JustPaste.it

Refleksje o egzystencjalnym trójkącie (człowiek -świat-Bóg)

gottfried-wilhelm-von-leibniz.jpgW pracy Zasady natury i łaski oparte na rozumie Leibniz pisał, że musi istnieć racja dostateczna ruchu, zmian i wszelkich zjawisk skończonych. Musi być nim zatem byt konieczny, zawierający w sobie rację własnego istnienia. Zadał pytanie: "Dlaczego istnieje coś niż nic? Nic jest przecież prostsze i łatwiejsze niż coś". Dla bytu podlegającego zmianie, a więc takiego, który nie zawiera w sobie racji własnego istnienia, potrzebna jest racja dostateczna użyczająca uposażenia bytowego.

 Z najwyższej doskonałości Boga wynika, że wytwarzając wszechświat wybrał najlepszy z możliwych planów, w którym największa rozmaitość łączy się z największym ładem; miejsce i czas są najlepiej obmyślone, największy skutek wywołany jest najprostszymi środkami i tyle jest mocy, tyle wiedzy, szczęścia i dobroci w stworzeniach, ile tylko zdołał przyjąć wszechświat. Wszystkie bowiem możliwości zabiegają o istnienie w intelekcie Boskim i stosownie do ich doskonałości rezultatem tych wszystkich zabiegów musi być świat obecny, tak doskonały, jak to jest tylko możliwe.

 Najciekawsza refleksja dla mnie: ...każde żywe zwierciadło przedstawiające wszechświat ze swego punktu widzenia, tzn. każda monada, każdy ośrodek substancyjny, musi mieć swe postrzeżenia i swe dążenia możliwie najlepiej uporządkowane i uzgodnione z całą resztą. Pojedyncza monada jest zatem częścią wszechogarniającej harmonii, która jest sprawczym skutkiem bytu koniecznego i rozumnego. Jednakże nie jest wyłącznie częścią, elementem, ale też wyjątkowym, niepowtarzalnym, lśniącym istnieniem, bo jest przecież lustrem odbijającym całość "ze swego punktu widzenia".

***

Czło­wiek, tak jak przedstawia go metafizyka, tj. jako pewien byt, jest naprzód, pomiędzy wszystkim innym, wyposażony we władze i zdolności. Jego w taki oto sposób ukształtowana istota, jego natura, Co i Jak jego bycia, są już same w sobie metafizyczne: animal (zmysłowość) i rationale (to, co nie zmysłowe). Włączony tym sposobem w granice myślenia metafizycznego, człowiek pozostaje więźniem różnicy między byciem a bytem — różnicy, która nie jest przezeń doświad­czana. Naznaczony piętnem metafizyki sposób ludzkiego przedstawiania znajduje wszędzie tylko taki świat, jaki zbu­dowany jest na modłę metafizyczną. Metafizyka należy do natury człowieka. Czym jednak jest sama ta natura? I czym jest sama metafizyka? Kim jest w obrębie tej naturalnej metafizyki sam człowiek? Czy jest jedynie jakimś Ja, które utwierdza się prawdziwie jako takie dopieroprzez odwołanie się do jakiegoś Ty, bowiem tworzy się tylko w stosunku Ja-Ty?

 a4df892052d07ecbdae9e9dfb4153248.jpgTak pisał Heidegger w tekście "Przezwyciężenie metafizyki". Metafizyka należy do natury człowieka. Póki będzie on pragnął nieskończoności i wieczności, póty metafizyka nie zostanie przezwyciężona. To znaczy nigdy. Dlatego też wszystkie próby budowania filozofii bez metafizycznego zaplecza są jałowym błądzeniem rozumu - czy będzie to pozytywizm Comte'a czy filozofia analityczna. To tak, jakby mieć obok siebie wielką skrzynię ze skarbami, a grzebać w kontenerze ze starymi szmatami.

Heidegger, nawiązując do cogitatio Kartezjusza, zajmuje się perspektywą filozofii transcendentalnej. Twierdzi, iż byt (względnie bytowość) zamienia się w przedmiot, kiedy prawda staje się pewnością. Zatem zdobywanie wiedzy, mówiąc potocznie, polega na uprzedmiotowianiu bytu, co nie jest niczym innym jak aktywnością ludzkiego umysłu.

Pisze: "Teoria poznania" i to, co się za nią uważa, jest w gruncie rzeczy metafizyką i ontologią opierającą się na prawdzie, rozumianej jako pewność zabezpieczającego przedstawienia.

