JustPaste.it

Paweł Kukiz: poszedłem na wojnę, Bogu dzięki, że żyję

- Sam systemu nie pokonam. Prędzej on zniszczy mnie i moją rodzinę. O ile ja gotów jestem oddać za Polskę życie, to już nie mam prawa poświęcać swoich bliskich.

- Sam systemu nie pokonam. Prędzej on zniszczy mnie i moją rodzinę. O ile ja gotów jestem oddać za Polskę życie, to już nie mam prawa poświęcać swoich bliskich.

 

db8c1a96886b9badaa8020f1bb5e919c.jpg

I tak Bogu dzięki, że żyję - mówię to zupełnie poważnie - wyznał w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Kukiz. I apeluje: - Chciałbym, żeby ludzie kochający ojczyznę zjednoczyli się.

- Sam systemu nie pokonam. Prędzej on zniszczy mnie i moją rodzinę. O ile ja gotów jestem oddać za Polskę życie, to już nie mam prawa poświęcać swoich bliskich. Mam pełną świadomość, że dalsze trwanie obecnego systemu w ciągu kilkunastu lat doprowadzi Polskę do ruiny - mówi Paweł Kukiz.                                                                   

Jacek Gądek: Gdy śpiewasz polski hymn, to ogarnia Cię duma czy złość?


Paweł Kukiz: Złości nigdy nie czuję. A co? Zależy od okoliczności. Są sytuacje, gdy śpiewam z uczuciem, a czasami z automatu.

W czasie konwencji albo wieczorów wyborczych partii działacze ten hymn śpiewają. Widzisz i myślisz…

…że partie łupią naród. Śpiewnie hymnu na partyjnych imprezach jest profanacją. To tak jakby na spotkaniu Camorry śpiewano hymn Włoch.

Gdy patrzysz na polskie państwo, to załamujesz ręce?

Jeśli chodzi o ustrój - jest tragedia. Konstytucja Aleksandra Kwaśniewskiego służy tylko partyjno-urzędniczym klanom, zaś my - naród - mamy jedno zadanie: oddawać na ich utrzymanie 3/4 swoich pieniędzy. Opłaty, podatki, daniny i w zamian za to emerytura na poziomie jałmużny.

Stoimy nad przepaścią, o ile już nie trzymamy się jej krawędzi. Ale jest szansa wciągnięcia się na górę - zmiana ordynacji wyborczej na taką jak w Wielkiej Brytanii czy Francji, USA, Japonii, Australii, a nawet w Niemczech czy na Węgrzech. Na taką, która powoduje, że poseł odpowiada przed wyborcą. Jest reprezentantem lokalnej społeczności, a nie żołnierzem wodza partii, ślepo wykonującym jego rozkazy.


Mamy obecnie taki system, że jeśli wódz partii uzna, że Polska leży w Afryce, to jego żołnierze posłusznie potakują ze strachu, że w następnych wyborach nie wpisze ich na listę. Identycznie jak za komuny.

Świętujesz 25 lat wolności Polski?

Hasło "25 lat wolności" to kpina i propaganda środowisk wywodzących się z magdalenkowego rozdania. Środowisk, które oszukały naród i podzieliły państwo między swoje klany.

25 lat temu - w 1989 r. - wybory wcale nie były wolne, bo strona PZPR-owska miała zagwarantowanych 65 proc. miejsc w Sejmie. I później wykorzystała swoje wpływy - przy uchwalaniu konstytucji Kwaśniewskiego, która sankcjonowała magdalenkowy rozbiór państwa pomiędzy grupy elit z zachowaniem prymatu komunistów, którzy uwłaszczyli się na majątku narodowym.

Czy dziś Polska w Twojej ocenie jest w ogóle krajem demokratycznym?

Demokratycznym - nie. Polska jest krajem partiokratycznym. A z namiastką demokracji mamy do czynienia jedynie pomiędzy partyjnymi klanami, które partycypują w podziale łupów i zawłaszczaniu państwa.

I dlatego mówisz o swojej ewentualnej emigracji z Polski?

Jeszcze się nie pakuję, ale każdy rozsądnie myślący człowiek powinien rozpatrywać taką ewentualność. Od ponad 10 lat walczę o jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW). Ostatnie trzy lata praktycznie całego siebie oddałem tej idei.

