JustPaste.it

Polski milioner zdradza sekrety - część 2/5

Druga część wywiadu z polskim milionerem

Druga część wywiadu z polskim milionerem

 

Tak jak obiecaliśmy zamieszczamy następną część wywiadu, który udało się nam uzyskać od znanego ( acz incognito) polskiego milionera. Mamy nadzieję, że ta część - tak jak poprzednia - spełnia Państwa oczekiwania. Bardzo dziękujemy za ciepłe słowa, które od Państwa otrzymaliśmy po publikacji części pierwszej i zapraszamy do lektury. Następna część będzie rozmową podczas służbowej podróży do jednego z krajów azjatyckich. Czy istnieje jakiś model na dobry biznes, który - jeśli go zastosujemy - zagwarantuje nam sukces?

- nie, nie ma. Modele zwykle odnoszą się do jakiejś średniej, a średni człowiek nie istnieje. Każdy z nas - bez wyjątku - jest inny. Nie mogę się nadziwić, że ludzie chodzą do psychologa (i jeszcze za to mu płacą), aby ten poprawił ich życie. A psychologa nauczono, że istnieją typy ludzi, typy zachowań, itd. i ich wiedza ogranicza się do tych "typów" Problem jednak w tym, że żaden model (typ człowieka) nie istnieje w prawdziwym świecie. Nawet te same słowa znaczą coś innego dla różnych ludzi, nie mówiąc już o tym, że wiele zależy od kontekstu. Reasumując - nie ma modelu "dobrego biznesu". Można oczywiście pokusić się o pewien zbiór cech, które w biznesie pomagają - ale to też są rzeczy względne, indywidualne. Gdybym musiał wybrać jednego człowieka, który w biznesie najbardziej mnie fascynuje, to chyba byłby to Richard Branson. Oczywiście mówię tu o ludziach, których znam, ponieważ jest wielu innych gości, którzy zrobili dużo, dużo więcej i zarobili też dużo więcej - ale ponieważ ich nie znam, to nie wiem jakim kosztem, więc ich pomijam. Naturalnie są dziedziny, w których częściej niż w innych - odnosi się sukcesy. Takimi "samograjami" są z pewnością nieruchomości, surowce, handel, finanse, internet czy przemysł farmakologiczny, ale czy dla każdego? - nie. Tak na prawdę zależy wszystko od tego - co i jakim kosztem chcę osiągnąć? oraz Kim jestem ja? Bez odpowiedzi na te pytania, nie ma sensu otwieranie nawet stoiska w warzywami, bo na tym też trzeba się znać, nie mówiąc już o pewnych dyspozycjach osobowościowych (mam na myśli umiejętność kontaktowania się z innymi ludźmi). Najłatwiej jest tym, którzy mają pasję. Jeśli ma się taki dar, to nie trzeba niczego poza działaniem, ponieważ to owa pasja prowadzi człowieka prawie bez jego udziału.

Wspomniał Pan Bransona - co on ma takiego wyjątkowego? Pytam o to dlatego, że musi mieć cechy dobrego biznesmena, a te cechy, to właśnie sekrety, których dla naszych czytelników poszukuję.

- wszystko (uśmiech). Po pierwsze umie i lubi słuchać ludzi. Poznałem go wiele lat temu, kiedy rządził wytwórnią płytową "Virgin" - słuchał nawet mnie, choć rozmawialiśmy przez tłumacza, bo wtedy znałem trzy słowa po angielsku. To jest typ człowieka, który bawi się tym co robi i nie myśląc specjalnie o zyskach - zarabia jakby "po drodze". Wtedy, kiedy go poznałem - nie miał najmniejszego pojęcia o muzyce, a mimo to (dzięki dobrym doradcom) zarobił na tym pierwszy milion funtów. Ma w sobie coś z "niewinności" dziecka, czyli cechę, którą najbardziej lubię w ludziach. Jest też bystry, zabawny, uczciwy i odważny. Oczywiście, że nie wszystkie jego pomysły były właściwe, ale szybko rozumiał, że dany pomysł jest kiepski i w czas wycofywał się z niego bez żalu i rozpaczania. Następną jego cechą jest wizja. To człowiek, który na wczesnym bardzo etapie widzi już zakończony sukcesem projekt. Są tacy ludzie, którzy czerpią wiedzę, natchnienie (nie wiem jak to nazwać) bezpośrednio "Stamtąd" Wielu z nas popełnia ten błąd, że nie wierzy w to "stamtąd" mówiąc, że coś, co jest nienaukowe, coś, czego nie można zobaczyć - to bzdura i zabobon. Jednak rzeczywistość przeczy temu. Nie chcę się tu wdawać w tego rodzaju dysputy więc powiem tylko jedno: powietrza też nie widać, a istnieje, a jeśli nadal nie wierzysz - to przestań oddychać. Branson - ma właśnie pasję, o której wcześniej wspomniałem. Jednak jego pasja troszkę się różni od innych. Zazwyczaj kiedy mówimy o pasji, to mamy na myśli konkretną dziedzinę ( np. pasja do samochodów, wspinaczki czy muzyki). Z nim jest inaczej - on ma pasję do życia, działania i doświadczania nieznanego. Kiedyś słyszałem wypowiedź Pana Mariusza Waltera (tvn) o zmarłym niestety Panu Janie Wejchercie. Powiedział wtedy cztery słowa...."On był Królem życia"..... Tak, Branson - to Król Życia, czego i Państwu życzę.

