JustPaste.it

Metodologiczna empiria i jej ograniczenia

Istotą filozofii, a raczej wpisaną w jej naturę przypadłością, jest to, że stawia ważne dla człowieka pytania, ale nie udziela na nie ważnych odpowiedzi. Owa ułomność ujawnia się z całą ostrością już na etapie jej formowania jako dziedziny wiedzy. Wydaje się, że źródłem rozziewu pomiędzy pytaniami a odpowiedziami na nie jest problem przyjmowanych metod w badaniach abstrakcyjnych.

Filozofia jest nauką o mądrości. Zatem przedmiotem jej badań i głównym obiektem zainteresowań jest coś radykalnie nieuchwytnego. Nauki przyrodnicze dysponują narzędziami adekwatnymi do natury rzeczy poznawanych. Ruch fizyczny i oko obserwatora są zespolone w jeden układ, dzięki czemu ruch daje się mierzyć. W efekcie, na podstawie wielu badań, licznych obserwacji i eksperymentów, daje się wywieść prawo dotyczące ruchu ciał. Jeśli zdołamy spotęgować zakres obserwacji uzyskiwanych dzięki temu narzędziu, możemy zobaczyć ruch galaktyk, gwiazd, planet oraz, z drugiej strony niejako, ruch cząstek elementarnych. Tutaj nie ma problemu, nauki ścisłe oparte na metodologicznej empirii tworzą w miarę spójny paradygmat, którego egzemplifikacją jest chociażby Model Standardowy.

Naukowiec bazujący na metodologicznej empirii uprzytomnia sobie jednak kres możliwości. Kres uzależniony jest od doskonałości narzędzia, a narzędzie z kolei zawsze pozostanie dziełem rąk ludzkich. Prościej - i luneta, i mikroskop są warunkowane przez technologiczny potencjał. W CERNIE badacze mogą rozpędzać cząstki prawie do prędkości światła, ale to "prawie" jest fundamentalnym ograniczeniem. Atomów także nie można dzielić (cóż za semantyczny paradoks) w nieskończoność. Na razie atom udało podzielić się na protony i neutrony, te z kolei na kwarki. Żeby wyjść "poza kwarki" potrzebny jest nowy model, nowa teoria.

648ef09b84038aa6e649bc8033fc9fe0.jpgJesteśmy zatem świadomi granic świata "mikro" i świata "makro". Pojawia się jednak pytanie: czy są to granice ontologiczne, czy epistemologiczne? Innymi słowy, czy wszechświat w obu skalach ma granice, czy też granice są wyłącznie hipostazami implikowanymi przez niedoskonałość naszych metod i narzędzi poznawczych?

Metodologiczna empiria sprawdza się doskonale w trójwymiarowej Newtonowskiej rzeczywistości. Istotą paradygmatu naukowego jest weryfikowalność wyników badań. Ten fakt determinuje również sposób definiowania prawdy - prawdą jest to, co daje się sprawdzić. W tym kontekście działanie różdżkarza nie mieści się w ramach naukowego paradygmatu, ponieważ liczba udanych prób jest efektem probabilistycznego rozkładu statystycznego. Metodologiczna empiria wyklucza prawdopodobieństwo występowania jakiegoś elementu. Jest albo go nie ma. Prawdą jest to, co jest i co jest sprawdzone. 

W skali makro, na przykład w kosmologii, empiria metodologiczna już wykazuje swoje immanentne ograniczenia. W paradygmacie Newtonowsko-Kartezjańskim czas i przestrzeń nie są elementami badanego układu; funkcjonują jako parametry absolutne. Bezwzględnie pojmowany czas i bezwzględnie pojmowana przestrzeń warunkują niejako istnienie tego paradygmatu. Jednak przestrzeń wszechświata to przestrzeń Einsteina "wykreowana" w ramach jego relatywistycznego modelu. Czas i przestrzeń stają się elementami badanego układu, podobnie zresztą jak obserwator.

