JustPaste.it

Definicja „nastrojów” w ujęcia M. Heideggera...

1) Nastrój - zabarwienie naszych przeżyć.

2) Heidegger buduje model nastroju, buduje strukturę ontologiczną nastroju.

A zatem jaka jest, zdaniem Heidegger, struktura ontologiczna nastroju?

Nastrój to nie po prostu „stan ducha”, jak mogłoby się wydawać. Heidegger rozumie ten termin dość specyficznie i w sposób dla siebie swoisty. W języku potocznym, terminologii szarego-przeciętnego człowieka, nastrój to przede wszystkim nic innego, jak: „uczucie”, „doznanie emocjonalne” wynikłe wskutek doświadczanego zdarzenia, przeżycia, stanu emocjonalnego. Jednakże nastrój to dla Heideggera nie tylko wrażenia zmysłowe — czy nawet czynności umysłu — które pojawiają się pod wpływem „zderzenia się” z konkretną rzeczywistością, z określoną sytuacja życiową etc. Heidegger nie wiąże tego pojęcia (nastrój) z pojedynczym uczuciem człowieka, z doznaniem rozumianym jako „chwilowy afekt”, bezmyślne podniecenie, bezpośrednia egzaltacja czegoś. W słowie nastrój, tak jak je rozumie Heidegger, mieści się coś więcej. Nastrój, oczywiście, to również doznawanie w ogóle, to jest to, iż człowiek przeżywa w ogóle jakiekolwiek napięcia życiowe, to, iż jest na takie czy inne przeżycia, czy stany emocjonalne skazany.

Można powiedzieć, iż nastrój dla Heideggera to tyle, co odczuwanie przez człowieka w ogóle, przeżywanie każdej sytuacji życiowej, wydarzenia, które warunkuje każdy właściwy tym sytuacją nastrójNastrój zawsze czemuś towarzyszy. Krótko mówiąc, nastroju uniknąć się nie da, należy się z nim pogodzić, jednocześnie trzeba nastrój jakoś rozumieć.

Heideggerowi chodzi o właściwe ontologiczne rozumienie. I chociaż za każdą sytuacją życiową — każdym momentem naszych przeżyć, a więc na które człowiek jest nastrojony — kryje się jego konkretne jednostkowe doznanie, to jednak każdą z tych chwil łączy z sobą i z człowiekiem jedno wspólne „wydarzenie” —nastrój. Na każdą bowiem chwilę swojego życia człowiek jest po prostu, mówiąc jednym słowem,nastrojony, przeżywa ją w sposób zgodny ze swoja osobowością, temperamentem. Najważniejsze w tym wszystkim, że nastrój jest zawsze nastrojem kogoś, kto właśnie w tej chwili doznaje. Jasne się staje zatem, iż najważniejszy nie jest wcale sam nastrój, lecz ten, kto jest jego „nosicielem”. Nastrój, według Heideggera, ma właśnie w sposób zasadniczy wydobyć w moim życiu (ukazać) nie nastrój de facto, ale mnie samego, tego, który to właśnie w określonym momencie i w określony dla siebie sposób się boi, który miłuje, czuje, który nienawidzi, płacze, który wpatruje się w dzieło sztuki, który jakoś się do świata — tym osobistym modelem bycia — odnosi.

Z drugiej jednak strony, to, jak „doznajemy świat”, to, w jaki sposób go przeżywamy, odsłania nam zarazem nas samych, a więc to, jacy jesteśmy, a jednocześnie to, jaki naprawdę jest świat. Tak czy inaczej, rzeczą najważniejszą jest to, iż dzięki określonym nastrojom dowiadujemy się o sobie, że w ogóle jesteśmy w świecie, o naszym własnym, prywatnym byciu-w-świecie, o naszym, jak powie Heidegger, byciu-tu-oto. Boję się, czuję się zagrożony, tylko o tyle, o ile w ogóle podatny jestem na zniszczenie, a zatem i zagrożenie ze strony bytu wewnątrz światowego. W ogólności, będąc w takim a takim nastroju rozumiem, że jestem „pobudzony”, „dotknięty”, że „obchodzi” mnie coś, co jest w świecie.

