JustPaste.it

NDE near-death experiences

50 mln Amerykanów przeżyło NDE. Ich relacje spisali i spisują wolontariusze w szpitalach. Przeżył ojciec i sąsiadka. Przeżyli tez inni, ale dla racjonalnego świata są wariatami

50 mln Amerykanów przeżyło NDE. Ich relacje spisali i spisują wolontariusze w szpitalach. Przeżył ojciec i sąsiadka. Przeżyli tez inni, ale dla racjonalnego świata są wariatami

 

 

Dr Sam Parnia i uczeni skupieni w Projekcie AWARE udowodnili, że człowiek zachowuje świadomość, nawet jeśli z medycznego punktu widzenia jest martwy. Badając pacjentów z nagłym zatrzymaniem krążenia, ustalili, że część z nich posiadała wyraźne wspomnienia ze stanu śmierci klinicznej. Większość doznawała błogiego spokoju lub poczucia wyjścia z ciała. Czy na naszych oczach medycyna zbliża się do rozwikłania tajemnicy śmierci

 

 

Znaleziono dowód na życie po śmierci?

Wydawało się, że życie pośmiertne to zagadka, na którą nie było i nie będzie odpowiedzi. Tymczasem krok w stronę jej wyjaśnienia zrobili uczeni skupieni w Projekcie AWARE, badający pacjentów w stanie śmierci klinicznej. Odkryli, że część z nich zachowała jakąś formę świadomości, mimo że z medycznego punktu widzenia już nie żyli…

 

Wnioski Projektu AWARE

Grupa uczonych i lekarzy pod kierownictwem dr. Sama Parni w ciągu czterech lat przebadała 2060 przypadków ludzi, u których doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Okazało się, że prawie połowa z tych, którzy przeżyli, zachowała świadomość mimo śmierci klinicznej. Badania prowadzono w 15 szpitalach na terenie Austrii, USA i Wielkiej Brytanii w latach 2008-2012, a ich wyniki pojawiły się 6 października br. na witrynie magazynu "Resuscitation" publikowanego przez Europejską Radę Resuscytacji (ERC).

Z 2060 pacjentów udało się odratować 330. Wywiady na temat doświadczeń z pogranicza śmierci przeprowadzono ze 140 osobami, odkrywając następującą prawidłowość: "46 procent pacjentów posiadało wspomnienia, w których występował jeden z siedmiu głównych wątków: poczucie strachu, zwierzęta/rośliny, jasne światło, przemoc/prześladowanie, déjà vu, rodzina lub wspomnienia chwil po zatrzymaniu krążenia. Dwa procent badanych zachowało świadomość wyraźnie ‘widząc’ lub ‘słysząc’ procedurę resuscytacji" - podsumowali badacze.

Oprócz tego co trzeci z pacjentów w stanie śmierci klinicznej miał wrażenie spowolnienia lub przyspieszenia czasu, a jeden na pięciu doznawał błogiego spokoju. U 13 procent wystąpiło odczucie opuszczania ciała. Odnotowano również doznania negatywne obejmujące m.in. poczucie wpadania w głąb lub strach przed zbliżającym się końcem.

Wśród przebadanych był przypadek szczególny - 57-letni pracownik socjalny z Southampton, który podczas zapaści "wyszedł poza ciało" i obserwował z boku, co dzieje się na szpitalnej sali:

- Wiemy, że mózg nie może funkcjonować, kiedy nie bije serce, jednak w tym szczególnym przypadku pacjent zachował świadomość przez co najmniej trzy minuty od ustania krążenia - powiedział Parnia w rozmowie z Telegraph.co.uk. - Wiadomo, że mózg wyłącza się 20-30 sekund po tym, ja ustaje serce. Człowiek ten dokładnie opisał wszystko, co działo się na sali. Słyszał też dwa "piski" aparatury, która wydaje dźwięki w odstępach trzyminutowych, można było więc oszacować, jak długo trwało jego doświadczenie. Świadek wydawał się bardzo wiarygodny i w pełni przekonany, że to, co opisuje, zdarzyło się naprawdę.

Parnia uznał, że przypadków dokładnej obserwacji otoczenia przez pacjentów, którzy podczas śmierci klinicznej "opuścili ciało", nie da się wytłumaczyć halucynacjami. Nie jest bowiem możliwe, by występujący w ich stanie ograniczony mózgowy przepływ krwi skutkował świadomymi i pełnymi treści wizjami.

Wnioski zaprezentowane w artykule torują drogę do dyskusji nad zachowaniem świadomości w stanach, gdy jest ona medycznie niewykrywalna. Badacze doszli również do wniosku, że doświadczenia zapamiętane przez pacjentów mogą być jedynie ułamkiem procesów myślowych zachodzących w stanie śmierci klinicznej (ich reszta zostaje zapomniana).

"Nasze wyniki dostarczają wglądu w szersze doświadczenia umysłowe, które prawdopodobnie towarzyszą śmierci po ustaniu krążenia" - podsumowuje sprawę grupa dr. Parni.

Czy to dowód na nieśmiertelność?

