JustPaste.it

Pomieszanie z poplątaniem cz.2

fragment książki

fragment książki

 

„ Do reklamy potrzebna wysoka kobieta o mocnej budowie ciała.”

- I cóż tu jest ciekawego- spytał Kamil.

- Wynagrodzenie - odpowiedział Andziu.

- No faktycznie, taka kwota pozwoliłaby nam odetchnąć – powiedział Kamil.

- Zagraj w tej reklamie – śmiało powiedział Andziu.

- Nie zauważyłeś, że to ogłoszenie dla kobiety - stwierdził ze zdziwieniem Kamil.

-A nie zauważyłeś, że dla kobiety o mocnej budowie ciała?

- No i co? – powiedział Kamil nie rozumiejąc sensu tej dyskusji.

 No i to, że peruka i trochę makijażu załatwi sprawę – powiedział Andriu

- Tyś  chyba oszalał, ja mam się przebierać za babę? Jak to sobie wyobrażasz? – potok słów Kamila nie miał końca. Wykrzykiwał coś o męskości, godności przeplatając słowa przekleństwami. W końcu zaczął się śmiać z tak durnego pomysłu.

-Przepraszam cię, że tak nawrzeszczałem, ale w pierwszej chwili pomyślałem, że mówisz to na poważnie – powiedział Kamil, ciągle się śmiejąc.

Andriu podtrzymał dobry nastrój Kamila. Niby to głupio się bawiąc przyniósł starą perukę Anny, która od lat leżała w walizce z pamiątkami. Anna zawsze chciała mieć długie włosy i kiedyś ją nosiła. Oboje bawiąc się jak dzieci zaczęli ją  przymierzać. W końcu wyśmiali tak niemądry pomysł i wkrótce Andriu poszedł do domu. Kamilowi jednak nie dawało to spokoju. Trochę z nudy, trochę z ciekawości, a trochę z bezradności zaczął przymierzać tę perukę i malować sobie usta szminką, którą zostawiła jakaś dziewczyna. Mógł sobie trochę pofantazjować, przecież nikt go nie widział, był zupełnie sam.

Następnego dnia Kamil razem z Andriu poszli do mieszkania Anny. Powycierali kurze, podlali kwiaty. Potem Kamil wyciągnął albumy ze zdjęciami, które Anna starannie przechowywała. Zdjęć rodzinnych było mnóstwo. A przy tym dużo śmiechu i zabawy.

-A to co za dziewczyna? – zapytał Andriu.

- To ja - odpowiedział Kamil. Jesteśmy z Anią bliźniakami i gdy byliśmy dziećmi przebierała mnie, bo chciała siostrzyczkę. Robiliśmy kawały rodzinie. Nikt nie mógł nas odróżnić, gdy wkładałem sukienkę Ani – ze śmiechem wspominał Kamil.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Czy tu mieszka pani Anna Okros? – zapytał listonosz.

- Tak, ale nie ma jej w domu, ja jestem jej bratem, odbiorę przesyłkę.

- Niestety, nie mogę panu dać, przesyłka jest do rąk własnych, zostawiam awizo, do widzenia – sucho odpowiedział listonosz  i poszedł.

- Ale proszę pana, ja mam jej dowód osobisty i jestem upoważniony – krzyczał Kamil na całą klatkę schodową.

- Tylko do rąk własnych – odburknął listonosz w oddali.

Kamil usiadł na kanapie i próbował coś wymyślić.

- I co ja teraz zrobię? Obiecałem Ani, że zajmę się jej sprawami i wszystko załatwię. Wkurzy się, gdy jej powiem, że nie potrafiłem odebrać listu.  – powiedział spoglądając pytająco na Andriu w nadziei, że może on dozna olśnienia.

Zapadło długie milczenie, w końcu Andriu wpadł na genialny pomysł.

- Jesteś tak podobny do Ani, że gdybyś się tylko przebrał odbierzesz ten list jako ona.

Kamilowi wcale nie było do śmiechu, ale dla siostry zrobiłby wszystko. Następnego dnia rozpoczęli przygotowania do pójścia na pocztę. Andriu pomógł przebrać się Kamilowi i po pracochłonnych przygotowaniach w pokoju stanęła wypisz wymaluj Anna.

- No, to do dzieła – powiedział Kamil. Blok Ani był takim kolosem, że sąsiedzi nie znali się nawzajem, dlatego nie było ryzyka, że ktoś ich zaczepi. Po drodze Andriu pękał ze śmiechu, bo Kamilowi trochę nie wychodził chód w damskim stylu.

Na poczcie nikt nie zwrócił na nich uwagi. Kamil pokazał dowód osobisty Ani i bez problemu otrzymał list. Wrócili do domu  zadowoleni z siebie i zdziwieni, że tak gładko wszystko poszło. Kamil otworzył list, by go przeczytać. Anna kazała mu czytać wszystko i gdyby było coś ważnego miał do niej zadzwonić.

