Nadmiar błonnika sprzyja zachorowaniu na raka jelita grubego.
Błonnik jest postrzegany jako zdrowy składnik naszego pożywienia. Z jednej strony zmniejsza wchłanianie cholesterolu (pektyny), z drugiej strony przyspieszając perystaltykę jelit skraca czas pasażu jelitowego i kontaktu toksyn z naszą błoną śluzową. W ten sposób może chronić przed rakiem jelita grubego, który jest jednym z najczęściej występujących nowotworów złośliwych w krajach rozwiniętych i rozwijających się.
Z drugiej strony pojawiły się poważne publikacje przemawiające za szkodliwością nadmiaru błonnika. Pomijam tutaj takie schorzenia przewodu pokarmowego, jak WZJG, pancreatitis, ulcus duodeni vel. ventriculi, gdzie błonnik jest niewątpliwie szkodliwy. Mówię o ludziach zdrowych, którzy spożywają nadmiar błonnika, zwłaszcza dotyczy to wegetarian. U tych stwierdza się 5-8 razy częściej chroniczny stan zapalny żołądka i mikroskopowe zapalenie jelita grubego (colitis chronica microscopica) niż u ludzi na diecie ubogobłonnikowej. Z kolei przewlekły stan zapalny jelita grubego może sprzyjać zachorowaniu na raka.
W jaki sposób błonnik miałby nam szkodzić? Nie, nie poprzez mechaniczne drażnienie. Błonnik może szkodzić w procesie czysto chemicznym. Produkty jego fermentacji w przewodzie pokarmowym to głównie kwas propionowy i octowy, które uszkadzają śluzówkę (powodują mikroskopowe zapalenie jelit o nasileniu od lekkiego do umiarkowanego) - stąd wzdęcia i śluz w stolcu. U zwierząt roślinożernych produktem fermentacji błonnika jest głównie kwas masłowy, który wybitnie odżywia i stymuluje wzrost kolonocytów - świadczy to o przystosowaniu do trawienia błonnika w tej grupie organizmów.
Niemniej jednak wiadomo, że błonnik jest ważnym elementem naszej diety. Należy jednak dostarczać go z umiarem, lub zwiększyć podaż błonnika w formie rozpuszczalnych pektyn kosztem twardych włókien roślinnych (hemicelulozy).