JustPaste.it

Bojażn Boża, to nie strach przed gromem z jasnego nieba

To obawa przed zasmucaniem naszego Abby krzywdzeniem bliżnich, co sprawia mu ból, a grzechy ponownie biczują ciało zbawiciela Jezusa Chrystusa. Art. pokazuje owoce gender

To obawa przed zasmucaniem naszego Abby krzywdzeniem bliżnich, co sprawia mu ból, a grzechy ponownie biczują ciało zbawiciela Jezusa Chrystusa. Art. pokazuje owoce gender

 

Jens Breivik. Spowiedź ojca potwora

Śnią mu się koszmary: widzi syna strzelającego do nastolatków. Pyta: Czy mogłem temu zapobiec? Do Oslo przyjeżdża niechętnie. Boi się zemsty rodzin ofiar. Jens jest ojcem mordercy wszech czasów Andersa Breivika, ale także jedną z jego ofiar.

Letni dzień 22 lipca 2011 r. Breivik emerytowany od niedawna dyplomata spędzał w swoim domku w Limoux na południu Francji. Jego uwagę przykuły doniesienia napływające z Oslo. Jakiś terrorysta dokonał tam masakry nastolatków na obozie na wyspie Utoya. Wcześniej dzielnicę rządową w Oslo zniszczyła doszczętnie eksplozja wielkiego samochodu-pułapki.

Do wczesnego wieczora mediom znany był tylko wstępny rysopis sprawcy: wysoki, włosy blond. Typowy Norweg. Kręcąc głową Breivik wyłączył w końcu telewizor i poszedł spać. Następnego ranka doznał największego szoku w życiu. Na ekranie zobaczył twarz i personalia sprawcy - był nim jego własny syn.

- Zapadłem w rodzaj paraliżu. Nie wiedziałem, co myśleć. Parę razy zastanawiałem się, czy nie skończyć życia. Czułem i dalej czuję się współodpowiedzialny - mówi „Newsweekowi" Jens Breivik, autor wydanej właśnie w Norwegii książki „Min skyld? En fars historie." (Moja wina? Historia ojca).

Zemsta na rodzicach

32-letni Anders Behering Breivik zamordował w tamten piątek aż 77 osób - sześć zginęło w zamachu bombowym, kolejne 69 zabił z bliska z zimną krwią. Potykając się o trupy kolejnych swoich ofiar, nastoletnich uczestników wakacyjnego obozu sympatyków Partii Pracy, Breivik strzelał, aż skończyła się mu amunicja. Średnia wieku jego ofiar wynosiła 19 lat.

Dziś wiemy, że dokonując okrutnej zbrodni Breivik mścił się także na rodzicach. Oboje byli sympatykami norweskiej socjaldemokracji, a norweska lewica sprzyjała napływowi do kraju imigrantów, także muzułmanów. Anders chciał być obrońcą białej rasy, pogromcą lewicy i „islamskiej zarazy".

Na ile zbrodnia jest wynikiem traumy w dzieciństwie? Czy można jej było zapobiec? Pomimo upływu ponad trzech lat od zbrodni te pytania nurtują Norwegów. - Wciąż zastanawiają się, co uczyniło z Breivika zbrodniarza. Wyczekiwali więc na książkę Jensa Breivika, choć nie mogła ona dać rozstrzygającej odpowiedzi - mówi „Newsweekowi" Andrea Gjestrang, znana norweska fotografka, nagrodzona za zdjęcia rannych ofiar tragedii z Utoya, tych którym udało się przeżyć.

Swój zamach Anders Breivik planował w szczegółach przez sześć lat. Nie wiedziała o nim nic nawet jego matka, Wenche, z którą mieszkał, rozwiedziona od dawna z Jensem. Po śmierci matki Breivika na raka wiosną ubiegłego roku, jedyną osobą zdolną do rozwiązania zagadki psychologii „potwora z Utoya" stał się jego ojciec, Jens Breivik. 

- O Jensie mówiono w mediach w samych negatywach. Jakim okropnym był ojcem i tyranem wobec żony. Teraz może sam opowiedzieć swoją historię - wyjaśnia Nanna Baldersheim, dyrektor Juritzen, wydawnictwa, w którym ukazała się niedawno „Moja wina?" - To książka o moich relacjach z Andersem i jego matką do wieku 16 lat. Wtedy straciłem z nim kontakt. Nie chciałem tego i teraz bardzo żałuję, że nie próbowałem go odnowić - mówi Jens Breivik „Newsweekowi".

