JustPaste.it

Co to znaczy "poznanie siebie"? Cz.1

Poznanie siebie to stare filozoficzno - duchowe zagadnienie ludzkości. Część pierwsza koncentruje się na stronie filozoficznej.

Poznanie siebie to stare filozoficzno - duchowe zagadnienie ludzkości. Część pierwsza koncentruje się na stronie filozoficznej.

 

Poznanie siebie to bardzo stare zagadnienie ludzkości, możemy się z nim spotkać w całej historii. Wśród tych, którzy poruszali ten temat znajdziemy najznamienitsze postacie, wzbudzające największy szacunek, z całego świata z obszaru nauki i duchowości. Trudno wymienić jak wielu myślicieli wypowiedziało kiedyś radę „poznaj siebie”, było ich tak wielu. W naszej kulturze temat pojawił się w starożytnej filozofii greckiej, z najbardziej znanym z tego zagadnienia Sokratesem. W późniejszej scholastyce namiętnej w duchu występuje między innymi u świętego Augustyna czy Mistrza Eckharta. Pytanie jakby przesunięte w cień z początkiem nauki nowożytnej. Przekształcone w zagadnienie bardziej sformalizowane, potraktowane kategoriami analitycznego rozumu i przebłyskujące czasem niejako naturalnie w literaturze powszechnej.
   
Kartezjański początek nowożytności w filozofii to moment gdy do historii wniesiony zostaje ciekawy i jak się okaże kluczowy fakt dotyczący samopoznania. Po raz pierwszy poznanie siebie skojarzone zostaje ze świadomym odkryciem naszej samoświadomości. Kartezjusz, pod wpływem „zamieszania” w systemach filozoficznych postanawia dokonać zwątpienia i redukcji wiedzy do tego, co pozwala poznać się pewnie. Próba ta przyniosła po raz pierwszy świadome spostrzeżenie, że pewność wiedzy i istnienia możemy oprzeć na tylko jednym elemencie, którym jest nasza świadomość obserwująca samą siebie. Poznanie siebie ubrane zostaje w łacińskie słowa cogito ergo sum - „myślę, więc jestem”. Odkryta zostaje zasada poznania siebie, co ze względu na wczesne warunki filozoficzne tego spostrzeżenia zostaje dopiero intuicyjnie rozpoznane. Ale poznana została podstawa, od której zaczyna się wyższe, ponadzmysłowe poznanie siebie, bo naznaczone pewną „granicą”, której przekroczenie jest punktem świadomego rozpoznania własnej mentalności. Dotąd, nawet u Sokratesa poznanie siebie było zapośredniczone przez świat zmysłowy, ciało, konkretne zachowania i przedmioty. Tu odkryliśmy świadomość płaszczyzny naszej świadomości.  
  
Kartezjańskie zwątpienie obejmujące cielesności i wiarę w trwałość świata otwarło płaszczyznę podniesionej od świata świadomości, siebie w stosunku do siebie. Faktycznie u tego zarania nowożytnej nauki odnaleziony został klucz do drzwi poznania siebie przez świadomość jaka budzi się odkryciem płaszczyzny własnej mentalności, abstrakcyjnie ponad doświadczeniem świata. Wątek ten rozmaicie wpłynął na filozofię pojawił się u Davida Hume’a próbującego zaprzeczyć istnieniu trwałej samoświadomości u człowieka, jedności podmiotu. Wystąpił u Johna Lock’a, czy choćby w racjonalizmie Christiana Wolfa. Myśl tego ostatniego przyczyniła się do następnego dużego kroku w poznaniu siebie, właściwie doszło do przeformułowania i przez to większego upowszechnienia odkrycia Kartezjusza w filozofii. Immanuel Kant w swoich rozważaniach doszedł do odkrycia warunku dla metafizyki, które ta musi spełniać, aby tłumaczyć Byt wiarygodnie. Najkrócej ujmując wskazał na to abyśmy poznali warunki naszej wiedzy, w jakich warunkach ona powstała i czy jest w nich spójnie uzasadniona. Tę formułę można streścić, chodzi w niej o „poznanie poznania”, aby poznać to jak się poznaje. To nic innego jak wprost padające pytanie o świadomość świadomości, nasze samoświadome istnienie przez myślenie. W przypadku tego odkrycia nazywanego „przewrotem kopernikańskim Kanta” mechanizm samoświadomego oglądania siebie przekracza ramy jednostkowego umysłu i dotyczy całej filozofii i nauki.
   
