JustPaste.it

Ghostface pozdrawia z Nepalu!

Tym razem akcja dzieje się już poza górskimi szlakami, jednak wciąż pozostajemy u podnóża Himalajów. Wyruszamy w ciemność, w poszukiwaniu idyllicznego jeziora... oraz kolegi.

Tym razem akcja dzieje się już poza górskimi szlakami, jednak wciąż pozostajemy u podnóża Himalajów. Wyruszamy w ciemność, w poszukiwaniu idyllicznego jeziora... oraz kolegi.

 

192ddc77d3d062030e3956e14f29ee04.jpg

- Chłopaki, nie ma takiej opcji, że go znajdziemy! Po pierwsze, nie mamy pojęcia gdzie jesteśmy i w którą stronę należałoby iść. Po drugie, jest już dawno po zachodzie słońca i nie wiemy nawet czy to przed nami to na pewno jezioro. Po trzecie i najważniejsze, jesteśmy w Nepalu!
- Przecież rozmawiałeś i z Nadeem’em i z właścicielem tego pensjonatu w którym się zatrzymał!

Fakt, rozmawiałem. Pomijając jednak brytyjski akcent naszego kolegi, nie miał on zbytnio pomysłu na to, by wytłumaczyć nam drogę do miejsca, w którym powinniśmy się spotkać. Z kolei właściciel… No właśnie, właściciel powtarzał się w kółko i prawdę mówiąc bełkotał bez większego sensu.

- Stanęło na tym, że wyślę po nas taksówkę - rzuciłem po chwili.
- A on wie, gdzie jesteśmy?
- No właśnie, że nie wie… 

Dwójka moich niemieckich przyjaciół zaczęła zastanawiać się co dalej, a ja lekko znudzony i rozbawiony już całą sytuacją przykucnąłem gdzieś na poboczu. Plan na dzisiaj zakładał wycieczkę nad mniej znane jezioro Begnas Lake oraz odszukanie Vipassana Meditation Center – taka mała odskocznia od przepełnionego turystami Lakeside w Pokharze. Trip wydawał się raczej mało wymagający, podeszliśmy więc do niego na tak wielkim spontanie, że ostatecznie nie wiedzieliśmy nawet gdzie jedziemy. Spóźnieni, w taksówce i pod osłoną nocy dotarliśmy na postój autobusowy skąd postanowiliśmy ruszyć pieszo w oparciu o jakieś strzępki informacji. Takim to właśnie sposobem, po kilkudziesięciu minutach marszu w zupełnych ciemnościach, znaleźliśmy się w opisanej wyżej sytuacji. Bawiąc się światłem czołówki, dostrzegłem że w naszą stronę zbliża się bliżej niezidentyfikowany samochód. Czyżby to ta taksówka? Auto zatrzymało się tuż przed nami a my lekko zdziwieni podeszliśmy do kierowcy. Po krótkiej rozmowie, która już standardowo była równie dla wszystkich niezrozumiała, wsiedliśmy do środka i czekaliśmy na to co zgotuje nam los. Taksówka to nie była, koleś nas nie kojarzył a ostatecznie okazało się że zupełnie przypadkowo załapaliśmy się na pierwszy w naszej karierze nepalski autostop. Mężczyzna podwiózł nas kilometr dalej i wysadził w miejscu, w którym mogliśmy już znaleźć jakiś pensjonat.

8aaa9a39453da0468b5afb99292b6481.jpg

Nocleg oczywiście znalazł się już w kilka sekund i po chwili ktoś prowadził nas na niewielkie wzgórze. Byliśmy całkowicie zdezorientowani i nie mieliśmy zielonego pojęcia kim są ci ludzie, którzy tak ochoczo nam pomagają. Gdy trafiliśmy wreszcie na jakąś posesję, usłyszałem szept Fabiana:

- Wy też widzicie to co ja?
- Że niby co? – Zapytał Felix, drugi z Niemców.
- Ghostface!

Rzeczywiście, za nami otworzyły się drzwi, a na niewielkim haku wisiała sobie maska z filmu ‚Krzyk’. Lekki dreszczyk przebiegł nam po plecach a towarzyszyła temu salwa śmiechu. Tego wieczoru absurd gonił absurd, ale czegoś takiego akurat się nie spodziewaliśmy. Oczywiście okazało się również, że jesteśmy aktualnie jedynymi gośćmi, co być może łączyło się bezpośrednio z naszym wcześniejszym odkryciem :-)

e2954da9299340f09647932e7049d54b.jpg

Po ciężkiej nocy z chmarą komarów, pająkami nad głową oraz piszczącymi gekonami, pojawiły się niemałe trudności by wstać na wschód słońca. Ku naszemu zaskoczeniu, mieliśmy wspaniały widok na dwa sąsiadujące ze sobą jeziora (Begnas i Rupa) oraz na himalajskie szczyty, które chyba nigdy mi się nie znudzą. Jakimiś niesamowitym zbiegiem okoliczności, w odległości kilkudziesięciu metrów znaleźliśmy też osławione Vipassana Center. Raz w miesiącu rozpoczyna się tam  dziesięciodniowe szkolenie, czy też może lepiej byłoby napisać, nauka specjalnej techniki medytacji.  W tym czasie zakazane jest robienie czegokolwiek ponad zaspakajanie tych najbardziej podstawowych potrzeb. Nawiązywanie kontaktu wzrokowego, czy co gorsza zaczynanie dialogu jest tam po prostu niedozwolone.

9fd1b9272ad52164a454d5d1b7e51489.jpg

Zdecydowalibyście się na coś takiego? Przyznam, że jest to jedna z tych rzeczy, dla której rozważam powrót do Nepalu. No dobra, są również inne powody… :-)

Po więcej, mam nadzieję ciekawych artykułów, zapraszam na Trip bez endu