JustPaste.it

Manifest rewolucji postnarodowej

usunięcie przeszkód dla dobrobytu Europy, takich jak granice polityczne, suwerenność rządów, narodowa racja stanu, niechęć do federacji europejskiej

usunięcie przeszkód dla dobrobytu Europy, takich jak granice polityczne, suwerenność rządów, narodowa racja stanu, niechęć do federacji europejskiej

 

Kolejna fala socjalistycznej rewolucji, która ostatnio ogłasza siebie jako postnarodową, jak bezwonny narkotyk od kilkudziesięciu lat podporządkowuje sobie instytucje, państwa i sumienia. Z jakiegoś powodu w „Manifeście rewolucji postnarodowej. Dla Europy!”

ogłoszonym w 2012 roku, jej „scenarzyści” ujawniają cel i plan działania – chcą znieść suwerenność państw, podporządkować Europę euro, sfederować ją, wyznaczać ścieżki globalizacji i dążyć do stworzenia rządu światowego. Uzgadniają, że ich religią jest tzw. wolność.

A przecież – podążając za analizami Marguerite A. Peeters – rewolucja kulturowa już się dokonała, co oznacza, że zglobalizowano apostazję Zachodu – innymi słowy, że tej „akcji” w pewnym momencie już nadano kierunek, że ma ona ideowy kształt – neosocjalistycznego internacjonalizmu, uruchomionego przez ONZ-owskie konferencje lat 90. XX wieku, które mówią o zarządzaniu globalnym.

Czemu więc służy ów „Manifest” jakoby wzywający Europę do działania – czy ma on tylko wywołać reakcję przywiązanych do prawa narodów o samostanowieniu, by następnie ich reakcję zagospodarować zgodnie z ustalonym z góry planem? W grze nie ma braci

Tymczasem „Manifest” powinien być czytany ostrożnie, z doświadczeniem, że neosocjaliści jako rewolucjoniści są ludźmi gier o władzę, że w lukrze obietnic podsuwają przemoc kłamstwa, że realistycznemu oglądowi rzeczywistości przeciwstawiają opis spreparowany przez nich z szatańską konsekwencją, że ośmieszają wolność polegającą na poszukiwaniu prawdy rozumianej jako zgodność sądów z rzeczywistością oraz wolność wyboru dobra moralnego, by ubóstwić tzw. wolność, czyli swawolę tworzenia nowych utopii oderwanych od prawdy jako prawdy i dobra jako dobra (por. R. Rorty).

Tutaj celem jest władza, metodą – gra, w grze – prowokacja i zagospodarowanie reakcji na nią. W Polsce zaangażowanie w realizację zadań ideologów rewolucji nowej lewicy jest rozpoznawalne w wypowiedziach, w działaniach polityków, w publikacjach takich jak np. „Powstań Europo. Manifest rewolucji postnarodowej”, której polską wersję – „Dla Europy!” Ruch Palikota w 2012 roku opatrzył swoim logo, swoimi kolorami oraz słowem wstępnym swojego przewodniczącego („Do dzieła”), który pisze: „(…) Daniel Cohn Bendit i Guy Verhofstadt napisali książkę ’Dla Europy’.

Pierwszy jest legendarnym przywódcą rebelii francuskich i europejskich studentów z 1968 roku, a dziś szefem frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim. Drugi przez prawie dekadę był premierem Belgii, a od 2009 roku kieruje w PE trzecią co do wielkości frakcją ALDE, zrzeszającą demokratów i liberałów.

Wspólnie wyliczają wszystkie ekonomiczne, społeczne, kulturowe i polityczne powody, dla których powstać powinno europejskie państwo, powody, dla których potrzebna nam jest głębsza integracja. Robią to z pozycji obrońców wolności – tej odwiecznej wartości jednoczącej Europejczyków, naszej jedynej wspólnej religii!

Podzielam ich punkt widzenia. Europa musi się zintegrować. (…) Zjednoczenie Europy uwalnia Polskę z przekleństwa mapy, ponieważ oznacza, że mapa zostanie narysowana na nowo”. Podwójne dno Uwaga czytelnika „Manifestu” zostaje nakierowana na myślenie, że – po pierwsze – istotą problemu Europy jest jej słabość i niekonkurencyjność gospodarcza w porównaniu do przyszłych nowych potęg gospodarczych i związana z tym perspektywa marginalizacji Europy; po drugie – sugestia, że metodą zaradzenia „zagrożeniu” jest usunięcie przeszkód dla dobrobytu Europy, takich jak granice polityczne, suwerenność rządów, narodowa racja stanu, niechęć do federacji europejskiej.

