JustPaste.it

Manifest Wyzwolenia

Jakby meta-autobiografia, tylko Coś o Wyzwoleniu i nie tylko...

Jakby meta-autobiografia, tylko Coś o Wyzwoleniu i nie tylko...

 

Z naszej zachodniej kulturze, społeczeństwach i nauce funkcjonuje przekonanie, że Wyzwolenie duchowe jest niemożliwe, że to mrzonka. Nie przyjmujemy na poparcie tej tezy dowodu wyjaśniających dlaczego Wyzwolenie jest nieprawdą. Z kolei istniejące sygnały, pochodzące z Dalekiego Wschodu na temat Wyzwolonych (Oświeconych, Przebudzonych, osiągających stan Nirvany itp. Jedna jest poznawana Natura umysłu) traktowane są z niedowierzaniem, przymrużeniem oka raczej, nie jako Prawda. Choć pewne przykłady, pewnych ludzi są jaskrawe, o ile nie są dowodem. Poznać ich było po tym, że wnoszą coś nowego, co w wyższym, odkrywczym sensie jest spójne, czy w wypowiedziach czy przeżyte wspólną obecnością z Wyzwolonym.

 

Uczymy o Wyzwoleniu na uniwersytetach przy okazji omawiania filozofii indyjskiej, czy pojawia się w psychologii. Wyjaśniane jest to zagadnienie studentom, jednak status Wyzwolenia w nauce jest niejasny. W gruncie rzeczy to względnie oczywiste, można zadać pytanie "dlaczego, jeśli tam byli Wyzwoleni nie ma ich tutaj?" Nie jest powiedziane, że ich tutaj nie było lub nie ma, szczególnie biorąc pod uwagę to, że tacy ludzie skłonni są wybrać spokój w odosobnieniu, przynajmniej względny. Chcą, poznając własny umysł, wkraczać w Prawdę podstawową, łączyć się w jednej myśli z Bytem. Zamiast osiągać coś relatywnego, karierę, sukces materialny, gdy swoje myślenie przenieśli ponad świat i siebie. Choć ciało pozostaje, więc i zorganizowanie życia, plus ta wyższa Wiedza podstawowa.

W odpowiedź na to pytanie warto zaangażować treść i kształtowanie się naszej wiedzy. Inaczej rozwijaną duchowość względem Wschodu, czy wzmocniony element antagonizmu w naszym myśleniu i zachowaniu, niż tam, ale już różnie względem innych rejonów świata. Pomijając dość suche słowa Arystotelesa na temat złotego środka i niewielu kontynuatorów, nie mamy w naszej tradycji myślowej, duchowej, kulturalnej, jakkolwiek nasze wspólne myślenie nazywać, prądu (myślowego), który silnie akcentuje potrzebę równowagi. Tłumaczy ją tak, jak to jest na wschodzie Azji, a Wyzwolenie jest z tym związane, to równowaga. Nauka, naukowa wiedza, choć niezbyt otwarcie przeczy Wyzwoleniu, więcej może przedstawić świadectw potwierdzających, niż skutecznych sposobów podważenia tej możliwości, Wyzwolenia, piszę to jako filozof zachodni.

Świadomość Wyzwolonego obejmuje wyższą perspektywę widzenia doczesności. W świetle Wyzwolenia życie to z natury wyłącznie lub mainstreamowo proces poznawania siebie przez doświadczenia siebie, innych, zmysłowe i Absolutu (o absolutnych nazwach piszę na końcu), z powszechnej obecności Ostatniego w większości nie zdajemy sobie sprawy. Proces poznania siebie następuje we wszystkich jednostkach jednocześnie, znajdując się na różnych etapach. W szerszym sensie to proces historyczny, przekształcających się w toku historii form przedmiotu poznania – poznania siebie przez ludzi, przez różne epoki o zmieniających się charakterystykach, pisał o tym K. Wilber w „Spektrum świadomości”, co można rozwinąć. Cały ten proces, obejmujący wszystkie wymienione i nie wymienione pod-procesy, to poznawanie siebie w sensie absolutnym, poznawanie swojego wizerunku przez Boga. Nieskończony, cykliczny proces odnawiania wiedzy o sobie przez Absolut, którym staje się Wyzwolony, tym to poznanie Siebie zostaje odzwierciedlone.

