JustPaste.it

Fikcyjne mechanizmy ewolucji

Uważany dziś za główny nurt ewolucjonizmu, neodarwinizm postulował, że życie powstało i rozwijało się w oparciu o dwa naturalistyczne mechanizmy: selekcję naturalną (dobór naturalny) i mutacje. Podstawowy pogląd, wchodzący w skład teorii, jest następujący: selekcja naturalna i mutacje to dwa uzupełniające się mechanizmy. Źródła zmian ewolucyjnych to samowolne mutacje, które mają miejsce w materiale genetycznym organizmów. Cechy charakterystyczne uzyskane dzięki tym mutacjom wybierane są przez mechanizm naturalnej selekcji i dzięki temu organizmy mogą się rozwijać.

Studiując dalej tę teorię, można szybko zauważyć, że takie mechanizmy w ogóle nie istnieją. Ani selekcja naturalna bowiem, ani mutacje nie przyczyniają się w żaden sposób do wyjaśnienia poglądu głoszącego, iż poszczególne gatunki powstały w wyniku ewolucji.

SELEKCJA NATURALNA

Pojęcie selekcji naturalnej jako zjawiska w naturze znane było biologom przed Darwinem. Definiowali oni ten termin jako „mechanizm, dzięki któremu zachowana jest czystość gatunku". Dopiero Darwin sprecyzował tezę o wpływie selekcji naturalnej na ewolucyjny rozwój gatunków i na tym spostrzeżeniu oparł swoją teorię. Już sam tytuł dzieła: O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego zapowiada, że selekcja naturalna jest podstawą owej teorii.

Jednak od czasów Darwina aż do dziś nie udało się dowieść prawdziwości stwierdzenia, że organizmy ewoluują dzięki selekcji naturalnej. Paleolog z Muzeum of Natural History w Anglii, Colin Peterson, który jest też znanym ewolucjonistą, przyznaje, że do tej pory nie udało się zaobserwować, czy selekcja naturalna ma wpływ na rozwój gatunku: "Nikt nie stworzył jeszcze żadnego gatunku dzięki mechanizmowi selekcji naturalnej. Nikt nawet się do tego nie zbliżył i właśnie wokół tego tematu toczą się obecnie zacięte debaty neodarwinistów."*1

Zwolennicy owej teorii są zdania, że zachowają się tylko te gatunki, które umiały odpowiednio przystosować się do otaczających ich warunków. Te zaś, które się nie dopasowały, będą musiały zginąć. Jako przykład podaje się stado saren, które żyje w stałym zagrożeniu przed drapieżnikami. Przeżyją tylko osobniki, które biegają wystarczająco szybko, aby uciec przed drapieżcą. To prawda, ale nieważne, jak długo będzie trwał proces przystosowywania się, sarny nigdy nie zmienią się w inny gatunek. Zawsze pozostaną sarnami.

Ten i kilka innych przykładów, jakie podają ewolucjoniści na udowodnienie słuszności swej teorii, są niczym innym, jak tylko próbą wprowadzenia ludzi w błąd.

MOTYLE REWOLUCJI PRZEMYSŁOWEJ

W roku 1986 ukazała się książka Douglasa Futuymy, The Biology of Evolution, która uważana jest za najobszerniejsze źródło wiedzy na temat selekcji naturalnej. W dziele owym znajduje się słynny przykład motyli, mający być dowodem na wysnuwane przez autora teorie. Chodzi o przyciemnienie barwy tych stworzeń, zaobserwowane w Anglii w okresie rewolucji przemysłowej. Opowieść o przemysłowym melanizmie można zresztą znaleźć we wszystkich ewolucjonistycznych podręcznikach i opracowaniach z dziedziny biologii.

Historia ta opierała się na badaniach przeprowadzonych w latach 50-tych przez angielskiego fizyka i biologa, Bernarda Kettlewella. Można ją przedstawić następująco:

Jak wynika z opracowań źródłowych, barwa drzew z okolic Manchesteru była - przed rozpoczęciem rewolucji przemysłowej - jasna. Z tego powodu ptaki łatwo dostrzegały znajdujące się w pobliżu drzew motyle. Owady te stanowiły dla nich pożywienie. Szanse motyli na przeżycie były więc bardzo nikłe. Kiedy po 50 latach rewolucji przemysłowej drzewa ściemniały wskutek zanieczyszczenia środowiska naturalnego, zmniejszyły się szanse przeżycia owadów o jasnej barwie. W wyniku tego mniej było motyli jasnych, a zwiększyła się ilość motyli o ciemnym zabarwieniu. Ewolucjoniści podają ten przykład jako dowód na słuszność swojej teorii. Według nich motyle zmieniły kolor, aby przystosować się do środowiska naturalnego i zwiększyć szanse przeżycia.