Wrażliwość ta – jako pewna stała w człowieku — jest warunkiem możliwości napotkania bytu wewnątrz światowego w ogóle. Tylko o tyle, o ile mogę być „pobudzony”, „poruszony”, „zajęty” przez byt, co jest w świecie, mogę go napotkać. Zjawisko, każde wydarzenie, może być mi dane tylko wtedy, gdy jestem już zawczasu nastrojony na odbiór tego zakresu zjawisk. Tak na przykład nastrojenie (Befindlichkeit) strachu umożliwia mi odkrycie czegoś groźnego dla mnie, zagrażającego mojemu życiu. Natomiast nastrojenie jako struktura nastrojów w ogóle umożliwia mi napotkanie czegokolwiek, co jest w świecie. Świat okazuje się wtedy być czymś podobnym do nastroju w sensie muzycznym: tak jak nastrój muzyczny ogranicza pole możliwych dla danego instrumentu dźwięków, jednocześnie umożliwiając ich wytworzenie, tak świat ogranicza pole możliwych do napotkania zjawisk, czyniąc zarazem możliwym spotkanie z nimi.

Nastrojenie jest aprioryczną (a wiec daną z góry) wrażliwością Dasein. W języku Heideggera Dasein oznacza nas samych. Heidegger powie, że „Nastrojenie konstytuuje egzystencjalnie otwarcie Dasein na świat”, otwarcie, czyli pewnego rodzaju rozumienie świata, bycie w świecie w sposób zrozumiały.

Świat jest także dla człowieka kresem możliwości odczucia czegoś, a zarazem kresem samego siebie jako bytu-w-świecie.

Nastrój odsłania więc moje otwarcie na jakieś pobudzenie. W tym sensie nastrój jest samo pobudzeniem. „Ja” jest tu pobudzone przez własną wrażliwość. Nastrój otwiera Dasein jako otwarte (Heidegger chce tu powiedzieć, iż nastrój sprawia, że w ogóle możemy siebie rozumieć, a jako otwarci, jesteśmy dla siebie zrozumiali).

nastroju Dasein odkrywa swoje otwarcie, znajduje, że jest już otwarte (a więc, że „nastroje” otwierają nas na samych siebie i na świat, i dzięki temu widzimy, że w świecie zawsze jesteśmy na coś nastrojeni, że zawsze jakoś to odbieramy. A bycie otwartym to przecież właściwy Dasein sposób bycia (czyli, iż zawsze jesteśmy „na coś otwarci”, iż zawsze będziemy to coś — np. zdradę — jakoś przeżywać, odbierać, rozumieć w specyficzny dla nas sposób. I dlatego Heidegger w tym zdaniu mówi, iż do naszej natury należy już z góry bycie otwartym na coś, bycie potencjalnie przygotowanym, że cokolwiek się zdarzy, cokolwiek nas spotka, zawsze będziemy to jakoś odbierać, zawsze będziemy na to coś nastrojeni).

Egzystujące „ja” odkrywa wiec w nastroju, „że jest”, że nie wkracza samodzielnie w swe bytowanie, lecz zostaje w nie wprowadzone, „wrzucone” (to znaczy, iż my sobie nie wybieramy sytuacji życiowych, one po prostu się zdarzają. Wtedy to właśnie widzimy, że jesteśmy „wrzuceni” w świat możliwości, że tak naprawdę to istnieje i świat ze swymi wydarzeniami, rozlicznymi sytuacjami np. z powszedniego życia wziętymi, no i po przeciwnej stronie jesteśmy my, a więc ludzie w ten świat „wrzuceni”. Z drugiej jednak strony, każdy z nas jest sobą samym. Przez co? Przez kogo? Pokazuje się tylko <<że jest>>, Skąd? i Dokąd? pozostaje w mroku. Nie ma dla Dasein ucieczki od „otwarcia”, od „wrażliwości” (swojej własnej wrażliwości na świat). Nie jest ona od Dasein zależna. Dopiero nastrój wydobywa na jaw tę sytuację. Ujawnia, że nie jest przedmiotem decyzji egzystującego „ja”, a więc właściwego mu „rozumującego” bytowania. W tym przypadku chodzi o to, że nie możemy sobie zaprojektować naszego własnego, takiego jakiego byśmy chcieli rozumienia świata. Świat po prostu nam się narzuca. Świat rozumiemy — odbieramy — w sposób właściwy dla siebie, ponieważ zawsze pozostajemy sobą. Jednakże owo rozumienie świata jest w dużej mierz determinowane przez sam ten świat, który nas otacza i który będzie nas otaczał aż do śmierci. Pokazuje to, że Dasein po prostu „jest i ma być”.

