JustPaste.it

Poranna przejażdżka

Włożyłam lewą stopę w strzemię, odbiłam się od ziemi dwa razy i usiadłam miękko w siodle. Tam poklepałam Nila po szyi, podciągnęłam popręg i ruszyliśmy do stępa. Izabeluch strasznie się wyrywał od paru dni. W końcu to pięcioletni ogier. Wreszcie zdaje sobie z tego sprawę. Postępowaliśmy z dziesięć minut, kiedy zdałam sobie sprawę, że czas na kłus. Postukałam lekko ostrogami o boki kuca, a ten momentalnie zakłusował. Biegliśmy tak kolejne dziesięć minut i zadecydowałam, że należy mu się wyczekiwany galop. Przesunęłam nogę za popręg i przycisnęłam, a Nil jak poparzony wyrwał się do galopu. Na początku trochę mnie wybijało, ale chwilę później odnalazłam rytm i wysiedziałam. Wspaniale się jeździ na tym ogierze. Nie jest to koń, na którym trzeba się martwić, że bryknie albo stanie dęba(chyba, że na komendę), ale ma w sobie ten ogień. Kocham go za to.