Tyle chamstwa w naszym kraju z matek albo ojców winy,
że jedynym dziś ratunkiem mogą być afektonimy
Bo gdy patrzysz w myszki pysio,
swej ptaszyny miłe liczko,
już dla ciebie jest papużką, twą gwiazdeczką i księżniczką,
twą żabusią, twym robaczkiem i samiczką, przepióreczką,
twą malinką i jeżynką i wiosenną sasaneczką.
Ona na to -
ufoludku, mój chrząszczyku, tłusty brzuszku,
mój spaślaczku, mój głuptasku, karaluszku, kłapouszku,
diamenciku, rycerzyku, moje pysio owłosione…
(po takich afektonimach zaraz czujesz, że masz żonę )
Więc jej szepczesz -
moja muszko,mój soczysty słodki krzaczku,
ma różyczko jerychońska, mój uroczy czarny kłaczku...
Myślałby ktoś, że się Polak gdzieś z choinki nagle urwał
i zapomniał ojczystego,
bo wszak ciągle słychać -. k…wa !
Brak spełnienia dźwięk tłumaczy a argument sens upraszcza,
więc się cieszą mama z tatą, że wymowę dziecko spłaszcza.
Zamiast szeptać -
mój promyczku, ja ciebie od innych wolę…
krzyczy młodzian -
k…wa Krycha, jak mi nie dasz to p…olę,
k…wa Kazek, ja mam życie,
przecież ja z miłości płonę,
przez to k…wa muszę jarać
i mam życie sp….lone !
I tu widzę rozwiązanie:
poddać k…wę deklinacji.
Gramatyka też pomaga wyładować część frustracji.
Pięknie zabrzmi afektonim i obudzi cię słoneczko,
twe serduszko, twoja duszka, twój motylek, ciepłe mleczko.
Możesz wtedy trochę mocniej -
moja cipko, mój cycuszku, .moja pupciu, ma pieszczoszko,
me kochanie, mój wianuszku …
Ona wtedy -
mój dzięciołku, mój niedźwiadku, lamparciku,
mój ty lewku, małpiszonie, mój osiołku, miły tryku…
obrazki z netu
Tu powiastki przyszedł morałChcesz mieć życie poskładane?
Używaj afektonimów, bo będziesz miał przechlapane !
@Janusz D.