JustPaste.it

Prawdziwa historia „dziecięcego wianuszka”

Niewiele zdjęć w historii Polski nosi w sobie taki ładunek emocjonalny jak słynne „wianuszki z dzieci” jakie rzekomo miała tworzyć OUN/UPA w trakcie „Rzezi Wołyńskiej”.

Niewiele zdjęć w historii Polski nosi w sobie taki ładunek emocjonalny jak słynne „wianuszki z dzieci” jakie rzekomo miała tworzyć OUN/UPA w trakcie „Rzezi Wołyńskiej”.

 

Niewiele zdjęć w historii Polski nosi w sobie taki ładunek emocjonalny jak słynne „wianuszki z dzieci” jakie rzekomo miała tworzyć OUN/UPA w trakcie „Rzezi Wołyńskiej”. O sprawie jako pierwszy w 1993 roku poinformował miesięcznik „Na Rubieży” pisząc, iż fotografia przedstawia dzieci polskie zamęczone i pomordowane przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii w okolicy wsi Kozowa, w woj. tarnopolskim, jesienią 1943 roku (ze zbiorów dr. Stanisława Krzaklewskiego)[1].

Dwa lata później J. Wegierski zamieszcza w swojej książce  zdjęcie opatrując je podpisem zamordowane przez oddziały SS-Galicja dzieci polskie w rejonie Kozowej (pow. brzeżański) (ze zbioru W. Załogowicza)[2]. Nie był to jednak koniec takiej interpretacji fotografii. Rok 2002 to publikacja przez A. Kormana pracy pod tytułem Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej w której opisał szczegóły jej powstania – została ona ponoć zrobiona w grudniu 1943 bądź 1944 by później być dostarczoną na placówkę konspiracyjną  14. Pułku AK na przedmieściach Lwowa dzięki grupie ocalałych z pogromów Polaków. Następnie rzekomo przechodzi ona na własność W. Załogowicza, który przekazał ją S. Krzaklewskiemu by w kilka lat przed publikacja książki trafić w ręce A. Kormana. W 2003 roku tenże autor publikuje kolejna książkę Ludobójstwo UPA na ludności polskiej – dokumentacja fotograficzna gdzie fotografia jest podpisywana w sposób identyczny. Inne źródła podają, iż jako pierwszy zdjęcie z mordami skojarzył wspomniany A. Korman w książce Nieukarane zbrodnie SS-Galizien z lat 1943-1945 wydanej w Londynie w 1989 roku[3]

Sz. Siekierka i H. Komański w wydanej w 2004 roku książce Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939–1946 stwierdzają, iż fotografia pochodzi ze zbioru Stanisława Krzaklewskiego, ale została wykonana w listopadzie 1943 r. przez niemieckiego fotografa wojskowego we wsi Kozówka, pow. Brzeżany[4].

Zdjęcie doczekało się również reprodukcji w formie pomnika, który powstał 11 lat temu w Przemyślu dla upamiętnienia 60 rocznicy  Rzezi Wołyńskiej. Rzeźba obecnie nie istnieje – została zdemontowana. Stało się to na skutek odkrycia tajemnicy nieszczęsnej fotografii.

Warto dodać, iż uwagę do zdjęcie, poza ciałami dzieci, przykuwał „drut kolczasty” jakim były one przywiązane do drzewa (Ilustracja 1). Istnieje jednak druga wersja tej fotografii (ilustracja 3) na której nie jest on widoczny.

Te rozbieżności stały się zapewne przyczynkiem do poszukiwań prawdy na temat fotografii jakie rozpoczęła dwójka dziennikarzy, S. Stola i A. Rutkowska, którzy w „Plusie i Minusie”, dodatku do „Rzeczpospolitej” z 19 maja 2007 r.[5], wykazali, iż fotografia przedstawia dzieci zamordowane przez obłąkaną Cygankę M. Dolińską. Motywy tej zbrodni są nie mniej makabryczne niż Rzeź Wołyńska – w 1923 roku, na początku zimy, w wioskach pod Radomiem zaczęły się gromadzić grupy cygańskie w związku z panowaniem wśród nich głodu. Policja podjęła się ich rozpraszania ze względu na liczne kradzieże inwentarza domowego. Tydzień przed morderstwem aresztowano męża Dolińskiej (za kradzież) przez co kobieta pozostała sama z czwórką dzieci. Jako, iż nikt z Cyganów ani Polaków nie chciał jej wspomóc zaczęła się błąkać wraz z potomstwem po okolicznych bagnach, co spowodowało wystąpienie u niej obłędu. 11 grudnia 1923 roku podjęła decyzję, iż jedynym sposobem uchronienia rodziny od śmierci głodowej jest zabójstwo. Poprzez powieszenie giną Zofia (6 miesięcy), Antoni (3 lata), Bronisława (5 lat) i Stefan (7 lat)[6]. Jak relacjonowała ówczesna prasa – w dniu 12 grudnia o 13.00 zgłosiła się do komisariatu PP miasta Radomia Marjanna Dolińska, cyganka, lat 32, ostatnio zamieszkała we wsi Kozłów tejże gminy powiatu radomskiego i zameldowała, że w dniu 11 grudnia ok. godz. 20 pozbawiła życia czworga swoich małoletnich dzieci wieszając ich na drzewie w lesie Antoniówce gm. Radom w rejonie posterunku PP Rajec Poduchowny[7].