Jak jesteśmy przy telewizji. Ma Pan ulubione filmy?

- nie lubię zbytnio telewizji, a to dlatego, że to co nadają w przerwach między reklamami, jest do bani. Ale lubię kino i w zależności od tego, kiedy by mnie Pan zapytał o ulubione filmy, pewnie zawsze wymieniłbym inne. Teraz przychodzą mi do głowy trzy: K-pax z Kevinem Spaceyem i Jeffem Bridgesem, Kontakt z Jodie Foster i Zawód: Szpieg z Robertem Redfordem i Bradem Pittem ( ten ostatni to musi być "synem" Redforda)

A ulubieni prowadzący programy tv?

- poddaję się. Mam tylko mało ulubionych.

Jakieś nazwiska:) ?

- nie, nie. To moja tajemnica :) - choć nazwiska są ogólnie znane. O polityków też mnie proszę nie pytać, bo odpowiedź będzie prawie taka sama. Choć tutaj, akurat kilka miłych nazwisk by się znalazło.

Ile?

- może trzy.

Dobrze, więc dopytam jeszcze tylko o te modele biznesu. Co Pan sądzi o inwestycjach w internet?

- To jedna z tych dziedzin na której trzeba się znać albo kupować tylko udziały w istniejących już portalach. Jak Pan wie - zaproponowałem Pańskiemu szefowi zakup udziałów w Waszej stronie, ale zaproponował mi tylko 10%, a to dla mnie za mało -to jest dobra oferta, ale dla kogoś, kto dopiero zaczyna. Ale rozumiem że nie chcecie sprzedać więcej (ja też bym nie sprzedał). Natomiast budowanie nowej strony nie jest takie łatwe. Po pierwsze trzeba mieć pomysł. W internecie jest już prawie wszystko i znalezienie niszy nie jest takie łatwe. Reasumując - internet to przyszłość, szczególnie dla ludzi, którzy dopiero zaczynają myśleć o pierwszym milionie.

Nie sądzi Pan, że internet kiedyś się nam znuży?

- nie. To będzie się tylko rozrastało. Nie wiem oczywiście czy to takie dobre - ponieważ ta wirtualna rzeczywistość zabija w nas to, co takie ludzkie. Już dzisiaj - w niektórych kręgach nawet się do siebie nie dzwoni, używając zamiast tego smsów, które przecież rozmową nie są. Ten rodzaj komunikacji oddala nas od siebie, izoluje, a kontakty między ludźmi stają się coraz bardziej bezosobowe. Myślę, że to nie jest dla nas dobre. Owszem, są i dobre strony internetu - choćby możliwość wyrażania swoich poglądów bez różnego rodzaju ograniczeń, które kiedyś nie były do pomyślenia nawet w krajach, w których cenzury nie było. Jednak ten kij - jak wszystko - ma oczywiście dwa końce. Czasami czytam komentarze na interesujące mnie tematy i odnoszę wrażenie, że mieszkam w dzikim kraju. Zdaję sobie sprawę z tego, że komentarze, które mam na myśli - piszą niedorozwinięci onaniści, nie mniej to dość smutne, że w ten sposób można rozumieć wolność słowa.