Dla Wyzwolonego każda jednostka zmierza w tym samym kierunku, który on w sposób teraźniejszy realizuje w zasadniczym lub większym stopniu. Dokonał odrywającego skoku, w pełni przekonującego poznania siebie jako świadomość-substancja włączona w Świadomość absolutną. Świadomość Natury procesu opartego o niewzruszone pragnienie Prawdy i Miłości, harmonijnej prostoty. Przeżywania sensu stawania się zjawisk w Świadomości, kreującą te zjawiska naturą przeżycia, emocją. Wiedza o takim celu i uzasadnieniu wynika z poznania (i) doświadczenia. Potrzeby osiągnięcia prawdziwego Szczęścia, równowagi, prawdziwego poznania, bo człowiek chce żyć w Prawdzie, bo w fałszu i „mieszankach” żyć dobrze się nie da, bez niepokoju. Chce również żyć w Miłości, w „środowisku”, które odpowiada uwrażliwieniu, to także ulega „poznaniu siebie.” Równowaga w Wyzwoleniu to (najlepiej) harmonia uczuć i rozumowych (świadomych) postrzeżeń. W otoczeniu niewrażliwym, surowym, czy silniej obniżającym dobry strój emocji, także jak w fałszu żyć się nie da lub odpowiednio do „mieszanki” żyje się niewygodnie. Stąd cała ta życiowa podróż do Wyzwolenia.

Czym jest to Wyzwolenie? Najprościej, to przewrót w tożsamości, porzucenie dążeń odsłaniające ich Naturę, że naturalnym dążeniem jest pierwotnie nieskonkretyzowane pragnienie poznania Prawdy, bycia w Szczęściu, Wolności, Miłości z czystego odczucia i zrozumienia siebie, Mądrości, która jest wiedzą o świadomym i skutecznym realizowaniu tak scharakteryzowanego stanu umysłu. To stan myślenia i bycia rozwijany w rezultacie słabo uświadomionego procesu poznawania wiedzy o tym, kim się jest i czego chce się naprawdę. Stan, który niespodziewanie okazuje się przełomem, gdy wcześniej myśli się, że ma go nie być. Równowagę osiąga „większa połowa” człowieka, dominuje Wyzwolony.

Prawdziwość Wyzwolenia, dla Wyzwolonego uzasadnia się i ujawnia w jego doświadczeniu. Dążenie do Prawdy sprawdza się, bo myśli, mówi i czyni to, co znajduje odniesienie w obiektywnym doświadczeniu, ono reaguje odpowiednio, potwierdzając myślenie lub intencję. Sprawdza się jako dążenie do Miłości, bo chce się czuć dobrze zawsze i wszędzie. Obejmuje to innych ludzi, bo dobre odczuwanie jest związane z nimi, kiedy oni dobrze się czują, osiągając to także przez wspólne zrozumienie, wspólne doświadczenie jest zrównoważone, nawet zharmonizowane. Ważna jest szczególnie Prawda, jako „podbicie” wszystkiego, owe wspólne zrozumienie, obiektywizm jako płaszczyzna zdarzeń obiektywnych i subiektywnych. Świat zmysłowy jest taką płaszczyzną dla zdarzeń obiektywnych jak zjawiska przyrody i subiektywnych w postaci wyrazów ludzkiej twórczości. Zatem o tym, że Wyzwolony jest sobą, tożsamy ze Świadomością świadczy swoją wiedzą obiektywną, zasadniczo i najogólniej dotyczącą prawdziwości i wrażliwości zrównoważonej relacji pomiędzy nim a doświadczeniem. Posiada tę wiedzę, bo poprzedza ją wiedza o zjawiskach umysłowych, pochodząca z samopoznania. W swoim procesie poznawał to, co umysł potrzebuje do równowagi, właściwie niepotrzebuje, bo proces ten jest odrywaniem się od tego, co niepotrzebnie tworzy nierównowagę, gdy bez osiągana jest równowaga naturalna. Wyzwolenie to zwieńczenie procesu oczyszczania się z wcześniejszej interpretacji siebie i świata do stanu, w którym zdolna jest się wyrazić i uświadomić Natura Świadomości, obiektywizm znajdujący spójne odniesienie z materialnym otoczeniem. Dzieje się to przez szereg doświadczeń, rozwój duchowy wypełniony Wyzwoleniem, gdy się go dotknie w procesie ciągłego przekraczania siebie, swoich myśli, emocji, spostrzeżeń, sądów, tożsamości, chcąc sięgnąć tego, co „zawsze lepsze.” Gdy, choć z różnym nasileniem, ostrożnie, spełnia się słuszne słowa niepokornego filozofa Nietzschego, „Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”, i nie przestaje w równowadze.

