JustPaste.it

O radiestezji inaczej

Na temat Radiestezji można znaleźć szereg nieraz zupełnie niezgodnych z sobą teorii i opinii. Z tego też względu chciałem dołączyć mój głos w dyskusji na temat tego zjawiska.

Na temat Radiestezji można znaleźć szereg nieraz zupełnie niezgodnych z sobą teorii i opinii. Z tego też względu chciałem dołączyć mój głos w dyskusji na temat tego zjawiska.

 

Tomasz Sitkowski, styczeń 2015
O Radiestezji inaczej
Na łamach eioba.pl znalazło się kilka artykułów na temat Radiestezji, głównie dwóch
autorów: radiestety Pana Andrzeja Pietrzaka oraz profesora fizyki Pana Andrzeja Kajetana
Wróblewskiego. Jest zrozumiałe, że charakter opisu dziedziny Radiestezji przez obu autorów
jest zupełnie inny. Również na temat Radiestezji w literaturze tematu można znaleźć
zupełnie odmienne opinie. Dlatego też chciałem zaznajomić czytelników również
z zupełnie odmiennym spojrzeniem na tę dziedzinę.
Radiestezja jest dziedziną, której definicja powstała w latach dwudziestych poprzedniego
stulecia. Definicja ta powstała w środowisku francuskich różdżkarzy, a za jej twórcę uważa się
francuskiego radiestetę, opata Bouli. Podstawą teoretycznych założeń tej dziedziny jest to, że
człowiek odbiera nieświadomie pewnego rodzaju „promieniowanie” z otoczenia, którego
obecność ujawnia się dzięki ruchom przyrządów: różdżki i wahadełka. Tak więc francuscy
różdżkarze starali się znaleźć wytłumaczenie zjawiska poruszania się różdżki i wahadła.
Należy też wspomnieć o czasach, w których powstała definicja Radiestezji. W tym okresie
doszło do wzbogacenia wiedzy o pojęcia takie jak: promieniowanie elektromagnetyczne,
promieniotwórczość oraz promieniowanie kosmiczne. Nic też dziwnego, że francuscy
różdżkarze utworzyli definicję Radiestezji wzorując się na ówczesnych odkryciach
naukowych. Sądzili oni zapewne, że w najbliższym czasie nauka odkryje również nieznane
dotąd „promieniowanie radiestezyjne”, na wzór innego rodzaju promieniowań odkrytych na
przełomie IXX i XX wieków. Tak się jednak nie stało, począwszy od czasów powstania definicji
Radiestezji do czasów obecnych. Można więc stwierdzić, że teoretyczne założenia Radiestezji
były jak dotąd za bardzo optymistyczne. Do tej pory nikt nie zdołał jeszcze odkryć zakresu
promieniowania, które można by utożsamić z „promieniowaniem radiestezyjnym”.
W tym miejscu należałoby polemizować z Andrzejem Pietrzakiem (autorem artykułów na
eioba.pl), który za negację radiestezji obarcza głownie doktryny chrześcijańskie. To nie
doktryny, ani kościół, a sceptycy i naukowcy przeciwstawili się idei Radiestezji, nie mogąc
znaleźć „promieniowania radiestezyjnego”. W naszej literaturze można znaleźć publikacje
ludzi nauki, Panów Szydłowskiego, Kiszkowskiego, Gregosiewicza, Wróblewskiego (publikacja
w eiobe.pl) i innych. Wspólną cechą tych publikacji jest zanegowanie istnienia Radiestezji,
głownie na podstawie braku dowodów na istnienie „promieniowania radiestezyjnego”.
Negacja ta dotyczyła głownie dziedzin różdżkarstwa i wahadlarstwa, które utożsamiane są
jednoznacznie z Radiestezją. W poprzednich latach w naszych środkach masowego przekazu,
to właśnie ten atak ww. sceptyków ze środowiska naukowego spowodował duże
spustoszenie w umysłach czytelników.
W tym miejscu należy się bardzo mocno przeciwstawić takim „naukowym” poglądom.
Podstawowy błąd ww. ludzi związanych z nauką polega na tym, że na podstawie
zanegowania istnienia „promieniowania radiestezyjnego” zanegowali również dziedzinę
różdżkarstwa i wahadlarstwa. Błąd ten polega na tym, że ludzie ci zapewne sami nie
posługując się ani różdżką ani wahadłem, jednoznacznie ogłosili działania te za zwykłe
oszustwo. Należy się stanowczo przeciwstawić taki bałamutnym teoriom, ponieważ zjawisko
