JustPaste.it

Obrady Knesetu w Krakowie.

...

Rocznica „wyzwolenia” obozu to jedyna data, przy okazji której można obchodzić uroczystości na terenie Auschwitz. Jeśli chcą obchodzić, to zabronić im byłoby bardzo niepolitycznym.

Należy przyjrzeć się sprawie i starać się przy okazji skorzystać, a co najmniej nie stracić.

 

 

Rocznica nie jest okrągła, a obchody szczególnie uroczyste w formie i nowatorskie w treści. Kneset przyjeżdża do Polski i będzie debatował na temat antysemityzmu. Byłoby wszystko w porządku, bo miejsce doskonale pasuje do analizowania tego tematu, gdyby nie to, że znaczenie słowa „antysemityzm” rozszerzono ostatnio w Izraelu i przypisano do zachowań, które dotąd nazywano krytyką polityki władz państwa Izrael.

 

 

Nazywanie krytyki izraelskiego rządu antysemityzmem, dociera do nas w ostatnim okresie z izraelskich mediów. Takim przykładem może być oskarżenie Guntera Grassa w związku z jego „wierszem” wyrażającym obawę przed zgubnymi skutkami izraelskiej histerii wojennej. Przy okazji wystąpień takich jak wystąpienie Grassa mówi się o wtórnym albo nowym antysemityzmie. Takie zaszufladkowanie to nie jest merytoryczna odpowiedź na krytykę, tylko obrażanie krytykującego poprzez zrównanie z czynnym i werbalnym nazistowskim antysemityzmem, którego symbolem jest Auschwitz.

 

 

Krytycyzm wobec izraelskiej polityki zagranicznej narasta w Polsce i na świecie. Nawet amerykańska administracja dystansuje się od wojowniczych pogróżek Netanjahu i jego ministrów. Kerry i Obama usiłują „zmusić” rząd Izraela do rozmów pokojowych z Palestyńczykami i Iranem.

 

 

Trudno przewidzieć i z góry krytykować przebieg obrad Knesetu z okazji rocznicy wyzwolenia Auschwitz.

Warto byłoby jednak, żeby polski rząd zainteresował się tą sprawą i był przygotowany na różny możliwy przebieg wypadków.

Musimy pamiętać o tym, że interesy Polski i Izraela niekoniecznie muszą być zbieżne. W interesie Polski jest pokój na Bliskim Wschodzie i wojownicze wypowiedzi izraelskich polityków są sprzeczne z Polską Racją Stanu.

 

 

PS. Polskie władze muszą również dopilnować, żeby nie doszło do prowokacji ze strony antysemitów.

Wprawdzie. Polscy ksenofobi są bardziej wrogo nastawieni do muzułmanów niż do Izraelczyków. Wykrzykiwane na stadionach piłkarskich i wypisywane na murach hasła antysemickie bardziej dotyczą „wrogów” noszących szaliki z sąsiedniego miasta lub sąsiedniej dzielnicy niż Żydów z Izraela. Jak do tej pory, podczas wielu wizyt izraelskich notabli nie dochodziło do antysemickich wybryków. Mimo tego, należy „na zimne dmuchać”. Szczególnie w sytuacji, gdy antysemityzm ma być tematem sesji Knesetu.

 

Adam Jezierski