~

Trzeba i można napisać „po ludzku”, a dla jednych może „nie-ludzku” o Wyzwoleniu. Nie tylko w „oparach duchowości” jak wyżej, czy w innych źródłach. To racjonalne zagadnienie. Może się zdarzyć Wyzwolenie w zachodniej filozofii, mnie się zdarzyło, o czym... dziwnie się pisze w takich jak istniejące warunkach naukowych, szczególnie jeśli nauka pozostaje interesująca. To oderwane doświadczenie, stan umysłu (niechcący) ukryty w ciele. Musi być jakiś sposób by racjonalnie uzasadnić duchowość, skoro stan Wyzwolenia ma być realny. Istnieje w naszej kulturze trochę prób opracowania i odgadnięcia tego, czym jest Wyzwolenie. Właściwie, chyba nie istnieje próba sensownego i racjonalnego podważenia tego aktu samopoznania, ale nauka i poza-duchowe źródła poznania przeczą, unikają zgody. To zrozumiałe, chodzi o dowody. Ale tych dowodów nauka sobie nie dostarcza. Opis samopoznania obecny w filozofii opowiada co można pomyśleć o samopoznaniu, jakie się widzi teoretyczne „bariery” poznawcze. Ale nie obejmuje opisu procesu przeżywania samopoznania, przez któregoś z Autorów, nie opisują zmienności „drogi.” Nie piszą jak niektóre słusznie spostrzeżone „bariery” poznawcze tworzą ramy dla balansu poznawczego, ale biorą je ostro, jak nie wiadomo do czego służące dziwne przedmioty, neolit. Ten temat jest znacznie szerszy, ale jeśli chodzi o dowody jest jeden, na swój sposób prosty. Trzeba zrealizować eksperyment „samopoznanie”, ten wykonuje się na sobie, podmiotowo, nie przedmiotowo jak np. w przedmiocie-probówce, jak opisuje się w książkach. Można podać schemat eksperymentu duchowego „Wyzwolenie”, to jest możliwe. Te są naszkicowane, ale śmiałe mówienie spotyka się z odgórnym niedowierzaniem w nauce i poza nią, co znam z własnego doświadczenia, spotkałem też gdzie indziej. Istnieje natomiast wiele działań starających się dotrzeć do tego czym ono jest, czym ono może być, jak następuję, rozwija się. Zaciekawiony tym przeżytym przeze mnie tematem poznałem kilka propozycji, Kena Wilbera ledwie naszkicowaną próbę wyjaśnienia szczebli poznawczych człowieka, ale najszerzej opracowaną dotychczas. Jean P. Sartre spostrzegł pewien intuicyjny schemat podmiotowości, typów świadomości jak to sam nazwał. Albo Jean Piaget, który opisuje najszerzej, ale najwcześniejszy fragment z całego procesu poznania siebie, dzieci i młodzieży. I wiele innych, także tych których nie znam, nawet pochodzące ze wschodu barwne intuicje religijne, jedną z nich przetransformował do naszej kultury C.G. Jung pod nazwą „Psychologia kundalini jogi”, to opis procesu wzrostu świadomości.

