JustPaste.it

Inne podejście do tematu

Niewiele się zmieniło na polskich drogach śródlądowych od czasu kiedy pierwszy raz przepływałem na barce granicę między Polską i NRD, a minęło od tego  czasu już 26 lat. Trochę to dziwne, bo niby jesteśmy w tej samej Unii co Niemcy, a żegluga śródlądowa kończy się na naszej granicy i to nawet bardziej się kończy niż kiedyś, gdy bydgoskie barki woziły ładunek za granicę z Ujścia, Krzyża, Kostrzyna. Teraz towary masowe można wozić barkami do Czech, Węgier,  .... do Polski TIR-ami. Trochę się poprawiła przez te lata infrastruktura turystyczna, ale turyści wodni z zachodu nadal uważają polskie drogi wodne za dzikie i niebezpieczne.

 

 

 

img_0842_-_kopia_small.jpg

Jedyny most na naszej trasie mijaliśmy, przepływając niedaleko miasteczka Szwedt, położonego po naszej prawej, czyli zachodniej stronie. Jest to most drogowy, przez który przechodzi trasa z Krajnika Dolnego. Przed dopłynięciem do niego musiałem pójść na przód barki i położyć maszt z naszą flagą, który był postawiony od Szczecina. Po przepłynięciu około 30 km od mostu dotarliśmy do śluzy w miejscowości Hohensaaten w skrócie mówiliśmy o niej Zady. Znajdują się w tej miejscowości dwie śluzy – ta, do której właśnie przypłynęliśmy, wysunięta na północ, oraz druga wschodnia, łącząca Starą Odrę z Odrą graniczną. W Zadach była również odprawa celna, dla statków przypływających z Odry granicznej, my ją jednak ominęliśmy, bo byliśmy już odprawieni.

Obydwie śluzy w Zadach mają niezwykły wygląd, który mnie zaskoczył, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego. Niezwykłość polegała na tym, że nie mają one wrót takich jak śluzy, które widziałem w Polsce. Zastępują je całkiem płaskie stalowe zasuwy, potężne i wzmocnione kształtownikami. Są one podnoszone do góry, ale nie pionowo tylko wykonując ruch po 1/4 części okręgu. Po uniesieniu zawieszone są nad wjazdem do śluzy, w pozycji poziomej. Urządzenia służące do ich podnoszenia i opuszczania umieszczone są w betonowo - szklanych wieżach. Zbliżając się do śluzy widziałem wznoszące się nad nią po obu bokach wjazdu, dwie potężne, chyba 10 metrowe wieże i wiszącą pomiędzy nimi olbrzymią taflę bramy. Gdy barka pod nią przepływała, kapała z niej jeszcze woda. Długość śluzy, jest jeszcze większa, niż długość śluzy we Włocławku, mogłyby do niej wejść trzy takie barki jak nasza. Podczas tego pierwszego mojego rejsu za granicę, wiele rzeczy miało mnie jeszcze zadziwić i zaskoczyć.

 

img_0860_-_kopia_small.jpg

img_0864_-_kopia_small.jpg

34bce14ee42c283d5a64943249306f21.jpg

5be398f95199da3eda3f9215bc51ae88.jpg

cb5deebcfb37e0317861f15358aec046.jpg

897d85d32f89d8455f318d1b1b7e2971.jpg

9692d3d47e3c5e9c8a3c5a89c8c685ff.jpg

 

*

Przy tej pierwszej DDR-owskiej śluzie zauważyłem infrastrukturę śródlądową, z którą nie zetknąłem się wcześniej w naszym kraju. W Polsce umocnione i oświetlone brzegi i bulwary widziałem tylko w portach i w niektórych dużych miastach. Tutaj znajdowaliśmy się właściwie na odludziu, nie było w pobliżu żadnego miasta ani nawet wsi, a pomimo to brzegi kanałów dopływowych do śluzy i jazu są umocnione metalowymi grodzicami, czyli larsenami. Stalowe szyny wbite jedna obok drugiej tak, że tworzą ścianę, zabezpieczają brzeg przed rozmywaniem. Umożliwiają przycumowanie nawet głęboko zanurzonej jednostki do samego brzegu i wychodzenia z niej na ląd, bez konieczności korzystania z trapu. Na poziomie ziemi ściana larsenów zakończona jest metalową, zamocowaną poziomo listwą, a co kilka metrów rozmieszczone są, metalowe pachołki cumownicze, na które można zakładać liny.

Dopiero przy tej śluzie po raz pierwszy w pełni zdałem sobie sprawę jak powinien wyglądać awanport, w jaki powinien być wyposażony każdy dojazd do śluzy. W Polsce na Kanale Bydgoskim i Noteci, takie dojazdy wyposażone były przeważnie w kilka dalb lub słupów. Można było przycumować podczas oczekiwania na śluzowanie, jednakże przeważnie bez możliwości wyjścia na brzeg. Jeżeli śluza była akurat nieczynna trzeba było urządzić postój w innym miejscu, a żeby wyjść na brzeg trzeba było przerzucać trap. Tutaj, nie tylko przy śluzach ale wszędzie w zasięgu wzroku nabrzeża były umocnione i dobrze oświetlone. Tworzyły przystanie, a w niektórych miejscach stały przy nich barki lub inne statki. Później przekonałem się, że każda następna śluza na naszej trasie wyposażona była w podobne, czasami nawet w jeszcze dogodniejsze miejsca postojowe dla barek i statków Wspominając moje niedawne pływanie po Wiśle i Nogacie, przywiązywanie statku do drzew. Przymierzanie, czy aby trap sięgnie do brzegu, do którego nie można było podpłynąć z powodu małej głębokości i kamieni, poczułem się tak jakbym przypływał z  zacofanego kraju trzeciego świata.

 

 

 

 

Fragment mojej książki: http://www.mybook.pl/6/0/bid/276