JustPaste.it

Fotel.

Trywialny wstęp do trywialnej opowieści.

Trywialny wstęp do trywialnej opowieści.

 

W ciemnym pokoju, pośród purpurowych zasłon stał fotel. Znajdował się w cieniu wielu trudnych godzin. Obity czerwienią niczym krew, opierający się na czterech ciemnych jak noc nogach, uszkodzony niczym wszystko co znajdowało się w jego pobliżu. Wyglądał niczym sprawca wszelkiej miernoty będącej w tym pokoju. Wszystko co żywe i martwe chciało uciec jak najdalej od tego wybryku, głupiej i niepotrzebnej egzystencji tego fotela. Ale on nie chciał go sprzedać. Choć nie miał przy sobie ani grosza. Ani spalić. Choć ciągle było zimno w jego pokoju. Ani zjeść. Mimo że ciągle był głodny. Głosy w jego głowie ciągle mu mówiły : sprzedaj tą całą miernotę, wyprowadź się, znajdź kobietę, załóż rodzinę, zostań dziadkiem...

...dziadkiem. To do niego należał ten fotel. Wiedział że nawet po śmierci swego dziadka jest związany emocjonalnie z tym fotelem. Wiedział także że już nie może pozbyć się ciężaru jaki został mu narzucony. Nie może żyć inaczej. Kto jest bohaterem jego życia, on sam czy ten fotel? Oczywiście że...

...dziadek zawsze układał go do snu, zawsze śpiewał mu piosenki, zawsze siedział na tamtym fotelu...

..."nigdy go nie sprzedam", zawsze tak sobie myślał. Nawet teraz.

Matka jego zmarła zaraz po narodzinach. Nigdy nie poznał ojca. Ojcem był mu dziadek. Który siedział na fotelu. Obitym czerwienią, z czarnymi nogami. Na fotelu. Teraz nie ma nikogo. Oprócz fotela. Fotel. Fortel. Zabawny. Zbieg. Okoliczności. Czemu on. Ale on go nie chciał sprzedać. Ani spalić. Ani zjeść. Anki już nie kochał. Mimo że ona zabiegała o jego względy. Czemu? Czemu rozpamiętujesz wczoraj? Przecież dziś jest dzisiaj? Gramy dzisiaj, graliśmy wczoraj. Przegraliśmy wczoraj, jednak jeszcze nie dzisiaj. I jest jeszcze jutro. I fotel. Fortel. Tak go zaczął nazywać. Głupiutki młodzieniaszek, ze swoimi głupiutkimi przemyśleniami. Głupiutkie plany na wczoraj, na dziś kiedy zaraz będzie jutro. Słońce już zachodzi krwistą czerwienią obicia fotela. Po co? Równie dobrze dla niego może to być wczoraj. On nigdy nie lubił zachodów słońca. On kochał mroźne, mgielne świty. Świr. Nic więcej. Głupiutki młodzieniaszek, głupiutkie plany.

Ona go pocałowała. Poczuł jej pocałunek, siedział właśnie teraz na fotelu. Fortel. Że właśnie teraz go całuje przy czerwonokrwistym zachodzie słońca. Czy rzeczywiście jest sens życie dniem wczorajszym...

wyprowadza go z błędu swym pocałunkiem.

Mimo iż stracił prawie wszystko, nadal ma szanse wygrać dziś i jutro. Wszystko inne, to było wczoraj. I po co to czytasz? Głupiutka historyjka z głupiutkim zakończeniem. Idealna na głupiutkie dni.