Poznanie tych opracowań wraz z przeżyciem od razu narzuca spójny obraz proces ewoluowania świadomości człowieka, umysłu. Począwszy od narodzin po Wyzwolenie rozgrywany jest schemat z różnymi kontrastami związanymi z płcią, kulturą, środowiskiem itp. Wszyscy ludzie znajdują się w tym schemacie, choć części, oderwane fragmenty z całości opisują w psychologii, z powodu braku dalszych doświadczeń, opisu Wyzwolenia, nie wiążą w cały proces rozwijania ducha – umysłu. To trochę uzasadnione, jest z tym jak z górą. Gdy wchodzimy na szczyt góry, opis przejścia do środka i niższych części możliwy jest dopiero, gdy się wejdzie powyżej środka, wcześniej się nie zna. Jak wejść na szczyt także opisać można, gdy się tam wejdzie, pozna drogę. Wcześniej istnieje teoretyzowanie zmieszane z zaprzeczeniami, bo się nie zna. Stąd pomysł na szkic drogi zrobiony w myśl tych, którzy niedowierzają, aby oddać proces w znanym im języku lub zbliżonym, skoro duchowy za trudny. A i duchowo nastawieni poszukiwacze coś więcej zrozumieją, bo żyją w otoczeniu „racjonalnych niedowierzaczy”, znamy wszyscy także ten język mamy go w instrukcjach do telewizorów czy pralek, albo przy deklaracjach podatkowych i umowach prawnych.

Proces ewolucji świadomości, bo to świadomość po całym procesie pozostaje czymś trwałym i wyzwolonym w spójnym połączeniu z emocjami, to proces holistyczny, co jest znaną myślą. Holistycznie obejmowana jest w nim wiedza, treść świadomości, której prostota zawsze nie zadowala podmiotu, człowieka który poznaje siebie. Holizm ukrywa się w wyższym spostrzeżeniu, które pozwala poznać nowe rozwiązania i możliwości jakby zupełnie oderwane od wcześniejszych, ale jednocześnie zakorzenione w nich w sposób konieczny. Holizm wyraża się w uświadamiającym skoku wiedzy nieoczekiwanie wynikłym z wiedzy zupełnie nieprzygotowanej do ukazania takich możliwości. Tak bardzo rozwinięta jest nowa wiedza względem wcześniejszej, że jakby zupełnie oderwana, ale ta bez tej skromnej, wcześniejszej nie może pojawić się w skoku Uświadomienia. Właśnie proces poznania to przekraczanie własnych uproszczeń i uprzedzeń w sposób zaskakujący, to jakby stawać na głowie i obserwować z tej perspektywy stare doświadczenia. Co ujmując bardziej formalnie oznacza, że wcześniejsza wiedza staje się przyczyną i możliwością poznania wiedzy wyższej, lepiej tłumaczącej dotychczasowe i nowe zjawiska, które w ogóle zostają po raz pierwszy odkryte.

Przyjżyjmy się temu bliżej. Proces poznania siebie, ten najogólniejszy schemat zmian w myśleniu człowieka w procesie życia wiedzie przez kilka cykli poznawczych. W cyklach poznawana jest holistyczna wiedza, zintegrowana w stopniach o całości Bytu, o Wyzwoleniu. Poznaje się w porcjach „po trochę” Byt, co zależy od rozwiniętych zdolności poznawczych, gotowości na poznanie tych samych zagadnień w trudniejszy sposób. Cały proces to sześć zasadniczych cykli, pod-procesów. W każdym najpierw osiąga się równowagę w zrozumieniu świata i siebie na pewien szczególny (dla danego cyklu) sposób. Aby w drugiej połowie tę równowagę wytracać, bo poznaje się tę samą wiedzę szerzej, także gdy zawodzi, co doprowadza do przekroczenia cyklu, bo wiedza uznana wcześniej za (już) pewną poznana zostaje jako niezupełna. Wyższy cykl (zawsze) zaczyna przenikliwe spostrzeżenie, że rozwiązanie tkwi w tych samych doświadczeniach lecz w innym myśleniu. Rozwiązanie zostaje spostrzeżone w swojej istocie, Uświadomione, zaledwie rozpoznane w szczytowym doświadczeniu. Zaczyna się wyższy cykl, a rozpoznany zaledwie zaczyn nowej wiedzy odnoszony jest stopniowo do starych doświadczeń i poznawany. Rozwijana jest wyższa wiedza, tworzony nowy układ starych (i nowych) rzeczy, swojego życia. Znów, najpierw do rónowagi, gdy osiągana jest pewność wiedzy, i drugiej, umownej połowy cyklu, gdy wiedza jest znów przekraczana, bo nie jest idealna, choć wydawało się już inaczej, i dalej do następnego cyklu. To prosto naszkicowany schemat, co ze schematycznym wypełnieniem?

