JustPaste.it

Chyżka i Duch Gór

...młodość ? To jedyna choroba, na którą chciałoby się zapaść całe życie (J.D.)

 

 

 O ile dobrze pamiętam… byłem kiedyś młody.

Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że do dzisiaj zastanawia mnie tamten fenomen gustowania w imprezach, które z rozsądkiem nie miały wiele wspólnego. Takimi niewątpliwie były noce spędzane w lesie.

Mieszkaliśmy w górach jednego z miasteczek Beskidu Sądeckiego. Ile wtedy miałem lat ?...Nieważne, do matury tuż tuż ale nie nauka była mi w głowie. Miłosne zawroty serca - jak najbardziej. Pamiętam nawet, że w jednej już zaokrąglonej koleżance tak się zakochałem, że przed pierwszym pocałunkiem dodatkowo się za nią pomodliłem!

Miłość, miłością ale głównie podniecały nas wypady na beskidzkie szlaki a pasmo Jaworzyny kusiło nas swoimi urokami.

Pamiętam jedną szczególnie fascynującą wyprawę pasmem Jaworzyny. Wokół drzewa pękały z hukiem ale trzaskający mróz ponad 30 stopni nie tylko nie był żadną przeszkodą a wręcz zachęcał.

Wyruszyliśmy w góry w szóstkę późnym popołudniem. Ja, Jerzy, Zbychu, Jasiek Piotr i Marek mając gwarancję, że zaskoczy nas noc. Narty na nogach, wiązania (wtedy kandahary na zapinkę) kombinezony przeciwwiatrowe, ciepły sweter i plecaki z tajemniczym zaopatrzeniem. Przed nami kilkanaście kilometrów gęstego, tylko wierzchem zbrylonego śniegu, co najmniej do pasa.10f9e6ee736f8c9bd5707b7654278488.jpg

Poruszanie się na nartach mimo odpowiedniego smaru było trudne. Był to wyczyn niewątpliwie na miarę młodości, ale był to też jedyny możliwy sposób poruszania się tak zwaną. choinką w górę.

Już po godzinie parowało z nas jak kotła i najchętniej człowiek zdjąłby coś z siebie.

Tu muszę zaznaczyć, że wybór dni był przypadkowy, bo szło o to, aby noce były bezchmurne, wtedy mróz, na ogół, dawał gwarancję kilkudniowej pogody a poza tym to były nasze góry i nasze szlaki !

Nie baliśmy się gór-lasów. Były naszym azylem bezpieczeństwa.

Noce w górach przy wygwieżdżonym niebie zimą są białe a widoczność na połoninach z ostrością niemal jak w dzień. Po sześciu-siedmiu godzinach wariackiego podejścia połoninami, leśnymi jarami, zziajani i mokrzy byliśmy na miejscu.

Naszym celem były rykowiska łosi w okolicy wsi Łosie. Stąd można było kilometrami szusować w kierunku równoległej Jaworzyny a i dalej w kierunku Czarnego Potoku i dolin Popradu.

Mróz był coraz większy a nasze wyprawy mogły mieć opłakane skutki, gdyby nie… chyżki.

b306bf8e0c734be912e0bc80611c3eb1.jpg

Chyżka (pomysł i konstrukcja łemkowska) to komnata - izba, dziura wykopana w ziemi o wymiarach trzy na trzy, bądź cztery na cztery metry, głęboka na ponad trzy metry. Wykopywana latem i obłożona szczelnie okrąglakami i sągami drzewa, aby się ziemia nie obsypywała. W rogu klapa i drabina - wszystko zrobione ręcznie. Na dnie pokryta co najmniej półmetrową warstwą jedliny bieżąco uzupełnianej, z kręgiem na ogień i stosem pni. Na zewnątrz zdradza ją tylko kupa ośnieżonej jedliny, przeplatana gęsto na szczelnej kratownicy złożonej z kilkudziesięciu młodych świerków. Niesamowita solidna budowla na lata.Pewnie kiedyś czaili się w nich  drwale i partyzanci

Chyżki mają jeszcze jedną tajemnicę - wspaniałą cyrkulację Pewnie wymyśloną przez plemię Polan. Dym z ognia palonego bezpośrednio na klepisku unosi się idealnie w górę znika wśród gałęzi. Ciepło jak w puchu. a zamieć i zawieja, jeśli się taka przytrafił jest jedynie dodatkową atrakcją.