Ja nie chcę partycypować we władzy, ani czerpać korzyści z tytułu "służby" artystycznej po stronie któregoś z klanów. Walczę jedynie o zmianę konstytucji na taką, która odda Polskę obywatelom. Bo to my jesteśmy właścicielami państwa, a nie odwrotnie.

Szczerze mówiąc, coraz bardziej przytłacza mnie nieświadomość rodaków, ich podatność na propagandę pomagdalenkowych mediów. Bo sam systemu nie pokonam. Prędzej on zniszczy mnie i moją rodzinę. O ile ja gotów jestem oddać za Polskę życie, to już nie mam prawa poświęcać swoich bliskich. Mam pełną świadomość, że dalsze trwanie obecnego systemu w ciągu kilkunastu lat doprowadzi Polskę do ruiny.

Bo?

To proste. Mamy bilion euro zadłużenia i praktycznie zerowy majątek narodowy. A kiedyś przecież trzeba będzie te pieniądze oddać. Z czego? Jedyną szansą na wypracowanie narodowego majątku jest gospodarka wolnorynkowa, ale nie ma ona w Polsce absolutnie żadnych warunków do rozwoju.

Dlaczego?

Ponieważ dzisiejsza ordynacja wyborcza powoduje, że żelaznym elektoratem partii rządzącej są urzędnicy państwowi. I dlatego mnożeni są przez nie do granic absurdu. Ich najważniejszym zadaniem jest oddanie raz na cztery lata - wraz z całą rodziną - głosu na klan, który ich karmi.

Za komuny było ich 150 tysięcy. Obecnie, przy podobnej liczbie ludności Polski, mamy ich blisko milion! Ich wynagrodzenia zawarte są w podatkach pracodawców, a pośrednio pracobiorców. Jak więc może zaistnieć w Polsce wolny rynek?

Nie demonizujesz?

Wciąż jesteśmy dla krajów "starej Europy" atrakcyjni jako eksporter siły roboczej, ale to ostatnie podrygi.

Polska już zaczyna borykać się z niżem demograficznym. A co robi władza? Jakieś karty rodzin, które w teorii mają doprowadzić do wzrostu liczby urodzin, a w praktyce dają nowe miejsca pracy dla urzędasów - "wyborców".

Prawda jest prosta: w obecnym świecie rodzina musi mieć pieniądze i poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji, aby się powiększać. Dlaczego przyjęto nas do Unii Europejskiej? Nie dlatego, żeby Polacy mogli zwiedzać Grecję, ale żeby mogli pracować w Niemczech i innych państwach, które borykały się z potwornym niżem demograficznym.

Niemcy wcześniej korzystali z Turków. Wiem, bo widziałem to dobrze, pracując w Niemczech na początku lat 90. Niemcy za pomocą Turków łatali swoje dziury demograficzne. Turcy nie mieli szczególnego problemu z osiedlaniem się i podejmowaniem pracy.

Po latach okazało się, że Turcy powodują taki przyrost, że Niemcy muszą płacić potężne świadczenia na tureckie dzieci. Turcy przestali się więc opłacać. I wtedy w UE pojawili się Polacy, którzy mogą wyjechać za granicę do pracy.

Chodzisz na wybory?

Na ostatnich wyborach prezydenckich nie byłem. Na te najbliższe też absolutnie nie pójdę. Ostatni raz głosowałem w 2007 r.

Dlaczego?

Bo nie ma sensu. "Posłów" wyznaczają jeszcze przed wyborami wodzowie partii. My jedynie głosujemy na jedną z nich. Mogę się założyć, że 80 proc. czytelników nie ma pojęcia, kto - z imienia i nazwiska - jest jego "posłem". Wiedzą co najwyżej, że PiS-owiec, platformiarz czy inny SLD-owiec. Ponad 60 proc. "posłów" w Sejmie "posłuje" od 1989 r. Zawód - "poseł"!

W 2007 r. mocno popierałem PO, ponieważ była to jedyna partia, która postulowała zmianę ordynacji wyborczej na jednomandatową. Poza tym czuję się jednym z ojców tego postulatu. 10 lat temu z Grzegorzem Schetyną dyskutowaliśmy o JOW-ach i postulacie ich wprowadzenia w słynnym 4xTak PO. Kiedy Platforma wycofała się z tego pomysłu, przestałem ją wspierać.

Gdzie widzisz ratunek? W „Solidarności” już nie?

Iskierkę nadziei można widzieć w ludziach i środowiskach obywatelskich.