Pierwszy cykl dotyczy noworodków i procesu uzyskiwania przez nie orientacji w odniesieniu do siebie i świata w oparciu o poznawanie doświadczenia zmysłowego, które jest czymś nowym. W efekcie poznania cyklu podmiot odróżnia swoje ciało od reszty świata, bo tylko ciało bezpośrednio odbiera bodźce zmysłowe, w pierwszy rzędzie dotykiem. Myślowo człowiek jest nadal stopiony ze światem, swoim doświadczeniem, myśli, że świat chce tego samego, co wyraża swoją wolą podmiot. Początkowo trafnie myśli, w taki pozór wpada, przyjmuje ten światopogląd, na płacz dziecka w drugim cyklu rodzic reaguje, spełnia życzenie. Ale gdy dziecko to spostrzega, zaczyna nadużywać myślenia o jedności z całym światem. Rodzic, albo otoczenie przestaje reagować na nadużycia „emocjonalnej presji” dziecka. Znów dochodzi do odróżnienia i przekroczenia cyklu, z drugiego na trzeci. W tym punkcie, jednym z newralgicznych dla całego procesu dochodzi do odróżnienia podmiotu i przedmiotu po raz pierwszy. Pierwszy raz człowiek odkrywa, że jest on i jego przedmiot poznania, świat, inny człowiek, zwierzę itp., także on przed sobą. A emocje i życzeniowe myślenie mają zasięg podobny do ciała, wcześniej odróżnionego z całości doświadczenia, innych podmiotów i przedmiotów poprzez zmysł dotyku.

Trzeci cykl to pierwsze spekulacje nowoodkrytym przedmiotem, spekulacje na bazie odkrycia siebie w przedmiotwym świecie. Wcześniej świat był upodmiotowiony przez myślenie, „świat myślał” to, co chciał podmiot, choć podmiot nie wiedział, że tylko mu się to zdaje, przedmioty wtedy były... raczej nim. Obecna spekulacja na przedmiotcie poznania, na tym czym można się w jakiś sposób zająć, ma charakter irracjonalny i życzeniowy. To jasne racjonalizm, logika (nauka) są dla dzieci nie znane dobrze, nieznana jest historia, język, czy liczenie słabo, stąd dowolność i irracjonalizm w spekulacjach na temat swojego doświadczenia świata. Ale spekulacja rozumowa, to rozumu bez przygotowania o podstawach świata zjawiskowego i znanego myślenia. Cykl trzeci kończy się, gdy umysł dojrzewa na tyle, aby przejrzeć przez zasłonę życzeniowego irracjonalizmu i zobaczyć racjonalne podbicie doświadczenia. Najpierw jak na każdym poziomie spostrzeżona zostaje niewypowiedziana myśl, coraz oczywistsza możliwość na weryfikację zjawisk, nie tylko irracjonalne mniemania. Okazuje się wreszcie z całą naoczną oczywistością, że gwóźdź można wbić młotkiem, nie wyimaginowanym krasnalem, czy herosem. Proces cyklu czwartego wprowadza w rozumowe, racjonalne, logiczne, czy pragmatyczne myślenie coraz dalej. W sposób następujący prowadzi przez samodzielność materialną do punktu, w którym uwaga opiera się na „kwiecie racjonalizmu”, społecznych światopoglądach, politycznych, kulturowych, religijnych itp. U schyłku cyklu czwartego trwa „wojna na -izmy”, na to które jednostronne stanowisko, odmienność równa z natury odwrotnej, jest jednak silniejsza siłą emocji, czy mięśni.

