JustPaste.it

Płot i My

Wieś. Zwykła mała osada. Jedna z wielu milionów podobnych osad na świecie. Jest jednak inna - różni się czymś od pozostałych tego typu siedlisk. Czym? ...

Wieś. Zwykła mała osada. Jedna z wielu milionów podobnych osad na świecie. Jest jednak inna - różni się czymś od pozostałych tego typu siedlisk. Czym? ...

 

tablica-ostrzegawcza-teren-prywatny_small.jpg

Wieś. Zwykła mała osada. Jedna z wielu milionów podobnych osad na świecie. Jest jednak inna - różni się czymś od pozostałych tego typu siedlisk. Czym? Tym, że jest to MOJA wieś. Ja ją znam od zawsze.... od zawsze ją chłonąłem całym sobą. Dokładnie policzone drzewa, doskonale zbadane wszystkie zakamarki, miliony dróg i ścieżek... którymi chodzę jedynie ja - tylko potwierdzają to, jak bardzo "wrosłem" w miejscowy klimat. 


Pamiętam też umiejscowiony pośrodku wsi staw. Zbiornik dość dużych rozmiarów stanowił jedyną atrakcję okolicy i stał się swoistym "miejscem spotkań". Kolejne pokolenia przesiadywały w jego okolicy ciesząc się chłodem i swego rodzaju "bryzą". Powstawały nawet pomosty, z których można było łowić ryby, a także miejsca dla małych łódek. Ludzie dbali o to ogólnodostępne "wiejskie dobro". Dla wszystkich była to bowiem atrakcja. 



Lata mijały.... zmieniały się także polityczne ustroje i właściciele stawu. Nie zmieniała się tylko jedna rzecz -  ciągle był on centrum miejscowego życia towarzyskiego.  Pewnego dnia - stała się jednak rzecz nieprawdopodobna. Staw został szczelnie ogrodzony  drucianym płotem.


Dalszy rozwój wypadków można nazwać dokładnym odzwierciedleniem obecnych realiów panujących w Polsce.
 Już następnego dnia, dochodziło na wsi do burzliwych dyskusji. Mieszkańcy nieświadomie podzielili się na dwa obozy. W ciągu 24 godzin zaczęło krążyć kilkanaście teorii spiskowych wokół powodów ogrodzenia stawu! 



Trzeba było znaleźć nowe "miejsce spotkań". I w tym momencie rozpętała się prawdziwa burza. Każdy wyobrażał je sobie inaczej.... i ostatecznie nie powstało ono nigdzie. Ludzie przestali się spotykać, dochodził do kolejnych - coraz trudniejszych do rozwiązania konfliktów - i społeczność wiejska się podzieliła. Ludzie zdziczeli. 

To samo stało się także i ze stawem. Zarósł on trzciną, pomosty się pozapadały, brzegi zostały "przejęte" przez dzikie ptaki, a woda przybrała konsystencje lepkiej masy. Wystarczyły 2 lata, by zadbany zbiornik stał się zarośniętym, śmierdzącym bajorem. 


-------------------------------------------

Gdzie tu nawiązanie do Polski? Otóż - społeczeństwo naszego kraju - tak zjednoczone w walce z licznymi agresorami (zabory, II wojna światowa, PRL) - podzieliło się na ,niezainteresowane podejmowaniem rokowań, frakcje. 

Ten wiejski staw symbolizuje tutaj dobro wspólne, nasz kraj. Dopóki wszyscy o niego dbali - nie było żadnych problemów z utrzymaniem porządku. Jednak, niespodziewanie, pojawili się ludzie, którzy chcieli to przejąć na własność. Ludzie ci - pracujący w Sejmach, Senatach, ministerstwach, resortach - chcieli zagarnąć wszystko, odgradzając zwykłych obywateli, zabierając im prawo głosu i przemieniając ich jedynie w obserwatorów. Ci ludzie, opowiadając o swoich poglądach, opiniach... skłócili wszystkich tych niemych widzów! Sprawili, że zorganizowana - silna wspólnota została podzielona! A po co to wszystko? By umocnić swoje krwiopijcze rządy!  Zniszczyli oni efekt pracy pokoleń ludzi! Już to może posłużyć za odpowiedź, czy ci ludzie faktycznie dbają o nasz los, o nasze interesy.


Podzielona na grupki społeczność nie była w stanie próbować przekonać nowego właściciela, by zaakceptował on zwyczaje wsi i by udostępnił mieszkańcom ich "meeting place". Dlaczego? Gdyż ludzie uznali, że to nie jest dla nich już ważne! W ciągu kilku chwil zapomnieli oni o swoich własnych tradycjach! 



--------------------------------------------

Kiedy w końcu społeczeństwo polskie zrozumie, że to nie politycy tworzą państwo? Kiedy uda się nam pogodzić, zapomnieć o ostrych słowach i zacząć działać wspólnymi siłami? Jeżeli WSZYSCY zaczną coś tworzyć, to nie znajdzie się nikt, kto byłby zdolny to zniszczyć. Wystarczy jedynie choć odrobina dobrych chęci. Czy i to jest zbyt duży problem dla potomków Piastów i Jagiellonów? 

A może potrzebujemy hekatomby? Może tylko to nas znów (choć na chwilę) zjednoczy? 

Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy aby osiągnąć kompromis potrzebujemy słodkich dymów z  pieców krematoryjnych, łapanek, komór, dołów z wapniem? Jeżeli odpowiedź brzmi TAK - to znaczy, że MY - sami - SOBIE te piece krematoryjne, łapanki, komory i doły z wapniem tworzymy.

Pomyślmy o tym.. bo w Oświęcimiu też były płoty. 

 

 

a00699bfbcbe2558e251620372ed29cf.jpg