innej fazie księżyca).

Do kręgu dociera się bardzo łatwo. Znajduje się w północnej części myślęcińskiego parku, w ogrodzie skalnym, do którego wchodzi się z Ogrodu Botanicznego. Ścieżka wznosi się wijąc na wzniesienie z kręgiem, a po drodze omija zabagnione piękne oczko wodne, które może byćwymarzonym miejscem dla przeprowadzania wodno-bagiennych obrzędów. Wzniesiony w miejscu, do którego docierają swobodnie wiatry, tworzy razem z nimi niepowtarzalną atmosferę. Jeśli dodamy do tego widok szerokiej linii horyzontalnej, to jego obraz pozostanie w naszych zmysłach dłużej niż przypuszczamy.   Warto potem też zejść w dolinkę, gdzie przy stawie znajduje się ogromny menhir, a idąc w jego kierunku, spotkamy   jeszcze wspaniałe kopce.

- Zbudowanie „własnego” kręgu pozwala odpowiedzieć na niektóre pytania. Niezwykła aura tych miejsc, szczególny rodzaj oddziaływania na ludzką świadomość skłaniały mnie do szukania odpowiedzi na pytanie, co będzie się działo w kręgu  wzniesionym współcześnie – wyjaśnia Lamparski. - Wyjaśni się być może, czy to człowiek generuje i kreuje miejsca mocy, czy też wykorzystuje istniejące już miejsca naturalnej emisji geoenergii. Prawdopodobnie możliwa jest jedna i druga sytuacja.

Krąg ukończono 27 lipca 2001 roku. Nów księżyca 4 sierpnia był okazją do złożenia tradycyjnej ofiary z kaszy i piwa pod centralny kamień. - Składając ofiarę poprosiłem Ducha tego miejsca o pozytywne energie dla Ziemi, dla jej przyrody i ludzi. Wiedziałem, że kamienie muszą osiąść na swoich miejscach i spolaryzować swoje układy, na co będą potrzebowały około pół roku czasu, a może więcej). Potem krąg będzie nabierać mocy i energii – kontynuuje. - Po ukończeniu wszystkich prac zacząłem pomiary radiestezyjne używając skali BSM. Po wstępnych badaniach okazało się, że przez krąg w kierunku północnym z odchyleniem 10 stopni na zachód przebiega linia mocy, co potwierdziło moje obserwacje sprzed kilku lat, kiedy to przyjeżdżałem tu na spacery. Zauważyłem wtedy, że drzewa w tych miejscach miały wyraźnie grubszą aurę, a ludzie przebywający tam dłuższy czas też pięknie „świecili”. Dlatego jestem przekonany, że krąg w połączeniu z linią mocy tworzy rewelacyjny układ energetyczny. A intuicyjnie założony w tym miejscu przez Pana Karola Dąbrowskiego ogród skalny dodaje temu miejscu wiele uroku i dodatkowo wzmacnia jego energetykę. Tak jak głazy zanurzone w nurcie rzeki potęgują jego energię i tworzą w tym miejscu wiry wodne, tak kamienie ustawione na linii mocy tworzą wiry energetyczne, zatrzymują energię linii, kumulują ją i oddają otoczeniu.

Andrzej Lamparski zakłada, że przy odpowiednio wysokiej kumulacji geoenergii występuje tu podłączenie do pola morfogenetycznego Ziemi i Wszechświata. Dlatego postanowił systematycznie obserwować i badać to miejsce w różnych porach dnia i roku oraz fazach księżyca.

I jak sam przyznaje, kiedyś po przyjeździe do domu intuicja podpowiedziała mu, żeby spojrzeć na mapę Polski. Po poprowadzeniu prostej linii od myślęcińskiego kręgu w kierunku północnym  wzdłuż  południka 18,02, w odległości około 75 km od niego znalazł kamienne kręgi w Odrach...   !?

( Z artykułu prasowego. Pani Ilony Słojewskiej )