dzieci_dolinskiej_-_wersja2_small.jpg

To właśnie wtedy powstało słynne zdjęcie – wykonał je policyjny fotograf w kilku ujęciach. Ilustracja 1 przedstawia to najbardziej znane, zawierające zagięcia spowodowane upływem czasu, które interpretowano jako drut kolczasty (nie zawiera ich fotografia przedstawiona na ilustracji 3). Fotografię reprodukował po raz pierwszy „Rocznik Psychiatryczny” z 1928 roku, a następnie „Podręcznik medycyny sądowej dla studentów i lekarzy” W. Grzywo-Dąbrowskiego (Ilustracja 4)

Dziennikarze „Rzeczpospolitej” chcieli jednak wyjaśnić jak doszło do pomyłki w interpretacji fotografii. Aleksander Korman i Stanisław Krzaklewski już nie żyli, ale zapytali o pochodzenie zdjęcia Siekiergę, Komańskiego i Załagowicza. Dwaj pierwsi stwierdzili, że fotografię dostali od Stanisława Krzaklewskiego, którego ojciec miał ją otrzymać od niemieckiego oficera w Brzeżanach. Władysław Załogowicz natomiast utrzymywał, że to on dał fotografię Stanisławowi Krzaklewskiemu. Sam otrzymał ją w końcu lat czterdziestych od pewnej rodziny zamieszkałej po wojnie w Głuchołazach, a pochodzącej z okolic wsi Kozowa[8]. Po latach nie da się już niestety ustalić, która z wersji jest prawdziwa.

Cała sprawa ma jednak jeszcze jeden ciekawy aspekt. Otóż zdjęcie, z nieprawdziwym podpisem, wykorzystano już wcześniej, tj. w 1941 roku, na  pierwszej stronie gadzinowego „Nowego Kuriera Warszawskiego” (nr 154) (Ilustracja 5).

Publikacja miała cel propagandowy, ponieważ zatytułowano ją „Tak walczą bolszewicy”. Fotografię dopełniał tekst zdjęcie powyższe dostarczył nam jeden z naszych czytelników, uczestnik wojny polsko – bolszewickiej. Oddział wojsk polskich dokonał w roku 1919 w wiosce pod Wołkowyskiem strasznego odkrycia. Na drzewie zauważono wiszące zwłoki czworga dzieci i ich matki (na fotografii niewidoczna). Była to rodzina polskiego sołtysa, który uciekł przed bolszewikami. Bolszewicy zemścili się na nim w tak bestialski sposób[9].

Tragiczne wydarzenia związane z morderstwem czwórki dzieci miały więc żyć własnym życiem dzięki zdjęciu wykonanemu przez policyjnego fotografa. Warto jednak pamiętać, iż nie dokumentują one ludobójczych praktyk OUN/UPA, co w żadnym razie nie może wpływać na jednoznacznie negatywną ocenę działalności tych organizacji.

PS Artykuł ukazał się pierwotnie na: http://kresoviana.pl/prawdziwa-historia-dzieciecego-wianuszka/

1. Historia zdjęcia „wianuszek” http://ukrainofobia.io.ua/album595714, 18.07.2014.

2.T. Stempkowski, Wianuszek z dzieci, http://fototekst.pl/wianuszek-z-dzieci/, 18.07.2014.

3.I. Hrywna, Cyganka zawiniła, Ukraińców powiesili, http://ukraincy.wm.pl/77144,Cyganka-zawinila-Ukraincow-powiesili.html#axzz37poW2LwL, 18.07.2014.

4.T. Stempkowski, Wianuszek

5.D. Stola i A. Rutkowska, Fałszywy opis, prawdziwe zbrodnie, „Rzeczpospolita”,  19 maja 2007 r.

6.P. Głuchowski, M. Kowalski, Podobno była piękna, http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,4314383.html, 18.07.2014.

7.Tamże.

8.T. Stempkowski, Wianuszek

9.Tamże.

 

 

Źródło: http://kresoviana.pl/prawdziwa-historia-dzieciecego-wianuszka/