JustPaste.it

Życie w ciele to doświadczanie Boga w sobie

Nasze myśli i uczucia tworzą naszą indywidualną rzeczywistość, ale mało kto zdaje sobie z tego sprawę...

Nasze myśli i uczucia tworzą naszą indywidualną rzeczywistość, ale mało kto zdaje sobie z tego sprawę...

 

Każdy z nas, absolutnie każdy, kiedyś osiągnie poziom, na którym zaczyna się zrozumienie, czym tak naprawdę jest życie w ciele, kim lub czym jest Bóg, dusza, duch, ta nasza planeta itp. Te pytania staną się ważne i spowodują ogromne przemiany w życiu pytającego, gdy zacznie otrzymywać odpowiedzi. Drogą ciernistą, ale niezmiernie ciekawą, dojdzie on do niesamowitego odkrycia, ale najbardziej niesamowite będzie to, że już gdzieś o tym czytał/słyszał, ale jednak jakoś nie "trafiło". Dlaczego? Bo na każde pytanie i odpowiedź na nie jest swój czas. Gdybyśmy się dowiedzieli o czymś w niewłaściwym momencie, nie byłoby to dla nas dobre. Dlatego możemy natrafiać na te same fakty, te same zagadnienia w ciągu życia, a nawet wielu wcieleń, i nie uznawać za słuszne, lub po prostu nie rozumieć. O czym chcę powiedzieć takim jak ja, "poszukiwaczom prawdy"? Że życie w ciele jest mądrym i jedynym sposobem DOŚWIADCZANIA DOBRA I ZŁA. Nic innego niż życie w ciele nie pomoże duszy poznać, czym jest i czym jest jej Źródło, Bóg. My wszyscy to DUSZE, nie ciała, każdy z nas ma ŚWIADOMOŚĆ, "jaźń". Jedynie poza ciałem jesteśmy sobą prawdziwymi, a świat materialny, namacalny jest dla nas poligonem doświadczalnym, szkołą, i nie istnieje nic w tym cielesnym życiu, co byłoby zbędne, nieprzydatne. Co badamy? Własną reakcję na wydarzenia, a później - własną umiejętność ich kreowania. Gdy jeszcze nie doszliśmy do wniosku, że świat wokół nas to tylko kreacja, uważamy go za coś narzuconego z góry ("każdy musi nieść swój krzyż") i wchodzimy we współpracę z egregorami, karmiąc je swoją wiarą (np. egregor religii) i przekonaniami. Działanie egregorów jest prostę: wystarczy utworzyć nawet najmniejszą grupę "wyznawców", którzy podejmą aktywne działanie w obranym kierunku - i już powstaje odbicie w sferze astralnej. Im bardziej sprecyzowane działanie i posył myślowy, tym jaskrawszy i silniejszy egregor. Egregory otaczają nas wszędzie, ale należy rozróżniać, które z nich nam pomagają, a które szkodzą. Są realne postacie, egregory których powstały jeszcze za życia jako wyobrażenia ich wielbicieli lub przeciwników, są i pośmiertne. Każda myśl i wyobrażenie, wzmocnione i powielone przez ludzi, tworzą takie odbicia. Najsilniej wpływają na "wyznawców" egregory religijne, gdyż otrzymują mocną podpitkę emocjonalną. Wszystkie objawienia to działanie egregorów, które "wyszły spod kontroli" i żyją już własnym życiem. Dopóki są karmione, będą istnieć i nawet nawracać! Czy są potrzebne? Tak, ale jedynie tym, którzy ich wsparcia potrzebują. Zawsze można z nimi zerwać, warunkiem jest wyzbycie się strachu zemsty. Ona będzie, ale słabsza, jako szantaż (np. ze strony bliskiej osoby). Świadome i spokojne podejście uwalnia nas od macek egregora. Pamiętajmy, że wszystko jest kreacją umysłu, i nic nie powstaje w świecie bez uprzedniego wyobrażenia w myślach. Rodząc się w ciele, zapominamy o tym, kim jesteśmy naprawdę i skąd przyszliśmy, jaka jest nasza misja i jakie lekcje mamy do odrobienia w tym wcieleniu. Dróg przed nami jest wiele, ale główna nić przewodnia jest dobrze znana naszej duszy, i za nic w świecie nie powinniśmy uciekać od tego, co najważniejsze. Dlatego należy jak najszybciej znaleźć odpowiedź na to pytanie - "jaki jest cel mojej duszy?" i wspólnie z nią, bez narzekań i z radością ruszyć w tym kierunku. Bywa tak, że na to życie celem było obrane doświadczenie biedy, nędzy, chorób. Wówczas NIE DA SIĘ tego uniknąć! Ale wiedząc, o co chodzi, jest o wiele łatwiej żyć. Jak poznać, co możemy zmienić, a z czym musimy się pogodzić? To bardzo trudne. Ale pomaga obserwacja - na ile łatwo daje się wychodzić z trudnych sytuacji, czy się nie za często powtarzają się? Jakie emocje wywołują w nas? Czemu służą, na co wpływają, co blokują? A gdy mamy wybór? I tu dzieje się najciekawsza rzecz - WYBIERAJĄC DALSZY KROK, ZMIENIAMY WARIANT RZECZYWISTOŚCI NA INNY. Ile razy cokolwiek wybieramy, tyle razy przenosimy naszą świadomość, nasze "ja" do wariantu, w którym nasz wybór jest właśnie taki. Tym samym tworzymy nową linię naszego życia, uaktywniamy ją. Wybór - to najważniejszy egzamin, który musimy przejść pomyślnie. Może to być wybór pracy, partnera, nawet produktu w sklepie (jeśli gra to znaczącą rolę w życiu). Za każdym razem trafiamy niezauważalnie (na ogół) dla siebie do innego wariantu, już istniejącego wśród wszystkich możliwych jako "szkic". Gdy to zrozumiemy, nie będziemy już bezskutecznie walczyć z tym, co nam się nie podoba - po prostu nastawimy się na cel, który chcemy osiągnąć, a to oznacza, że damy rozkaz podświadomości "idź tam" i we trójkę (świadome "ja", podświadomość i dusza - o ile nie ma sprzeciwu) ruszymy do tego celu. Gdy mówiłam o indywidualnej, własnej rzeczywistości - mówiłam o fakcie, o którym wie niewielu. Tak, to prawda - każdy z nas jest "pępkiem" swojego własnego świata. Kimże są pozostali? Są postaciami, tworzącymi warunki, niezbędne dla naszych lekcji i misji! Są pomocnikami - jak dobrzy, tak i źli - na naszej drodze życiowej. Są "strażnikami karmy" - żeby, okazując na nas pośredni lub bezpośredni wpływ, nie dopuścić do zboczenia z kursu. Ale nie zadzierajmy nosa, bo my również w innych rzeczywistościach pełnimy taką samą funkcję! Nasze inne "ja" tak samo pomagają komuś... Jest to mądre i piękne, a realizm tego - tak naprawdę iluzorycznego - świata sprawia, że nie czujemy się samotni w tej grze pod nazwą "życie". A sny? Sny też są kreacją, wglądem w przeszłe wcielenia, w ukrytą od zmysłów ciała teraźniejszość i warianty przyszłośći, a także te nasze linie życia, na które nigdy nie trafimy (cóż, są i takie, zbyt oddalone wibracyjnie). Myślę, że moja skromna pomoc w postaci tego artykułu da komuś coś bardzo ważnego, zmieni coś w jego życiu na dobre. Byłoby mi miło.