JustPaste.it

"Gwiazd naszych wina" John Green

- Hazel Grace... okey?- okey?

- Hazel Grace... okey?- okey?

 

 





fd2f0e81ca1e1892e42526dc315cc6b3.jpg

"Drogi Panie Waters!

Otrzymałem Pański elektroniczny list z 14 kwietnia i pozostaję pod wrażeniem iście szekspirowskiej złożoności Waszej tragedii. Każdy w tej opowieści przygnieciony jest ciężką niczym głaz hamartią: ona dlatego, że jest taka chora; Pan dlatego, że jest taki zdrowy. Gdyby ona się czuła lepiej lub Pan gorzej, gwiazdy nie rozgniewałyby się tak okrutnie, ale taka jest natura gwiazd i Szekspir nigdy bardziej się nie mylił niż wtedy, kiedy kazał Kasjuszowi powiedzieć: <<To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina>>>. Łatwo mówić, gdy jest się rzymskim legatem (albo Szekspirem), ale nasze gwiazdy mają wiele win na sumieniu"

 (fragment listu Petera van Houtena do Augustusa (s. 116)

.
.
.
.
Są takie książki i filmy, które zmuszają do myślenia nawet tych najbardziej opornych. "Gwiazd naszych wina" to nie książka o umieraniu, choć główna bohaterka jest chora na raka. Nie jest też o miłości, mimo, że tak byśmy chcieli ją czytać. I wreszcie nie jest to książka o walce z chorobą. Nie ma tu płaczu, banalnych pytań i rozpaczy. Wydaje się, że wszyscy są pogodzeni z nieuchronnością śmierci, choć ból jaki ona pozostawia jest bardzo realny. Więc o czym jest? Dla mnie, jest ona dowodem na to, że życie bywa piękne, ciekawe i zaskakujące tylko wtedy, gdy je takim uczynimy. Pieniądze, zdrowie, praca, czy nasz wygląd nie czynią życia udanym. Udane życie składa się z małych chwil, tysięcy codziennych wyborów, cichych dramatów i drobnych radości. Niby każdy z nas zna takie slogany. Dlaczego zatem tak wytrąciło mnie z równowagi zwykłe romansidło dla nastolatek? Po pierwsze: jeśli ktoś widzi w tej książce romansidło, to podobnie jak Isaak jest całkowicie ślepy. Po drugie. No właśnie, po jej przeczytaniu targa mną cała gama emocji i to jest sedno tej historii -  prawdziwe życie!
.
.
"Wszelki ratunek jest chwilowy - odparł. - Kupiłem im minutę. Może ta minuta kupi im godzinę, a ona rok. Nikt nie kupi im wieczności, Hazel Grace, ale moje życie dało im minutę. A to już coś" (s.66).
.
.
Hazel i Augustus żyją chwilą, niczego nie odkładają, są bezczelnie roszczeniowi w stosunku do życia. Nie umawiają się na jutro do kina, idą teraz, zaraz, bo jutra może nie być. Biorą garściami to, co my, zdrowi pomijamy i odrzucamy jako mało atrakcyjne. Widzą więcej, czują mocniej, wiedzą lepiej. Nie mają czasu, by go marnować, a nie chcą być zapomniani. Marzą, by żyć wiecznie, nawet gdyby mieli jutro odejść. A życie jest niesprawiedliwe. Między jednym a drugim pocałunkiem piszą więc swoje mowy pożegnalne i ćwiczą ceremonię pogrzebu. Wszystko po to, być pełniej żyć. Starają się być silni, dowcipni, odważni. Ale choroba wygrywa kolejne bitwy i coraz trudniej pozostać sobą, gdy ból odbiera resztki godności...
.
.
.
.
"Chcę pozostawić ślad. Ale, (...) ślady, które ludzie pozostawiają po sobie, zbyt często są bliznami. (...) Nie masz wpływu na to, że ktoś cię zrani na tym świecie, ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim ta osoba będzie. podoba mi się mój wybór. Mam nadzieję, że ona jest zadowolona ze swojego". 
(fragment listu Augustusa do Petera van Houtena (s.307 nn.)
.
.
.
My, zdrowi, dbamy o swoją karierę, gonimy za pieniędzmi, często rozpaczamy z byle powodu. Nie zauważamy prawdziwej wartości życia, możliwości oddychania, chodzenia, patrzenia na świat. A co by się stało, gdyby ktoś nam powiedział, że to ostatni nasz dzień na tym świecie? Nagle okazałoby się, że tylu rzeczy nie zrobiliśmy, tyle marzeń odłożyliśmy na później, tylu uczuć nie mieliśmy czasu doświadczyć. Może paradoksalnie zazdrościlibyśmy Hazel i Augustusowi, że przeżyli swoje krótkie życie wartościowej, niż my swoje?
.

Książka "Gwiazd naszych wina" przewartościowuje nasze priorytety i przywraca właściwą perspektywę.  Mną kolejny raz ktoś wstrząsnął i pozostawił zupełnie samą, bym mogła złapać równowagę między sobą, a ...sobą.
.
.
.

 


- Hazel Grace...  okey?
- okey?

.
.
Anna M

.

.