W "Solidarności" jako całości na dzień dzisiejszy - nie. Ale w niektórych jej Regionach - jeszcze tak.

Baronowie gdańskiej i warszawskiej "S" bardzo mocno afirmują PiS, a więc jeden z podmiotów partiokracji. Być może dostali przyrzeczenie, że w przyszłości będą mieć wysokie miejsca na listach PiS, które gwarantują wejście do Sejmu i perspektywę trzymania parasola nad prezesem Jarosławem Kaczyńskim. A przy okazji diety poselskie i wysokie emerytury.

Taki kształt obecnej "Solidarności" to również efekt Magdalenki i ordynacji wyborczej. Związek bowiem, jeśli chce wystawić do Sejmu reprezentanta interesu pracowniczego, musi robić to za pośrednictwem którejś z partii.

Skutek jest taki, że związkowy kandydat zostaje "przejęty" przez partię, podlega dyscyplinie partyjnej i automatycznie staje się rzecznikiem interesu partii, a nie związku. Tak załatwiono w 1989 "Solidarność".

Gdy patrzysz na rywalizację premiera Donalda Tuska i prezesa Jarosława Kaczyńskiego, to - w jednym zdaniu - co o tym myślisz?

Żart. Tuczyński. Kaczyńskiego nie ma bez Tuska, a Tuska bez Kaczyńskiego. Taki nasz, swojski, polski, czarno-biały Disneyland. Koloryzowany przez media.

 

Portal wpolityce.pl rozmawiał z Kukizem m.in. o jego najnowszej płycie. - Powodem jej nagrania jest troska o ojczyznę. Absolutnie nie jestem w nastroju, by śpiewać piosenki liryczne. Z tej bezsilności chcę krzyczeć, wyć z przerażenia, co może czekać moje dzieci i wnuki, w którym miejscu jesteśmy. To straszne, ale przecież Sienkiewicz nie kłamał mówiąc, że Polska istnieje tylko teoretycznie - mówi Paweł Kukiz


Były lider zespołu Piersi narzeka, że stacje radiowe niechętnie puszczają jego piosenki. - Ale w momencie, kiedy ja troszczę się o państwo, jakie mogą być powody odmowy puszczania moich piosenek?! Ale ja wiem, gdzie żyję i co robię - przekonuje piosenkarz.

 

W dalszej części rozmowy wspomina, że trzy lata temu "poszedł na wojnę z systemem". Wówczas zaczął coraz częściej publicznie wypowiadać się na temat polityki; zaczął też aktywnie działać na rzecz wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych.

 

- Trzy lata temu ogłosiłem swojej rodzinie przy świątecznym stole, że tatuś idzie na wojnę z systemem, w związku z tym wszystkie moje cztery panie - żona i trzy córki, muszą być przygotowane na to, że gwałtownie spadnie nasz status materialny. To kwestia tego, że albo wybierasz pieniądze, albo sumienie. Studiowałem politologię i prawo - wiem, na co się decyduję. I tak Bogu dzięki, że żyję - mówię to zupełnie poważnie - wyznaje Paweł Kukiz.

 

Muzyk tłumaczy się także z faktu, że w przeszłości popierał Platformę Obywatelską. Wspomina, co przed laty uwiodło go w partii kierowanej wówczas przez Donalda Tuska.

 

- Byłem jednym ze współautorów postulatu Platformy Obywatelskiej dotyczącym zmiany ordynacji wyborczej na okręgi jednomandatowe. I to był zasadniczy powód, dla którego popierałem PO. Trudno, żebym nie afirmował partii, która jako pierwsza obiecała spełnić moje marzenie, jakie miałem już od połowy lat 90 - wspomina Kukiz.

 

Sprawdź koszty usługi
Kukiz: Ewa Kopacz to prowincjonalna lekarka
3:05 min
 
Kukiz: Ewa Kopacz to prowincjonalna lekarka - – Ja im nie wierzę za grosz, dopóki Platforma będzie pod wpływem tego, który uciekł przed taśmami do Brukseli – mówił muzyk Paweł Kukiz w programie "Minęła dwudziesta" w TVP Info. Pytany o nowe twarze w rządzie: Ewę Kopacz, Cezarego Grabarczyka stwierdził, że "nie może tych nazwisk słuchać". Nową premier nazwał "prowincjonalną lekarką". (żg) - TVP Info