JustPaste.it

Jak podróżować i nie zwariować?

Mówią, że podróże kształcą, rozwijają wyobraźnię i intelekt. Mnie na pewno INSPIRUJĄ i uczą kreatywności.

Mówią, że podróże kształcą, rozwijają wyobraźnię i intelekt. Mnie na pewno INSPIRUJĄ i uczą kreatywności.

 

Pomimo stosunkowo młodego wieku za sprawą mojej 52 kg determinacji, 160 cm wdzięku i 23 lat szczęścia, miałam okazję być w kilku stronach świata.Im więcej podróżuję, tym bardziej uświadamiam sobie jak mało wiem.

Moją pierwszą zagraniczną wycieczką (oczywiście nie licząc spływu Dunajcem po stronie słowackiej) były Włochy. W wiecznym mieście miałam okazję podziwiać ogrom spuścizny architektonicznej naszych wielkich przodków. Rzym urzekł mnie bogactwem form i szczegółów (nigdy wcześniej nie widziałam takiego ogromu sztuki na budynkach).
Śmiało mogę powiedzieć, że jest to miasto fontann i ludzi kochających nocne rozmowy przy winie, znakomitym jedzeniu (oliwki, pomidory, sery, jakich gdzie indziej nie znajdziecie!) i powiewie orzeźwiającego wiatru. Obserwowanie nonszalancji Włoszek i ekspresyjności Włochów napawało mnie nie lada radością, podobnie zresztą jak degustacja hektolitrów wybornego wina.
Ze względu na mnogość i podobieństwo ulic i uliczek w Rzymie oraz niski odsetek obywateli znających język angielski, wybierającym się tam typowym kobietom, (tym, które potrafią wyjść innym wyjściem z centrum handlowego i zgubić się na dobre) zabrać ze sobą hojnie obdarzonego w zmysł orientacji w terenie, mężczyznę. Gdyż zapewniam Cię złotko, że spacer z 30 kilogramową walizką/plecakiem w 30 stopniowym upale to średnia przyjemność.

W Rzymie zaskoczył mnie obyczaj wliczonego napiwku-jeśli chcesz zjeść przy stoliku musisz dopłacić kilka euro obligatoryjnie oraz powszechne picie kawy (nie jakiś tam napój kawowy, ale prawdziwe włoskie espresso) o godzinie 22, po jakże obfitym posiłku.
Jednak zdecydowanie największym zaskoczeniem był dla mnie brak rozkładu jazdy na przystankach (szczerze mówiąc do dziś nie wiem jak i gdzie się sprawdza rozkład autobusów w Rzymie J) co w czasie mojej wizyty skutkowało kilkugodzinnym wyczekiwaniem na przystanku na autobus do najbliższej plaży Fregene... (o ileż myśmy się namachali tymi rękami, aby wytłumaczyć kierowcy, że chcemy dojechać: „to the Sea”, „mare, mare!”)

A z Rzymu prosto do... Czech, to była moja druga zagraniczna wizyta. 

Praga (moja pierwsza wizyta)... cudowna, bajkowa, romantyczna... kiedyś przeczytałam, że Most Karola należy do najczęściej wybieranych miejsc na oświadczyny w Europie, raz nawet byłam świadkiem takowej sceny. Widok z mostu jest nieziemski (zwłaszcza po zachodzie słońca), mnóstwo zakochanych, artystów, turystów i kieszonkowców (podobnie jak na naszych Krupówkach).

Praktyczna rada: Jeśli marzysz o romantycznej kolacji na statku z najpięknieszym widokiem I wyśmienitym jedzeniu to z czystym sumienie polecam Marina "Grosetto Ristorante" (ceny porównywalne jak u wyłudzaczy z restauracji bezpośrednio przy moście Karola, którzy turtystów traktują jak bydło... zalecam jednak zrobić wcześniej rezerwację, bo naprawdę warto!).
Przyjemnie jest też wypić kawę w kawiarni obok pomnika Bedricha Smetany, zwłaszcza gdy jest ciepło i można usiąść pod parasolkami, skąd rozciąga się niesamowity widok na Vołtawę, Most Karola i Hradczany.

Czechy to kraj piwa, dobrego?niedobrego? cieżko stwierdzić. Na pewno innego-słabszego i z dużą ilością puszystej pianki. Kult piwa widać wyraźnie w tysiącach „hospod”, barów, i pubów. Pamiętaj jednak, że zanim rzucisz się na apetycznie wyglądające precle/orzeszki/chlebek tudzież inne darmowe? przekąski w jednej z kultowych „hospod”, aby zapytać o cenę, jeśli nie chcesz się zdziwić, gdy za swojego precla otrzymasz rachunek.

Z Czech poprzez Austrię i park rozrywki Prater w Wiedniu, w którym ubiłam swój mózg na bitą śmietanę na „czarnej mambie”, chorwację i malowniczą wyspę Krk, pełną cudownych kramów, krystalicznej wody, kamienistych plaż, pysznych ryb, Niemcy i Frankfurt wraz z jego skomplikowanym lotniskiem i obfitością sekshopów na każdym rogu... lecimy do Kapsztadu w Południowej Afryce. Tak, tak bracie i siostro dobrze przeczytałeś Południowa Afryka.

Południowa Afryka to... śmiem twierdzić najpiękniejsze plaże na świecie, bogactwo fauny, flory, kraj kolorowych ludzi. To tam nauczyłam się biegle władać językiem angielskim oraz... nie ufać nieznajomym. Kraj bardzo niebezpieczny, pełen kontrastów, gdzie dysproporcje społeczne sięgają niewyobrażalnych granic.
Są tam ludzie skrajnie bogaci, którzy kupują torebki za 5000 dolarów, mieszkają w fortecach i są zupełnie, ale to zupełnie obojętni wobec skrajnej biedy i ubóstwa. Jak również (w większości) ludzie bardzo biedni, którzy kradną miedziane kable warte 100 randów (28 złotych), gwałcą, zabijają... dla których więzienie jawi się bardziej optymistyczną opcją niż przymieranie głodem na wolności, którzy mieszkają w domach z kartonu oraz tłamszą się w niesprawnych taksówkach po 20 pasażerów w jednej.

Byłam na Safari, widziałam lwa, hipopotama, małpę, żyrafę (widząc żyrafę żującą liście omal nie pękłam ze śmiechu), nosorożca, antylopę, zebrę, sępa, słonia (ba! Nawet jeździłam na słoniu!) szczura skalnego... Każdego dnia wąchałam frangipani, od których zapachu jestem uzależniona, podobnie jak od smaku granatów, które smakują jak połączenie winogrona z agrestem.
Z RPA przywiozłam odwagę, ponieważ to tam spełniłam swoje marzenie, skacząc z najwyższego bungeee na świecie (Bluokrans Bridge-216 metrów) oraz wdzięczność za to, że urodziłam się w Polsce, w pięcioosobowej a nie dwudziestoosobowej rodzinie, że umiem pisać i czytać i mogę podbić cały świat, jeśli tylko tego zapragnę...

Im więcej podróżuję, tym mocniej uświadamiam sobie jak mało wiem, nie przestaję się dziwić jaki świat jest piękny, majestatyczny, ogromny... jak wiele jest jeszcze książek do przeczytania i miejsc wartych zobaczenia.

Jak podróżować i nie zwariować?
Nie da się! Bo taki jest urok podróżowania, aby dać się ponieść temu co nieznane, zafascynować, czasem oburzyć tak, by po powrocie na nowo spojrzeć na to co jest TU i TERAZ.