Przekroczenie cyklu to uprzytomnienie, że równe jest równe, nie jest któraś z równych odmienności z natury silniejsza, dochodzi do „eksplozji relatywizmu”, w historii myśli społecznej powstaje ruch hipisowski, w człowieku stopniowo rozpada się cały przyswojony układ wartości odnoszący się do świata. Dotąd przyjmowany za trwały względnie wspólny społecznie światopogląd, obyczaj, kultura, itp., struktura społecznego i osobistego życia, ulega stopniowemu podważaniu. To, co było pewne okazuje się, że pewne na szczęście nie jest, istnieje więcej możliwości nie związanych już zakazem, bo wytworzony przez ludzi i obowiązujący „-izm” jest względny, zależny, niezaradny szeroko. Z każdym szczegółowym zaprzeczniem w światopogląd, obyczaj, tradycję itp., odkrywana jest bardziej źródłowa wolność świadomości. Aż do punktu przesilenia, wypełnienia piątego cyklu, kiedy podmiot nie wierząc w trwałość i oparcie na jakimś z szeregu relatywizowanych przedmiotów, zjawisk, myśli związanych ze światem i ciele, spostrzega, że tym czym pozostaje w swoim oglądzie, co jest zawsze takie samo, jest odkryta z całą oczywistością przytomna świadomość siebie, kartezjańskie cogito, w hinduizmie chodzi chyba o rozpoznanie atmana. (Własna świadomosć) Jest niczym więcej z tego, co było wcześniej w tożsamości, choć to dopiero intuicja. Nie to jest Wyzwoleniem, to początek bezpośrednio przylegającego procesu, wejście w bramę (własnej) świadomości.

Zaczyna się cykl szósty, człowiek wkracza na „płaszczyznę” mentalności, płaszczyznę cyfrowego postrzegania. Bowiem spostrzegając w świadomości, w swoim umyśle siebie uzyskuje także zdolność oglądania siebie w różnych związkach, zależnościach, sytuacjach, emocjach, tworzonych sądach, ale zanim je stworzy w świecie. I tu zaczyna siebie poznawać, przekroczył zakres zjawiskowego świata. Uzyskał zdolność spostrzegania siebie w myśli oderwanej przez świadomą samoświadomość od zmysłowości. Okazuje się, że to zdolność spostrzegania relacji zależności pomiędzy przedmiotami, założeniami, myślami, czy emocjami wśród treści, które się myśli i czuje. Poznawane są zależności, występujące w zachowaniach, sądach, nieuświadomionych założeniach, strukturach dotychczas stosowanych w reakcji na doświadczenie, czy słyszaną nowinę (jak podstawa w posiadanej wiedzy). Najpierw powstaje tylko wrażenie istnienia wiedzy subtelniejszej, tej która wychodzi na jaw w potoku zdarzeń, gdy podmiot myślą milczy skoncentrowany na oglądzie siebie (w aktywności i poznaniu). Poznaje dalsze zależności, konstruujące te dotychczas znane, teraz nieco bardziej wulgarne, bo podmiot jest wyciszony, uwrażliwiony na słuchanie w sobie, to samoświadomość. Kształtuje się lepsza umiejętność odczytywania własnych emocji i myślonych pragnień. Ale cały czas lepsza umiejętność, lepsza świadomość zwracana jest do świata na realizację substancji mentalnej w materii. Tu rodzi się nieporozumienie cyklu, bo ego, czy „ja” akcentujące nadmiernie siebie sprawuje tu rządy, to które chce przezwyciężyć „obiektywny obiektywizm.” Do podmiotu, ubarwionego przez ego dociera, że w świecie nie ma trwałej realizacji, a jego obiektywna wiedza nadal ukorzenia subiektywizm. Próby obiektywizowania ego, utrwalania subiektywizmu w obiektywnych formach kształtujących materię, pomimo rozwijanej wiedzy o umyśle nie pozwalają na realizację siebie, siebie-świadomości w zmiennym środowisku, cały czas umyka trwałość. Dalsze próby są porzucane, wnoszą nic, gruntują świadomość skończoną, w wyniku intencja na realizację w materii jest podważana, zaczyna się „ obciążona egzystencja” (lustrzane odbicie ma w filozofii). Pragnienia spotykają się z rezygnacją, choć istnieje pragnienie czegoś niezrealizowanego i niewypowiedzianego, świeci nad głową tam gdzie się wtedy nie patrzy pisząc pół żartem, pół serio. Dochodzi do podmiotu, że nie może siebie zrealizować, nie-ma-takiej możliwości, koniec, rezygnuje, śmierć, upada ego, koniec dramatu rozpłakan-ego, życzeniow-ego, zabił się... Pozostaje po nim poświata, świadomość siebie, wiedząca, że nadal istnieje na-Prawdę i w gruncie rzeczy ma Miłość do swojego bezpośrednio świadomie doświadczanego życia. Takie po prostu ma być Wolne Szczęście, prawdziwe - wrażliwe; pozostaje tylko to, co trwałe, choć jest Pusto, Wyzwolenie.