 

Oczywiście, przykład ten, jeżeli przyjmiemy, że opisane zdarzenie jest prawdziwe, nie może być dowodem na potwierdzenie słuszności teorii ewolucji. Nie mamy tu do czynienia z powstaniem nowego gatunku w wyniku selekcji naturalnej. Ciemniejsze odmiany motyli były spotykane przed rewolucją przemysłową, a jedyne, co się zmieniło, to ich ilość. Motyle nie zyskały żadnej nowej cechy czy organu.

Aby przemienić motyle w inny gatunek, np. w ptaka, trzebaby całkowicie wymienić informacje zawarte w jego materiale genetycznym i wprowadzić odpowiedni dla ptaków program genetyczny.

Taka jest właśnie odpowiedź na ewolucjonistyczną opowieść o motylach rewolucji przemysłowej. Historia ta ma jednak jeszcze jeden wymiar. Otóż z czasem okazało się, iż błędny był nie tylko komentarz ewolucjonistów dotyczący tej opowieści, sama historia również zawierała błędy.

Jak to opisał mikrobiolog, Jonathan Wells, w wydanej w 2000 roku książce Icons of Evolution, owa zawarta w prawie każdym opracowaniu dotyczącym ewolucjonizmu historia "motyli rewolucji", uważana przez naukowców i innych wyznawców teorii ewolucji za świętość - nie odpowiada faktom. Wells twierdzi, że prace Kettlewella, uważane za eksperymentalny dowód, to wielki naukowy skandal.

Elementy składające się na ten skandal są następujące:

– W wykonywanych później, a wzorowanych na eksperymencie Kettlewella doświadczeniach okazało się, że tylko jeden gatunek motyli zatrzymywał się w okolicy pnia drzewa. Większość gatunków przebywała w dolnych partiach poziomo rosnących gałęzi. W latach 80-tych stwierdzono ponadto, że motyle prawie wcale nie siadały na pniu drzewa. Po 25 latach doświadczeń naukowcy: Cyril Clarke, Rory Howlet, Michael Majerus, Tony Liebert i Paul Brakefield dowiedli, iż stworzenia, na których przeprowadzał doświadczenia Kettelwell, były zmuszane do nietypowych dla swego gatunku zachowań, przez co wyniki doświadczeń nie mogą być akceptowane.

– Naukowcy kontrolujący dokonania Kettelwella doszli do zaskakującego wniosku: w rejonach o mniejszym zanieczyszczeniu powietrza, gdzie spodziewano się zaobserwować większą ilość motyli o jasnym zabarwieniu, właśnie tych ciemnych było czterokrotnie więcej. Oznacza to, że wbrew teorii Kettelwella, nie ma żadnego związku pomiędzy korą drzew a gatunkiem żyjących na niej motyli.

– Dalsze kontrole doświadczeń Kettelwella doprowadziły do odkrycia kolejnego, największego skandalu. Okazało się bowiem, że owady, sfotografowane przez naukowca na korze drzewnej w celu udokumentowania teorii, były martwe. Wykonanie podobnej fotografii bez oszukiwania byłoby niemożliwe, gdyż ujęty na zdjęciu gatunek motyli żył w rzeczywistości nie na pniach, lecz pod gałęziami drzew.*2

Wymienione fakty wyszły na jaw dopiero pod koniec lat 90-tych. Największy dowód słuszności teorii ewolucji – "motyle rewolucji przemysłowej" – okazał się fałszerstwem. Ewolucjoniści byli zdruzgotani, jeden z nich, Jerry Coyne, mówił: „Kiedy prawda o motylach wyszła na światło dzienne, poczułem się jak przed wielu laty, kiedy, mając sześć lat, odkryłem, że bożonarodzeniowe prezenty nie pochodzą od świętego Mikołaja, tylko od mojego ojca.”*3
W ten sposób największy dowód słuszności teorii ewolucji – "motyle rewolucji przemysłowej" – stał się naukowym skandalem. I tak musiało się zdarzyć, ponieważ selekcja naturalna nie jest, wbrew temu, co mówią ewolucjoniści, mechanizmem ewolucji. Doczepienie lub oderwanie organizmowi jakiegoś organu nie zmieni go w przedstawiciela innego gatunku.

CZY SELEKCJA NATURALNA MOŻE WYTŁUMACZYĆ ZŁOŻONOŚĆ?

