JustPaste.it

Pieśń Miecza, Bernard Cornwell - Recenzja

Szanuję tego typu tytuły, ponieważ przyczyniają się one do wykształcenia się manier językowych u recenzentów. Historia jest opisana totalnie niedzisiejszym językiem z innej epoki. „Pieśń Miecza” idealnie wpisuje się słownictwem w nurt powieść ku większej chwale historii. Jednak nie jest to kolejna politycznie poprawna, nudna i przewidywalna do bólu publikacja tego pokroju, segmentu swojej kategorii. Wręcz przeciwnie. Tytuł dzięki nutce bezczelnych odzywek zyskuje. Podkreślona zostaje retoryka utworu. Całość konwencji się w ten sposób zamyka. Stwierdzam dzieło literackie godne sławy światowej!

W pierwszej chwili można się zniechęcić. To jest o tym, jak podcinali sobie gardła, zabijali się za pomocą struny. Miecze tudzież inne śmiercionośne gadżety, które niosły ostateczne zniszczenie na froncie walki to przy tym pikuś. Mało tego cios przenoszący na tamten świat potrafi zadać brat bratu. Krew leje się strumieniami. Nie radzę próbować na innych tych praktyk, jakie tam zostają opisane. Z względu na to, że są one w dzisiejszej Polsce karalne. Zostałyby uznane za wręcz niehumanitarne.

Ci ludzie walczący w tej książce umierają zgodnie z średniowieczną filozofią śmierci. Kwintesencją ich bycia i istnienia na planecie Ziemia jest służba wojskowa. Poświęcają swoje życie ojczyźnie. Honor i lojalność oraz to, jakim jest się wojownikiem okazuje się najważniejsze. Ewidentnie mamy tutaj nadanie temu wszystkiemu wymiaru sztuki. Wyczerpuje wystarczająco znamiona artystyczne, aby to tak sklasyfikować. A że wielu z nich okazuje się zaś poległymi i zostaje im tylko danse macabre…Takie prawo rzeźni.

Autor okazuje się być takim współczesnym Szekspirem. W każdym bądź razie, myślę, że wiele z niego czerpie. Na zasadzie przeciwieństw, lecz jednak. Przypowieści dotyczące tego, czy główny bohater zostanie królem, kto zasiądzie na tronie. Okazują się, co prawda one tylko podłą intrygą i spiskiem, pomimo wszystko nie daje się ukryć tej aluzji do „Makbeta”.

Na dokładkę otrzymujemy historię zakazanej miłości między nastoletnią kobietą a mężczyzną, który przez rodzinę tej kobiety jest uznawany za najgorszego wroga i wzajemnie. Tym razem to on ginie w imię miłości. Obie rodziny nie mają bladego pojęcia o łączącym przeciwników prawdziwym uczuciu. Czytelniczkom będzie kojarzyło się to ewidentnie z innym klasykiem: „Romeo i Julia”.

Tylko dobrane starannie środki przekazu przyczynia się do tego, że tym wręcz można się rozkoszować. Ta książka ma drogie dno.

Monika Makowiecka