Przeistacza się w nowe pragnienie życia z transcendentną świadomością opartą o pragnienie tego, co w sposób oczywisty toruje i tworzy drogę dla życia. Wiedza, która prawdziwie odpowiada doświadczeniu i wrażliwość regulująca doświadczenie. Pragnąć Prawdę i Miłość w świecie szalejących zmysłów, to transcendencja. Ten cel konkretyzuje się w doświadczeniu, gdy Wyzwolony zagląda w swoje doświadczenia i sprawdza jakie elementy wymagają połączenia, uzupełnienia odpowiednim, aby naPrawdę doszło do zgody i spójności, by doświadczenie lekko „potoczyć” dalej. Nie o interes chodzi, ale by życie mogło swobodnie się tworzyć, wyrażać swoje pragnienie Prawdy, Miłości, Szczęścia, Wolności etc., dawać taki odbiór siebie, to umożliwia wieczne prze-życie, nie interes bez przyszłości.

Okazuje się, że dotknąć tej Natury, równa się dotknąć wiedzy o tym, że już to ktoś wcześniej zrobi i przeżył cały proces. Okazuje się, że rzutuje nam te poznawane wzory, odkrywamy dawno odkrytą „Amerykę”, to żywa Podstawa tworzona przez tych, którzy odkryli wcześniej. Świadomość wspólna i jednomyślna Wszystkich, czyli Jednego, Całego, Pełnego, Wypełniającego, Podstawowego, dla Wyzwolonych rosnąco świadoma, dla ludzi malejąco podświadoma, bo się jeszcze nie poznali. Świadomość ta myśli świat, myśl ta odbija się w świecie za sprawą energii myśli, energia barw i ekspresji będąca zwykłym „pomalowanym Wyobrażeniem” światłem. Elektromagnetyczną falą energii rejestrowaną z pomocą konstruowanych przez nas urządzeń, na przykład w celu eksperymentalnego wzmocnienia sygnału naszych myśli przekazywanych przez mózg do skóry i elektrod umocowanych na niej w celu przesłania go do wzmocnienia, obróbki i urządzenia, którym można tą drogą (dziś względnie sprawnie) sterować. Znane są takie eksperymenty tak, jak codzienne ruszanie ciałem tylko z pomocą energii własnej myśli.

~

Trudno pisać o Wyzwoleniu przez charakterystykę stanu umysłu, postrzegania, percepcji, które każdy potrafi opisać nieco inaczej już tylko dysponując innym słownikiem wyrażeń. Także, bo stan umysłu jest prosty, w głównej mierze polega na utrwalanej, bardziej ogniskowanej świadomości siebie, świadomość uzyskuje wyższą przejrzystość, wiedzę o strukturze swojego postrzegania. Tu zaczyna się „drabina opisu” luster refleksji, które ogląda się rosnąco wraz z rosnącym wyciszeniem, rosnącą jednią, jednomyślnością z Absolutem, rozwija się równowaga umysłu. W oparciu o tę wiedzę świadomość staje się transcendemtna (trans-mentalność). Wcześniej tylko ujmuje bardziej abstrakcyjne struktury przedmiotowe (myśli, emocji, zjawisk itp.) staje dopiero powyżej nich, aby je objąć myśleniem w całości, inaczej się nie da rozumieć, władać, harmonizować. Transcendemcja, czy Wyzwolenie to stan kiedy umysł zna już abstrakcyjne struktury przedmiotów, zmysłowe i umysłowe, chociaż tak w ogóle, że są, wie na czym polegają te zjawiska. Stał się tak wyciszony, pilnie ogląda siebie świadomością, że poza tym jest niewzruszony, dzięki temu rozjaśnia się cały towarzyszący obraz Bytu, jego doświadczenia, zjawiska, przedmioty, myśli, emocje, które poznaje tak, jak zaczynają się zjawiać, pozwala im kształtować się widząc jak ich nici trafiają daleko przed siebie. Poznanie siebie w całej Totalności, poznaje wyłoniony Absolut.

