kalejdoskop wizji i obserwacji
Ne zakręcie nocnych wieczorów, obserwujesz świat szybki, błyszczący i wyprasowaniem doskonały…
Pachnący blichtrem Dolce Gabbana czy Kenzo lecz równocześnie dotykający Cię smutną tandetą ...
Niekoniecznie świadomie - obserwujesz jak jakiś pieprzony James Bond przełamany Sherlockiem zachowania klubowego savoir vivre zastanawiając się, kto z kim i czym tu rządzi?
Z czasem oczywiście poznajesz zasady rządzące tym światem
Uodporniając się na wdzięki pięknych garniturów czy wyzywających dekoltów...
Dotykają Cię spojrzenia, ciekawe, zainteresowane, wulgarne bądź kpiące
Czujesz niesmak, który odganiasz dotykając klipsa z pękiem banknotów…
To trwa tylko chwilę... ulotną chwilę zapomnienia... zakończoną jak...
Jak spojrzenia i zapach otaczających Cię ludzi
Jak technotrans sytuacyjny i bit spoconych ciał na parkiecie
Jak kosmyki włosów, jak krzyk bez dźwięku i grymas nieobecnych twarzy
Jak świat bez marzeń… lub z marzeniami ograniczonymi ścianami klubu…
Obserwujesz odwieczny rytuał zalotów
Manifest ciał i krzyk spojrzeń
Rzadko kiedy dostrzegając iskrę, której szukasz….
Szukasz jednak, nadzieją karmiąc się jak inni
Zamawiasz alkohol z lodem bez dodatków
Nagle najbardziej na świecie lubisz jego szorstki i ostry smak
Cierpko rozlewający się po dziąsłach
Nawet nie wiesz kiedy
Niezależnie ???
Może właśnie zależnie od ilości alkoholu, przyjemnie krążącego w Twych żyłach
Jeszcze nie otępiającego, a już pozwalającego na dystans
Zaczynasz tęsknić za… za swoim pustym łóżkiem…
Wychodzisz, bo lubisz.. stać jeszcze chwilę niedaleko wejścia chowając twarz w cieniu
Obserwować samochody i wsiadających do nich ludzi
Często, jest to Twoja najlepsza rozrywka tego wieczoru
Piękno banknotów i kobiet
Brzydota bogactwa i tandety
Wracasz myśląc kpiąco o sobie: „co ja tu robię?”
Do ścian bezpiecznych jak sejf klasy A
Lustra, z którym gadasz
Smutno patrząc i siebie ganiąc, że głupotą jest szukanie
Tęsknoty swojego serca w takim świecie…
Nalewasz drinka witając świt, mając przed sobą perspektywę wolnego dnia
obiecując sobie nigdy już takich wypraw…
tęskniąc jednak pytaniem, czy nie rozminąłeś się dziś znów
z kimś takim kto szuka jak Ty.....
aż do momentu gdy pustostan dnia codziennego
sprowokuje Cie do kolejnego durnego wojażu…