Istotna niezdolność nowożytnej metafizyki do zrozumienia swej własnej istoty - zdaniem Heideggera - polega na pomyleniu obiektu. Nie istnieje "metafizyka poznania", istnieje natomiast "metafizyka przedmiotu", tj. bytu jako przedmiotu dla jakiegoś podmiotu.

 Przedmiot dla podmiotu. Heidegger w sposób zasadniczy przekracza Kartezjusza. Ten ostatni przyjął świadomościowy punkt widzenia. Heidegger przesunął akcent na przedmiot. Jest bowiem tak, że termin "metafizyka poznania", który a sposób oczywisty łączy się z filozofią transcendentalną Kanta, gruntuje się na poznawczej pracy świadomości, natomiast termin "metafizyka przedmiotu" odnosi się do bycia-w-świecie. I nie operacje poznawcze są aktywnością zasadniczą, ale relacje jednostki z otoczeniem, czyli działanie.

Świadomość jawi się jako istotny czynnik tychże relacji, jednak pojmowana jest wyłącznie jako most, spoiwo. Mediatyzuje dwa bieguny - podmiot i przedmiot, przy czym jej aspekt poznawczy ustępuje pola aspektowi operacyjnemu. Problemem przestaje być Husserlowskie pytanie: "jak za pomocą świadomości 'utrafić' w rzecz". Pytanie fundamentalnej natury brzmi teraz następująco: "jak wykorzystać przedmiot dla realizacji własnych celów i budowania egzystencji autentycznej"?

 ***

f20118275a4b85ddfb9cac56948b1e4b.jpgMyśl Hegla: najwyższym przejawem ducha subiektywnego jest wolność.

 ***

Duch odnajduje swoją prawdę tylko wtedy, jeżeli w absolutnym rozdarciu odnajduje samego siebie (Hegel)

 

Tragizm i wolność w antropologicznym projekcie Hegla to pojęcia ze sobą nierozerwalnie związane. Można powiedzieć: ceną wolności jest tragizm, Duch jest wolny w tragicznym rozdarciu. Czym jednak jest owo rozdarcie? Jeśli dobrze rozumiem Hegla, jest to dystans jaki dzieli Absolut rozumiany jako samomyśląca się myśl do samego siebie w procesie poznania, a w efekcie rozpoznania. Nieskończony Absolut rozpoznaje siebie w skończonej świadomości człowieka (choć należy przyznać, że pojęcia "człowiek" Hegel unikał jak ognia).

Hegel nazywa podmiot ludzki skończonością, skończonym bytem. Myśl myśląca samą siebie, czyli nieskończony Duch, przejawia się jednak w ludzkim skończonym umyśle i poprzez niego. Ta koncepcja została zaczerpnięta przez Hegla od Fichtego. W "Powołaniu człowieka" pisał on:

 Istnieje tylko rozum: rozum nieskończony - sam w sobie; rozum skończony - w nieskończonym rozumie i dzięki niemu. Tylko w naszych umysłach stwarza on świat, a w każdym razie to, z czego my świat rozwijamy i to, dzięki czemu go rozwijamy...

 fefbf6bf76bbd514611cb242b75e2d28.jpgCelem filozofii jest konstrukcja Absolutu i jego badanie w procesie dialektycznego rozwoju, aż do kresu, którym będzie pełne samopoznanie Ducha. Dialektyka tego procesu zakłada funkcjonowanie zróżnicowanej tożsamości, czyli syntezy skończoności i nieskończoności, jednostki poznającej i Ducha. Konfuzja wielu badaczy systemu Hegla, którzy zarzucali mu, że neguje logiczną zasadę niesprzeczności, utrzymując, iż A przechodzi w nie-A i odwrotnie, wynika, być może z niepełnego zrozumienia jego dialektycznej metody łączenia sprzeczności; metody, która – według niemieckiego filozofa – jest adekwatna do samej struktury bytu. Zróżnicowana tożsamość powstaje w wyniku nałożenia logiki rzeczywistości, której istotnym elementem są sprzeczności (nazwijmy ją logiką skończoności, trzymając się terminologii Hegla) na logikę wykraczającą poza pojęcia, a więc taką, która utrzymuje sprzeczności w zróżnicowanej tożsamości (logika nieskończoności).

Paradoksalność ludzkiej egzystencji jest tak naprawdę fałszywą diagnozą. Chodzi o to, że funkcjonujemy tylko w trzech wymiarach rzeczywistości, a tych wymiarów - jak twierdzą matematycy i fizycy - jest więcej. Zdarzają się zatem w życiu sytuację, które wymykają się relacjom przyczynowo-skutkowym. Wyjście poza ciasne ramy rozumu - może to być medytacja, klasyczna modlitwa, skupienie uwagi na czymś, kontemplacja natury - jest w stanie sprawić, że treść konstytuowana w "przestrzeni pozarozumowej" dopełniona zostanie o jakieś wydarzenie z zewnątrz, które odsłoni wewnętrzną logikę tejże treści.