Kierujący badaniami dr Sam Parnia ukończył medycynę na Uniwersytecie Londyńskim, a w 2006 r. doktoryzował się na Uniwersytecie Southampton. Obecnie prowadzi badania nad resuscytacją na Uniwersytecie Stanu Nowy Jork. Jak mówi, swoje wysiłki skupia na ludziach, którzy "obiektywnie rzecz ujmując, umarli", jednak rozwinięta medycyna ratunkowa pozwoliła zawrócić ich z progu śmierci, a lekarzom dała wgląd w to, co dzieje się podczas umierania.

Wyszedłszy od badań nad świadomością ludzi, u których doszło do nagłego zatrzymania krążenia, Parnia skupił się na badaniach tzw. doświadczeń śmierci (NDE, od ang. near-death experiences). Choć ich opisy znane są już ze źródeł starożytnych (występując u Platona), przedmiotem publicznej dyskusji stały się one dopiero w połowie lat 70. wraz z publikacją książki psychologa i lekarza Raymonda Moody’ego pt. "Życie po życiu".

Jedno z nowszych badań, które koordynował holenderski kardiolog Pim van Lommel wykazało, że 40 procent pacjentów doświadczających NDE podczas nagłego zatrzymania krążenia, zapamiętało swoje wizje lub doznania, mimo odnotowanego przez aparaturę braku aktywności pnia mózgu. Typowe scenariusze NDE obejmują m.in.: oglądanie "filmu z życia", wrażenie wyjścia poza ciało lub podróży przez tunel, wstąpienie w jaskrawe światło, poczucie wszechogarniającego spokoju, miłości albo jedności z wszechświatem. W bardziej złożonych przypadkach występują spotkania ze zmarłymi krewnymi lub istotami eterycznymi. Dość powszechne są również doświadczenia negatywne, zaś znikomy odsetek stanowią wizje o charakterze religijnym.

- Przeżycia te wydają się niezwykle realne dla doświadczających je ludzi. Dlaczego mielibyśmy kwestionować ich prawdziwość? NDE występują w każdej kulturze, w każdym kraju - zarówno wśród wierzących, jak i ateistów, a nawet u dzieci poniżej trzeciego roku życia. Nie można patrzeć na nie jak na zwykłe iluzje - powiedział Parnia, który uznaje, że pełnej skali występowania NDE nigdy nie poznamy - nie wiadomo, czego doświadczają zmarli oraz jaki odsetek wspomnień zaciera się np. wskutek działania leków uspokajających.

Zarówno van Lommel, jak i Parnia uznają, że doświadczenia śmierci klinicznej są dowodem na rozdzielność mózgu i umysłu oraz nieneuronalny charakter pamięci. Innymi słowy umysł, a z nim świadomość mogą nie być tworem centralnego układu nerwowego i istnieją niezależnie od niego.

- Obecnie zakłada się, że świadomość jest źródłem procesów neurofizjologicznych zachodzących w mózgu i nie może istnieć poza nim - tłumaczy Wojciech Chudziński - pisarz i dziennikarz specjalizujący się w tematyce nauk z pogranicza. - Gdyby jednak udało się udowodnić realność "podróży poza ciałem" - tego, że świadomość opuszcza powłokę fizyczną i funkcjonuje jako autonomiczny twór, albo też działa, gdy człowiek pozostaje martwy, uzyskalibyśmy niepodważalny dowód na to, że jesteśmy nieśmiertelni, a nasz "duch" przynależy do wieczności.

Do tego jeszcze daleka droga. Choć koordynowany przez Parnię Projekt AWARE (od Awareness during Resuscitation, pol. Świadomość podczas resuscytacji) jest największym przedsięwzięciem badawczym poświęconym NDE, angażującym personel wielu placówek medycznych, do rozwiązania zagadki potrzeba bardziej wytężonych wysiłków. Jedną z głównych przeszkód jest wieloaspektowość NDE oraz trudność w jednoznacznym ustaleniu, czy są to jedynie omamy obumierającego mózgu, czy realne doznania. Konwencjonalne (choć niepotwierdzone) hipotezy zakładają bowiem, że doświadczenia te mogą powstać w wyniku niedotlenienia mózgu, hiperkapnii lub anormalnej aktywności płatów skroniowych.

Uczeni zajmujący się tą tematyką, nie chcąc wplątywać się w spory ideologiczne, nie udzielają odpowiedzi, czy doświadczenia NDE mogą być traktowane jako dowód na istnienie życia po życiu. Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

- Amerykański lekarz Melvin Morse, który bada zjawisko NDE głównie u dzieci, mówi, że "doznania na granicy śmierci to nic innego jak ekscytująca dla nauki szansa zrozumienia Boga" - podsumowuje Wojciech Chudziński. - Ja rzekłbym nieco skromniej, że dotarcie do punktu, w którym uda się określić naturę świadomości, będzie pierwszym krokiem na drodze, która - być może - doprowadzi nas do transcendencji. Jest zatem o co kruszyć kopie, bo naukowo udowodniona nieśmiertelność istot ludzkich zmieni z całą pewnością życie homo sapiens i zweryfikuje nasze priorytety