JustPaste.it

Co dalej? (refleksje na gorąco po akcji we "Wprost")

a775630439250ca04f7d1f933e649122.jpgSiadam do komputera zaraz po obejrzeniu spektaklu, który rozegrał się w redakcji tygodnika "Wprost". Trudno milczeć, kiedy patrzy się na rzeczy szokujące, a przecież będące (jak sądzę) standardem działania prokuratury i służb. Ja nie publikuję pod pseudonimem, wszystkie artykuły, które zamieszczam tutaj czy gdzie indziej podpisuję własnym nazwiskiem. Muszę zatem uważać na każde słowo, by nie narazić się na ryzyko zarekwirowania laptopa.

Akcja w redakcji "Wprost" pokazała w sposób dobitny amatorszczyznę policji, prokuratury i służb specjalnych. Kilkudziesięciu dziennikarzy obnażyło prawdziwe oblicze tych instytucji, które mają za zadanie ochronę państwa. Akcja w redakcji potwierdziła diagnozę ministra Sienkiewicza, że państwo funkcjonuje tylko teoretycznie. Aż strach pomyśleć, jak bardzo jesteśmy bezradni wobec działań służb wywiadowczych innych państw, które robić mogą, co chcą. Najbardziej przeraża mnie jednak głupota prokuratury. To jak? Nie można było przewidzieć, że działania funkcjonariuszy będą relacjonowane na żywo i że spektakl ten będzie oglądany przez miliony Polaków? I gdyby jeszcze wzięli to, po co przyszli! Nie dosyć, że skompromitowali się w taki sposób, iż bardziej już nie można, to jeszcze musieli zmykać słysząc za plecami szydercze komentarze obrońców Latkowskiego.

Jeśli Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera. Po konferencji prasowej premiera i wyjaśnieniach Belki, wydawało się, iż jak to zwykle z tą władzą bywa, wszystko rozejdzie się po kościach. Kolesie sobie pogadali, zjedli frykasy Sowy i rozeszli się do domu. Prawnicy twierdzili, że złamania prawa sensu stricte nie było. Nie było dealu! A tam, gdzie doszło do próby jego złamania, tam stanowisko pana premiera Tuska było zdecydowane i szybkie. Jeszcze kilka dni, parę konferencji i znów byłoby po staremu. Żylibyśmy po taśmach, tak jak żyliśmy po aferze hazardowej. Ja nie wiem, czy akcja prokuratury była wynikiem nacisku z góry, czy też prokurator podjął decyzję autonomiczną. Czy premier był powiadomiony o niej, czy nie. Jeśli nie, a zakładam w dobrej wierze, że tak właśnie było, to ktoś zrobił szefowi rządu niedźwiedzią przysługę. Premier nie powinien był pozostawiać na stanowisku ministra SW Sienkiewicza, ponieważ działa on we własnej sprawie.

Mleko jednak już się wylało. Jestem szalenie ciekawy, co takiego rano powie premier Tusk. Znając metody jego PR-owców podejrzewam, że powie, iż sam był zaskoczony działaniami prokuratury i że winni (jeśli tacy oczywiście będą) poniosą odpowiedzialność.

Bohaterem natomiast zostanie Sylwester Latkowski, który na oczach widzów mężnie bronił laptopa przed złymi chłopcami z ABW czy innych służb. Sponiewierany heros zostanie okrzyknięty obrońcą wolności słowa, a władza kliką broniącą własnych interesów. Wyszło na to, że tak bardzo boi się tego, co na tych taśmach się znajduje, że jest w stanie zaryzykować działania bezprawne. Jakaż musi być tutaj determinacja w zablokowaniu publikacji tygodnika "Wprost". Ośmielę się postawić tezę, iż ktoś nie boi się taśm już upowszechnionych przez media, ktoś  boi się materiałów, które jeszcze nie zostały opublikowane.

W tej sytuacji najbardziej racjonalnym rozwiązaniem byłoby rozpisanie nowych wyborów, a wcześniej natychmiastowa dymisja rządu i powołanie przez sejm rządu technicznego. Trudno bowiem sobie wyobrazić, by ta ekipa mogła wciąż administrować krajem.