Ostrożna lektura „Manifestu” ukazuje istnienie drugiego dna tego planu, w którym większość ma podążać za scenariuszem, gdzie role już zostały rozpisane, czas, miejsce, metodę i prawdziwy cel znają tylko „scenarzyści”. Oni „sugerują zagrożenia” i „podsuwają rozwiązania”, sprawują pełną kontrolę nad powstaniem, przebiegiem i skutkami wydarzeń.

Wywołują bodziec i zagospodarowują reakcję. Z jednej strony, mówią o konkurencyjności Europy w relacji do wielkich gospodarek, z drugiej – o konieczności globalizacji. Atak czołowy – wzmocnienie eurobóstwa Nazywając się postnarodowcami, neosocjaliści piszą, że na niechęć państw narodowych wobec federalnej Europy chcą odpowiedzieć rezygnacją z polityki „malutkich kroczków” (z jakiegoś powodu ujawniają, że taka istnieje).

Postulują „atak czołowy” na państwo narodowe, które dla nich jest „kulą u nogi”, zagrożeniem! Gwarancją realizacji projektu jest najpierw wspólna waluta euro – „nie ma rozwiązania pośredniego” (s.21) – oraz globalizacja. „Wspólna waluta europejska jest realna, tylko jeżeli ustanowimy Unię federalną, opartą na Rządzie Europejskim, który będzie ustalał politykę gospodarczą, budżetową i fiskalną i będzie w stanie narzucać zasady wszystkim państwom członkowskim strefy euro” (s. 32) (państwa członkowskie – „potencjalni grzesznicy” strefy euro, s. 34).

„Wkrótce państwa członkowskie będą musiały wprowadzić do swoich konstytucji złotą zasadę, która zmusi je do trzymania w ryzach swoich budżetów” (s. 36). Analiza „Manifestu” ukazuje, że wzmocnienie euro ma być osią, szkieletem, centrum działań służącym dekompozycji Europy państw narodowych, ale tylko etapem prowadzącym do następnego, który ma doprowadzić do dokonania zjednoczenia politycznego i gospodarczego w zakresie gospodarki i finansów.

Chodzi o sfinalizowanie globalizacji. Stworzenie rządu światowego Autorzy postulują stworzenie rządu światowego. Przekonują o „zagrożeniu” dla Europy zbliżającym się ze strony gospodarek Chin, Indii, Stanów Zjednoczonych, Japonii, Brazylii, Rosji, Meksyku, Indonezji – nowego G8, z którymi Europa może konkurować, jeżeli wzmocni euro, co jest możliwe – jak piszą –tylko w federacji europejskiej („rozwiązanie”).

Tym sposobem autorzy „Manifestu” przesuwają punkt ciężkości działań, który powinien być przeznaczony dla godności osoby, relacji naturalnych, państw suwerennych, na wzmacnianie waluty euro i globalizację mentalności ekologicznej („zrównoważony rozwój”) i odwracają porządek rzeczy. Taki „ruch” jako „ruch” ma być nieustannym stawaniem się, „procesem” i jako nieustanny „ruch” ma cementować nową rewolucję, która ogłasza siebie jako postnarodową – by w rzeczywistości być antytożsamościowym, totalitarnym projektem skierowanym przeciwko osobie, sumieniu wybierającemu moralne dobro, prawu naturalnemu i naturalnym wspólnotom – ma być tzw. wolnością budowania coraz to nowych utopii.

W praktyce chodzi o globalizację utopii zachodniej apostazji, w której nie ma ani prawdziwego Boga, ani człowieka, ani prawa, ani edukacji, ani kultury, ani rzeczywistości. W Polsce o przygotowanie gruntu dla kolejnej rewolucji zadbali jej działacze, działo się to przed tzw. transformacją i w jej trakcie (np. R.Kalisz: „Art. 18 [Konstytucji RP] jest tak sformułowany, aby w przyszłości można było wprowadzić inne związki niż małżeństwa, które nie miałyby charakteru związku kobiety i mężczyzny.