Selekcja naturalna nie może dodać nic nowego do teorii ewolucji, ponieważ mechanizm ten nie jest w stanie rozszerzyć lub zmienić informacji genetycznej. Oznacza to, że nie ma mechanizmu, który mógłby przemienić rozgwiazdę w rybę, rybę w żabę, żabę w krokodyla, a krokodyla w ptaka. Największy obrońca metody skokowej w ewolucji, Gould, tak komentuje problem selekcji naturalnej: „Kwintesencję darwinizmu da się ująć w jednym zdaniu: selekcja naturalna jest twórczą siłą zmian ewolucyjnych. Nikt nie przeczy temu, że odgrywa ona negatywną rolę w usuwaniu osobników niedostosowanych. Teoria Darwina zakłada przecież jedynie istnienie osobników odpowiednich.”*4

Kolejną mającą wprowadzić w błąd metodą ewolucjonistów, dotyczącą selekcji naturalnej, jest próba ukazania tego mechanizmu jako świadomego planu. Wiadomo, że selekcja naturalna świadomości nie posiada. Nie ma ona też rozumu, dzięki któremu mogłaby decydować, co będzie dla organizmów dobre, a co złe. Z tego samego powodu nie jest ona w stanie wytłumaczyć występowania systemów i organów o złożonej strukturze. Te systemy i organy mają cechę nazwaną kompleksowością, co oznacza, że składają się one z wielkiej ilości połączonych i ściśle współdziałających części. Kiedy choć jednej z tych części brakuje lub nie funkcjonuje ona prawidłowo, nie działa cały system lub organ (np. oko nie może pracować, kiedy choć jedna z jego części składowych jest chora).

 


Świadomość, która ma zebrać wszystkie owe części, powinna więc także być w stanie przewidzieć przyszłość, aby dokładnie wiedzieć, jakie korzyści ma przynieść w ostatecznej fazie dany organ lub system. Selekcja naturalna nie ma jednak ani świadomości, ani rozumu, przez co nie jest w stanie stworzyć takiego systemu. Faktem tym, który uderza w same fundamenty teorii ewolucji, przejmował się Darwin: „Jeśli okaże się, że istnieje choć jeden kompleksowy organ, którego powstania nie da się wytłumaczyć procesem powolnych zmian i dostosowywania się, cala moja teoria może okazać się nieprawdziwa."*5

Selekcja naturalna potrafi tylko wykluczyć z gatunku jednostki słabe i niedostosowane. Nie jest w stanie stworzyć nowego gatunku, organu czy informacji genetycznej, co oznacza, że nie może być przyczyną ewolucyjnego rozwoju. Darwin zaakceptował ten fakt: „Selekcja naturalna nie jest w stanie nic zdziałać, zanim nie wystąpią korzystne zmiany.”*6 Korzystne zmiany musiały, oczywiście, mieć jakieś źródło, dlatego ewolucjoniści postanowili wykorzystać tu mutacje. Powszechnie wiadomo jednak, że mutacje mogą być przyczyną tylko zmian negatywnych.

MUTACJE

Mutacje definiowane są jako zmiany w spiralach DNA, w którym zamieszczone są informacje genetyczne. Spirale DNA znajdujące się w jądrze komórkowym podlegają mutacjom na skutek poddania ich promieniowaniu lub reakcjom chemicznym. Mutacje wywołują zmiany w nukleotydach, które stanowią podstawowy składnik kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA). Zmiany te są na ogół nieodwracalne.

Mutacje nie są jednak, jak niesłusznie twierdzą ewolucjoniści, przemianami, które mogłyby prowadzić do rozwoju gatunku - należą one bowiem do negatywnych. Zmiany wywołane przez spowodowane promieniowaniem mutacje można obserwować między innymi u ofiar z Hiroshimy, Nagasaki czy Czarnobyla. Ci, którzy przeżyli, są chorzy i niepełnosprawni.


Powód jest bardzo prosty: struktura DNA charakteryzuje się dużym skomplikowaniem i każda, najmniejsza nawet, ingerencja prowadzi do jej uszkodzenia. Amerykański genetyk, B.G. Ranganathan, tłumaczy to w taki sposób:

„Mutacje są niewielkie, nieplanowane i szkodliwe. Zdarzają się bardzo rzadko i w najlepszym razie pozostają bez wpływu. Wymienione cechy pozwalają twierdzić, że mutacje nie mogą być przyczyną zmian ewolucyjnych. Niezaplanowana ingerencja w organizm albo nie będzie mieć nań żadnego wpływu, albo też mu zaszkodzi. Niezaplanowana ingerencja w strukturę przedmiotu, np. zegarka, nie ulepszy go. Może go albo zepsuć, albo nie wpłynąć w żaden sposób. Trzęsienie ziemi nie prowadzi do rozwoju miasta, ale do jego zniszczenia."*7