We władzy matki

Jens i Wenche rozwiedli się w 1980 już rok po narodzinach ich synka. Jens pracował wówczas w ambasadzie w Londynie. Wkrótce potem wyjechał na placówkę do Paryża. Matka wróciła do Oslo i samotnie wychowywała dziecko.

Dzieciństwo Andersa było pełne traumy. Zaborcza Wenche wpadła w depresję. Problemy psychiczne przelewała na syna. Na przemian rozpieszczała go i odpychała - wieczorem mówiła mu, jak bardzo go kocha, w ciągu dnia złorzeczyła żałując, że się urodził. Wmawiała chłopcu, że tak jak jego ojciec „stanowi zagrożenie dla kobiet". Mimo negatywnego raportu psychiatrów, którzy chcieli ją pozbawić opieki nad czteroletnim Andersem, Wenche wygrała ostatecznie prawną batalię z jego ojcem.

- W tamtych czasach było prawie niemożliwe, by w przypadku rozwodu dziecko przeszło pod opiekę ojca. Teraz jednak żałuję: trzeba było walczyć jeszcze mocniej. Gdyby Anders został w moich rękach, byłby zupełnie innym człowiekiem - mówi Jens Breivik.

Wkrótce była żona Jensa wyszła ponownie za mąż za wojskowego. Anders dorastał na bogatych przedmieściach Oslo. Chodził do szkoły razem z członkami norweskiej rodziny królewskiej. Nieźle się uczył. Cierpiał jednak psychicznie - zamknął się w sobie i miał problemy z równolatkami, szczególnie dziewczynami, które nazywały go maminsynkiem.

Spotkał się od czasu do czasu z ojcem. Jeździł do niego na wakacje do luksusowych apartamentów w Paryżu i na wieś do domku w Normandii. - Śnię o Andersie koszmary, ale pamiętam go także jako niewinne dziecko, chłopczyka z twarzą aniołka, który bawi się w chowanego z rówieśnikami. Mam albumy z jego zdjęciami z dzieciństwa - mówi Jens Breivik.

Kiedy syn miał 11 lat, Breivik senior wrócił do Oslo i widywał się z nim dość często. - Nie pamiętam, by coś wskazywało na jego tendencje ekstremistyczne - wspomina Jens. Pamięta tylko zażarty spór z synem o członkostwo Norwegii w Unii Europejskiej. - Anders był przeciwny, ja byłem za. W końcu wyszło na jego: do Unii nie wstąpiliśmy. Nastoletni Breivik zaczął malować graffiti na mieście, wstąpił do prawicowych gangów i nie chciał już gadać z ojcem. Wtedy Jens - mimo że pracował już w Oslo - pogodził się z całkowitą utratą kontaktu z synem. - Zbyt łatwo. Od 16. roku życia nie miałem dla niego czasu - mówi dziś Breivik.

Po 11 latach milczenia Anders zadzwonił do ojca. Odbył z nim zdawkową rozmowę chwaląc się, że ma własną firmę Breivik Geofarm. Owa firma handlu produktami rolniczymi, o czym nie wiedział nikt, była dla Breivika przykrywką do gromadzenia nawozu niezbędnego do budowy bomby. Wkrótce zrezygnował z pracy. W wieku 27 lat Anders Breivik znajdował się na skraju psychozy. - Zamknął się w domu z matką. Rzadko wychodził. Pięć lat przesiedział przed komputerem planując swoje nowe wcielenie - mówi Aage Borchgrevink, autor „A Norwegian Tragedy" (Norweska tragedia) nagrodzonej w Norwegii książki o zamachach z 22 lipca i ich sprawcy. 

Anatomia okrucieństwa

- Gdybym starał się być lepszym ojcem, czy wtedy Anders zrobiłby to samo? Czuję wciąż winę z powodu tego, kim stał się mój syn - terrorystą i masowym mordercą. Niełatwo jest być ojcem potwora - mówi Jens Breivik.

