JustPaste.it

Od przedszkola do jabola

Decyzja o zostaniu matką Polką jest karkołomna. Do zostania matką Polką i pracownicą nieraz trzeba cudu.

Decyzja o zostaniu matką Polką jest karkołomna. Do zostania matką Polką i pracownicą nieraz trzeba cudu.

 

Decyzja o posiadaniu potomstwa to zazwyczaj decyzja dwojga ludzi. Koniec końców, opieka nad noworodkiem, a później – niemowlęciem, zazwyczaj przypada matce. Powody są różnorakie – od różnic w zarobkach na korzyść pracy partnera, fakt bycia matką karmiącą, po inne, mniej lub bardziej indywidualne kwestie.

Problemem nie jest macierzyństwo, matkowanie i zostanie w domu z dzieckiem (no dobra, nie zawsze bywa kolorowo, ale ja nie o tym chciałam). Problem pojawia się, kiedy odchowane – w rozumieniu matki, latorośle chce się oddać pod kuratelę żłobka lub przedszkola i wrócić do pracy zawodowej. Nie zawsze ta praca przed-byciem-mamą na nas czeka. Nie wszystkie mamy tyle szczęścia. Jeśli już szukamy, jesteśmy często na straconej pozycji, bo „dzieci chorują” i „będzie pani chodzić na zwolnienia”. Zupełnie, jak gdyby dzieci chorowały na złość pracodawcy. Niestety, zdarza się, że chorują właśnie wtedy, jak my próbujemy udowodnić swoją hiperdyspozycyjność w pracy…

Jak już przebrniemy przez ciemny las bezrobocia i znajdziemy sobie pracę następuje bolesne zderzenie z rzeczywistością. Z kim zostawić dziecko?

Babcia forever

Czasami jest taka opcja – czasami zwyczajnie jej brak. Ale nie ma co wylewać łez. Przecież są przedszkola i żłobki. Czy na pewno? W żłobkach rekrutacja trwa cały rok. Na miejsce czeka się średnio rok, lub dłużej, w zależności od miasta. Przy czym, kiedy chcemy zapisać dziecko do starszaków – miejsc nie ma w ogóle. Bo albo dziecko chodzi od początku, ewentualnie wpisane jest na listę od dnia narodzin, albo nie ma szans, żeby 2-latkę, od ręki, wpisać na listę oczekujących, bo będzie „za stara” jak się zwolni dla niej miejsce. To nie faktoid stworzony na moje potrzeby. Jedna z dyrektorek przedszkola powiedziała mi, że matki zapisują najczęściej dzieci na listę już po urodzeniu, wtedy są jakieś szanse na przyjęcie.

Kwadratura koła Z przedszkolem jest cyrk podobny. Matka, która nie pracuje i jest mężatką na miejsce w przedszkolu nie ma co liczyć. Fakt, że aby znaleźć pracę, należy gdzieś dziecko umieścić, żeby mieć na to czas i energię pozostaje tu niezauważany i pomijany. Nie masz pracy = nie masz przedszkola. Nie masz przedszkola = nie szukasz pracy, bo nie masz z kim zostawić dziecka. Nie szukasz pracy, bo jak Cię zaproszą na rozmowę kwalifikacyjną też nie masz z kim zostawić dziecka. Jak znajdziesz pracę, to koniecznie na przełomie marca/kwietnia, kiedy odbywa się rekrutacja do przedszkoli. Z papierem, że już pracujesz i zasługujesz na miejsce w przedszkolu. Reasumując – pracy najlepiej szukać w styczniu i lutym, w tak zwanym międzyczasie wciskając latorośle komu się da, żeby móc chodzić na rozmowy rekrutacyjne, mieć czas na napisanie porządnego CV i wyczesanie z włosów czekoladowych kulek ze śniadania….

Być może istnieją czasy piękniejsze, ale te są nasze /J.P. Sartre/

Na pewno istnieją kraje piękniejsze, gdzie kwestie macierzyństwa i pracy zawodowej nie są ze sobą tak sprzeczne jak jest to obecnie w Polsce. We Włoszech czy Francji istnieje, na przykład, pogląd, że przedszkola są dla dzieci. Nie jako nagroda dla pracujących czy niepracujących matek. Ale dla dzieci. Żeby mogły się tam rozwijać w gronie rówieśników i socjalizować. Widać można….

Krach ma wielkie oczy

W dzisiejszych czasach, kiedy gospodarka nie jest stabilna, życie z jednej pensji jest rozwiązaniem dość ryzykownym. I nie ma to nic wspólnego z fanaberią: robię karierę, bo mi się macierzyństwo znudziło. Bardziej jest to wołanie:

• potrzebuję pracy, bo jak zostanę sama to nie będę miała dzieciom na chleb;

• potrzebuję pracy, bo jak dzieci pójdą do szkoły to na rynku, po tylu latach przerwy mogę się nie odnaleźć;

• potrzebuję pracy, bo, oprócz bycia matką, jestem też człowiekiem.

 

Matka też człowiek!