JustPaste.it

Najlepsza rap scena w Polsce?

Znając trochę rapgrę, mam kilku, może kilkunastu artystów, na których zawsze mogę liczyć. Największa ich część reprezentuje łódzką scenę.

Znając trochę rapgrę, mam kilku, może kilkunastu artystów, na których zawsze mogę liczyć. Największa ich część reprezentuje łódzką scenę.

 

10 lat świadomego słuchania polskiego rapu zdążyło mi go doszczętnie obrzydzić. Hipokryzja raperów, hejterstwo, zalew nijakich wykonawców, żenujące wersy, jak i całe kawałki, a nawet płyty. Jednak znając trochę rapgrę, mam kilku, może kilkunastu artystów, na których zawsze mogę liczyć. Największa ich część reprezentuje łódzką scenę.

Koniec maja 2012. Dni Ek-Socu w Łodzi. Pierwszy dzień imprezy. Godzina 14:30. Na scenie koncertowej Green. Pod sceną dokładnie 5 osób, wśród nich ja. Chwilę wcześniej siedziałem na ławce z jakimiś typami, popijającymi piwo. Raper dawał z siebie wszystko, czego nie było widać po audytorium. Nic dziwnego, że Green nie był zadowolony, ale i tak zagrał najlepiej jak potrafił. Bardzo mi to zaimponowało.

Green i Ostry podczas II urodzin portalu lodzkirap.pl (źródło: https://www.facebook.com/lodzkirappl)
Green i Ostry podczas II urodzin portalu lodzkirap.pl (źródło: https://www.facebook.com/lodzkirappl)

Styczeń 2014. Łódzki klub Luka. Czwartek, pierwszy dzień urodzin portalu lodzkirap.pl. Jeden z koncertów gra Green wraz ze swoim hypemanem – Klasikiem. W porównaniu do występu sprzed dwóch lat jest zupełnie inaczej. Pod sceną pełno ludzi, prawie wszyscy znają teksty granych utworów. Ogólnie ekscytacja, szczególnie podczas kawałka „Wiesz, gdzie mnie szukać”. Sam po tym koncercie miałem zdarte gardło. Czyli koncert się udał.

Greena na żywo widziałem jeszcze raz, w czerwcu. Publiczność znów dopisała. Droga artystyczna jaką pokonał Green jest drogą ciężką, lecz efektywną. Powoli, ale wciąż do przodu. Mimo, że artysta z Brzezin, ale mieszkający w Łodzi i z nią utożsamiany hiphopowo wciąż nie jest w krajowej czołówce. Podobnie przez długi okres było z Zeusem, innym reprezentantem łódzkiej sceny. Mnóstwo albumów, które nie osiągnęły szerokiego rozgłosu. Wśród nich 3 legalne płyty, dodajmy bardzo dobre płyty. Zostały docenione tylko przez wąskie grono słuchaczy. Podkreśla to sam Zeus, który podsumowuje artystyczny sukces swojego pierwszego longplaya w kawałku „Spójrz na mnie”:

„Jak to jest być debiutem roku? To bardzo miłe, lecz na opłaty w domu prędzej starczy zasiłek”

Wszystko zmieniło się wraz z wydaniem czwartego pełnoprawnego albumu. Pomogła na pewno zmiana wydawcy. Teraz Zeus rzeczywiście jest panem Olimpu, jeśli tak możemy określić rodzimy rap. Aby to osiągnąć trzeba było wiele wyrzeczeń.

Koncert z okazji zdobycia złotej płyty przez Zeusa w Scenografii (źródło zdjęcia: https://www.facebook.com/zeuspierwszymilion)
Koncert z okazji zdobycia złotej płyty przez Zeusa w Scenografii (źródło zdjęcia: https://www.facebook.com/zeuspierwszymilion)

Diametralnie innym przykładem jest Ostry. Wskoczył na legal bardzo szybko, w okresie kiedy rap dopiero raczkował. Wydał z 20 płyt – solowo lub w różnych kolaboracjach. I choć od dłuższego czasu go nie słucham, cenię go bardzo za starsze nagrania. Do tego koncerty, zawsze z humorem, z żartami o sobie. Podczas swojego koncertu z Hip Hop Raport Festiwal w Ełku tego roku Ostry powiedział:

„Mam tyle włosów, że jedyna fryzura jaką mogę mieć, to na łyso. Mam tyle zębów, że jedyna mina jaką mogę zrobić, to poważna”

Rozbawił tym uczestników koncertu. Podczas niego jeszcze rzucał full capem do publiczności. Łódzki raper jest znany z freestyle’u na koniec swojego występu i jego wykonanie też jest godne podziwu. Ale na nic byłyby te wszystkie smaczki, gdyby nie główna część występu. Widać, że Adam Ostrowski wciąż chce rapować i sprawia mu to ogromną radość. Jest pełen energii na scenie.

To właśnie ta energia wyróżnia łódzką scenę od innych. Choć i tak koncerty hiphopowe zazwyczaj są pełne energii, to właśnie „Łódź oznacza ogień” – jak powiedział mój warszawski znajomy. Po występach łódzkich raperów zawsze mam zdarte gardło. Zwłaszcza Zeus, wspierany przez Joteste, na deskach sceny czuje się jak ryba w wodzie.

Warto też wspomnieć o zespole Dwa Sławy. Astek i Radosny wyznaczają nową jakość w polskim rapie. Inteligencja połączona z humorem oraz umiejętności powodują, że w Polsce nie ma im podobnych raperów. Może Łona, choć to nie do końca to samo. Sławy mają najlepsze hashtagi nad Wisłą, a zwrotka Jarka w utworze „W trzy dupy” została okrzyknięta zwrotką roku. Tylko z promocją w szerszych kręgach wciąż jest nieciekawie… Na szczęście koncerty Dwóch Sławów są na najwyższym poziomie. Nie jest to zwykłe pokazanie się fanom, ale prawdziwy spektakl. Taki spektakl, że mikrofony wypadają z rąk. Przekonała się o tym moja dziewczyna, gdy staliśmy pod samą sceną.

 Szacunek należy oddać również Jankowi Wydze, który ma bardzo charakterystyczną barwę głosu, jak i również umiejętności na wysokim poziomie. Z mało znanych zespołów na wyróżnienie zasługuje Magister Ninja. Grupa łączy ze sobą elementy rapu i rocka, używając dodatkowo żywych instrumentów podczas koncertów. Trzeba przyznać, że wszystko ze sobą ładnie współgra.

Łódzki rap może śmiało startować o miano najlepszej sceny w Polsce. Jedynym konkurentem jest – a jakże – Warszawa. Jednak w Warszawie jest mnóstwo przeciętnych raperów, tylko nieliczni wnoszą jakąś świeżość. Za to łodzianie są charakterni, ciężko pracują na sukces. I oczywiście ich koncerty to prawdziwa magia.

 

Spodobał się artykuł? Zapraszam na moją stronę podaną wyżej!

 

Źródło: http://piwnyrap.wordpress.com/2014/08/19/najlepsza-rap-scena-w-polsce/