Wiem to, bo sam o to zadbałem”, „Gazeta Wyborcza”, 21.01.2013 r.). Powstaje pytanie, czy rząd światowy ma dopiero powstać. Przecież – jak widać – marsz rewolucji kulturowej przez instytucje światowe nie był jakby gwałtowną „erupcją”, lecz systematycznie przeprowadzanym planem – z własnym językiem i nową globalną etyką (antyetyką) i miał swoich „niewolników”.

W tym kontekście nie jest wykluczone, że publikacja „Manifestu” jest jedynie bodźcem skierowanym na wywołanie oczekiwanej reakcji, która ma być zagospodarowana przez samych neomarksistów. „Manifest” wskazuje na ideowe źródła swojej myśli: „Idźmy drogą pionierów myślenia europejskiego. Wynalazców, pisarzy, podróżników. Wielu kreatywnych ludzi – mężczyzn i kobiet, którzy inspirowali ludzkość przez ostatnie 500 lat” (s. 59), czyli na reformację, w której – podążając za analizami ks. prof. Tadeusz Guza –dokonała się najpierw rewolucja religijna, potem rewolucja w myśleniu, i rewolucje polityczne, począwszy od rewolucji francuskiej w 1789 r., przez rewolucję bolszewicką, socjalizmu narodowego, do rewolucji kulturowej naszych dni, która już się dokonała (M.A. Peeters).

Radykalny wstrząs „Tylko Europa postnarodowa jest w stanie zapewnić utrwalenie naszych ideałów wolności, równości i braterstwa” (s. 29). Autorzy „Manifestu” piszą: „Trzeba powtarzać, że nie ma powodów, by obawiać się globalizacji (…) musimy mieć na nią wpływ, kierować nią i rozwijać ją oraz nadać jej ekologiczny i polityczny wymiar (…) musimy stworzyć globalizację społeczną, ekologiczną i polityczną obok globalizacji komercyjnej i finansowej” (s. 24). „To, czego potrzebujemy, to prawdziwa rewolucja.

Ustanowienie prawdziwie federalnej Unii z ponadnarodowymi instytucjami europejskimi. Instytucje unijne posiadające uprawnienia do ustalenia polityki gospodarczej, budżetowej i fiskalnej dla całej strefy euro. Instytucje, które otrzymają środki do egzekwowania przestrzeganych zasad. Bez psujących szyki krajów członkowskich. (…) jak najszybsze przekształcenie Komisji Europejskiej w prawdziwie europejski rząd, z ministrami europejskimi, nazywanymi dzisiaj komisarzami” (s. 39). „Proponujemy, aby po wyborach w 2014 r.

Parlament Europejski ogłosił się Zgromadzeniem Konstytucyjnym, w porozumieniu z Radą Ministrów, drugą władzą ustawodawczą, i opracował projekt konstytucji europejskiej, który nie będzie powtórką obecnych traktatów, jak to było w roku 2004”. „Duże kraje powinny połączyć siły z głównymi organizacjami regionalnymi, czy to z G8, G20, czyli Radą Bezpieczeństwa ONZ, czy Międzynarodowym Funduszem Walutowym, aby objąć przywództwo w tworzeniu politycznych ram, w których powinna się rozwijać globalizacja” (s. 25). „Możliwe, że kryzys w strefie euro zmusi nas do wykonania jakiegoś ruchu.

Rzeczy zmieniają się tyko pod przymusem” – pisze G. Verhofstadt (s. 125). W tym kontekście można zapytać, jak to się ma do głoszonej przez socjalistów ich „religii wolności”.

Dr Aldona Ciborowska

 

 

Chłop któremu zdechła kobyła umówił się z diabłem że jak wspólnie zaorzą pole to podzielą się plonami. Zaprzągł diabła

do pługa i szybko zaorali pole. To co na dole z tego co wyrośnie dostanie się diabłu a to co wyrośnie na górze chłopu.

Chłop zasiał pszenicę i zebrał kłosy a diabeł słomę. W następnym roku diabeł zażądał zamiany i chłop posiał marchew.

Czy w przypadku globalizacji pożyteczni idioci nie tyrają jak ten czort? /swistak/

 

Źródło: http://www.naszdziennik.pl/mysl/72129,manifest-rewolucji-postnarodowej.html