Zmęczenie, to ranne zwierzę
przegięte w ukłonie,
w którym jest dusza bratnia,
dobra i śmieszna.
Zmęczenie trzyma rękę
w kieszeni płaszcza,
żeby mogło odnaleźć
monety rozsypane.
Nie pamięta powodów.
Idzie po wielkim parku,
z każdym dniem
coraz większym,
do małej, bagnistej sadzawki.
Drugą rękę też
trzyma w kieszeni,
a w niej trochę ciepła
i ukrytej, nie wyleczonej nadziei.
Zmęczenie jest słabe,
ale nie bezradne.
Niesie paczkę tanich pierników,
budzi śpiące kaczki – posążki,
zębami kaleczy folię
zahaczając o słodycz,
potem palcami je drobi
zamieniając w brązowe
okruszki dobroci
i rzuca do czarnej wody.
Kaczki – posążki
nie rozumieją zmęczenia.
Jest im ono zupełnie obojętne.
Połykają kawałki
bez przekonania
i odpływają nieufne,
nie mogąc pojąć dlaczego
ktoś chce z nimi
dzielić się swoim losem.
Zmęczenie przysiada na ławce.
Słucha dalekiego
mruczenia samolotu, szukając go
między konarami drzew,
marząc przez chwilę…
Potem wstaje i idzie
już tamtego nie słysząc.
Człapie ze swoimi przyjaciółmi
- nadzieją i wiarą -
w kierunku kościelnych dzwonów,
żeby zanieść im resztę monet
i opowiedzieć swoją modlitwę…
obrazki z google
@Janusz D.