JustPaste.it

Historia marzeń

Jedne wakacje, a tak zmieniły życie. Pokazując, to co jest piękne i na takie miano zasługuję. Sztukę jedyną, niepowtarzalną i wyjątkową, na którą serdecznie zapraszam wszystkich.

Jedne wakacje, a tak zmieniły życie. Pokazując, to co jest piękne i na takie miano zasługuję. Sztukę jedyną, niepowtarzalną i wyjątkową, na którą serdecznie zapraszam wszystkich.

 

879c2e642dc580b48c6ab6c93f02d892.jpg

Ja co roku, tak i w zeszłoroczne wakacje wybrałam się wraz z rodziną do Krynicy Zdrój. Jeżdżę tam nieprzerwanie od 9 lat, ale moja mama była tam już chyba trzydziesty raz i w tym roku znowu zarezerwowała tam miejsce. Pierwszy raz pojechała tam jako dziecko razem ze swoją mamą. Pokochała to miejsce do tego stopnia, że kilkadziesiąt lat później zabrała swoją najmłodszą córkę, a następnie resztę rodziny. Od tej pory jeździmy tam wszyscy. Krynica jest wspomnieniem mojej mamy z dzieciństwa, ale śmiało mogę powiedzieć, że moim wspomnieniem też jest, ponieważ spędziłam tam pierwsze wakacje, które spędziłam z całą rodziną i dokładnie pamiętam. Pokochałam to uzdrowisko taką miłością, że nie potrafię pojechać nigdzie więcej odpoczywać, jak tam. Jestem tam co roku regularnym gościem, znam wszystkie zakątki i poznałam wielu znakomitych ludzi , a zwłaszcza niesamowitych mieszkańców. Moja mama mówi, że Ją to małe miasteczko w górach, położone między dolinami kocha. To jest prawdą, którą mogę zdecydowanie potwierdzić. Zawsze gdy mijamy znak wyznaczający granice miasta, a pogoda nie jest taka jaką oczekiwaliśmy, moja mama mówi tak: „… Kryniczka przecież wiesz jak Cię kocham, nie płacz, bo będzie mi przykro” i w tym momencie powoli się rozpogadza. Zazwyczaj, gdy tam jesteśmy, a zapowiadają brzydką pogodę jej nie ma. To miasto kocha nas a My je.

W tym roku miejscowość ta zaskoczyła mnie ponownie, a myślałam, że nie uda jej się to znowu. Nigdy nie przepadałam za operą, chociaż miałam ją często proponowaną, zawsze mówiłam, wszystko tylko nie to, przecież to jest nudne… Aż do zeszłorocznych wakacji kiedy to ten gatunek mnie zafascynował. Od 47 lat ma tam miejsce Festiwal Operowy im. Jana Kiepury, który zawsze prowadził wybitny znawca muzyki klasycznej Bogusław Kaczyński, lecz teraz wodzę pierwszeństwa przejęła polska diva operowa, jurorka wielu muzycznych programów Alicja Węgorzewska i od razu nie co urozmaiciła jego program, dodając coś od siebie.

Codzienne show odbywające się w samo południe prowadził wybitny znawca i popularyzator opery Jerzy Snakowski. Ów show było swoistą zapowiedzią wieczornych wydarzeń. To właśnie po jednym z nich stanęłam w kasie po bilet. Nie byłam pewnie jedyną osobą, która to zrobiła, bo kolejki do kasy z dnia na dzień były coraz większe. Ludzie po codziennej dawce opowieści operowych podkochiwali się w niej bardziej. Festiwal trwał dwa tygodnie, pierwszą częścią był koncert „Młodych i Wybitnych”, drugą częścią był znany już wszystkim Festiwal Kiepurowski.

No i stało się, odbył się pierwszy koncert, który był dla mnie znakomitym doświadczeniem. Oczywiście nie jedyny, były następne jeszcze w te wakacje. Transmitowana przez telewizję polską „Bitwa Tenorów na Róże:, gdzie mogliśmy posłuchać najwybitniejszych głosów tenorowych w Polsce, a zwycięzcą okazał się Tomasz Kuk.

Po powrocie do domu regularnie korzystam z tej formy rozrywki. Jest ona znakomitą formą odpoczynku i oderwania od codziennego zgiełku. Gorąco polecam dla wszystkich, którzy chcą łyknąć czegoś fascynującego i przez chwilę znaleźć się w swoim wymarzonym świecie.