W owej metafizycznej zasadzie Kanta chodzi o to, że poznajemy Byt przez doświadczenie. Wiemy przez doświadczenie, że istnieje świat i nasze ciało w nim. Spostrzegamy przy tym, że Byt ten ma mieć wyższe wyjaśnienie i uzasadnienie, chociażby odpowiedź na pytanie, „kto to zbudował?” System tłumaczący tę zagadkę, metafizyczny, przekraczający fizykę, bo pytaniem tym podnoszący nasz wzrok ponad fizykę, musi być prawdziwy, musi pozwalać sprawdzić to, że istnieje realnie, nie jest tylko wydumany. Musi mówić, że to, co zostało wypowiedziane, jako metafizyka jest realne, doświadczalne, chociażby nawet ponadzmysłowo, ale przez ogół ludzi. Ten sposób sprawdzenia Bytu charakteryzuje jego stronę zmysłową. Doświadczamy i spostrzegamy, że coś istnieje, rozmyślając nad tym, obmyślamy coś nowego i potrafimy swój zamysł zrealizować. To potwierdza, że istnieje system – świat materialny, ponieważ to, co obmyślane na bazie wcześniejszych doświadczeń sprawdziło się w następnym. O to samo chodzi z metafizyką, aby móc to, co meta doświadczyć i sprawdzić czy istnieje realnie dla każdego tak jak świat materialny. O to zapytał Kant, bowiem zanim to zrobił filozofowie nie sprawdzali czy metafizyka, jaką kreują jest Prawdą którą każdy może potwierdzić swoim doświadczeniem. Dlatego istniała duża dowolność i wiele systemów metafizycznych niesprowadzalnych do siebie. Kto zatem mówi Prawdę?
  
Ważne jest w tym jednak coś więcej, o ile umysł uzyskuje przez doświadczenie zmysłowe potwierdzenie istnienia świata i własnego ciała, a przez kartezjańskie cogito fundamentalne potwierdzenie, że istnieje, jako mentalność i dopiero po tym istnieje dla niego świat i ciało, bo może je postrzegać. To symetria potwierdzania nie występuje w stosunku do wymyślanych meta-światów, metafizyki. Tym bardziej powszechnie, tak jak ma to miejsce z naszą wspólną zgodą na to, że doświadczamy tego samego świata i że jesteśmy samoświadomi, zdając sobie sprawę z własnego mentalnego istnienia, z owego cogito. Trzeci powód wagi tego odkrycia polegał na tym, że zapytując sam siebie (jak poznałeś to metafizyczne poznanie?), Kant wyżej podniósł zagadnienie ludzkiej mentalności po Kartezjuszu, który pierwszy je odsłonił, rozpoznał, że świadomie możemy zaglądać we własną samoświadomość. Kant uczynił je bardziej abstrakcyjnym i oderwanym od doświadczenia bezpośredniego i zmysłów, bo w „poznaniu poznania” nie ma zmysłów. Dysponujemy tylko świadom oglądaniem własnego myślenia, tego jak oglądamy coś. Starożytne poznanie siebie, kartezjańskie cogito i kantowski „przewrót kopernikański”, owe „poznanie poznania” – świadomość świadomości, to następujące po sobie stopnie rozwijania samopoznania w filozofii.
  
