JustPaste.it

Majdan Suwerenności na Placu Defilad?

Gdyby naród tubylczy zamiast urządzać Marsze Niepodległości, założył dajmy na to, na Placu Defilad Majdan Suwerenności, ufortyfikował go,

Gdyby naród tubylczy zamiast urządzać Marsze Niepodległości, założył dajmy na to, na Placu Defilad Majdan Suwerenności, ufortyfikował go,

 

Cóż za osobliwy zbieg okoliczności! Podczas kiedy na kijowskim Majdanie płomienni obrońcy demokracji i zwolennicy Anschlussu Ukrainy do Unii Europejskiej nie tylko pokojowo demonstrują, ale w dodatku uprzedzają podstępne ataki sił reakcji i wstecznictwa, atakując te złowrogie siły z nieubłaganie postępowych pozycji, pan Sławomir Neumann wiceminister zdrowia poinformował, że gotowa jest już pierwsza „psychuszka” w Gostyninie.

Na razie może przyjąć najwyżej 10 „osób stwarzających zagrożenie”, ale to nie jest ostatnie słowo, bo docelowo będzie mogła przyjąć aż 60 takich niebezpiecznych osób. Jestem pewien, że ten Gostynin to też nie jest ostatnie słowo i kiedy już synekury w Parlamencie Europejskim zostaną porozdzielane między Umiłowanych Przywódców, którzy w pocie czoła rozpoczną ciułanie pierwszego miliona, który oczywiście można równie dobrze ukraść, ale tylko wtedy, gdy jest się funkcjonariuszem, albo przynajmniej konfidentem którejś razwiedki, jak np. Marcin P. z Amber Goldu, który - jak się okazało - działał zupełnie sam, niczym ten (ma się rozumieć, że nie pokażę który, ale przecież każdy i tak wie) palec - więc kiedy już Umiłowani Przywódcy przystąpią do ciułania pierwszego miliona, to rząd premiera Tuska pootwiera kolejne „psychuszki” - myślę, że co najmniej 48 - żeby w ten sposób wyjść naprzeciw przedwyborczym postulatom Leszka Millera, by utworzyć 49 województw.

A - powiedzmy sobie szczerze - co to za „województwa” bez „psychuszek”, w których wojewoda - ten sam, co to wedle uchwalonej 10 stycznia ustawy, może zwrócić się do państw trzecich o udzielenie mu „bratniej pomocy” - mógłby oddawać pod troskliwą opiekę wraczy „osoby stwarzające zagrożenie” dla establishmentu? Jak takiej jednej z drugą „osobie” wracze zaaplikują elektrowstrząsy połączone z lewatywami i płukaniem żołądka, to niejeden będzie mógł taktownie umrzeć tam jako symulant, a ci, którzy wytrwają choćby i pod młotem, będą przez resztę życia cieszyć się, że żywi-zdrowi - bo wolności już pewnie nie zobaczą. Ale to jakoś nikogo w naszym nieszczęśliwym kraju ani nie przeraża, ani nawet nie konfunduje.

Najwyraźniej wszyscy uważają, że to są tak zwane nieuniknione koszty demokracji, która sama w sobie jest wartością tak wielką, że nie ma niczego, czego nie można byłoby dla niej poświęcić. Jakże inaczej wytłumaczyć brak reakcji na podpisanie 4 października 2012 r. przez prezydenta Komorowskiego uchwalonej zresztą z jego inicjatywy nowelizacji przepisów o zgromadzeniach, zaostrzającej warunki odbywania zgromadzeń publicznych, podobnie jak nikt nie protestował przeciwko podpisanej we wrześniu 2011 roku przez prezydenta Komorowskiego nowelizacji przepisów o stanach nadzwyczajnych, m.in. o stanie wojennym, z której wynika, że władza będzie mogła wszystko, a obywatele - nic.

Tak samo nikt specjalnie nie protestował przeciwko uchwalonej 10 stycznia br. ustawie o bratniej pomocy, przewidującej udział formacji zbrojnych obcych państw w pacyfikowaniu obywateli polskich. Ciekawe, że ustawa nr 3879 uchwalona przez ukraiński parlament i powszechnie krytykowana zarówno przez płomiennych obrońców demokracji, kibicujących zwolennikom Anschlussu Ukrainy do UE, jak i samych zwolenników Anschlussu, zawiera postanowienia bardzo podobne, np. o zakazie zasłaniania twarzy podczas demonstracji, zakazie budowania namiotowych miasteczek i barykad („małych form architektonicznych”), a także zakazie blokowania urzędów państwowych.

Wszystkie te zakazy zostały uznane za skandal i dowód wprowadzenia na Ukrainie dyktatury, toteż nic dziwnego, że przez płomiennych bojowników o demokracje i Anschluss zostały one uznane za siarczysty policzek, wymierzony w twarz całego ukraińskiego narodu. Co z tego wynika? Ano to, że naród ukraiński najwyraźniej ma wyższe poczucie godności, niż mniej wartościowy tubylczy naród polski, którego okupanci wynajmują się do usług kuplerskich i stania na świecy z 15 milionów dolarów.

Ciekawe, co by się stało na Ukrainie, gdyby tak tamtejszy parlament uchwalił ustawę o „bratniej pomocy” - w takim samym brzmieniu, w jakim została przyjęta przez Umiłowanych Przywódców w Sejmie 10 stycznia? Tego łajdactwa nie wybaczyłby prezydentowi Janukowyczowi nawet pan red. Adam Michnik, chociaż serduszko ma z wosku i amikoszoneryzował się nawet z „człowiekami honoru”, którzy się z mniej wartościowym narodem tubylczym bez ceregieli konfrontowali.

Ale skoro naszym Umiłowanym Przywódcom tak zależy na podtrzymaniu „suwerenności narodu” na Ukrainie, że aż w specjalnej sejmowej uchwale zwrócili się do tamtejszych władz o jej „poszanowanie”, to warto się zastanowić, co by było, gdyby tak mniej wartościowy naród tubylczy w Polsce pewnego dnia naprawdę poczuł się suwerenem i zamiast urządzać Marsze Niepodległości, założył dajmy na to, na Placu Defilad Majdan Suwerenności, ufortyfikował go, a gwoli uprzedzenia spodziewanego ataku sił wynajętych przez obóz zdrady i zaprzaństwa, znienacka uderzył na nie, wyznaczając linię demarkacyjną między obszarem wyzwolonym, a zniewolonym przy pomocy stosów płonących opon samochodowych.

Następnie zażądałby natychmiastowej dymisji tych wszystkich prezydentów, premierów i Umiłowanych Przywódców drobniejszego płazu, to nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania”), że zarówno pan prezydent Komorowski, premier Tusk, a za nimi wszyscy Umiłowani Przywódcy drobniejszego płazu, z wielką konfuzją suwerennemu narodowi by ustąpili, spełniając wszystkie jego żądania, zaś Unia Europejska, z Naszą Złotą Panią z Berlina na czele, otworzyłaby na oścież ramiona, niczym ośmiornica.

Z drugiej jednak strony, czym można być jeszcze bardziej suwerennymi, niż jesteśmy po ratyfikowaniu traktatu lizbońskiego? Bardziej suwerennymi już być nie można. Ukraińcy to co innego; oni traktatu lizbońskiego nie ratyfikowali, w związku z czym wolno im więcej, niż innym, ale gdyby tak Nasza Złota Pani zdecydowała się na Anschluss Ukrainy, to i im skończyłby się okres dobrego fartu.

Stanisław Michalkiewicz

 

Źródło: Stanisław Michalkiewicz