JustPaste.it

Na zawsze pozostanę Twoim dłużnikiem

Wiadomość o śmierci Zbysława raziła mnie piorunem. Łzy same nabiegły mi do oczu. To był i jest wciąż, dla mnie, cios, cios prosto w serce.

Wiadomość o śmierci Zbysława raziła mnie piorunem. Łzy same nabiegły mi do oczu. To był i jest wciąż, dla mnie, cios, cios prosto w serce.

 

Poznałem Cię tu, na eiobie. Poznałem i pokochałem. 

Wiem, że są słowa zbyt wielkie...

Cóż poradzę, skoro czuję jak czuję...

I choć wiem, że opieprzyłbyś mnie serdecznie i tak to napiszę! I tak, bo bywam tak samo uparty, tak samo niesforny w swym uporze, jak... Jak Ty...

Jesteśmy zupełnie inni. Inaczej widzimy i rozumiemy ten parszywy(?) świat ale... Ale, zupełnie nie wiem dlaczego, stałeś się dla mnie kimś bliskim. Bardzo bliskim. Kimś, kto miał prawo opieprzać mnie solidnie i bez pardonu. Kimś kto miał prawo mówić mi, żem głupek. Tak. Ty miałeś i masz to prawo.

Boże mój...

 

Zbysławie! Przyjacielu, którego nigdy osobiście nie poznałem... Dlaczego wyciąłeś mi taki numer? Dlaczego...?

I znów (który to już raz?) odchodzi ktoś bliski!? Tak cholernie bliski...

Odchodzi...?

Jak-żesz zrobiło się pusto i.. I żle.

Teraz, kiedy ja jeszcze stąpam po tym „łez padole” i rzuca mnie czasem to tu, to tam... Będę Cię ze sobą zabierał. Zapakowanego na amen(!) w plecaku mojego serducha.

Pogadamy sobie gdzieś w górskiej dolinie, pokłócimy się pięknie, podokładamy sobie "bez znieczulenia". A co?

A kiedyś, kiedy i na mnie przyjdzie pora, zaokrętujesz mnie na swoim jachcie. Zgadzam się być majtkiem. Uważaj, bo taka „oferta” już się nie powtórzy!:-)

 

I przepłyniemy Pentlandy!