Byłem przy grobie co zasnął bez liter,
i nie ma kształtu, przycupnął bez pychy
na skraju kwater zawsze bezimiennych.
Zapomniał trąbki a jego opowieść
ucichła dawno przygasłą pamięcią,
i tylko trochę wzniesiony od ziemi
daje się poznać, że miał swoją chwilę,
i że do ziemi kiedyś łza spłynęła…
Wtedy, gdy ważny był tamtą historią,
dziś bez znaczenia śpiącą w szarych liściach,
przestał się bronić, bo bronić się nie mógł
będąc w rejestrze dla kwater wyklętych.
A przecież pamięć wskazuje to miejsce
nie pyta zasług w sekundzie zadumy,
gdy przyprowadza tu oczy ciekawe…
Czy warto oddać mu tę jedną chwilę?
Może był łotrem a może poetą?
Może był ważny na miarę nicości?
W tamtej hierarchii miał swoją opowieść,
miał swoją stację, na której wysiadał,
miał swoja drogę, klucz, okno i jabłoń,
miał swoją nazwę, dzisiaj bez znaczenia,
skoro się zgubił w pamięci bez nazwy.
O nic nie prosi i nie czeka na nic,
tylko zazdrosny o łunę bijącą
chce trochę ciepła, jak każdy grób – żebrak,
kiedy się cisza o ciszę ociera
i o stóp szelest, co szukają kogoś…
I wtedy marzy o iskierce znicza
by mu zapalił ktoś - kto szuka furtki…
@ Janusz D.