JustPaste.it

Narracja tromtadracji.


Kochani eiobowianie – długo, bardzo długo mnie tu nie było. Przepraszam tych wszystkich sympatycznych moich eiobowych przyjaciół, którzy usiłowali skomunikować się ze mną wyrażając ten sposób swój niepokój o mnie, a którym po prostu nie byłem w stanie odpowiedzieć z obiektywnych względów. Chcę Wam wszystkim powiedzieć: żyję i mam się całkiem dobrze, tyle, że jestem po prostu potężnie zapracowany. I dziękuję za wszelkie Wasze maile, za dobre myśli, za pamięć. Was również zawsze zachowywałem w mojej pamięci.

A teraz przechodzę do rzeczy…

********************************************************************************************************************************************

Nie mogłem przez długi czas zabierać głosu w jakże ważkich sprawach. Tymczasem w mediach, domach, forach internetowych trwa ożywiona dyskusja dotycząca obecnych wydarzeń geopolitycznych. Dlatego już nie mogłem nadal stać beznamiętnie, jak za przeproszeniem, noga stołowa lub też postępować jak ten orężnie zdeaktywowany do działań armijnych żołnierz, co  „z Bronią leżał w trawie.” Pozwolę więc sobie i ja zabrać głos w wiadomej sprawie i wyrazić opinię.


Otóż moim zdaniem narzucona obecnie przez hegemonistyczne przekaziory narracja tromtadracji służy bezpłciowej egzaltacji posuniętej do wysoce rozwiniętej paranoi. Elementy nacjonalistycznej proweniencji służą potężnej mobilizacji przeciw atencji dla demokracji i kompromisu, co przyczynia się do eskalacji napięć, dopięć i zapięć zarówno w sferze mentalnej jak i intelektualnej oraz wymaga rewizji dotychczasowej wizji funkcjonowania syfilistycznej demokracji w starciu z imperialnymi przejawami wiadomej genealogii w polityce. Obserwujemy poważny paraliż inicjatywności społeczności internacjonalnej przeradzającej się w eunuchizm spowodowany makiawelistycznymi działaniami zdecydowanego na każde działanie wrażego łżeantagonisty.

Tak więc – jaki realistyczny polityk, wyjątkowo sprawny intelektualnie, zdecyduje się przejść od działań konfrontacyjnych do kooperacyjnych, aby doszło do upragnionej transformacji prowadzącej do stabilizacji i reformizmu? Jeśli jednak tak się nie stanie, to grozi nam dojście do zapaści modernizacji cywilizacji (czyli raczej zejście…, łac. exitus) oraz delegitymizacji dotychczasowych struktur, co w efekcie doprowadzi do tego, że zakładana efektywność industrialna zamieni się w pełzający multiproces koniunkturalizacji pauperyzacji licznych.


Jak już z pewnością zauważyliście – następuje eskalacja różnego pokroju denuncjacji, najczęściej medialnych, w wyniku czego dochodzi najpierw do ekspozycji, a później proliferacji nieetycznych postaw. Do tej progresywnej ekspansji dochodzi zwłaszcza pod wpływem wspomnianych już napięć, dopięć, zapięć i przepięć (a w ich wyniku częstych stęknięć…) ograniczonej percepcji rzeczywistości wskutek dezinformacji, selektywności postrzegania oraz zaciemnienia poznawczego. I jeśli na wymienione procesy nałożą się dodatkowo zjawiska autogloryfikacji, aksjologizacji, a w końcu dehumanizacji, etykietyzacji, stygmatyzacji i dyskredytacji adwersarza na bazie antycypacji wrogich zachowań, to doprowadzi to do koncentracji wyłącznie na własnej interpretacji zdarzeń. Doprowadzi to również z pewnością do powstania błędnego koła akcji i reakcji, co z kolei zrodzi bardzo poważne, dalekosiężne skutki, zwłaszcza w obliczu kolektywizacji myślenia i autocenzury poglądów.
I w ten sposób narzucona a priori wspomniana na początku archaiczna narracja tromtadracji, moralizatorstwa i euforyczności przyczynia się do pogłębienia deficytu realizmu i pragmatyzmu w zachowaniach (możliwe także, że – o paradoksie! – w przeciwieństwie do wspomnianych deficytów – do hipertrofii rewizjonizmu, rewanżyzmu, a nawet reumatyzmu …), a w ostatecznym rozrachunku do pogłębiającej się niekoherencyjności interpretacji zdarzeń, a także perwersyjnego, kompulsywnego, permanentnego tałataizmu, demoralizacji, dezorganizacji, destabilizacji i dezorientacji, co przyczyni się z pewnością do eskalacji wspomnianych już dwukrotnie napięć, dopięć, przepięć i zapięć oraz chęci wprowadzenia coraz to mocniejszych internacjonalistycznych sankcji.


Może więc należy dokonać w końcu rewizji postaw i poglądów, przewartościować standardy, zmienić dogmaty, paradygmaty i aksjomaty, dokonać sanacji funkcjonalizacji i restrukturalizacji wyobrażeń, bo inaczej grozi nam immobilizm inicjatywności i decyzyjności, co może zaowocować niepotrzebną konfrontacją w odróżnieniu od jakże pożądanej kooperatywności. Należy więc dążyć usilnie do proliferacji transformacji, a później jej stabilizacji. Jest to z pewnością postulat wyjątkowo romantyczny i optymistyczny, ale jakże inaczej mamy osiągnąć cywilizacyjną modernizację i efektywność stanowiące legitymizację progresywnych procesów w odróżnieniu od możliwej powszechnej, także wspominanej już multipauperyzacji! Należy również dążyć do delegitymizacji postaw typu ancien, a w ich miejsce wprowadzać intencjonalne, oparte o dedukcję neomyślenie. I tym jakże celnym spostrzeżeniem chyba zakończę…

Jak wszyscy już to z pewnością zauważyli – mój wywód jest banalnie prosty jak konstrukcja dawnego, równie prostego, rolniczego narzędzia do młócenia zboża (składającego się z dwóch ruchomych względem siebie części drewnianych o różnych długościach połączonych skórzanym rzemieniem – dla nierozumiejących o czym mówię neomodernistów – patrz: rys.). I czegóż tu, na Jowisza, nie rozumieć?!

 

Janusz Dąbrowski

 

 

776e3d879d2884b8991f2a40a54e9fea.jpg