Człowiek odkrywa w nastroju swoje własne otwarcie na świat, co oznacza, ze skoro świat jest miarą, wedle której pojawiają się zjawiska, człowiek odkrywa dzięki temu, że jest skazany na odkrywanie bytu wewnątrz światowego. Innymi słowy, że jest „rzucony” w bycie-w-świecie.

Gdy spojrzymy na nastroje od strony, którą wskazuje nam Heidegger, dostrzeżemy jakby nowe, nieznane dotąd ich oblicze. Odkrywamy, że strach, miłość, nienawiść itp. kryją w sobie coś ponad to, o czym mówią bezpośrednio. Głębsze rozumienie odkrywa przed nami, że „mimowolnie” nastroje świadczą o naszej wrażliwości, uwrażliwieniu nie tylko na to czy tamto, ale na samo nasze  bycie.

Dzięki temu właśnie, że jesteśmy wrażliwi na bycie, możemy napotkać to, co jest i zrozumieć w sposób otwarty, nieuprzedzony.

nastrojach tedy zastajemy się jako usposobieni, w pewien sposób usposobieni przez bycie. Usposobieni tak, że dzięki temu możemy napotkać to, co pojawia się na horyzoncie świata.

Rzucenie Dasein w bycie Heidegger nazywa także jego faktycznością. Można więc powiedzieć, że nastrojenie okazało się sposobem, w jaki Dasein (czyli my sami) odkrywa swą faktyczność.

Nastrojenie jest swoistą więzią łączącą człowieka z bytem napotykanym w świecie; więzią, która jest warunkiem możliwości tego, co łączy. Strach np., ujawniając mój własny stan, gdy się boję, ujawnia zarazem pewną stronę samej rzeczywistości, która okazuje się dla nas przerażeniem.

Nastrój zatem ujawnia nam nasz pierwotny, niezależny od nas samych związek z byciem.

Dzięki nastrojom byt w jego całokształcie jest naszym środowiskiem, obszarem, w którym się poruszamy, myślimy, jesteśmy.

W ujęciu Heideggera nawet jedność to nastrój.

Skoro jednak nastrój wiąże nas i byt bardziej pierwotnie niż przedstawienie i pojecie, nie może się on bezpośrednio wyrazić w języku. Język jest bowiem pewnym zespołem związków słów, zespołem zdań, stwierdzeń, pytań, domniemań, nie obszarem „wydarzania”.

Tymczasem jednak w nastrojeniu  chodzi najbardziej o związek z byciem, nie z bytem. Mamy tu więc — używając terminologii Heideggera — do czynienia z usposobieniem ontologicznym, a nie ontycznym.

Jednakże więzi z byciem nie da się doświadczyć bezpośrednio, jedynie poprzez warunek możliwości związku z tym, co jest.

podsumujmy: Nastrojenie jest pewną stroną zaangażowania Dasein w świat, pewną stroną bycia „w”. Jest sposobem otwierania się Dasein w jego faktyczności.

Owa zatem Heideggerowska „przytomność wobec świata” jest zarazem przytomnością wobec samego siebie.Dasein wrażliwe na to, co może napotkać w świecie, jest zarazem wrażliwe na swoją wrażliwość, powiedzielibyśmy, że jest otwarte na swoją otwartość. A skoro ta wrażliwość, otwarcie, przytomność jest jego byciem, to każde Dasein odkrywa dzięki nastrojeniu, że jest.

 

 

 

Źródło: Robert Goczał