JustPaste.it

Małgorzata Domagalik „Siostrzane uczucia” - Recenznja

Podczas jednej z ostatnich wizyt w bibliotece polecono mi tą książkę, ponieważ wzbudza wiele kontrowersji. Do dziś jest o niej głośno. Czyli coś do rozpracowania dla mnie. Tym razem nikt nie dziwił się, że czytam literaturę spod pióra Redaktor Naczelnej miesięcznika „Pani”.

Otwieram - ukazuje się propozycja przejścia na Ty z czytelniczką, co jest genialnym zabiegiem komunikacyjnym i już na początku świadczy o dobrze obranej strategii konwersacyjnej. Byłam ciekawa, co będzie dalej, z jakim przekazem, na co dzień liderka i pionierka show – biznesu pojawi się na rynku wydawniczym, aby o sobie przypomnieć. Refleksjami publicystki uprzyjemniłam sobie czas podczas gotowania.

Nie zniechęciło mnie nawet to, że zdjęcie okładkowe robił Marcin Tyszka. Publikacja jest bardzo dobrze przygotowana, starannie przemyślana. Odbiorca nie zanudzi się, ponieważ zadbano o całą kompozycję. Podczas składu i łamania zwrócono uwagę, aby korespondencja z Ewą przeplatała się kolejnymi rozdziałami potwierdzającymi to, co można wyczytać wcześniej. W ramach kolejnych scen mamy rozpisane konkretne studium przypadków. Poznajemy, jak potoczyły się losy gości programów Pani Domagalik. To wszystko przyprawione złotymi myślami i cytatami między innymi Oprach Winfrey, Jane Fondy, Kingi Dunin.

Układ książki zwiększa jej siłę perswazji, podkreśla i akcentuje jej wydźwięk oraz retorykę. Zdziwiłam się i to bardzo. Gdy przeszłam do zapoznania się z treścią. Nie ulega wątpliwości, że autorka porusza wiele ważnych tematów. Koncentruje się na rzeczach istotnych dla płci pięknej. Oscyluje wokół tożsamości, kobiecego indywiduum, nie boi się pojęcia feminizmu. Sama zachowując w tej ideologii rozwagę. Jak nikt inny bardzo dobrze balansuje na krawędzi problemów kobiet i tematyce gender.

Przewracam strony. Kształtuje się z nich mimo wszystko wizerunek empatycznej profesjonalistki, nieukrywającej tego, że wierzy w potencjał swojej płci. Osobowości nieznającej tabu, szybko nawiązującej kontakty poprzez umiejętne tworzenie atmosfery do kobiecych zwierzeń. W wielu momentach bardzo intymnych. Prawdziwa, szczera do bólu. Pewna swoich przekonań i potrafiąca ich bronić. Utkana historiami z życia, które mogły dotknąć każdej z Nas.

Autorka wyszła poza swoją grupę docelową, do której adresowana jest gazeta, którą tworzy. Może to jest ukryta przyczyna sukcesu Małgorzaty Domagalik. Z drugiej strony, to przykre, ze trzeba było pisać o sprawach, które wydają się oczywiste, powinny być przyjmowane, jako norma i akceptowane. Ponieważ, dla osoby wychowanej w duchu kobiecej solidarności, dziewczyny, której mówiono i pokazywano przez cale życie, że kobieta powinna pomagać kobiecie i stanąć w jej obronie, ciężko pogodzić się z tym, że może być inaczej. Czyżby naprawdę było tak tragicznie? To mnie bardzo ukuło. W każdym bądź razie, jeżeli ta książka pomogła, choć jednej kobiecie warto było ją wydać. Bo nie wątpię, iż to przyświecało podczas misji jej tworzenia i konstruowania.

Monika Makowiecka