Na temat komentarzy, zgadzam się z Panem w stu procentach. Więc aby oddalić się o tych przykrych rzeczy zapytam Pana o coś, co od dawna chodzi mi po głowie. Jak to jest z tą przysłowiową "wodą sodową" uderzającą w głowę po osiągnięciu sukcesu finansowego? Zgadzam się z tym, że tych "milionerów" obwieszonych złotymi łańcuchami spotkać coraz trudniej (i na szczęście) ale to nie jest coś, co by zupełnie wymarło. Założę się, że nadal są tacy wśród Pańskich kolegów. No może nie koniecznie kolegów, ale osób z Pańskiej półki pod względem zamożności.

- Co prawda jest to gatunek "na wymarciu" ale oczywiście są ciągle jeszcze tacy nieszczęśnicy. Wie Pan, to nie jest taka prosta sprawa. Ludzkie życie - to proces. I nie ma znaczenia czy ktoś jest zamożny, czy nie. Do wszystkiego musimy "dorastać" i w zależności od tego co mamy już w głowie i od innych warunków ( np. wychowanie, pochodzenie, bieda lub dostatek, itd) różni ludzie dorastają w różnym tempie. Jeśli ktoś wygra w Lotto, to poza konieczną do tego czynnością - czyli wypełnienie kuponu - nie musi nic więcej zrobić. Natomiast, aby zostać człowiekiem zamożnym - nawet nie mając żadnej wiedzy, a tylko ogromny fart - trzeba mieć jeszcze pomysł i co ważniejsze, zrealizować go. Znam takie osoby, które mówią....." ja to nawet w totka nie mogę wygrać"....ale kiedy dopytuję go kiedy ostatnio zagrał, odpowiada ....." e tam, ja nie mam szczęścia, grałem kiedyś ale już nie gram"........No wybaczy Pan, ale nie wypełniając kuponu zdaje się, że nie można wygrać?! Nie wiem czy Pan widzi różnicę między tymi dwiema osobami? - bo ja tak :). Dla mnie, między tymi osobami jest ogromna różnica. Ten, który miał tylko "fart" i tak nie może być kompletnym osłem, a nawet jeśli - to jest osłem pracowitym i już choćby tylko za to - mam do niego szacunek. - Przysłowiowe schody, zaczynają się jednak dopiero po "zdobyciu" tych większych pieniędzy. Wielu z nas - nawet tego nie widząc - postrzega zwykłe życie, jako "karę" i kiedy otrzymują "nagrodę" - czyli dużo pieniędzy, chcą za wszelką cenę wynagrodzić sobie ten stracony - na oczekiwaniu - czas. A ponieważ zawsze i na wszystko brakowało im pieniędzy, to odrabiając te straty - zachowują się niewłaściwie. I to nie dlatego, że są głupi czy źli (choć i tak może być) ale dlatego, że nie są gotowi. Brak tej "gotowości" przejawia się właśnie w tym co potem widzimy: najdroższe samochody, hulanki, towarzystwo, przysłowiowe złote łańcuchy, alkohol, itd. Oczywiście nie ma nic złego w wydawaniu pieniędzy - niewłaściwy jest tylko styl w jakim - ci o których teraz mówimy - to robią. Czasami bywa jeszcze gorzej, gdyż część z tych "nagłych bogaczy" ma potrzebę "ukarania" swoich bliźnich za to, że są nadal biedni jak on - jeszcze kilka dni temu. A w ekstremalnych już warunkach, takie "nagłe bogactwo" staje się w ich głowach powodem do pogardy bliźnimi. Tymi ludźmi powoduje zwyczajna złość, którą przez lata kumulowali w sobie. A ponieważ nie umieją swego "bogactwa" ogłosić inaczej, to robią to, co widzimy. Pieniądze oraz możliwości, które one dają - są wspaniałe. Myślę, że każdy człowiek powinien być bogatym, a przynajmniej do tego dążyć, ale trzeba też rozumieć, że bogactwo to tylko sposobność na wyrażenie tego, kim w istocie jesteśmy. Dlatego nie osądzajmy pochopnie innych ludzi, a kochajmy ich. Z czasem oni "dorastają" (jak my wszyscy) i patrzą na "poprzedniego siebie" z litością i pożałowaniem. Natomiast, jeśli Pan pyta, czy wśród osób zamożnych występuje taki objaw częściej, niż u innych - odpowiedź brzmi - tak.

Kończąc dzisiejszą rozmowę mam pytanie: Czy zgodzi się Pan na to, abym spędził z Panem (jako obserwator) jeden Pański dzień pracy?

- proszę bardzo. Z tym, że w rozmowach, które wymagają poufności będzie Pan rzeczywiście tylko obserwatorem.

Autor Wszystkie prawa zastrzeżone.

Ciąg dalszy nastąpi