Filozofia w stosunku do skromnych „rozmiarów” poznania siebie jakie następuje przez życie w jednostce ma to do siebie, że buduje z rozmachem. To co naprawdę uczyniła reguła kantowskiego przewrotu, która jak u Kopernika zmieniła kluczowy akcent, tu z przedmiotu, który jest poznawany, na podmiot, który poznaje, dała podstawy pod następną metafizykę. Doszło do tego w Niemczech, gdy gwar francuskiej rewolucji nawoływał do rewolucji w myśleniu, czego w filozofii dokonali niemieccy idealiści. „Wzięli pod lupę” samoświadomości w jej abstrakcji, aby dotrzeć do składowych owego „poznania poznania” – samopoznania. Zaglądając w poszczególne akty refleksji jakie spostrzegli, zauważyli, że „poznanie poznania”, to stan mentalny, kiedy podmiot ogląda wyobrażenie siebie, to które powstaje, gdy na siebie spojrzy, podobnie jak w lustrze, ale tu w lustrze własnej świadomości. Dochodzi przy tym do spostrzeżenia, że jest ono niezupełne, że w odczuciu siebie drzemie więcej. Staje się to przyczyną przekroczenia obecnego wyobrażenia w celu poznania siebie i osiągnięcia czegoś lepiej. Powstaje ciąg refleksji, w których podmiot przekracza siebie w nieskończoność; taka jest samoświadomość idealna – Absolut. Od tamtego czasu do dziś metafizyka nie zdołała się obronić jako samodzielny system tłumaczący wszystko, bo pozostaje nieugruntowana w doświadczeniu. Pomimo krytyki pozytywistów, empirystów i racjonalistów wciąż szuka ujścia na uzasadnionej podstawie, która podważa argumenty krytyków. Brakuje bowiem meta-uzasadnień dla wszelkiego empiryzmu, racjonalizmu, sceptycyzmu, czy pozytywizmu, odpowiedzi na pytania typu:„dlaczego istnieje coś, nie zaś raczej nic?”, „dlaczego istnieje myślenie?” Dlaczego potrafimy zadawać meta pytania o źródło nas i doświadczenia zmysłowego?
  
Bieg wydarzeń, wielka krytyka metafizyki, jaką rozwinęły wieki późniejsze spowodowały, że „poznanie poznania” zmieniało tory, odbiło się w różne kierunki niemetafizyczne. Jednym z nich była fenomenologia, która chciała rozwinąć swoją wiedzę przez wgląd w samoświadomy umysł, czyniąc obiektem poznania tego który poznaje. Bieg wydarzeń spowodował, że nauka stała się bardzo sformalizowana. Po krytyce metafizyki i materializmie dialektyczny notabene także opartym na samoświadomej regule „poznania poznania” odniesionej do materii rozwijały się empirycznie ugruntowane kierunki w filozofii, dla których analiza i formalizm stały się narzędziami poznawczymi, a pogląd na nadrzędność materii dominujący.
   
Wysoki poziom abstrakcyjności „poznania poznania” wpłynął na poziom abstrakcji rozważań filozoficznych. Reguła poznania siebie najwyraźniej uwidaczniała się w fenomenologii, egzystencjalizmie, czy psychologii ale przybrały postać silnie oderwaną od potocznego doświadczenia, mało praktyczną w życiu każdego człowieka. Gdy jeszcze do Kartezjusza, a silnie u Sokratesa i innych zachęta do poznania siebie wyrażała bezpośredni związek z codziennym życiem. Stało się tak mimo, iż zagadnienie to, zresztą jak wszystkie w nauce, w prostym ujęciu jest proste, nie wymaga szczególnego formalizmu i odnosi się do naszej codzienności.
 
„Poznanie poznania” zostało zaadoptowane przez inne działy filozofii i nauki. Cała nauka bazuje na „poznaniu poznania”. Na przykład jeśli Einstein wpadł na swoją teorię względności, to zadając mu pytanie o „poznanie poznania”: „skąd wie, że jego poznanie jest prawdziwe?”, odeśle nas do swoich notatek. No dobrze, ale te właśnie notatki wymagają potwierdzenia w doświadczeniu, przecież wszystko, co robi nauka ma odnosić się do naszego życia, ma tłumaczyć jego różne strony i sugerować lepsze rozwiązania. Zatem Einstein czy ktokolwiek inny odesłałby nas do doświadczenia, które pozwala na to, aby jego teorię zweryfikować. To też wielokrotnie udało się, najpierw przy zaćmieniu Słońca, które pozwoliło zaobserwować zagięcie światła, a dziś sprawdza się choćby przy radiu czy telefonach. Widać tutaj jak jedno „poznanie” teoretyczne z formuły „poznanie poznania” tłumaczone jest przez drugie „poznanie” eksperymentalne. Poznanie odnosi się i potwierdza poznanie, jeśli nie, to Prawdy w danym przypadku nie poznaliśmy, co najmniej nie można jej zweryfikować.