JustPaste.it

Nie ma tego złego dla Boga

co by na dobre nie wyszło! Gender stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla pożądania seksualnego: może ono wygasnąć. Czyli genderyści to pożyteczni idioci co zniszczą pornografie

co by na dobre nie wyszło! Gender stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla pożądania seksualnego: może ono wygasnąć. Czyli genderyści to pożyteczni idioci co zniszczą pornografie

 

Otrzymaliśmy ostatnio podobno pomoc w identyfikacji ideologii gender. Od seksuologa, znanego wszystkim jeszcze z PRL, wieloletniego funkcjonariusza genderowej międzynarodówki (IPPF), pierwszej w świecie pod względem zasięgu działania i znaczenia. Na niedawnej konferencji w Sekretariacie Episkopatu Polski Pan Prezes wygłosił opinię krytyczną o „genderyźmie” jako programie działania zmierzającym do „zrównania” mężczyzn i kobiet. Zacieranie tych różnic ma stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo dla pożądania seksualnego: może ono wygasnąć. Wyraźnie zaniepokoili się tą diagnozą medialni myśliwi, na co dzień z wyraźną przyjemnością polujący na antygenderystów. Tym razem nie skorzystano z okazji. Z testosteronem i estrogenami nie ma żartów, nawet telewizji nie będą ludzie chcieli oglądać, jeśli osłabnie libido. Może zatem przyda się Pan Prezes w utrzymaniu dochodów z reklam telewizyjnych, ale czy pomoże naszemu rozumowi w starciu z genderystami? Z polskich sporów o antykoncepcję znamy już tę argumentację. Niektórzy zniechęcają do stosowania metod antykoncepcyjnych – a zachęcają do stosowania tzw. NPR – bo ta pierwsza droga ma osłabić apetyty seksualne małżonków, przyduszone nadmierną ilością wrażeń. Natomiast praktyka NPR ma zaostrzać ów apetyt niczym przedświąteczny post. Wyprowadza się stąd wniosek (niewystarczający dla istoty rozumnej, niesprowadzającej dobra moralnego do przyjemności), że antykoncepcja jest zła, bo gasi ów apetyt, a NPR jest dobre, bo go wzmacnia. Dzisiaj niektórzy jakoby sojusznicy w walce z ideologią gender zachęcają do utrzymywania różnic płciowych, bo inaczej osłabną czy znikną seksualne apetyty. Osłabną czy nie osłabną, oto pytanie. Ale nie jedyne i nie najważniejsze. Mogą się owe apetyty przecież przepoczwarzać i wypaczać. Akurat jestem po lekturze genderowego podręcznika już dla czterolatków (tytuł pominę). Opowiada tutaj dzieciom o libido nudysta. Zamieszczono nawet jego zdjęcie, w mieszkaniu. Co może robić w mieszkaniu nudysta? Oczywiście – prasować ubranie, bo także w mieszkaniu spaceruje bez ubrania. Nudystę zasłonięto trochę żelazkiem, aby opowiedział dzieciom o zaletach nienoszenia ubrania. Doradza on też zapytać się „pana wychowawcy lub pani nauczycielki”, z jakich to niecnych powodów nie chcą chodzić bez ubrania. Logika tego wywodu pozwala na postawienie dzieciom kolejnego zadania: powinny one także zachęcić nauczycieli do dania dobrego przykładu, aby wspólnie z dziećmi pomaszerowali na plażę dla nudystów. Oto świat jednej z możliwych wersji przepoczwarzania się seksualnych apetytów. Na następnych stronach genderowej książeczki dla 4+ opowiada się z kolei o ogromnych apetytach akurat właśnie na wkładanie ubrania. Twierdzi tu „transseksualista”, że jest w trakcie stawania się Edytą, ale do tego potrzebne mu jest nade wszystko ubranie. Jeszcze nie nabrał żadnych okrągłości i boi się kliniki chirurgicznej, ale już od dawna ubiera się w kobiece „stroje”, tak to opowiem bardzo ogólnikowo. Zdumieni takimi nierozumnymi apetytami czytelnicy „Naszego Dziennika” to przecież nie dzieci, domyślą się, o co chodzi, a w książeczce dzieciom wyjaśnia się szczegóły genderowej przebieranki. Łódź bez steru miotana jest od jednego brzegu do drugiego. Tak też dzieje się z nowożytną Europą, która zapomniała o tym, że człowiek jest istotą rozumną, otwartą na prawdę. Miotamy się zatem na tej nowożytnej łodzi od jednej skrajności do drugiej. Raz zatem nowożytni i „post”nowożytni myśliciele rzucają się, aby wprowadzać genderową „równość” kobiet i mężczyzn. Po samorzutnym wygaśnięciu tego zapału sławi się przyjemności z różnorodności i odmienności kobiet i mężczyzn, jak to widzimy u części libertynów oświecenia, na czele z Helwecjuszem i Rousseau. Ich uczniem jest Pan Prezes. Twierdzą bowiem wspólnie, iż zacieranie różnic pomiędzy kobietami i mężczyznami wygasi pożądanie seksualne. Naszych przodków miało zgubić – zauważył już I. Krasicki – zamraczanie rozumu logiką myślową dzieł francuskich oświeceniowych libertynów. Nam to też musi zaszkodzić w zmaganiu się z zabójczą ideologią gender. Nie dlatego odrzucamy tę ideologię, że będzie nam z nią nieprzyjemnie, ale dlatego, że ta ideologia nie liczy się z arcyważnym znaczeniem realnej różnicy pomiędzy mężczyzną i kobietą. Marek Czachorowski

 

Źródło: http://www.naszdziennik.pl/mysl/66528,genderowi-sojusznicy.html