JustPaste.it

Intepretacje Biblii

Postaram się umieszczać pewne zagadnienia biblijne, cytaty i ich interpretacje. Także katolickie dogmaty i moje ich rozumienie.

Postaram się umieszczać pewne zagadnienia biblijne, cytaty i ich interpretacje. Także katolickie dogmaty i moje ich rozumienie.

 

" Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien." (Mt 10, 34-37).

 

Wielu katolików ma problemy ze zrozumieniem tych słów. Spotyka się wytłumaczenie, że Jezus nie obiecywał im łatwego życia, że wkazywał że to on jest najważniejszy. To drugie stwierdzenie jest bliższe prawdy. 

 

Według mnie (opieram się na mistycyzmie) Jezus mówił, że nie przyszedł przynieść na ten świat pokoju, ponieważ ten świat zawsze będzie padołem łez, areną wojen i cierpienia,  nigdy nie był i nie będzie rajem bo jego sens właśnie na tym polega.

Wszyscy Mistrzowie duchowi, mistycy wszystkich czasów zawsze podkreślali, że to nie jest nasza prawdziwa ojczyzna, że nasz prawdziwy dom znajduje się w Wieczności a ten świat jest tylko przejściowym, jak pisał Szekspir jest jak teatr, jest jak przedstawienie, jest jak sen. Ojczyzna naszej duszy jest gdzie indziej.

 Bóg na początku czasu wysłał dusze do szkoły życia, po to aby całkowicie zatraciły się w świecie materii i tym co ten świat oferuje. Aby zaznały przyjemnośći i radości ale także bólu i cierpienia. Nazywa sie to zatraceniem duszy w świecie gęstej materii.  Przeciwieństwem zatracania jest zbawienie. Gdyby ten świat był rajem to dusze nigdy nie chciałyby wrócić do Boga. Więc taki  jest  sens tego świata - nie ma w nim nic trawałego, wiecznego, to jeden wielki matriks. Jezus mówi, że nie przyszedł przynieść pokoju bo nie da się uczynić pokoju na tym świecie - od poprawiania warunków bytu na tym świecie są podobno politycy, reformatorzy społeczni, filantropi czy socjologowie. Jednak bez względu na to jak byśmy się starali nigdy nie zmienimy tego świata, nigdy nie uczynimy go rajem. Bo jest więzieniem dla naszej wiecznej duszy. Dlatego rola Mistrzów takich jak Jezus była zupełnie inna - polegała na zebraniu dusz gotowych do powrotu do Domu Ojca, polegała na naznaczeniu ich - swoich uczniów, polegała na oświeceniu ich. Na wyrwaniu ich z więzienia tego świata. Jezus mówiąc o mieczu mentalnego odłączenia miał na myśli nasze ludzkie przywiązania do tego świata, do świata materii. To przywiązania sprawiają że musimy wciąż do tego świata przychodzIć w kolejnych wcieleniach. Dlatego Jezus mówi o mieczu mentalnego odłączenia co oznacza, że jego zadaniem było poluźnić i przeciąć więzy przywiązania do tego świata, po to aby dusze mogły wrócić do Boga. I na tym właśnie polega to poróżnianie męża i żony, brata i siostry - na przecinaniu więzów,  kajdanów przywiązania. A im mniej przywiazania tym mniej strachu a więcej miłości - tego właśnie uczył Jezus. Bo przywiązanie sprawia iż obiekt naszego zainteresowania uważamy trochę jak naszą własność. Mówimy "mój mąż, moja żona, mój przyjaciel". Boimi się, że utracimy tych ludzi ale czy to nie właśnie przywiązania? Im mniej przywiązań tym więcej miłości  - wtedy czujemy, że każdy człowiek, każda istota to wolne, odrębne jednostki, które nigdy do nas nie należały. 

 

Tego właśnie uczył Jezus- aby odciąć swoje przywiązania na rzecz czegoś wyższego - na rzecz Boga. Dlatego każdy uczeń Jezusa przywiązywał się do niego samego zgodnie z tym co mówił Jezus "Ja i Ojciec jedno jesteśmy". Kto przestaje się przywiązywać do ludzi i do rzeczy tego świata a przywiązuje się do mnie ten przywiązuje się do Ojca, który jest w Wieczności, do Ojca który jest samą miłością a miłość spala wszystkie przywiazania i strach z nimi związany. Nasze fałszywe ja czyli ego, które sądzi iż coś posiada.  Dlatego łatwo możemy dostrzec, że Jezus nikogo nie dzielił ani nie poróżniał - łączył swoich uczniów w Bogu, w miłości, w Bogu który niszczy wszystkie iluzoryczne przywiązania naszego ego. Jezus dawał więc wolność. 