Czytając zaczął chodzić po mieszkaniu i histerycznie się śmiać.

- Andriu, chodź tu natychmiast, musisz to przeczytać.

- No coś ty, nie będę czytać cudzych listów - odpowiedział Andziu.

- To do nas, czytaj – powiedział Kamil wciskając mu list do ręki.

„Kochany braciszku, wysyłam ci ten list z adnotacją do rąk własnych, bo jestem ciekawa czy sobie poradzisz z odebraniem go. Jeśli nie dostanę go z powrotem to znaczy, że sobie poradziłeś. Ciekawa jestem tylko jak?”- Andriu głośno odczytał list i spadł z krzesła ze śmiechu – że też tyle zachodu trzeba było dla jakiegoś kawału – stwierdził ze śmiechem.

 

Następny dzień Kamil spędził na dochodzeniu kto wykopał go z firmy, ale nie przyniosło to nic nowego. Po powrocie do domu  Andriu zerkał na Kamila dziwnym wzrokiem. 

- Wczoraj ta przebieranka wypadła znakomicie –  nieśmiało wyksztusił z siebie Andriu.

- Tak, to prawda – odpowiedział Kamil

- Moglibyśmy to powtórzyć i zarobić pieniądze – powiedział Andriu

- Masz na myśli tę reklamę?

- Uchuuu – pokiwał głową Andriu nie  patrząc na reakcję Kamila

- Może by się tak zabawić...- zamyślił się Kamil

Andriu nie mógł uwierzyć w taką reakcję, myślał że Kamil żartuje, choć w głębi duszy chciał, żeby to była prawda.

- Dobra, rozpoczynamy zabawę – zdecydował się Kamil.

Andriu uściskał go z radości.

- Spadaj! Będziesz mnie tu całować jak baba, jeszcze nic się nie udało – powiedział Kamil.

- Jeśli nam się uda, podreperuje to budżet domowy – stwierdził Andriu.

Pół nocy dopracowywali szczegóły charakteryzacji. Andriu miał w tym pewne doświadczenie, gdyż wcześniej pracował przy charakteryzacji w teatrze.

Przed sobą mieli wielkie zadanie – wygrać casting. Rano byli gotowi do wyjścia. Niestety, pojawił się problem z portierem. Kamil jako kobieta nie widniał w ewidencji domowników ani gości.  A w tym domu portier zapisywał wszystkich wchodzących i wychodzących. Nawet mysz się nie prześlizgnęła bez jego wiedzy. Trzeba było znaleźć sposób, jak wyjść.  Pierwszy zjechał windą Andriu, a Kamil w przebraniu na palcach schodził po schodach, modląc się, by nikt z sąsiadów go nie zauważył. Andriu zawołał portiera do windy tłumacząc mu, że coś się chyba w niej psuje, bo jeździ nie tak jak trzeba, ale portier powiedział, że on się nie zna na windach i zawołał ochroniarza, który stał zawsze przed budynkiem.  Kamil stał w tym czasie przy schodach i czekał na dogodny moment, na który wcale się nie zapowiadało. Andriu dwoił się i troił ale nie mógł nic wskórać, by odciągnąć obu panów od drzwi. Zawsze albo jeden, albo drugi przy nich stał. Zniecierpliwiony Kamil chciał już zawrócić, gdy stanęła przed nim nagle sąsiadka. Pani nieźle po pięćdziesiątce, zawsze elegancka uśmiechała się do Kamila, a raczej  Kamili.

- Co, nie ma jak się wymknąć? – powiedziała nagle.

Kamil osłupiał, chyba mnie nie poznała, pomyślał.

- Nie martw się kochana, znam takie numery, sama je kiedyś robiłam. Nie. Nie pytam u kogo byłaś, kochana.- powiedziała sąsiadka  z gestem, że ona o niczym nie chce wiedzieć.

Kamil stał w dalszym ciągu nieruchomo  nic nie mówiąc. A sąsiadka? Była zachwycona sytuacją, przynajmniej sprawiała takie wrażenie, uśmiechając się i zacierając ręce, jakby to o nią chodziło.

- Ty tu stój, a ja pójdę do windy i zaraz ci pomogę – powiedziała i odeszła.

Kamil nie miał pojęcia co chciała zrobić, ale stał i czekał na dalszy ciąg. Oczom swoim nie mógł uwierzyć, gdy starsza pani zjechała windą i zaczęła okropnie krzyczeć, że coś jej się stało z nogą. Ten wrzask przyciągnął do windy obu panów, a Kamil jako Kamila mógł spokojnie czmychnąć.

- Dobrze, że tej kobiecie coś się stało, nie, nie dobrze, nie o to mi chodzi, ale dobrze bo .. – zaplątał się Andriu.