77355f88bf4c6bd33d9080d09eafbe7d.jpgSkala mikro natomiast jest "rzeczywistością" probabilistycznych rozkładów. co sprawia, że metodologiczna empiria jest nie do zastosowania. Bo jakże przy pomocy jej narzędzi wyjaśnić "upiorne działanie na odległość", czyli kwantowe stany splątane? Fizycy udowodnili, że teoria ta jest prawdziwa. Według mnie konsekwencje tego stanu rzeczy są rewolucyjne i to nie tylko w aspekcie epistemologicznym, ale również ontologicznym. Należałoby przyjąć dwie opcje: albo przestrzeń istnieje obiektywnie i wówczas stan kwantowego splątania łamie teorię względności ( nic nie może poruszać się szybciej od światła), albo przestrzeń jest iluzją. Tertium non datur. Podobnych paradoksów w skali Plancka jest dużo więcej i z nimi metodologiczna empiria, która przecież jest wypadkową wiedzy, doświadczeń, potocznych wyobrażeń o naturze rzeczywistości, poradzić sobie zwyczajnie nie umie. Zejście w mikrokosmos cząstek elementarnych radykalnie modyfikuje nasze utarte wyobrażenia o rzeczywistości

Ten krótki i, siłą rzeczy uproszczony, opis komplikacji metodologicznych prowadzić ma do bardzo konkretnego wniosku. To, co na początku tego tekstu zdefiniowałem jako słabość filozofii, może stać się jej siłą. Wyższość filozofii nad naukami przyrodniczymi polega na tym, że wykracza poza przestrzeń metodologicznej empirii. Filozof pyta o byt, przyjmując jednocześnie perspektywę całości. W tym miejscu pozwolę sobie na nieco dłuższy autocytat dotyczący dialektyki skończoności i nieskończoności u Hegla:

"W Powołaniu człowieka pisał on:

Istnieje tylko rozum: rozum nieskończony - sam w sobie; rozum skończony - w nieskończonym rozumie i dzięki niemu. Tylko w naszych umysłach stwarza on świat, a w każdym razie to, z czego my świat rozwijamy i to, dzięki czemu go rozwijamy...

Celem filozofii jest konstrukcja Absolutu i jego badanie w procesie dialektycznego rozwoju, aż do kresu, którym będzie pełne samopoznanie Ducha. Dialektyka tego procesu zakłada funkcjonowanie zróżnicowanej tożsamości, czyli syntezy skończoności i nieskończoności, jednostki poznającej i Ducha. Konfuzja wielu badaczy systemu Hegla, którzy zarzucali mu, że neguje logiczną zasadę niesprzeczności, utrzymując, iż A przechodzi w nie-A i odwrotnie, wynika, być może z niepełnego zrozumienia jego dialektycznej metody łączenia sprzeczności; metody, która – według niemieckiego filozofa – jest adekwatna do samej struktury bytu. Zróżnicowana tożsamość powstaje w wyniku nałożenia logiki rzeczywistości, której istotnym elementem są sprzeczności (nazwijmy ją logiką skończoności, trzymając się terminologii Hegla) na logikę wykraczającą poza pojęcia, a więc taką, która utrzymuje sprzeczności w zróżnicowanej tożsamości (logika nieskończoności).

       a722d351f92a5ed82734fde28b90b389.jpg     W wyniku procesu tworzenia kolejnych syntez świadomość przechodzi przez kolejne fazy, wznosząc się na coraz wyższe poziomy. Najpierw pojawia się świadomość „rzeczy”, by następnie osiągnąć poziom samoświadomości (Selbstbewusstsein) i finalnie poziom rozumu (Vernunft) jako syntezy podmiotowości i przedmiotowości. Absolut jest całościowym procesem samowyrażania się względnie samomanifestacji w tym, co skończone i poprzez to. Rzeczywistość jest teleologicznym procesem, a idealny kres ma za przesłankę cały proces, któremu nadaje sens. Absolut jest w istocie rezultatem! Samorozwijanie istoty, urzeczywistnienie wiecznej idei odsłania się w jej kresie. Dopiero kres, rozumiany tu jako cel, objawia czym Absolut jest."

Filozofia jako nauka, na mocy swego wewnętrznego zorganizowania, wchodzi w obszar spekulacji. Przekracza granice metodologicznej empirii, tym samym konstytuując pole nowych możliwości, wykraczających poza obszar paradygmatu mechanistyczno- materialistycznego. Jednakowoż z jednym ważnym zastrzeżeniem - trzeba zmienić oczekiwania względem filozofii. Kryterium zasadniczym tych oczekiwań nie powinna być prawda pojmowana jako cel główny uogólniającej refleksji, ale poszerzenie horyzontu, wewnątrz którego refleksja ta będzie dokonywana. W najbliższym czasie czeka nas piękna reaktywacja filozofii.