różdżkarstwa i wahadlarstwa istniej rzeczywiście, czy to się komuś podoba czy też nie
podoba.
Należy też ukazać, że nie wszyscy naukowcy są takiego samego zdania. Weźmy dla przykładu
francuskiego profesora fizyki jądrowej Yves Rocarda. Ten poważny naukowiec uważany jest
za ojca francuskiej bomby atomowej, a mimo wszystko zajmował się też tak wydawałoby się
niepoważną dziedziną jak Radiestezja. Różnica polega tylko na tym, że ten naukowiec
postępował zupełnie inaczej, nie uganiał się za zanegowaniem „promieniowania
radiestezyjnego”, a szukał wyjaśnienia fenomenu różdżkarstwa i wahadlarstwa zupełnie
w inny sposób, to znaczy szukał przyczyny zjawiska zupełnie gdzie indziej. Według Rocarda
przyczyną odruchu różdżkarskiego jest niewielki gradient naturalnego pola magnetycznego,
który oddziałuje na organizm człowieka. Rocard pracował zatem nad udowodnieniem
istnienia zupełnie innej przyczyny ruchów różdżki i wahadła, niż domniemane
„promieniowanie radiestezyjne”.
W podsumowaniu można stwierdzić, że podstawowy błąd niektórych naukowców,
autorytatywnie opowiadających się za negacją różdżkarstwa i wahadlarstwa wynikał z braku
własnych doświadczeń i rozeznania w tej dziedzinie, na temat której chcieli się wypowiadać.
Wszyscy nie wzięli pod uwagę tego, że teoria Radiestezji jest tylko hipotezą opracowana
przez francuskich różdżkarzy, a nie jest prawda obiektywną. Jeśli nie udowodniono istnienia
„promieniowania radiestezyjnego” oznacza to, że być może nie ma żadnego
„promieniowania”, a zatem nie ma też takiej dziedziny jak Radiestezja, co wcale nie oznacza
tego, że nie ma różdżkarstwa i wahadlarstwa.
Do takich wniosków może trudno było dojść od razu, ponieważ presja teorii Radiestezji jest
obecnie tak dużą, że osobom posługującym się różdżką lub wahadłem zupełnie trudno
wyobrazić sobie, że najprawdopodobniej może wcale nie ma żadnego „promieniowania
radiestezyjnego”. Tak więc może trzeba zacząć zupełnie od nowa, odrzucić dotychczasową
hipotezę Radiestezji i szukać innego wytłumaczenia zjawiska różdżkarstwa i wahadlarstwa.
Taką próbę innego spojrzenia na tą dziedzinę, podjąłem w opracowaniach publikowanych na
swojej stronie internetowej. Mój opis zjawiska odruchu różdżkarskiego inspirowany był na
początku tezami Rocarda. Na podstawie ponad dwudziestoletniej praktyki posługiwania się
wahadłem i różdżką oraz na podstawie studiów literaturowych tematu, ułożyłem jednak
odmienną teorię odruchu radiestezyjnego. W opracowaniu tym przedstawiłem, że ruch
różdżki i wahadła może wynikać z gradientu składowej poziomej naturalnego pola
magnetycznego Ziemi. Zmiany składowej poziomej mogą być natomiast przyczyną
powstawanie prądu indukcyjnego w organizmie człowieka. Prąd ten pobudza mięśnie w ręku
człowieka trzymającego przyrządy (różdżkę lub wahadła) i tym samy doprowadza do
powstania ich ruchów. W tak krótkim artykule nie sposób jest wyłożyć całą nową teorię.
Dlatego zapraszam wszystkich chętnych czytelników do zaznajomienia się z opracowaną
teorią odruchu radiestezyjnego, sposobu identyfikacji tzw. pasm zadrażnień, szkodliwego
oddziaływania tych pasm na zdrowie człowieka. Wszystkie te zagadnienia przypisywane
dawniej teorii „promieniowania radiestezyjnego” znajdzie zainteresowany czytelnik na mojej
stronie www.radiestezjatomaszsitkowski.pl, w artykułach: „Moja Radiestezja. Studium
ruchów wahadła radiestezyjnego” oraz „Wahadlarstwo zamiast radiestezji. Kurs
Wahadlarstwa”.
Nie wierzmy zatem wszystkim teoriom wygłaszanym przez niektórych naukowców, być może
ich krytyka różdżkarstwa i wahadlarstwa wynikała z tego, że nie mieli własnych doświadczeń
w posługiwaniu się różdżką i wahadłem oraz szukali swoich dowodów po prostu nie tam
gdzie trzeba, zasugerowani teorią istnienia „promieniowania radiestezyjnego”.