JustPaste.it

Zew Mistycyzmu

Coś kłuje w sercu,spać nie pozwala. Coś gorzeje w sercu,żyć nie pozwala. Coś wrzeszczy w sercu,coś co nie pozwala przyodziewać kłamstw abażuru...

Coś kłuje w sercu,spać nie pozwala. Coś gorzeje w sercu,żyć nie pozwala. Coś wrzeszczy w sercu,coś co nie pozwala przyodziewać kłamstw abażuru...

 

 

 

 

 

   Pózna zawitała już godzina. Zegar mantry mruczeć nie przestaje. Krok po kroku z godzinami się blisko zapoznaje.

Wiem.

Po prostu wiem.

Nie potrafię już,okłamywać samego siebie - ja tylko śnię.

Ja tylko śnię...

 

Ać dobyć kolejnego dnia. Ać żyć,spokojnie,monotonnie bez niepotrzebnych zmian. Czy te słowa poznajesz? czy sam czasami wylewasz je z ust swoich? Strach!...to jego jeno się boisz.

 

Alić Ja! uderzam w swoją duszycę - śpijże,śpij! łba nie podnoś! śpij! Kurwo wolności nie wyżyta... Śpij! nie męcz mnie,pozwól żyć...

 

Żyć? tak. Tak,bieg szaleńczy od niedzieli do niedzieli,od tego zasranego przystanku do przystanku! aby dobiec do kolejnego - Świętem nazywanego,tak bez ustanku... 

Żyć? no. . .oczywiste to. Przecie żona moja stała się najzwyklejszą pokojówką. A czymże być miała?

Żyje,przecie w domostwie swym posiadam zwykłego ucznia...tfu! syna...I najważniejsze! żaden,żaden odcinek "Trudnych Spraw" nie uleciał przed oczyma!

Jestem też przykładnym Katolikiem,bożym dzieciem - krzyż wisi nad drzwiami, a i wielką noc pójdę na święconkę z jajkami.

Wierzęwbogaojcawczechmogącegostworzycielaniebaiziemiisynajegojedynegojezusachrystusapananaszego... Znam słowa najważniejsze. Czy do zarzucenia,masz coś jeszcze? 

 

Ja??? niewolnikiem Rutyny,strachu,pragnień? Ha! Drzwiej uchylę się do świni części zadniej!

Boże,ojcze Wczechmogący. O jedno cię błagam oceanie nieskończony,energio nieprzebyta,krzewie wysoko pnący Jestli miałbym skończyć w ten sposób - Zabij mnie. Boże,którego nie zna nikt,i imienia nie posiada,o jedno błaga twój syn - Jestli upadnę w Abys dni tak pustych, jak bez wody studnica, i w zwątpieniu popalę swoje marzenia,Jestli zabiję sam siebie,tak,że nawet ty nie rozpoznasz,zabij. Zabierz mię,ofiaruj drugą szansę.... 

 

 

Nie wytrzymałżem, stoję pod górą wielką i całuję wiatr,czuję jak szumi w głowie mej,i usłuchałem wołania Mistycyzmu co serce me rozpierał,co w drzewa zielone wzywał,i do rzek sunących jak jego łzy gdym głuchy był...

Wróciłem do gwiazd,których ludzie nie widzą,w zgiełku swoich kłamstw,w zgiełku swoich miast,w zgiełku z monet wybudowanych baszt. Nie,oni nie widzą już chmur. Ani gwiazd.

 

I czuję. . .jak ja czyli moja dusza mi dziękuję.

I czuję jak oddycham razem z ziemią.

I czuję . . .moc która pozwala żyć,pozwala żyć. Tu wolność nie zazdrosna jest o Monotonię...

Czuję...mistycyzm,to tak wyczuwalne niczym Smutek,radość,żal, lecz tego opisać się nie da,jakbym był nie będąc,jakbym żył wewnątrz tysiąca żywotami. Jakbym czuł. CZUŁ duszy językiem wszystek smaki Transcendentalnej energiji..

Pamiętam te wizje,obrazy które widziałżem dopiero gdym oczęta zamknął...wtedym dopiero WIDZIAŁ.

Nie miałem ciała nie,żadnego uniformu ciasnego ze skóry, słabości i ograniczeń. Nie byłem już żołdakiem pragnień,byłem wolny. Obrazy malował mistyczny malarz... A cóż to za odczucia były? te,których nie potrafię nikomu objaśnić?

Te odczucia....achh! ekstaza kopie mój żołądek,dusza muska moje serce... Widzę,widzę więcej,ale dopiero kiedy powieki są zatrzaśnięte.

I pamiętam! te czasy! gdym na rumaku gnał przez te tajemnicą owiane lasy!

I pamiętam,nie zapomniałem jak smakował ten wiatr,iglastą wonią przesiąknięty! nie zapomniałem! Bracia nie zapomniałem,ja żyję ja jestem! jestem tu! w innym naczyniu,ale jestem! pamiętam jak smakowałe tamte lata! gdy magija snuła nam opowieści,gdy lira wołała w murach zamku!! pragnę wrócić! powrócić! do was,do onych komnat...

Ach....Dziś to tylko wspomnienia. Może nawet nie są prawdą? dziś to tylko ruiny,ścian,marzeń,czynów,i miłości minionych. To tylko zgliszcza. Jakże tłumaczyć,że znowu słyszę ten dzwięk? czuję ten stan...widzę ciebie u bram... jak tłumaczyć,tłumaczyć mam gdy w oczu płonie łza!? no jak?!  

Znów? powiedz,znów? mam powrócić do czterech ścian? i liści spadających z głowy? a miast gór pejzaży Telewizor kolorowy? dobrze,że kolorowy...

Powiedz,znowu zamkną mnie w ciasnej celi? wypuszczając na wybieg przed moim blokiem,jak zwierzę? powiedz,wyznaj bo nie wierzę. Jen to już dzień? jen to już raz?! ulegam,nadzieję mam?! że pewnego przyjdziesz do mię ranka! porwiesz do tych krain,pozwolisz powrócić do pachnących łąk,i czuć tę cudowną,mistyczną moc? 

Nawet nie pieprz mi nic o domku działkowym! Ha!

Nawet nie pieprz mi,że mam w domu kwiaty! Ha!

nawet nie pieprz mi,że mogę obejrzeć coś na National Geographic bowiem szlak mnie zaraz trafi!

Rzygam szarą codziennością,rzygam strachem i obłudnością.

Śpiewasz: Pomarzyć każdy może,ujrzeć możesz wielkie Morze w trójwymiarowym telewizorze,jeśli z kimś się złożę,będzie przeto taniej a nie drożej,o Boże.

Dobra,bo nie długo wstać trzea do roboty. . . iść spać nie tracić czasu na głupoty,prawda?

I znowu ustanę przy taśmie przewijając swoje najpiękniejsze dni,pakując je do paczek. Nie nie robię w fabryce,jedno słowo ma czasami wiele znaczeń. Cóż z tych słów może wynikać? Któż POCZUŁ doskonale wie,a reszta owieczek szarych co nic takiego nie doświadczyła powie: kolejna opowieść cyklu  : Z pamiętnikia Schizofrenika. . .