Czasem te sytuacje nasycone są tak ogromną energią, że śmiało zaliczone być mogą do kategorii cudów. A dzieje się tak dlatego, że - jak przypuszczam - dwie przestrzenie w jakiś tajemniczy sposób nachodzą na siebie. Takim zewnętrznym wydarzeniem może np. być rozbrzmiewający głos dzwonu z pobliskiego kościoła i jesteś całkowicie pewny, że jest to zaproszenie wyłącznie dla ciebie. I dopiero wtedy w pełni rozumiesz słowa Johna Donne'a:

 Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

 Dokopać się do najgłębszego sensu tych słów może tylko dojrzały umysł. Odzyskanie własnego "ja" możliwe jest wówczas, kiedy świadomie z niego zrezygnujesz, poddając się sile o wiele większej od ciebie. Wolność jest warunkowana oddaniem się w niewolę, podmiotowość uprzednim siebie uprzedmiotowieniem. Poddać się znaczy zwyciężyć. I są to sprzeczności pozorne. Być narzędziem "w rękach" najwyższej, boskiej energii to najwyższy stopień podmiotowości, to gwarancja dobrych wyborów i właściwych decyzji.

***

766da39208e59cf5043d28ae7b38686d.jpg Jan Balbus w tekście Filozofia podmiotu u progu XXI wieku pisze:

 ...filozofia przedmiotu przekształciła się w filozofię podmiotu. W tej ostatniej wiedza jest relacją myśli do tego, co inne, ale tak, że inne nie jest już inne jako takie, lecz jest już własne. Jest po prostu moje. Świat konstytuuje się w ludzkiej świadomości jako korelat wiedzy. Taki świat jest otwarty dla badania i ujęty jako specyficzna obecność.

 Opublikowałem ostatnio tekst zatytułowany Koherencja myśli i bytu w filozofii Hegla. Nie sądziłem, że istnieje tak wiele nieporozumień i mitów związanych po prostu z nieznajomością jego systemu.

 Studiuję Hegla prawie trzydzieści lat i jestem przekonany, obserwując jakie kształty przybiera współczesna duchowość oraz w jakim kierunku zmierzają badania naukowe, że myśl wielkiego Hegla zostanie odkryta na nowo. Filozofia Hegla obrośnięta jest mitami, na które w dyskursie naukowym nie ma miejsca. Do dziś Hegel jest odczytywany przez pryzmat późniejszej filozofii Marksa, Kierkegaarda, pozytywistów, neopozytywistów, Nietzschego, którzy "wycinali" z całego systemu myśli Hegla jakiś kawałek, pozbawiali go naturalnego kontekstu i wówczas bardzo łatwo było już udowodnić, że ów "kawałek" jest nonsensem. Taka procedura postępowanie jest nieuprawniona i nieuczciwa.

Podam jeden przykład: nawet wśród zawodowych heglistów panuje przekonanie, że jego dialektyka oparta jest o schemat: teza - antyteza - synteza. Tymczasem Hegel nigdy nie używał tej terminologii (używał pojęć: abstrakt - negacja - konkret). Tych nieporozumień jest, oczywiście, o wiele więcej. Myślę, że większość z nich bierze się z faktu, iż system heglowski jest po prostu szalenie trudny do zrozumienia. Trzeba ogromnego wysiłku intelektualnego, by przebrnąć przez meandry skomplikowanej składni filozofa. Taki wysiłek jednak się opłaci, bowiem Hegel wynosi nas na takie poziomy rozumienia rzeczywistości i daje nam do ręki takie narzędzia, że życie staje się niezwykłą przygodą intelektualną i duchową.

Jeżeli ktoś pisze: " Teorie Hegla to nie filozofia , to świadome niszczenie świadomości w człowieku", ręce po prostu opadają. No bo jak na taki zarzut odpowiedzieć, jeżeli jest dokładnie na odwrót? Hegel daje nam narzędzia służące stałemu rozwojowi świadomości na drodze dialektycznego procesu łączenia sprzeczności.

Nie czas tu i miejsce, by o tym pisać w szczegółach, ale mnie osobiście system Hegla przypomina najbardziej hermetyczne systemy religijne oparte na duchowości mistycznej. Tam i tu chodzi bowiem o to samo: połączenie jednostkowego istnienia człowieka z Duchem Absolutnym. Różnica polega jedynie na użyciu innego języka do opisu doświadczeń.