 

" Pozwólmy sobie zilustrować to twierdzenie przy pomocy następującej opowiastki. W więzieniu odbywa karę wielu więźniów. Poczciwy filantrop odwiedza więzienie i płaci za dostawy zimnej wody do picia w czasie gorących dni lata. Zrobił on bez wątpienia dobry uczynek, dając więźniom coś orzeźwiającego zamiast ciepłej wody, którą dotychaczas otrzymywali. Inny szlachetny i dobroduszny filantrop udaje się do więzienia i widząc, że więźniowie otrzymują nędzne jedzenie, załatwia im smakowite posiłki, które sprawiają im przyjemność. Jego uczynek jest rownież bardzo szlachetny. Następnie trzeci życzliwy filantrop przychodzi do więzienia i widząc, że więźniowie podczas mróźnej zimy nie mają ciepłej odzieży, wydaje wielką sumę pieniędzy kupując im wełniane ubrania. I on również dokonał szlachetnego czynu, być może nawet przewyższającego uczynki poprzednich dwóch filantropów. Litując się nad więźniami wszyscy trzej uczynili co mogli, aby polepszyć ich los. Z więźniów trzeciej klasy przeistoczyli się w więźniów pierwszej klasy, a ich więzienne życie stało się o wiele wygodniejsze i mniej nieznośne. Jednakże mimo tych wszystkich zmian na lepsze, więźniowie nadal pozostali więźniami i musieli siedzieć w więzieniu.

Wówczas czwarty dobroczyńca przychodzi do więzienia. Dysponuje kluczem od więziennej bramy, otwiera ją i uwalnia więźniów na zawsze. Jego dobroć i wspaniałomyślność ma największą wartość. Święci przybywają do tego świata z kluczem do tego wielkiego więzienia i wzbudzają w nas miłość do Boga, wskazują drogą do naszego prawdziwego domu, uwalniają nas na zawsze z tego labiryntu ciemności. Zatem pomoc, którą ofiarują nam tacy święci posiada o wiele większą wartość niż ta, którą mogą udzielić dobroczyńcy, reformatorzy społeczni i przywódcy polityczni.

Dopóki dusza nie wróci i nie wtopi się w swoje źródło, nie zdołamy uciec z więzienia ciała oraz z cierpień i nieszczęść tego świata. Kabir mówi : " O niebiański ptaku! Odlećmy z tego świata do Sat Lok - kraju, gdzie mieszka prawda. Zostaw za sobą ten świat niedoli". A Soami Ji rzecze : " Chodź, mój przyjacielu, do swojego prawdziwego domu. Po cóż mieszkać w obcym kraju?".

 

 

 

 

 

Chciałbym też odnieść się do grzechu pierworodnego  - katolicyzm przedstawia bajkę o raju, Adamie i Ewie, Edenie, wężu i drzewie poznania dobrego i złego - dla mnie to są metafory. Edenem dla mnie jest Bóg, kiedy wszyscy byliśmy w Bogu, byliśmy jednością, był tylko Bóg. Bóg jest jednością - nie ma w nim żadnych podziałów na dobro i zło - one tam nie istnieją. Istnieje światłość boska, jego moc, jego świadomość. Idealna harmonia i równowaga - pojedyczność a nie podwójność.


Potem Bóg z samego siebie wyobrębnił indywidualne dusze, które wysłał do świata materii - po drodze te dusze zostały obleczone w indywidualne umysły. Żyjemy w dualnym świecie umysłu - gdzie istnieje dobro i zło, radość i smutek, dzień i noc, piękno i brzydota, pokój i wojna, lewica i prawica, przeszłość i przyszłość  - przeciwieństwa która cały czas się ścierają. Bo w świecie umysłu moc Boga ulega rozszczepieniu na dwa nurty co oddaje charakter tego świata.

To jest właśnie drzewo poznania dobra i zła - dualność tego świata. To, że posiadamy umysł (szatana) oraz duszę, świadomość czyli Boga. Więc jasno z tego wynika, że Bóg jako stwórca wszystkiego stworzył także grzech pierworodny bo to z jego intencji i zamiaru dusze przybyły do tego świata. Dlatego katolicyzm błędnie przypisuje ludziom pojęcie grzechu pierworodnego.