- Ona udawała – odpowiedział Kamil

- Skąd wiesz?

- No wiem, wiem, bo spotkałem ją na schodach.

- Poznała cię? – spytał Andriu.

- Nie, myślała, że jestem czyjąś kochanką.

- Ha, ha, ha a to z niej numerantka.

- No, udało się wyjść, ale jak wrócimy, przecież portier nie wpuści nikogo jak mnie nie będzie w domu?

- Potem o tym pomyślimy – powiedział Andriu – teraz skoncentruj się na sobie jako Kamili, wczuj się w rolę.

To był ostatni dzień przeglądu. Stawka była wysoka więc i kandydatek nie brakowało.

- Chyba nie mamy szans, chodźmy stąd – zniechęcił się Kamil.

- Coś ty, mowy nie ma, jak już tu siedzimy to chociaż zobaczmy, co będzie dalej. - stwierdził Andriu.

Nagle wyszła jakaś gruba i obrzydliwa baba, krzycząc – nazwiska proszę!

-Teraz ty – mówiła patrząc na Kamila.

-Ja,  ja, Kamil…

- Kamila – szybko odpowiedział Andziu.

- A co ty, gadać nie umiesz? – spytała gruba baba.

Umiem, ale jestem zdenerwowana – odpowiedział Kamil przepięknym głosikiem damskim - nazywam się Anna Okros.

- To jak, Anna czy Kamila, co? – pytała gruba.

- Anna Kamila to podwójne imię - odpowiedział Kamil

- Dwa imiona, a nie podwójne imię – stwierdziła pouczająco gruba.  – Wchodzić – kiwnęła na Kamila pokazując drzwi do pokoju komisji.

Z Kamila spływały siódme poty; on, poważny człowiek na wysokim stanowisku, a robi z siebie takiego wariata - pomyślał – No cóż, teraz nie mogę się wycofać, ale jak tylko wrócę do domu natychmiast z tym skończę - obiecywał sobie w duchu.

Po krótkiej rozmowie posadzono go przed kamerą, potem przed mikrofonem, kazano coś czytać, uśmiechać się, krzywić. – Co za głupie zachowanie – pomyślał. Potem powiedzieli, żeby wyszedł i czekał dalej.

- I co? –spytał Andriu.

- Mam czekać.

- A, to dobry znak.

Kamil popatrzył tylko z krzywą miną na Andriu i pokręcił głową na znak, że co oni tu w ogóle robią?

 Wszystko trwało bardzo długo, tyle tylko, że konkurencja się wykruszała, a Kamil wciąż zostawał. W końcu pozostało pięć pań o masywnych wymiarach i bardzo nieprzeciętnej urodzie.  Kazano im czekać na ostateczny wynik.

- Mówię ci, wygrasz, czuję to w kościach – powiedział szeptem Andriu.

Kamil skwitował to ironicznym uśmiechem. Był już zmęczony i miał dosyć tej farsy. W końcu wyszła gruba baba i diabelskim wzrokiem spojrzała na Kamila, mówiąc – Ty, reszta do domu. Andriu rzucił się Kamilowi na szyję z radości.

- Proszę odprowadzić narzeczoną do domu i jutro przyjść podpisać umowę - powiedziała do Andriu gruba baba.

- Tak jest – odpowiedział Andriu i wyszli z budynku.

- No i co! Miałem rację, że się dostaniesz, czułem to, normalnie to przeczuwałem – wykrzykiwał z wielkim zadowoleniem Andriu.

- Dobra, cicho, mój ty narzeczony – odparł Kamil  nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

- No widzisz, wzięła mnie za twojego narzeczonego, ale jaja – parskał ze śmiechu Andriu.

Nie mogli  pojechać do domu Kamila, bo portier mógłby coś podejrzewać. Pojechali więc do mieszkania Anny. Kamil był zmęczony i nie miał siły myśleć o minionym dniu i o tym, co go czeka.  Śmieszyła go ta sytuacja , ale nie był pewien, czy powinien tam wrócić. Było już późno i obaj poszli spać. Mieszkanie Anny było całkiem spore i bez trudu mieścili się tam razem. Rano Andriu przygotował śniadanie i szybko rozwiał wątpliwości Kamila co do całej sprawy. Posługując się dowodem Anny podpisał umowę i pobrał zaliczkę. Już nie było wyjścia. Raz kozie śmierć, przecież to tylko zabawa i niedługo się skończy – powiedział Kamil. Nie mógł się już wycofać, bo posługiwał się dowodem siostry i w przypadku  zerwania umowy Anna miałaby ogromne kłopoty.

- Teraz możemy zapłacić zaległy czynsz i nie trzeba będzie nic sprzedawać. A do końca tych zdjęć może wyjaśni się problem z firmą – powiedział Andriu.

- No i o to chodzi – spokojnie i poważnie powiedział Kamil.