No i ten zapach, który pamięta się całe życie.

Nikt przechodzący obok nie miałby zapewne zielonego pojęcia, że pod spodem jest taki przemyślny „apartament”. Tylko my wiedzieliśmy o istnieniu chyżek no i oczywiście nieliczni leśni drwale.

Mój nieżyjący już od lat stary przyjaciel Jasiek miał nos wyżła. Wskazał na kupę ośnieżonej jedliny między niewielkimi spłaszczonymi nasypami …TU!

a1afa8ee356b59900a668d65ba20b5fa.jpg

Wracam do tych wspomnień, bo jedna z tamtych chyżek, którą wspominam całe życie to miejsce magiczne. Sypialnia Ducha Gór, który plącze szlaki, bądź czasem daje szansę desperatom przeżyć w zależności od jego humoru.

Nie byłem nigdy zwolennikiem przepędzonego nielegalnie mętnego alkoholu, ale ta ilość wypita w chyżce, zakąszana pyszną kiełbasą i pajdą chleba w towarzystwie przyjaciół do dzisiaj mnie szokuje i wręcz napawa łzawą zadumą …

Co się opowiadało w chyżce, jakie się w niej snuło marzenia - to temat na zgoła inne opowiadanie..

Kiedy po godzinach ognisko dogasało a butelki już były puste w chyżce było nadal ciepło jak pod pierzyną a nasze pijackie sny były już tuż, tuż…

I wtedy, pamiętam jak dziś - przeszedł do nas ON - Duch Gór…

117479a236463a49db9bf45f220ab5be.jpgStary, miał na oko ze trzysta lat, czarny, omszały, ni to wilk, ni to niedźwiedź - jakiś kolczasty i zaśnieżony, owinięty siwą brodą. Usiadł na drabinie, błysnął żółtymi zębiskami, spojrzał na nas groźnie i zaskrzeczał::

Oj małolaty, szczyle jedne, bimbru się wam zachciało - ja wam… i już nie pamiętam co było dalej bo z przerażenia film mi się urwał…….

W południe odwaliliśmy klapę, przekopaliśmy się przez świeżą zaspę śniegu, założyliśmy deski.

I może nikt nie uwierzy w to co teraz napiszę, ale Duch Gór był wyjątkowo wyrozumiałym i fajnym facetem. Siedział na czubku jodły, trzymał się za brzuch i rechotał ze śmiechu...

My ruszyliśmy w dół, szusowaliśmy cudownie kilometrami, kaca ani śladu…

A młodość?

f1cc73acd6d88670d5a1927872e0a779.jpgobrazki z google

Młodość ? Każda za krótka, diabła podarunek,
który kusi rozkoszą i zazdrością kusi,
żeby zdobyć horyzont i dotknąć tam Nieba
gdzie mieszka tajemnica, bo gdzieś mieszkać musi.

Gdyby ją chcieć zatrzymać, trzeba by psa spytać
jak w zęby ogon złapać, który wciąż ucieka,
choć w przekornym swym planie obiecuje wierność,
kiedy poczuje wolność- spełnienie odwleka.

Gdyby ją chcieć zrozumieć - staje się pozorem,
monidłem oszukanym, tylko kiczu.kreską,
przypudrowaną kurzem i wyblakłą szminką
lub wierszem - ozdobionym zwiędłą arabeską…

@Janusz D.