Czy jednak Anders jest do końca poczytalny? Tak uznał w sentencji wyroku z sierpnia 2012 r. sąd w Oslo. Jednak trzy wcześniejsze raporty psychiatrów były sprzeczne. Pierwszy orzekł schizofrenię, drugi narcystyczną nerwicę, a trzeci nie potrafił wydać wiążącego orzeczenia. - Moje spotkanie z Breivikiem przypominało rozmowę z Hannibalem Lecterem - zdradził mediom jeden z psychiatrów sugerując, że Breivik to szaleniec. W Norwegii dominuje opinia, że byłoby to zbyt łatwe wyjaśnienie okrucieństwa i braku empatii sprawcy mordu na Utoya. - Moim zdaniem to fanatyk nieróżniący się od zdrowych psychicznie komunistów i faszystów, którzy także potrafili mordować z zimną krwią - uważa prof. Nina Witoszek, kulturoznawca z uniwersytetów w Oslo i Stanford. Breivik to, jej zdaniem, "potwór w norweskie bajce o państwie wiecznej szczęśliwości". Uznanie go za wariata byłoby zbyt proste i wygodne.

Borchgrevink, autor „Norweskiej tragedii", wskazuje na przyczyny radykalizacji młodego Breivika: wieloetniczne i podzielone klasowo Oslo, wirtualny świat nienawiści do islamu i krwawych gier wideo, w którym zanurzył się Anders. Ale najistotniejsze jego zdaniem było co innego: dziecięca trauma i brak ojca. - Czy wychowany w innej rodzinie Breivik zostałby fanatycznym radykałem? To pytanie bez odpowiedzi. Pewne jest jednak, że rodzina może być współodpowiedzialna za wychowanie terrorystów - podkreśla Borchgrevink. I zwraca uwagę na wypowiedzi samego Breivika.

Do swojego ideologicznego manifestu „2083: Europejska Deklaracja Niepodległości" Breivik wpisał jako jedną z zasad nowego państwa białej rasy regułę o przyznawaniu prawa do opieki nad dziećmi ojcom a nie matkom (w przypadku rozwodu). Młodość Breivika przypomina dzieciństwo Wolfganga Prickopila, Austriaka, który porwał i więził latami Nataschę Kampusch. On także wychował się bez ojca zdominowany przez apodyktyczną matkę.

- Z pewnością brak uczuć rodzica we wczesnej młodości sprzyja niedorozwojowi ośrodka empatii. Dziecko dorasta wtedy z uczuciem nienawiści. Oczywiście mogą z tym współgrać silne tendencje genetyczne - podkreśla profesor psychologii uniwersytetu Cambridge, Simon Barob-Cohen, autor książki „Zero Degrees of Empathy". Może więc także Jens Breivik jest kolejną ofiarą zdruzgotaną przez Andersa Breivika?

Czułość Breivika

- Myślę, że w jakimś stopniu tak jest. Choć nie śmiem nawet porównać się z tymi, którzy zginęli z jego rąk - mówi Breivik senior „Newsweekowi". - Wybaczam mu, bo to mój syn. Wierzę, że zachował jakieś człowieczeństwo - dodaje. Jego próba nawiązania kontaktu z synem, skończyła się niczym. Z jego celi w więzieniu przyszedł tylko w odpowiedzi chłodny list zatytułowany: „Do Pana Jensa Breivika". Wszelkie spotkania Anders uzależnił od przejścia ojca na nazizm, choć sam uznał to za mało prawdopodobne.

„Ja jestem dumny z tego, co uczyniłem dla wyzwolenia narodu. Pracuję nad tym 70 godzin w tygodniu. Utrzymuję kontakty z towarzyszami choćby we Francji. Historia się powtarza. Europą Północną będą jeszcze rządzić faszyści" - pisał Anders w liście do ojca.

W ubiegłym roku, kiedy Wenche pomagała ghostwriterce w spisaniu wspomnień, książki „Moren" (Matka), była już ciężko chora na raka. Do więzienia, gdzie jej syn odsiaduje wyrok 21 lat więzienia, przyjechała karetką. Wpuszczono ją i podniesiono plastikową szybkę oddzielającą Breivika od gości. Nie zdjęto mu jednak kajdanek. Mimo to przełożył jej ramiona przez głowę, czule objął i wyszeptał: „Żałuję, że zmarnowałem ci życie". Dla matki zachował tę odrobinę uczuć, której nie miał dla żadnej z 77 ofiar na Utoya i w Oslo, i dla ojca.

79-letni Jens Breivik jeszcze nie rezygnuje. - Chciałbym spotkać się z synem. Skłonić go, by przeprosił o wybaczenie rodziny swoich ofiar i spytać, co sprawiło, że jego duszę wypełniło zło - mówi.

 

Autor: Marek Rybarczyk