Do dziś nie udało się zaobserwować żadnych pozytywnych zmian spowodowanych przez mutacje. Wszystkie okazywały się szkodliwe. Ewolucjonista, Warren Weaver, pisze w odniesieniu do raportu przygotowanego przez Komitet Badań Genetycznych Skutków Promieniowania Atomowego (Comittee on Genetic Effects of Atomic Radiation), który ustanowiony został w celu przebadania mutacji powstałych prawdopodobnie za sprawą użycia broni atomowej w okresie II wojny światowej:

„Wiele osób uważających mutacje za ważny czynnik w procesie ewolucji będzie zdziwionych faktem, że wszystkie geny poddane mutacjom zostały uszkodzone. Jak to możliwe, iż zmiany ewolucyjne – których celem jest doprowadzenie do powstania wyższych i lepiej rozwiniętych form – mają być dokonywane na skutek działania uznanych za szkodliwe mutacji?”*8

Wszystkie próby i doświadczenia czynione w celu uzyskania pozytywnego wyniku mutacji zakończyły się fiaskiem. Szczególnie wiele prób wykonywano na muszkach owocówkach, gdyż u nich efekty widać było najszybciej. Muszki poddawano milionom eksperymentów, ale ani jeden z nich nie przyniósł oczekiwanych pozytywnych rezultatów. Genetyk–ewolucjonista, Gordon Taylor, podsumowuje:

„Prawda ta jest przykra dla genetyków, którzy od sześćdziesięciu lat hodują owocówki w celu wykonywania na nich doświadczeń: nie udało się do tej pory stworzyć ani jednego nowego gatunku, nie powiodły się nawet próby otrzymania choć jednego nowego enzymu.”*9

Inny badacz, Michael Pitman, ujmuje to w taki sposób:
„Niezliczona ilość naukowców poddała doświadczeniom niezliczoną ilość muszek i jaki był tego wynik? Powstałe w wyniku mutacji potwory nie potrafiły przeżyć poza próbówkami, w których były hodowane. Praktycznie okazało się, że mutanty umierały, pozostawały kalekie i bezpłodne lub wracały do swej pierwotnej formy."*10

To samo odnosi się do ludzi. Wszystkie obserwowane u nich mutacje były szkodliwe. Mongolizm, zespół Downa, albinizm, nowotwory - to tylko niektóre przykłady na szkodliwość mutacji. A przecież przez ewolucjonistów mechanizm ten uważany był za ewolucyjny!

 

W celu zsumowania informacji można wymienić trzy najważniejsze powody, dla których mutacje nie mogą być uważane za podporę postulatów ewolucjonistów:

 


1) Mutacje są zawsze szkodliwe: mutacja jako ingerencja w żywy organizm wywołuje u niego negatywne zmiany. Rozsądek uczy nas, że każda ingerencja w kompletną i doskonałą strukturę może jej jedynie zaszkodzić. Do dziś nie udało się zaobserwować ani jednej korzystnej mutacji.

2) Dzięki mutacjom nie można wprowadzić do łańcucha DNA żadnej nowej informacji genetycznej: cząsteczki zawierające materiał genetyczny są odrywane z ich właściwego miejsca na łańcuchu DNA i przenoszone w inne. Nie powoduje to jednak żadnych pozytywnych zmian czy też powstania nowych cech organizmu, tylko wytworzenie się anomalii.

3) Aby skutek mutacji przeszedł na następne pokolenie, powinna być ona przeprowadzona w DNA komórek rozrodczych organizmów: w wyniku ingerencji w jakąkolwiek jego komórkę lub organ uszkodzony zostaje tylko ten jeden przedstawiciel gatunku. Skutki mutacji nie występują u następnego pokolenia. Np. przez poddanie promieniowaniu można zmienić strukturę oka organizmu, ale zmiana ta nie jest dziedziczna.

Krótko mówiąc, rozwój ewolucyjny organizmów nie jest możliwy, ponieważ w naturze nie istnieje żaden mechanizm, który mógłby taki ewolucyjny rozwój spowodować. Przekonanie to jest zgodne z wynikami prac przeprowadzonych na skamieniałościach z minionych epok geologicznych. Biorąc pod uwagę oba fakty, można z całą pewnością stwierdzić, że ewolucyjny scenariusz rozwoju świata jest daleki od prawdy.

 

Źródło: xyz