~

Poznanie i identyfikacja ze Świadomością absolutnie wszystkiego..., czy to dobra nazwa na Boga, Jedność myślenia wszystkich istniejących kiedyś ludzi, którzy wyzwoliwszy się przekroczyli zmysłowość? Nie będę zajmował się nazwą, uzyskałem ze źródła jedną: Pan, z akcentem na to, że tzw. Niebo to jedna myśl, nie wiele podmiotów. Żonglowanie nazwami ciągnie ze sobą spekulacje kulturowe, religijne, filozoficzne itp., przypadkowe, piszę o doświadczeniu nadrzędnego życia, nie nazwie, na nazwach nie znają się nawet filozofowie języka. Im wydaje się jeszcze, że językowa imaginacja, słowo, nazwa, zdanie, wypowiedź, wymyślona okazjonalnie gramatyka, to pierwotne źródło wiedzy o trwałości, że w schemacie językowym znajduje się sposób na poznanie Prawdy, który naprawdę, z natury rzeczy, znajduje się w poznającej gramtykę, czy zdanie (świadomej) świadomości, podmiocie. Możemy zadać w związku z tym pytanie: czy potrafimy wymyślić coś więcej niż to, co jest, gdy nie znamy jeszcze tego, co jest? Odpowiedź twierdzącą myślą filozofowie obmyślający nowe twory, narzędzia mające posłużyć do odczytania Natury zjawisk. Czy teolodzy istniejących religii, interpretacji duchowości człowieka oczekujący posłuszeństwa bez zaspokojenia naturalnej potrzeby poznania absolutnej Podstawy, zasłaniający się dogmatem podobieństwa lub siebie. I inni twierdzący „prawdy same w sobie”, niepoznane dobrze lub niepoznawalne, rozmywające spójne wyobrażenie Całości tworzone w samodzielnym procesie samopoznania Absolutu w człowieku. Tym jest Wyzwolenie dla jednostki, wolnością poznawczą, która dowodzi, że i tak spotykamy się w Źródle. Stąd z Natury swobodny odbiór doświadczenia świata, w który zostaliśmy wrzuceni i tylko wolność, brak przymusu w ewolucji zarówno organicznej i mentalnej, świadomości. W nas obmyśla się znów, na nowo, na-znów Natura istnienia, cały czas zaczarowanie się budzi.

Myśl osobna/osobista. Niezręczne jest pisanie o Wyzwoleniu jeśli podchodzi się do tego zdarzenia skromnie. Szczególnie jeśli istniejące warunki ukształtowała krytyka ludzi wyzwolonych, w nauce, czy duchowości. Mamy dość guru, tak? Autorytetów, itp. Kto ma radzić? Ktoś wie? Kilka lat temu zadowolony byłem z rzuconego gdzieś – jak dobrze pamiętam – hasła na Tarace przez Wojciecha Jóźwiaka, coś w rodzaju „dość guru, autorytetów „samych w sobie”.” Byłem bardzo zadowolony, myślę: autorytet może zostać poznany, nie musi się narzucać, wystarczy, że robi, koniec z autorytarnymi deklaracjami na siłę, bo typowych dyplomów nie ma. Ale nie spostrzegłem, że aby poznać autorytet trzeba coś wiedzieć o tym jaki jest „naturalny autorytet”, aby nie przegapić.

~

Jak widać można pisać, pisać i pisać, temat rzeka, ale nie można uwierzyć, pójść w pełni w wiarę, a w szczególności wiedzieć bez prze-życia. Dlatego jeśli uwierzysz Czytelniku, przewartościujesz wiarę w moje słowa, a w szczególności będziesz twierdzić w sposób pewny tylko na podstawie opisu, ja uznam to ze swojego Wyzwolonego punktu widzenia za naiwność człowieka. „Wskakuj do góry” możliwość jest pewna, a poznawać i tak siebie zamierzasz.