Właśnie to zadziwiło mnie w Czechach – elektrownie słoneczne. Pojawiały się przy drodze co kilkanaście kilometrów, mniejsze i większe. Niektóre zajmowały nawet większą powierzchnię niż jeden hektar. Nie widziałem natomiast ani jednego wiatraka. Jest to takie odmienne od polskiego krajobrazu.
Ogólnie wschodnia część Czech bardzo odstaje od polskiego Śląska. Drogi są słabo oznaczone, czasami brakuje na nich nawet linii środkowej. Rzucają się w oczy betonowe, nieocieplone ściany bloków, zupełnie jak w Polsce w latach 80-siątych. Straszą ruiny nieczynnych zakładów przemysłowych, odrestaurowane są tylko starówki.
Polakom dziwny może się też wydać stan w jakim znajdują się czeskie kościoły, przeważnie pozamykane lub mało uczęszczane. Nie widać, żeby gdziekolwiek budowano nowe, a remontowane są tylko kościoły zabytkowe. Nawet w niektórych zabytkowych klasztorach urządzone są mieszkania.